Jezus mówił nieraz o przyszłości. Wiele z tych zapowiedzi brzmi groźnie i ostrzegawczo. Autorzy Ewangelii umieścili te mowy Jezusa przed opisem ostatnich dni Jego życia. Część z nich dotyczy bliskich losów Jerozolimy, którą faktycznie Rzymianie zdobyli 40 lat później, część – przyszłej sytuacji Kościoła we wrogim świecie, a część – czasów ostatecznych. Te trzy tematy należy rozróżniać.
Niektóre z tych wypowiedzi dotyczą przyszłych katastrof. Nazywa się je w skrócie „końcem świata”, choć nazwa ta może być myląca. Odpowiednie wyrażenie w języku oryginalnym Ewangelii, po grecku, lepiej byłoby przetłumaczyć jako „dopełnienie się wieku” (synteleia tou aionou). Obecny świat ma mieć swój kres, a to oznacza i wstrząsy, i zarazem dojście do pełni, nastanie nowej epoki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak zatem rozumieć przepowiednie dotyczące katastrof zawarte w słowach Jezusa z Ewangelii i w objawieniach z Apokalipsy św. Jana? Przyjrzymy się im w wersji z Ewangelii według św. Marka (por. 13).
Losy Jerozolimy i Kościoła
Reklama
Początek tych mów dotyczy niewątpliwie bliskiego upadku Jerozolimy (por. Mk 13, 1-8). Ale przy tej okazji Jezus ostrzegł przed przedwczesnym szukaniem znaków końca: „Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: To ja jestem. I wielu w błąd wprowadzą. Kiedy więc usłyszycie o wojnach i odgłosy wojenne, nie trwóżcie się! To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; wystąpią miejscami trzęsienia ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści” (Mk 13, 5-8).
Cierpień i nieszczęść, które towarzyszą życiu na ziemi, nie należy więc zaraz brać za zapowiedzi skończenia się tego świata. Można się natomiast spodziewać nadejścia wojen, prześladowań i klęsk żywiołowych.
Nieco dalej Ewangelia przypomina słowa Jezusa, że tylko Bóg wie, kiedy nastąpi prawdziwy koniec: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13, 32). Nawet wiedza Jezusa jako człowieka tego nie obejmuje! Nic dziwnego, że Kościół zabrania sekciarskich prób ustalenia daty końca świata.
Następnie Ewangelia mówi o przyszłych prześladowaniach chrześcijan: przemocy, zabójstwach, porzuceniu przez bliskich i denuncjacjach (por. Mk 13, 9-13). Potem znowu jest mowa o upadku Jerozolimy i świątyni oraz o ciężkim losie mieszkańców kraju (por. Mk 13, 14-20). Towarzyszy temu jeszcze jedno ostrzeżenie przed przedwczesnym doszukiwaniem się nadejścia czasów ostatecznych: „I jeśliby wtedy ktoś wam powiedział: Oto tu jest Mesjasz, oto tam: nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy, a czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe, wybranych” (Mk 13, 21-22).
Powrót Chrystusa
Reklama
Następnie czytamy: „W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba” (Mk 13, 24-27).
Ten fragment mówi o czasach ostatecznych. Jezus nawiązał do ówczesnych wyobrażeń. Jednym ze znaków towarzyszących im miały być katastrofy kosmiczne, w tym przypadku zaćmienie Słońca i Księżyca oraz deszcz gwiazd spadających, czyli meteorytów, bo tak dawniej je nazywano. „Moce niebieskie” to siły przyrody, których regularne działanie ma ulec zakłóceniu.
Podobne oczekiwania co do katastrof kosmicznych znajdziemy w Apokalipsie św. Jana. Tam przedstawione są one obszerniej. Zarówno w Ewangeliach, jak i w Apokalipsie chodzi o nasilone i niespodziewane zjawiska typu naturalnego. Ziemię dotykają, jak wiemy, rozmaite klęski, takie jak uderzenie asteroid, wybuchy wulkanów, powodzie i fale tsunami (najwyższa znana miała kilkaset metrów wysokości!). Można te opisy uznać za pewien obraz naszego losu na ziemi nawiedzanej przez klęski żywiołowe. Żyjąc wygodnie, ludzie zapominają, że takie zjawiska nadal im zagrażają. W związku z tym lepiej nie traktować tych zapowiedzi jako wróżb, które mają się spełnić dosłownie. Nie jest to scenariusz kolorowego filmu o końcu świata. Trzeba tu widzieć raczej przestrogę, że powrót Chrystusa nastąpi po katastrofach, które powinny stać się dla ludzi ostrzeżeniem i okazją do nawrócenia.
Reklama
Znane nam ziemskie katastrofy służą za symbol i zapowiedź tego, co ma nastąpić. Te wydarzenia są bowiem tylko tłem dla czegoś wspanialszego i niezwykłego – objawienia się kogoś nazwanego Synem Człowieczym. Odpowiednie wyrażenia greckie i hebrajskie znaczą właściwie tyle, ile syn ludzki, człowiek. Przypomina to o człowieczeństwie Jezusa, ale zarazem wskazuje, że jest On postacią zapowiedzianą w Księdze Daniela, w której jest mowa o kimś podobnym do Syna Człowieczego, który nadchodzi w sposób widoczny z Boską mocą i chwałą (por. Dn 7, 13-14).
Chodzi więc o postać mesjańską, nie o nowego politycznego króla Dawida, lecz o ostatecznego wybawcę, który ustanowi na świecie nowy porządek, a jego moc zapanuje nad opisanym przed chwilą kosmicznym chaosem. Tu Jezus jeszcze nie wskazał, że to o Nim jest mowa. Uczynił to później, przy przesłuchaniu przed Sanhedrynem (por. Mk 14, 62). Po zmartwychwstaniu Jezusa chrześcijanie zaczęli więc oczekiwać Jego triumfalnego powrotu, czyli paruzji – powtórnego przyjścia.
Do czasów ostatecznych należą też przyszłe powszechne zmartwychwstanie i sąd. Jezus podkreślił los wybranych przez Boga. Zostaną oni zebrani przez aniołów, czyli ocaleni i zaproszeni przez Bożych wysłanników. Będą to ludzie z całego świata, i ziemskiego, i niebiańskiego, co obrazuje czytelna i znana z innych miejsc Pisma Świętego symbolika czterech stron świata oraz kresów ziemi i nieba. Tym samym Jezus zaznaczył powszechność wybawienia w dniu ostatecznym, a nie kary.
Bądźmy gotowi
W następnych wypowiedziach Jezusa znajdziemy natomiast wezwania do czujności. Dla ludzi zajętych ziemskimi sprawami mogą być one zaskoczeniem. Wezwań tych w Ewangeliach jest kilka. W Ewangelii według św. Marka mamy tylko przypowieść o sługach czekających na powrót pana (por. 13, 33-37), ale u św. Mateusza dodane zostały dalsze myśli.
Powtórne przyjście Chrystusa porównane zostało do biblijnego potopu, który wygubił ludzi żyjących bezmyślnie. Ocaleli ci, którzy się przygotowali (por. Mt 24, 37-39; Łk 17, 26-30). Potem znajdziemy jeszcze obraz przychodzącego znienacka w nocy złodzieja (por. Mt 24, 43; 1 Tes 5, 2; 2 P 3, 10; Ap 3, 3; 16, 15). Jezus może powrócić nagle, powinniśmy więc być stale gotowi na spotkanie: „Bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 24, 44); „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych (...). Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić” (Łk 21, 34. 36).