Reklama

Przystanek Jezus 2003

Różni ludzie, różne miejsca, różne rozmowy,
ale jeden Bóg

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rynek w Żarach. Grupa młodych wytatuowanych chłopaków. Między nimi trwa leniwy dialog. Nagle jeden z nich zauważa wielki napis na ścianie - "Jezus kocha cię na maksa". Pada pytanie - Ty, co to za Jezus? A inny dorzuca - A co to jest max? Idący to tej pory w niewielkiej odległości przed nimi innych chłopak, wcale wyglądem nie różniący się od pozostałych odwraca się. Pada odpowiedź - Ej, ty nie wiesz, kto to jest Jezus? To na pewno nie dinozaur! Na horyzoncie pojawiło się dwóch kapłanów z Przystanku Jezus. Są do dyspozycji.

Inna scena. Przechodzących ewangelizatorów zaczepia 30-letni chłopak. Prosi, by się zatrzymali. - Musicie mi pomóc! - mówi - Ja już nie mogę wytrzymać! Ja nie mogę tak dużej żyć! Mówi o próbach samobójczych i totalnym braku nadziei. Trwa modlitwa. Po chwili kapłan proponuje mu spowiedź. Chłopak odpowiada - Ale ja nie umiem się spowiadać. Nie wiem od czego zacząć. Nie odprawiłem ostatniej pokuty itp. Kapłan uspakaja go - Spokojnie, nie martw się, ja ci pomogę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wioska Hare Kriszny. Na podwyższeniu siedzi guru, można mu zadawać pytania. Do dyskusji nie są dopuszczani będący tam kapłani i ewangelizatorzy. Ich jakoś dziwnie omija mikrofon. Kiedy po raz kolejny guru odpowiada pytaniem na pytanie, ktoś z zebranych rzuca wiązanką przekleństw. Slogany i hasła nikogo nie zadawalają. Młodzi są dzisiaj szczególnie wyczuleni na autentyzm.

Reklama

Trzy sceny. Inni ludzie, inne miejsca, inne rozmowy. Bez szyldów i głośnego ogłaszania. Bez glejtów i zezwoleń. Zwyczajne bycie wśród ludzi. O tym także mówią trzej ewangelizatorzy - kapłan, siostra zakonna i student, z którymi w czasie Przystanku rozmawiałam.
W tym roku, z powodu braku zgody organizatorów Przystanku Woodstock na oficjalną obecność Przystanku Jezus, inicjatywa ewangelizacyjna odbyła się w zmienionej formie. Ewangelizatorzy mieszkali na polu namiotowym w miejscu oznaczonym krzyżem. Tutaj cały czas odbywały się rozmowy, spowiedź i modlitwa. Nie było transparentów i napisów Przystanek Jezus. Swoją bazę liturgiczną i informacyjną ewangelizatorzy mieli przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Żarach. Tutaj codziennie uczestniczyli w liturgii sprawowanej przez bp. Edward Dajczaka. Biuro inicjatywy ewangelizacyjnej podało, że ostatecznie na listę ewangelizatorów wpisało się 706 osób, w tym 47 kapłanów, 21 diakonów, 62 kleryków, 17 sióstr zakonnych oraz ponad 500 osób świeckich. Najwięcej, bo jedna trzecia stanowili ewangelizatorzy z naszej diecezji.

