Reklama

Refleksje chicagowskie

Znaki miłości pozagrobowej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Patrząc na cmentarze, szczególnie w listopadzie, kiedy poświęcamy tyle uwagi tym świętym miejscom, gdzie spoczywają zmarli, uświadamiamy sobie głębiej to wszystko, czego nie mogą objąć i wyrazić ani martwe kamienie, ani najpiękniejsze nagrobki, czy ozdobne lampiony i znicze. W obliczu grobów uświadamiamy sobie prawdę że „nie wszystek umrę”, że to, co najpiękniejsze we mnie będzie trwać. Tęsknota za nieśmiertelnością każe zapisywać przez ludzką twórczość pamięć o zmarłych, wyrażaną w znakach miłości i gestach dobroci. Człowiek może to okazać składając przepiękne wiązanki kwiatów i paląc znicze nagrobne.
Na cmentarzach spotykają się żywi z umarłymi. Jak każde ludzkie spotkanie, tak również i to na cmentarzu domaga się różnych symboli i gestów. Często dla żywych te znaki i symbole mogą wydawać się jednostronnym wyrażaniem uczuć. Czasami są to uczucia żalu po stracie kogoś bliskiego. Bywają jednak gesty podziękowania za życie i wychowanie, jak to czynią dzieci czy wnuki stawiając lampion na grobach swoich rodziców czy dziadków. Są także gesty przyjaźni wyryte w kamieniach, są też rzeczy, które łączyły za życia i były symbolami oddania i wierności Bogu, rodzinie lub Ojczyźnie. Te symbole składają się na cmentarną atmosferę miłości, która sięga poza grób.
Symbole miłości pozagrobowej człowieka są tak stare jak kultura człowieka. W naszej tradycji kulturowej znajdzemy rozmaite zwyczaje i obrzędy wywodzące się z kultury pogańskiej. Chrześcijaństwo zawsze podkreślało naturalną miłość ludzką, która wyrażana była w znakach i symbolach nagrobkowych. Pięknie przedstawił tę obrzędowość Adam Mickiewicz w dramacie Dziady, gdzie opisał spotkanie świata zmarłych ze światem żywych. Dziady były świętem pogańskim, obchodzonym na Litwie, w Prusach i Kurlandii, które przypadały na wigilię dzisiejszego Święta Zmarłych. Wierząca w łączność dwóch światów ludność gromadziła się w nocy na cmentarzu lub w kaplicy cmentarnej, gdzie miały dokonywać się spotkanie ludzi z duchami. Za pomocą kapłana-guślarza wywoływano duchy, które błakają się po świecie, pokutując za grzechy popełnione za życia. Ludzie udzielali im pomocy w miarę swoich możliwości. Jeżeli nie byli w stanie im pomóc, duchy pokutowały dalej, cierpiąc katusze. Jeżeli przewinienia ludzi zmarłych nie byly wielkie, mogli oni otrzymać pomoc od żywych za pośrednictwem modlitwy, czy nawet jadła i picia, które ofiarowane były w czasie obrzędu. Zwyczaj częstowania zmarłych zdaje się być wspólny wszystkim ludom pogańskim. Spotkanie z problemami duchów, cierpiących za grzechy, było nauką postępowania dla żyjących. To, co ludzkie, co przyrodzone, jest połączone z boskim przeznaczeniem człowieka znalazło wyraz w malowanych poetycko obrazach. „Kto nie stał się człowiekiem ani razu, temu człowiek nic nie pomoże” - to konkluzja solidarności ludzkiej w zmaganiu się ze śmiercią i przeznaczeniem.
Skarżą się Polacy, którym przyszło żyć w Ameryce, że na obcej ziemi na współczesnych cmentarzach nie można wyrażać, tak jak w Polsce, znaków miłości do zmarłych. Wszystkie groby są tu jednakowe. Tylko mała kwadratowa tabliczka przypomina, kto tu był pochowany. Nie można zapalać zniczy, albo świeczek, ani położyć wieńca lub kwiatów na grobie najbliższej osoby. W Polsce groby były własnością rodziny, która przychodziła na cmentarz i na Wszystkich Świętych lub Dzień Zaduszny, łączyła się w jedno. Administracja cmentarzy amerykańskich tłumaczy swoim klientom, iż jest to wymóg utrzymania porządku w miejscach kultu, dlatego nie należy dekorować grobów, a poza tym wszystkich należy traktować jednakowo. Nie zawsze ma to pokrycie w ich sercach, gdy przyjdzie im stanąć na grobie kogoś bliskiego. Czyżby Bóg zabronił nam, chrześcijanom, czcić naszych bliskich po śmierci? Czy przykazanie miłości kończy się z chwilą śmierci człowieka? Czy świętych obcowanie to nie radość z uczestnictwa w życiu samego Boga? Te prawdy dotyczące miłości sięgającej za grób są właśnie wyrażane na cmentarzach.
Oczywiście, ludzie mają różne pomysły na wyrażanie tej miłości. Pamiętam do dziś, jak zaskakiwała mnie, młodego księdza w mojej pierwszej parafii Wysokie k/ Turobina, pomysłowość pewnej rodziny, która straciła jedyną córkę, liczącą zaledwie 16 lat. Dom państwa Dudków (tak nazywali się rodzice zmarłej) sąsiadował z siatką cmentarza przy ul. Lubelskiej. Ilekroć szedłem na cmentarz z konduktem pogrzebowym, patrzyłem na granitowy pomnik na którym były zawsze świeże kwiaty, czasami położona była jakaś zabawka, zaś na święta Bożego Narodzenia - maleńka choinka. Za każdym razem patrzyłem na zdjęcie uśmiechniętej, młodej dziewczyny, a w moim sercu rodziło się współczucie dla jej rodziców, którzy nieśli krzyż samotności całą resztę życia. Nieśli swój krzyż rozłąki zgadzając się z wolą Bożą, a jednocześnie przedłużali swoje cierpienie, pamiętając, że ona tam jest. Przypomniałem sobie wtedy cierpienie Jana Kochanowskiego po stracie Urszuli, którą opiewał w Trenach, z tak wielką nadzieją powtórnego spotkania.
Modlitwa jest niezastąpionym wyrazem naszej miłości, która łączy z Bogiem, a równocześnie ze zmarłymi. Ale również znaki pozagrobowej miłości wobec naszych bliskich są jej wyrazem. Wierzymy przecież w świętych obcowanie. Właśnie, to obcowanie ze zmarłymi w Bogu, w Jezusie Chrystusie jest możliwe już tu, na ziemi. Jezus również przyjmował akty ludzkiej miłości, ku zgorszeniu faryzeuszy, którzy zganili także gesty. „A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, podeszła do Niego kobieta z alabastrowym flakonikiem drogiego olejku i wylała Mu olejek na głowę, gdy siedział przy stole. Widząc to uczniowie oburzyli się i mówili: «Po co takie marnotrastwo? Przecież można było sprzedać i rozdać ubogim». Lecz Jezus zauważył to i rzekł do nich: «Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie. Spełniła dobry uczynek względem Mnie. Albowiem zawsze ubogich macie u siebie, lecz Mnie nie zawsze macie. Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła»” (Mt. 26,7).
Kochajmy tych, którzy odeszli od nas do wieczności, tak zwykle po ludzku, ofiarując im gesty naszej miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Miesiąc maryjny w Watykanie. Statua Maryi Róży Mistycznej trafiła do Ogrodów Watykańskich

2025-05-01 09:36

[ TEMATY ]

Watykan

o. Marek Krupa

Statua Maryi Róży Mistycznej

Statua Maryi Róży Mistycznej

W mieście Montechiari, niedaleko Brescii podczas dwóch cykli objawień w latach 40. i 60. Matka Boża objawiała się prostej kobiecie, Pierinie Gilli, przedstawiając się jako „Maryja Mistyczna Róża i Matka Kościoła”. Ukazała się w białych szatach z trzema różami na piersi symbolizującymi: modlitwę, ofiarę i pokutę, szczególnie za dusze konsekrowane w celu naprawienia ich grzechów. Chodzi o dusze zakonne, które zdradziły swoje powołanie; za naprawienie grzechu śmiertelnego tych dusz; za naprawienie zdrady księży, którzy czynią się niegodnymi swojej świętej posługi.

Drugi cykl objawień dotyczył obietnicy uzdrowień i łask związanych z już istniejącym źródłem w okolicy Fontanelle, które Madonna Mistyczna Róża pobłogosławiła w Niedzielę Białą (in albis) 1966 r.
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję