Przemyślidzi, dążąc do unifikacji państwa czeskiego, zamierzali wchłonąć niezależne księstwo libickie. Rodzina Wojciecha - Sławnikowice znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a ich potomek
biskup znów nie był mile widziany w Pradze. Bezpośrednia przyczyna konfliktu i ponownego opuszczenia Pragi być może została nawet zręcznie wyreżyserowana. Oto pewnej nocy przybiegła do biskupa żona jednego
z możnych, oskarżona o cudzołóstwo. Wojciech ulitował się nad nią i ukrył ją w klasztornym kościele św. Jerzego. Prześladowcy kobiety, mimo protestu biskupa, złamali prawo azylu kościelnego i wywlókłszy
nieszczęsną zza ołtarza, zamordowali ją przed kościołem. Biskup rzucił wówczas na oprawców klątwę. Powstał zatem poważny konflikt, w wyniku którego Wojciech opuścił Pragę i pod koniec 994 r. powrócił
do wspólnoty zakonnej na Awentynie. Wkrótce dowiedział się o zniszczeniu jego rodzinnych Libic i zamordowaniu czterech braci z żonami i dziećmi. Ocalał tylko najstarszy brat Sobiebór i towarzyszący Wojciechowi
najmłodszy Radzim-Gaudenty. W tej sytuacji nie mógł nawet myśleć o powrocie do Czech.
W kwietniu 996 r. umarł papież Jan XV. W związku z tym w początkach maja przybył do Rzymu 16-letni król Otton III, by osadzić na papieskim tronie swego krewniaka, Grzegorza V. Ten ukoronował
21 maja Ottona III na cesarza rzymskiego. Podczas pobytu w Wiecznym Mieście, młody cesarz, odwiedzając rzymskie klasztory, odwiedził również klasztor na Awentynie, gdzie spotkał się z Wojciechem. Biskup-zakonnik,
a przy tym boleśnie doświadczony uciekinier, wzbudził w nim ogromny szacunek. Stąd spotkanie to zaowocowało serdeczną i dozgonną przyjaźnią. Dzięki protekcji cesarskiej papież Grzegorz V poinformowany
o sytuacji w Czechach udzielił Wojciechowi warunkowej nominacji na biskupa misyjnego.
Oczekując na ostateczną decyzję Czechów, Wojciech udał się z cesarzem do Niemiec. Następnie odbył pielgrzymkę do Francji, gdzie odwiedził gróby św. Marcina w Tours, św. Benedykta we Fleury i św. Dionizego
w Paryżu. Z Francji wrócił na dwór Ottona III w Moguncji. Czesi nie wzywali tym razem swego biskupa, więc Wojciech z Niemiec podążył do Polski, by stąd wyruszyć na misje do Prusów. Z pewnością Wojciech
lepiej był przygotowany do misji wśród Lutyków, mających swe ziemie pomiędzy Łabą a Odrą, gdyż z czasów pobytu w Magdeburgu znał ich język i obyczaje. Kres wszelkim wahaniom położył ostatecznie Bolesław
Chrobry, któremu zależało na tym, aby Wojciech wybrał Prusy.
Terminarz peregrynacji relikwii w parafiach diecezji legnickiej
13-14 IV 2004 Siostry Benedyktynki - Krzeszów
14-15 IV 2004 Dekanat Lubin Wschód
15-16 IV 2004 Dekanat Ścinawa
16-17 IV 2004 Dekanat Węgliniec
17-18 IV 2004 Dekanat Leśna
18-19 IV 2004 Dekanat Lubin Zachód
Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie.
Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji.
Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich.
Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło.
W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja.
Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
Robiąc wiosenne porządki, niejeden z nas doszedł do wniosku, że ma w domu zdecydowania za dużo rzeczy… Otaczamy się nadmiarem. Nie miała tego problemu Matka Małgorzata Łucja Szewczyk, która od św. Franciszka z Asyżu uczyła się ubóstwa. Charakteryzowała ją wewnętrzna wolność, dyspozycyjność, energiczność, prostota. W młodości dużo wycierpiała, ale nie rozpamiętywała własnego bólu. Jak małż, do którego wpadnie ziarenko piasku, otula je masą perłową, tworząc perłę, tak Małgorzata, to, co było w jej życiu bolesne, oddała Chrystusowi, a On przemienił to i obdarzył ją szczególną wrażliwością na ludzkie cierpienie. Dziś swoją Założycielkę naśladuje blisko 600 Sióstr Serafitek ze Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej. Przygotowują się właśnie do czerwcowej beatyfikacji Matki Małgorzaty w krakowskim sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
Archiwum Państwowe w Częstochowie serdecznie zaprasza do udziału w Dniu Marszałka Józefa Piłsudskiego, który odbędzie się w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Archiwów 9 czerwca o godz. 11 w siedzibie Archiwum Państwowego w Częstochowie przy ul. Rejtana 13.
Wydarzenie organizowane jest wraz ze Związkiem Piłsudczyków RP Oddział w Częstochowie w celu upamiętnienia 90. rocznicy śmierci Józefa Piłsudskiego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.