Nie zapomnieliśmy o nich

Ks. Mateusz Czubek z diecezji siedleckiej

Reklama

Właśnie kończy się Przystanek Jezus 2003. Wielu młodych ludzi przypominało osoby, które wchodzą do wielkiego supermarketu, w którym jest wiele propozycji łatwego szczęścia, wiele kolorowych światełek, wiele reklam i możliwości wyboru. My chcieliśmy być wśród tych ludzi, by pokazać im, że wśród tych różnych propozycji, które daje świat, jest ta jedna droga, życie i szczęście, któremu na imię Jezus. Ludzie będący na Przystanku Woodstock, szukający szczęścia i sensu życia, przychodzili do nas, po to, by zastanowić się nad swoim życiem, by na nowo odkryć, że w głębi ludzkiego serca jest pragnienie Boga, pragnienie by być szczęśliwym bez alkoholu, bez narkotyków, bez grzechu. Miałem wczoraj i przedwczoraj okazję wiele osób wyspowiadać. Wielu z nich na nowo odkryło radość z wiary i to, co oznacza być chrześcijaninem. Wczoraj w południe spotkałem dwudziestokilkuletniego chłopaka, który miał na imię Maciek. Był pod lekkim wpływem alkoholu. Umówiłem się z nim na wieczór na spowiedź. Poprosiłem, żeby, jeśli może, przyszedł na spotkanie trzeźwy. Rzeczywiście zaimponował mi, bo dotrzymał słowa. Przyszedł trzeźwy. Powiedziałem mu, że cieszę się, iż tak bardzo konkretnie podchodzi do swojego życia, a on odpowiedział: "Proszę księdza, ja nie mam innego wyjścia, ja już żyję na kredyt. Trzy razy próbowałem popełnić samobójstwo. Widocznie Pan Bóg pokazał mi, że coś ode mnie chce. Pierwszy raz to ojciec odciął sznurek, drugi raz moja dziewczyna, a za trzecim razem żyrandol się urwał. Teraz wiem jedno, że przyszedłem tu po to, by Pan Bóg mi pokazał, co mam robić z życiem. Pokażcie mi, jak ja mam żyć". Zabieram Maćka na kurs Filipa do Gubina. Inny człowiek, Grzesiek, to podobna historia. Też jedzie z nami do Gubina. Ani jego koledzy nie dawali mu szczęścia, ani alkohol, ani narkotyki. Przyszedł i powiedział: "Pomóżcie mi, ja chcę wygrać życie".
Ludzie przychodzili do nas sami, szukali na placu krzyża, pytali gdzie jest Przystanek Jezus pytali o chleb, szukali sakramentu pojednania, modlitwy. Kiedy przechodziliśmy przez pole w sutannach, to oni wiedzieli, że jesteśmy, że nie zapomnieliśmy o nich. Mieliśmy jeszcze jedno takie piękne doświadczenie. Agata, jedna z osób z naszej wspólnoty z Białej Podlaskiej, szła obok mnie, gdy rozmawiałem z kilkoma chłopakami. W którymś momencie jeden z nich w czasie naszej rozmowy pocałował ją w rękę. To nie było jednorazowe doświadczenie. Takie rzeczy się zdarzały. Ona mówi do mnie tak: "Jeszcze nigdzie tyle razy nie czułam się kobietą jak tutaj". "Słuchaj - mówię. - Kiedy ty się szanujesz, kiedy znasz swoją godność i wartość wtedy inni ludzie potrafią to dostrzec i uszanować". To są tacy sami ludzie jak my. Wcale nie wychodzimy do nich jak ci, którzy mają odpowiedź na wszystkie pytania. Podchodzimy do nich jak równi do równych. Różnimy się od nich tylko tym, że Bóg dał nam łaskę wiary. Oni tego szczęścia nie doświadczyli, a my chcemy być z nimi.

Płakaliśmy razem

S. Bernadetta Chaim - ze Zgromadzenia Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi z Bielska Podlaskiego

Na początku bardzo się bałam być tutaj. Przez rok pracowałam z dziećmi w szkole specjalnej i wiedziałam, że doświadczenie Przystanku nie będzie łatwym doświadczeniem. Nie wiedziałam, co tu na mnie czeka. Jechaliśmy z wątpliwościami, czy w ogóle Przystanek się odbędzie, bo docierały do nas różne głosy. To co mnie przygotowało do bycia tutaj, na tych polach, to przede wszystkim modlitwa i adoracja oraz codzienne czytanie Słowa Bożego. Dawało to mi poczucie pokoju i pewności, że nic złego nie stanie się ani mnie, ani tym młodym ludziom, którzy tu ze mną przyjechali, i za których byłam odpowiedzialna.
Widzę tutaj ogromne cierpienie i tęsknotę człowieka, który chce powstać z tego co go przytłacza. Wczoraj rozmawiałam z dwoma chłopakami punkowcami Bartkiem i Michałem. Obydwaj nie mają stałego miejsca zamieszkania, jedzą to, co znajdą w śmietniku. Ze łzami w oczach prosili, by im pomóc. Stanęłam w wielkiej bezradności i po prostu płakaliśmy razem. Nie mogli mi podać swojego adresu, dałam im swój. Prawdopodobnie będę ich gościć w Bielsku Podlaskim.
Na polu jest różnie. Spodziewałam się tego, że może zwłaszcza nas - siostry i księży, ludzie będą traktować z większą agresją. Natomiast okazało się, że nie spotkały mnie żadne wielkie przykrości z tego powodu, że mam habit. Spotykam się z akceptacją i tolerancją. Wszyscy mnie życzliwie witali. Sama rzadko zaczepiałam innych. Chyba, że chodziłam po polu z innymi osobami. Po prostu jakoś trudno mi to przychodziło. Habit działa jednak sam przez siebie, przyciąga innych. Życzyłabym każdej osobie konsekrowanej, by tu przyjechała i zobaczyła, jakie problemy mają młodzi ludzie, jak żyją i czego chcą. W nich wszystkich jest wielka tęsknota za jakimś dobrem. Czasami sami nie wiedzą dokładnie za czym. Wielu z nich dotknęło dna i chce się odbić i coś ze sobą zrobić.

Tajemnica plonu

Piotr Burchardt - 23 lata, student

Cieszę się, że uczestniczyłem w rekolekcjach przygotowujących do ewangelizacji. Oczyściły one moją motywację bycia tutaj. Bycie dla innych jest wypełnieniem dla mnie tego, co mówi i do czego mnie zaprasza Bóg. Mimo trudu fizycznego, niewyspania, czuję, że jestem na swoim miejscu. Wielu z woodstokowiczów przychodzi do nas. Siadają i czekają, by rozpocząć z nimi rozmowę. Czasami samemu trzeba do nich podejść i zagadać. Próbuję podejmować trud ewangelizacji, trud wyjścia do ludzi, do drugiego człowieka. Dla mnie bardzo ważne i pierwsze jest to, by być z człowiekiem i zauważyć go w drugim na samym początku. Chcę, by każdy obcując z nami doświadczył trochę dobra, ciepła i pokoju. Kiedy zbuduje się z szukającymi rozmowy szczery grunt, wtedy łatwiej wejść w rzeczywistość głębszej rozmowy, ważnych pytań. W czasie tych rozmów często widzę reakcję: "Coś w tym musi być, coś jest w twoich słowach". Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że dzielę się z nimi swoim osobistym doświadczeniem Boga, swoimi własnymi przeżyciami. Nie mogą mi zarzucić, że to tylko teoria. Ja tak to przeżyłem i tak mówię. Nie oczekuję, że w trakcie rozmowy ktoś zacznie mi przysięgać, że teraz zmieni się całkowicie. Nie o to chodzi. Do każdej decyzji trzeba dojrzeć. Ziarno Dobrej Nowiny zostało zasiane, kiedy wyda plon, to tajemnica. Wczoraj miałem taką rozmowę z chłopakiem. Był lekko podpity. Powiedział mi: "Dzisiaj nie chciałbym powiedzieć czy ja pójdę za Jezusem czy nie. Jutro rano obudzę się trzeźwy i wtedy jeszcze raz zadam sobie to pytanie". Moje doświadczenie rozmów jest właśnie takie, że w którymś momencie trzeba pozostawić człowieka z własnym wyborem. Uszanować jego wolność. Najważniejsze czego tu doświadczyłem to, to że trzeba być człowiekiem dla człowieka. To jest dla mnie ważne, że uczę się tutaj być dobrym i szanować każdego.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najświętsza Maryja Panna Krzeszowska, Matka Łaski Bożej

