W każdym z nas ukryte jest pragnienie bycia zauważonym, docenionym. Tak bardzo chcemy, by ktoś zainteresował się tym, co dla nas w życiu jest ważne. To postawa oczywista i zrozumiała, ale gdy wymknie się spod kontroli, może przerodzić się w formę egoizmu, egocentryzmu. Z drugiej strony jednak poważną przeszkodą w rozwoju osobowości człowieka, szczególnie dziecka, może być właśnie to, że nikt nie interesuje się nim, jego sprawami, choćby była to dziecięca zabawa. Ten brak zainteresowania ze strony otoczenia - czyli brak doświadczenia miłości - już niejednego człowieka wprowadził w świat zamknięty na innych, pozbawiony radości, a często wypełniony buntem i goryczą. Ludzie żyją w różnych środowiskach, w różnych rodzinach. Mniej lub bardziej życzliwych, okazujących mniejsze lub większe zainteresowanie drugim człowiekiem. Ale każdy z nas wie o jednym: nawet ogromna miłość drugiego człowieka nie wypełni do końca ludzkiego serca. Żadna ludzka miłość nie wypełni do końca tego pragnienia, jakie jest obecne w każdym z nas - bycia kochanym, bycia zauważonym. Ci, którzy będą szukać spełnienia tych pragnień tylko u ludzi, prędzej czy później wpadną w egocentryzm i będą zamęczać swoje otoczenie odmiennymi przez wszystkie przypadki słowami: ja, mój, mnie. A później, uważając się za zupełnie niekochanych i niezrozumianych, zamkną się na cały świat. Wyzwolenie z tego zaklętego kręgu przychodzi wtedy, gdy uwierzymy, że Bóg się nami interesuje, że dla Niego jesteśmy ważni. Bo Bóg nie zapomina nawet o wróblach, o liliach polnych, a cóż dopiero o nas, za których wydał samego Siebie. Każdy z nas tak bardzo, wręcz rozpaczliwie, boi się być niekochany, zapomniany. I dlatego Jezus mówi: „Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10, 31). Powstaje pytanie: dlaczego pomimo ogromu Bożej miłości skierowanej do każdego człowieka tak wielu cierpi z powodu osamotnienia i dotkliwie odczuwa brak miłości? Czy to właśnie nie jest przyczyną rozpaczliwej pogoni człowieka za pieniądzem: „Muszę być bogaty. Będę wtedy podziwiany, będą mi zazdrościć i choćby z tego powodu ktoś okaże mi życzliwość”. Dlaczego tak wielu rozmija się z tym, co jest prawdziwym źródłem miłości? To pytanie jest właściwie pytaniem o grzech, o to, dlaczego człowiek odwraca się od Boga. To także pytanie o tajemnicę ludzkiej wolności. A zaczyna się to zawsze od diabelskiego szeptu: „Bóg cię nie kocha, chce cię wykorzystać”. A On kocha - raz cudownym nakarmieniem tłumów, krzykiem krzyża, a innym razem troską o to, że wskrzeszana córka Jaira jest głodna i trzeba dać jej jeść.
Pomóż w rozwoju naszego portalu