Brygida Grysiak, znana dziennikarka telewizyjna, autorka książki o życiu codziennym Jana Pawła II oraz o tematyce pro-life, była gościem kolejnego spotkania z cyklu "Całkiem Inna - kobieta w blasku Stwórcy", które odbyło się 8 września w Centrum Duszpasterstwa Akademickiego w Radomiu.
Brygida Grysiak zgodziła się z opinią, że w Polsce łatwiej przyznać się do aborcji niż do adopcji. - Trzeba dotknąć macierzyństwa, poczuć wartość i wagę ludzkiego życia, które od samego początku trzeba chronić. Nie chciałbym wierzyć, że łatwiej przyznać się do aborcji niż do adopcji, choć mam świadomość, że trzeba jeszcze wiele zrobić w tym temacie. Wydaje mi się, że na tym polega nasze zadanie, by mówić jestem za życiem! Każde dziecko jest wyjątkowe. Serce każdej matki boli, kiedy słyszy, że ktoś wybrał inaczej - mówiła dziennikarka.
- Takie spotkania są bardzo potrzebne, by spotkać się we wspólnym gronie, oderwać się od trudności dnia codziennego - mówiła Aleksandra Płowiec. Z kolei Magdalena Dzigman przekonywała, że dzisiaj jest ważne, by nie utożsamiać się z modą świata. - Każda z nas ma serce, myśli, nikt nie może nam narzucać światopoglądu, którego nie akceptujemy - mówiła radomianka.
Brygida Grysiak napisała książkę "Najbardziej lubił wtorki", czyli wywiad rzekę z bliskim współpracownikiem papieża abp. Mieczysławem Mokrzyckim. W 2011 roku zaangażowała się w akcję społeczną "Uratuj Świętego" walczącą z usuwaniem ciąży. Napisała książkę pt. "Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy".
Pierwsze spotkanie z cyklu cyklu "Całkiem Inna - kobieta w blasku Stwórcy" odbyło się w czerwcu i spotkało się z bardzo dużym zainteresowaniem wśród kobiet, co potwierdziło potrzebę takich spotkań. Gościem spotkania była Magdalena Frączek, wokalistka, pianistka, kompozytorka znana z zespołu Love Story. Poprowadziła konferencję Lea i Rachela historia mojej wartości. Spotkania odbywają się w budynku Duszpasterstwa Akademickiego na ulicy Górniczej 2.
O rodzinnym świętowaniu Bożego Narodzenia i unijnych paradoksach mówi prof. Mirosław Piotrowski, poseł do Parlamentu Europejskiego
Święta Bożego Narodzenia zawsze spędzałem z rodziną. To dla mnie święta rodzinne – Narodzenie Pana Jezusa i Święta Rodzina. Jako dziecko świętowałem z rodzicami i dwiema siostrami (obecnie moje siostry są zakonnicami; Boże Narodzenie spędzają w swoich wspólnotach). Ważny był okres przygotowania do świąt. Chodziliśmy rano na Roraty; ja służyłem do Mszy św. jako ministrant. W domu choinkę ubieraliśmy zawsze w Wigilię. Do tego dnia śpiewaliśmy tylko pieśni adwentowe. Do dziś razi mnie antycypowanie bożonarodzeniowych zwyczajów podczas Adwentu. W rodzinnym domu zachowywaliśmy wigilijne zwyczaje kulinarne: na stole zawsze były barszcz z uszkami, karp i kutia. Moja mama w domu sama lepiła uszka. Recepturę potraw i zwyczaje przeniosłem do własnej rodziny; żona również sama lepi uszka. Mamy z żoną czwórkę dzieci. Nie wyobrażają one sobie świąt, które nie byłyby rodzinne. Zawsze mamy dużą naturalną choinkę, którą ubieramy wspólnie przed Wigilią. Do stołu zasiadamy po zmroku, a przed połamaniem się opłatkiem czytamy odpowiedni fragment z Pisma Świętego. Po tradycyjnej wigilijnej wieczerzy śpiewamy kolędy. Dzieci, zarówno małe jak i duże, znajdują prezenty pod choinką. Jest tam żłóbek z nowo narodzonym Dzieciątkiem Jezus. Święta Bożego Narodzenia bez wątpienia umacniają wiarę, lecz są także ważnym elementem tradycji, która, jak sądzę, spaja nie tylko moją rodzinę, ale i wszystkich Polaków oraz inne narody.
Sytuacja, która teraz panuje w naszym kraju, skłania, niestety, do postawienia dramatycznego pytania: ile jeszcze zostało polskiej niepodległości.
Z rosnącą paniką przyglądam się „osiągnięciom” rządu premiera Donalda Tuska. To już nie tylko kasacja wszelkich prorozwojowych inwestycji, które mogłyby być konkurencyjne wobec planów niemieckich. Sztandarowym tego przykładem są skasowanie planów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i cały kontredans kłamstw maskujących efekt i wymowę tej decyzji. Dochodzi do tego całkowite współgranie z niemiecką polityką historyczną, którego przykłady mamy właśnie przed oczami w Gdańsku, Berlinie, Jedwabnem, we Wrocławiu. Oto w Berlinie – z wyjątkowo bezczelnym i kłamliwym wystąpieniem – pojawia się niejaki Peter Oliver Loew z Deutsches Polen-Institut w Darmstadt, który wprost sugeruje, że Polacy muszą zastanowić się nad swoimi „współodpowiedzialnością i współudziałem” w Holokauście wschodnioeuropejskich Żydów. Przysłuchuje się temu prof. Rafał Wnuk, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, i... milczy, a więc akceptuje nowe niemieckie kłamstwa! To dyrektor tego samego muzeum, z którego usunięto ekspozycje poświęcone rtm. Witoldowi Pileckiemu, św. Maksymilianowi Marii Kolbemu oraz rodzinie Ulmów. W czasie rządów Tuska zmienione zostało kierownictwo Instytutu Pileckiego, który teraz także stał się ośrodkiem szerzenia niemieckiej propagandy historycznej. Z kłamliwym wystąpieniem potomka narodu morderców zbiegła się wystawa „Nasi chłopcy” przygotowana w Muzeum Miasta Gdańska, która pokazuje, jak wielu Polaków służyło w Wehrmachcie. Jaka z tych faktów wynika konstatacja? Otóż to „nasi chłopcy” nosili mundury feldgrau i strzelali do bezbronnych cywilów różnych narodowości, w tym Żydów. Zbrodnie Wehrmachtu zostały udowodnione, a więc należy jedynie podmienić narodowość bandytów noszących mundury tej zbrodniczej organizacji... Wynika z tego, że byli to Polacy, a więc tezy p. Loewa mają pełne potwierdzenie na ekspozycji w Gdańsku, przygotowanej przecież za pieniądze polskich podatników. We Wrocławiu w auli głównej Uniwersytetu Wrocławskiego skuto płaskorzeźbę orła białego i na jej miejsce powieszono portret oberłajdaka kaisera Fryderyka II, odpowiedzialnego za rozbiory Rzeczypospolitej Polskiej. W tym samym czasie władze samorządowe dokonują remontu mostu Grunwaldzkiego na Odrze i na poważnie zastanawiają się nad tym, „czy nie przywrócić mu historycznego wyglądu i kształtu”. Wszystko zmierza ku temu, aby nazywał się „Kaiserbrücke” i był oznaczony insygniami Hohenzollernów. Podobne przypadki germanizowania nazw i miejsc publicznych mają miejsce w Opolu i Poznaniu. Co jest wspólnym mianownikiem tych wszystkich miejsc? Otóż rządzą tam członkowie Platformy Obywatelskiej.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński przekazał, że w wypadku busa z turystami w Egipcie zginęło dwoje Polaków - matka z dzieckiem. Dodał, że na razie nie ma więcej informacji, zbiera je teraz polski konsul.
Jaki pierwsze o wypadku polskich turystów w Egipcie poinformowało radio RMF FM.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.