Niedziela legnicka 4/2013, str. 7

[ TEMATY ]

sanktuarium

Krzeszów

Autorstwa Januszk57 - Praca własna, commons.wikimedia.org

Ikona Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie

Ikona Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie

Krzeszów to mała miejscowość w Kotlinie Kamiennogórskiej na Dolnym Śląsku, położona tuż przy czeskiej granicy. Jest znana nie tylko w swoim regionie, ale także w całej Polsce, a nawet w Europie i na świecie. Stało się to za przyczyną znajdującego się tu sanktuarium Matki Bożej Łaskawej oraz barokowego zespołu obiektów sakralnych tworzących kompleks zabytków klasy zerowej.

Cudowny obraz Bogarodzicy jest od wieków czczony w Krzeszowie. Ikona datowana jest na XIII wiek, co czyni ją najstarszym obrazem maryjnym w Polsce. Jest ona o ok. 200 lat starsza od ikony Matki Bożej Częstochowskiej. Została napisana na desce o wymiarach 60 na 37 cm i przedstawia Maryję z Dzieciątkiem na prawym ramieniu, które zwrócone jest twarzą do Matki. W dłoni trzyma Ono pergamin Bożej tajemnicy. Głowę i ramiona Bogarodzicy okrywa pofałdowana chusta w kolorze czerwonym. Ta najcieplejsza z barw, najsilniej wpływa na zmysły modlących się. Symbolizuje żarzące się światło i ogień, który zawsze był symbolem obecności Boga (krzew gorejący); posiada działanie oczyszczające i jest atrybutem świętości. Tak samo krzeszowska Bogarodzica, dzięki swemu wstawiennictwu u Boga, pomaga oczyścić grzeszników i prowadzić ich ku świętości. Maryja została przeniknięta Boskim ogniem, nie spala się od niego i nadal zachowuje swoją ludzką naturę, łącząc w sobie dwie sprzeczne cechy: dziewictwo i macierzyństwo. Tunika Matki Bożej jest zielona. Barwa ta oznacza świat roślinny i ludzki. Symbolizuje odrodzenie i nadzieję duchowej odnowy oraz życie wieczne. Ikona nie posiada światłocienia, gdyż wszystko na niej jest światłością zespoloną z barwą. Światłość symbolizowana jest przez złote tło, wyrażające niezniszczalność, wieczność i Boskość. Ikona przedstawia tzw. typ Hodigitria (gr. Przewodniczka, Wskazująca Drogę). Maryja swoją dłonią wskazuje na Dzieciątko i jednocześnie na swoje serce, jako źródło łaski. Taki typ ikonograficzny obrazuje dogmat wcielenia Syna Bożego w aspekcie jego Boskości. Łaciński tytuł ikony to Gratia Sanctae Mariae (Łaska Świętej Maryi). Jest on jednocześnie najstarszą (wymienioną w 1291 r.) nazwą opactwa krzeszowskiego.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa o dobry wybór prezydenta

Królowo Polski, umiłowana Matko Narodu Polskiego!
CZYTAJ DALEJ

Nawrocki: dzisiaj w nocy zwyciężymy i ocalimy Polskę

2025-06-01 21:07

[ TEMATY ]

wybory 2025

Karol Porwich/Niedziela

Zwyciężymy i ocalimy Polskę, nie pozwolimy na to, aby domknęła się władza Donalda Tuska - powiedział popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.

Swoje wystąpienie Karol Nawrocki rozpoczął od cytatu z Pisma Świętego. ”Jeżeli upokorzy się lud mój, nad którym zostało wezwane imię moje i będą błagać i szukać mego imienia i odwrócą się od złych dróg swoich, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę” – mówił Nawrocki. Podziel się cytatem Zamknij X Zobacz zdjęcia: Sztab Karola Nawrockiego. 1 czerwca 2025 r.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję