Reklama

Edytorial

Edytorial

Trudne, ale nie niemożliwe

Pierwszym krokiem do wyjścia z uzależnienia jest uznanie faktu, że jest się bezsilnym.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co sprawia, że „zakochujemy się w swoim śmiertelnym wrogu”, jak opisuje zniewolenie nałogiem ks. dr Marek Dziewiecki? Często w ten sposób najzwyczajniej uciekamy od samych siebie, od trosk, jakie niesie życie. Nałóg, to zgubne przywiązanie, jest mechanizmem obronnym, który pozwala nam się „uporać” z trudnymi emocjami i sytuacjami, daje nam pozorne poczucie uwolnienia od problemów, poczucia porażki, bólu spowodowanego utratą kogoś bliskiego. Daje nam złudną ulgę, ale jest bardzo niebezpieczną „pocieszajką”. Bywa też, że używka czy nałogowo powtarzana czynność jest niebezpieczną „nagrodą”. Bo czy nic mi się nie należy po stresującym, ciężkim tygodniu pracy? Często właśnie tak to się pozornie „niewinnie” zaczyna, a przynosi opłakane skutki.

Mnie to nie dotyczy – to reakcja wielu z nas, gdy jest mowa o uzależnieniach. Czy na pewno? Może nie mamy problemu z alkoholem, ale na nim przecież lista uzależnień się nie kończy. Może i mamy biały kołnierzyk czy nienagannie skrojoną sukienkę, ale to nie oznacza, że jesteśmy nieskazitelni i na uzależnienia impregnowani. Mówią o tym historie tych, którzy w nałóg się uwikłali. Droga ze szczytu na dno bywa bardzo krótka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dwa czerwcowe poranki, które dzieli od siebie odstęp może 2 tygodni. Jednego z nich, zmierzając do redakcji, widzę już z daleka, jak pięciu mężczyzn, których pejoratywnie i bez ogródek określa się mianem meneli, żywo o czymś dyskutuje. Okupują ławkę tuż za przejściem dla pieszych. Gdy się do nich zbliżam, najpierw owiewa mnie „zapach bezdomności”, po czym słyszę wypowiedź jednego z nich, wygłaszaną schrypniętym głosem i tonem nieznoszącym sprzeciwu: „Kardynał Wyszyński to był ojciec naszego narodu. Prawdziwy mąż stanu”... Scena jak z Mrożka. Kolejny poranek i kolejna scena. Dwóch licealistów rozmawia z mężczyzną z charakterystycznie obrzękniętą, sinofioletową twarzą. Gdy zrównuję się z nimi, słyszę, jak mężczyzna rzuca do odchodzących chłopców: „To wam powiem: nigdy nie wyrzekajcie się Polski”. Dwie sceny, które zostają ze mną na długo i zmuszają do zrewidowania myślenia o ludziach z tzw. marginesu. Kim byli, zanim stoczyli się na dno, jaka jest ich historia? „Alkoholizm, narkomania, uzależnienie od hazardu czy seksu są w największym stopniu demokratyczne. Chorują na to zarówno licealiści, jak i emeryci, profesorowie i robotnicy fizyczni, policjanci i złodzieje, księża i lewicowi aktywiści, kobiety i mężczyźni, bogaci i biedni, inteligentni i ci nieco mniej” – dowodzi Rafał Porzeziński, trener terapii uzależnień i prezes Stowarzyszenia Ocaleni (s. 10-13). I wie, co mówi, bo poznał tysiące takich historii. Historii upadku na samo dno ludzi, którzy byli przekonani, że mają kontrolę nad swoim zachowaniem, i ich mozolnego wydobywania się na powierzchnię.

„Nieracjonalne decyzje, odsuwanie setek spraw na potem lub na nigdy, tęsknota i dążenie, by stale przebywać «w ramionach» owej toksyny” – pisze Porzeziński o mechanizmie wchodzenia w nałóg. Czy naprawdę mechanizm ten nie wydaje nam się znajomy? Może w naszym przypadku to tylko „niewinny” zakupoholizm, ale i on może zrujnować nasze życie, a przede wszystkim mówi o naszej skłonności do zachowań kompulsywnych, jest sygnałem, że nie mamy nad naszym życiem pełnej kontroli. Krótki sprawdzian. Ile razy wypowiedzieliśmy czy choćby tylko pomyśleliśmy: w każdej chwili mogę przestać, ale po raz kolejny sięgamy po lampkę wina po pracy, kupujemy kolejny niepotrzebny ciuszek, ba, sięgamy po kolejną czekoladkę, chociaż głos rozsądku mówi: nie mieścisz się już w swoją ulubioną sukienkę. Właśnie tak to działa. Na tym polega mechanizm uzależnienia – robię to, bo lubię, ale w każdej chwili mogę przestać. Nawet nie wiemy, że nie jesteśmy już wolni, że nie mamy już kontroli. Pierwszym krokiem do wyjścia z uzależnienia jest uznanie faktu, że jest się bezsilnym. Dopiero wtedy można rozpocząć walkę o powrót do wolności. Nie jest to łatwe, ale możliwe, o czym świadczą przytoczone w artykule historie Andrzeja „Koguta” Sowy, Teresy zwanej „Świętą”, Pawła Cwynara oraz milionów Ocalonych na całym świecie.

Rafał Porzeziński wyjaśnia: „Człowiek codziennie staje przed licznymi wyborami. Czasami te wybory decydują o rzeczach drobnych, innym razem o przebiegu całego naszego życia”. Te słowa są doskonałą inspiracją – nie tylko na miesiąc trzeźwości, w który wkroczyliśmy.

2025-07-29 13:55

Oceń: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fala przeciw fali

Powódź jest jak wojna – niszczy budynki, uprawy, zabija ludzi, a tych, którzy nie stali się jej bezpośrednimi ofiarami, pozbawia środków do życia i jakże często nadziei.

Nie potrafię zapomnieć obrazów z reportaży poświęconych powodzi. Starszy człowiek pokazuje rozmiar zniszczeń w swoim domu. – To nie była powódź, woda tylko podeszła pod sufit – ze zdumieniem orientuję się po chwili, że mężczyzna stojący w swoim zrujnowanym domu mówi o powodzi z 1997 r. – Ta to prawdziwa tragedia. Wtedy woda weszła spokojnie, teraz rwała jak szalona, zabierając ze sobą wszystko: samochody, domy, mosty. Wszyscy znamy te obrazy z telewizyjnych relacji i ze wstrząsających fotoreportaży. Zabytkowa kamienica w Lądku-Zdroju, fotografowana przez wielu reporterów, której rwąca fala powodziowa wyrwała ogromny fragment (s. 10), zniszczony kościół Franciszkanów w Kłodzku, zalany cmentarz w Głuchołazach. Te obrazy to jedne z wielu w dniach dramatu. Pamiętam ukłucie w sercu na wiadomość, że ofiarą powodzi padł 15 września zabytkowy, XVI-wieczny most św. Jana Nepomucena w Lądku-Zdroju. Obudziły się wspomnienia z dzieciństwa, kiedy odwiedzałam to miasto, a jednocześnie, trochę nieoczekiwanie, skojarzenia ze zniszczonym słynnym Starym Mostem w Mostarze, który w 1993 r. legł w gruzach pod chorwackim ostrzałem. Kataklizm powodzi jest jak wojna. To stąd skojarzenie z mostem na odległych Bałkanach. Kierowana odruchem odszukałam w rodzinnym albumie zdjęcie z 1972 r. – ja z bratem jako dzieci w Lądku na moście, a w tle za nami dom przy ul. Krótkiej. Dom, który, jak przekonałam się kilka dni później, w przeciwieństwie do mostu miał więcej szczęścia – ocalał. Zabytki są kruche, jak ludzie...
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

2025-12-10 21:00

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Karol Porwich/Niedziela

• Iz 41, 13-20 • Mt 11, 11-15
CZYTAJ DALEJ

Święty Mikołaj i Rycerze niosą pomoc łódzkim dzieciom

2025-12-11 10:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Marek Kamiński

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci.

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci.

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci. W pięknie udekorowanej sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 175 im. Henryka Ryla przy ul Pomorskiej 27, spotkali się członkowie Zakonu z dziećmi z łódzkich szkół podstawowych. Program artystyczny przygotowali uczniowie pod kierunkiem nauczycielki wychowania fizycznego Sławy Ciemieniewskiej. - Dziewczynki ochoczo i radośnie przyjęły propozycję występów. Tworzyły ciekawe układy i sumiennie ćwiczyły.

Efekty ich pracy podziwiali wszyscy i włączali się do wspólnej zabawy. Gorącymi brawami nagradzali zwłaszcza występy gimnastyczek. Dzieci chętnie brały też udział w konkursach, w których nagradzano zwycięzców. - Organizujemy to spotkanie dla tych dzieci, których rodziny są w trudnej sytuacji finasowej. Okazujemy im trochę empatii, miłości i tego świątecznego ciepła. Dla nas Dam i Kawalerów jest to wielkie przeżycie. Patrzymy na ich radość i uśmiechy. To, co się tutaj wydarza, buduje nas, daje dalszą zachętę do pracy i do wspierania tych, którzy najbardziej tego potrzebują – powiedział dr Paweł Michalak Wielki Prior Zakonu w Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję