Działalność Koła Ministrantów rozwijała się początkowo nie napotykając większych przeszkód ze strony władz świeckich.
Sytuacja uległa całkowitej zmianie w drugim półroczu 1949 r. Nie wnikając w uwarunkowania polityczne, jakie wpłynęły na rozpoczęcie jawnej walki władz państwowych z Kościołem
katolickim, a właściwie z religią, należy przypomnieć, że został wtedy wydany Dekret z dnia 5 sierpnia 1949 r. o ochronie wolności sumienia i wyznania
(Dz. U. nr. 45, poz. 334). Następnie wydano Rozporządzenie ministra administracji publicznej z 6 sierpnia 1949 r. w sprawie wykonania dekretu z dnia 5 sierpnia 1949 r.
o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach. W okresie najbliższym po wydaniu powyższych przepisów wiele stowarzyszeń o różnym charakterze, także
czysto świeckich, składało wymagane wnioski do władz wojewódzkich, ale większość spośród tych wniosków została załatwiona negatywnie. Uległy także delegalizacji różne organizacje katolickie m.in. Krucjata
Eucharystyczna, a w związku z tym nie mogły funkcjonować jawnie Koła Ministrantów, będące jej częścią składową.
Duchowieństwo przekonane, że ministrantów nie można uważać za stowarzyszenie, a raczej za funkcję liturgiczną, nie zaprzestało prowadzenia Kół Ministrantów. Dla zabezpieczenia
się jednak przed szykanami wymagano pisemnych oświadczeń rodziców deklarujących, że „zupełnie dobrowolnie, bez żadnego nacisku z zewnątrz wyrażają zgodę i życzą sobie, aby
synowie pełnili obowiązki ministrantów”. W załączonym egzemplarzu oświadczenia podkreślono, że jest to zgodne z postanowieniami dekretu o wolności sumienia i wyznania.
Należy zaznaczyć, że w ówczesnych warunkach samo podpisanie takiego oświadczenia przez rodziców, będących niejednokrotnie urzędnikami czy nauczycielami, niosło ryzyko narażenia się na przykre
konsekwencje.
W praktyce wykonywanie tych dekretów napotykało na bojkot przez ogół społeczeństwa, urzędników i nauczycieli. Znajdowali się jednak, początkowo nieliczni, którzy zaczynali je wprowadzać
w życie. Znalazło to wyraz w okresie prowadzonej przez władze państwowe akcji usuwania ze szkół nauki religii. Zaczęto przekształcać niektóre szkoły w tzw.
„szkoły świeckie”. Pierwszą taką szkołą było w Przemyślu Liceum Pedagogiczne. W roku szkolnym 1951/52 powstała pierwsza szkoła podstawowa działająca w ramach
organizacyjnych TPD. Kierowniczką Szkoły Podstawowej TPD przy ul. Wodnej była Helena Michalewicz, późniejsza poseł na Sejm. W 1952 r. przyszła kolej na przekształcenie w szkołę
świecką I Liceum im. Juliusza Słowackiego. Początki „tepedyzacji” szkoły można poznać na podstawie zachowanej dokumentacji posiedzeń Rady Pedagogicznej. Na pierwszym posiedzeniu
dyrektor dr Jan Fedyk wygłosił referat pt O szkołach świeckich TPD.
W dyskusji zabrało głos kilkoro nauczycieli. Niektórzy odważnie sprzeciwili się tezom referatu. Jednak projekt tepedyzacji spotkał się z poparciem niektórych. Głównym popierającym był mgr
Wiktor Krysa, opiekun Koła Młodych Marksistów. Warto poświęcić mu parę słów, jako „czołowemu bojownikowi o świeckość szkoły”. Otóż prof. Krysa zabierając głos w dyskusji
stwierdził: „Tezy o różnicy między szkołą świecką a dotychczasową są zupełnie słuszne. Szkoła przedwojenna była twierdzą zabobonów, nietolerancji; uczyła obłudy, donosicielstwa;
nikt do 18. roku życia nie mógł być bezwyznaniowym. Projekt Konstytucji obecnej podkreśla wolność sumienia i wyznania. Zdobyczą naszą jest usunięcie z metryk słowa illegitimus, potępiającego
człowieka. Szkoła powinna być tylko świecką. Kto chce się uczyć religii, może znaleźć miejsce na religię w kościele. W obecnym stanie szkoła jest terenem ataku kleru, aby rozbić
rodzinę itp. Co się nie da zrobić bezczelnością, to robi się pod pokrywką nieświadomości. Hasło Polska przedmurzem chrześcijaństwa było w rzeczywistości hasłem Polska przedmurzem magnaterii.
W wypowiedzi swej używał także innych epitetów, które nie zostały dosłownie zaprotokołowane. Wynika to z późniejszej wypowiedzi Olgi Skibniewskiej, która „w odpowiedzi prof.
Krysie podaje, że takie wyrażenia jak: mafia, przesądy, obskurantyzm, gwałt i fałsz, jako metody postępowania Kościoła [stosowane] w odniesieniu do religii i duchowieństwa
jątrzą tylko (....), a używanie ich sprzeciwia się pewnym zasadom kultury życia w zespole”.
W następnych miesiącach prowadzono akcję „uświadamiającą” wśród rodziców i młodzieży. W poszczególnych klasach mieli pogadanki dyrektor Fedyk wraz z prof.
Krysą. Już wtedy W. Krysa był oceniany przez władze szkolne jako ten, który „przyczynił się wybitnie do zeświecczenia zakładu”. Akcja ta nie mogła spodobać się wielu uczniom, w zdecydowanej
mierze wierzących, a wśród nich wychowankom Małego Seminarium, oraz licznej grupie ministrantów katedralnych. Nie zaprzestali służenia, pomimo wyraźnego zagrożenia usunięciem ze szkoły.
W tej sytuacji nie dziwi fakt wykluczenia z liceum kilku ministrantów, którzy publicznie „manifestowali” swoje przywiązanie do Kościoła.
Po procesji Bożego Ciała, postanowił wyciągnąć ostateczne konsekwencje. Zażądał wydalenia ze szkoły 4 ministrantów. Rodzice interweniowali w Wydziale Oświaty Prez. WRN w Rzeszowie,
który nakazał przyjąć chłopców z powrotem, ale po podpisaniu oświadczenia, że rezygnują ze służenia do Mszy i uczęszczania na religię, Na ten warunek zgodziła się dyrekcja
I Liceum, jednak rodzice odmówili podpisu. W rezultacie, jak wynika z relacji Jana Solki, na koniec roku otrzymał on świadectwo ukończenia klasy dziesiątej z adnotacją,
że zostaje usunięty ze szkoły i może być przyjęty do innej, po podpisaniu przez rodziców oświadczenia, że nie będzie uczęszczał na religię i wypisze się z ministrantów.
Z tego powodu Jan Solka maturę zdawał w II Liceum im. Morawskiego w Przemyślu. Chociaż akcja okazała się nieskuteczna, warto przytoczyć fragment samooceny działalności
dydaktyczno-wychowawczej za rok szkolny 1952/53, w którym napisano m. in.: „Jeszcze dało się zauważyć ukryte działanie wroga klasowego, który drogą rekolekcji i kompletów
religijnych starał się rozbijać jedność moralną młodzieży. Dzięki jednak aktywności ZMP likwidowano te wpływy zgodnie z planem przewidzianym na początku roku. W bieżącym roku szkolnym
wybitnie zmalała liczba uczestników kompletów, zniknęły zaś kółka ministrantów”. Było to - jak widać udawane - spełnienie oczekiwania władz zwierzchnich.
Wydarzenia te składają się w logiczny ciąg walki z religią, której etapami były wcześniejsze nagonki na bardziej aktywnych katechetów i innych księży mających wpływ
na młodzież.
z Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu
Pomóż w rozwoju naszego portalu