Mateuszek ma wielkie niebieskie oczy i nieodłączny palec w buzi. Ma też wielkie troski ponad jego cztery lata. Często w tych oczach widać zadumę. Nie, to nie smutek. To tak jak my unieruchomimy wzrok i widzimy nasze myśli i marzenia. Mateuszek, wyrwany z zadumy, zawsze pyta: „mama przyjdzie?”, „tato przyjdzie?”.
Tatuś przyjdzie. Na pewno. Ostatnio tak zadbał o ciebie. Masz nowe ubrania z Gap. Byliście też razem u fryzjera. Mateuszek ciągle coś nabroi. Ostatnio gryzie... inne dzieci. Lubi też zaszyć się pod stołem. Tam spędza ciągle zbyt dużo czasu jak na czterolatka. Od pewnego czasu - od spotkania z ojcem - szybciej zapomina o swoich troskach. Bawi się, do czasu gdy... znów nie ugryzie. Czasem uderzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mama Mateuszka oddała go w ręce ojca. Ojca zostawiła jego własnej zaradności. Uważa, że Ameryka jest tak wielka i ciekawa.
Można zobaczyć tak dużo pięknych stanów, miast, miejsc. Można dorywczo zarobić i... w trasę. Z czterolatkiem to niemożliwe. Dziecko musi mieć dom. Małżeństwo? Marzenia były takie
inne. Spacer w parku. Zakupy. Wyjazdy. A potem... nie, do marzeń o szczęściu to nie jest podobne. Mateuszek nigdy się do mnie nie przytuli. Jak chce się bawić ja już jestem
zmęczona. Ostatnio tylko oglądał Pokemony. Jak chce, niech ogląda - przynajmniej się prześpię. Ostatnio doszły uwagi przedszkolanek o jego zachowaniu. On jest niedobry! On nawet gryzie
samego siebie! Ja mam dość! Chcę coś zobaczyć, coś osiągnąć, a nie kręcić się wokół dziecka. Teraz kolej na ojca.
Dzieci mają swoje potrzeby. Naukowcy nawet ułożyli je według hierarchii wartości. Poza podstawowymi - biologicznymi, jak jedzenie, dziecko musi czuć, że jest kochane, bezpieczne i akceptowane. Brak jedzenia jest widoczny. Widoczny jest też brak miłości. Wielkie, niebieskie zadumane oczy Mateuszka, kąt pod stołem, gryzienie innych lub siebie.
Mateuszek odkrywa bezpieczny świat przy ojcu. Zaczyna coraz dłużej się bawić. Lecz ciągle wpada w zadumę, a potem pyta... mama przyjdzie? I odpowiada sam sobie - nie, tato. Tato przyjdzie.
Panie Boże, tak pięknie urządziłeś świat. Mama Mateuszka wszystko rzuci dla doznania tego piękna. Mateuszek też jest ładny. Lubi oglądać książeczki.
Mam do świata pretensję, że patrzy tak obojętnie na wielkie zadumane oczy czterolatka - Mateuszka, Damiana, Basi...
Mam żal, że jest taka rysa w naszych sercach. Rysa, przez którą załamuje się świat dziecka, która oddziela jedno piękno od drugiego. To pęknięcie widać w oczach Mateuszka. Widać
w śladach po ugryzieniu. Widać w trosce samotnych rodziców. Samotnego ojca. Rysa jak skaza - taki brak. Brak miłości, bezpieczeństwa, akceptacji. Czy muszą nasze serca być
takie wybrakowane?