Reklama

Drogi powołań

- Wieczorem, przed snem ojciec powiedział: „Zdecydowałeś się na to seminarium, trudno. Wiesz, że jesteśmy z matką temu przeciwni. Ale pamiętaj, że gdyby kiedykolwiek było ci źle, możesz wrócić, drzwi domu zawsze są dla ciebie otwarte” - wspomina ks. Wojciech Pokrzywnicki, proboszcz, kapłan z 20-letnim stażem. Syn oficera Ludowego Wojska Polskiego.

Niedziela warszawska 18/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W młodości ks. Wojciech nigdy nie myślał, że zostanie kapłanem. Uczęszczał regularnie do parafialnego kościoła św. Jakuba na Ochocie. Rodzice, pracujący w Wojskowych Zakładach Kartograficznych, też regularnie praktykowali. W parafii powstał chór „Ave”, do którego po dłuższym czasie wahania wstąpił młody licealista Wojtek. I to był bardzo ważny moment - od tego czasu znacznie zbliżył się do Kościoła. Poznał bliżej liturgię, księży, zaczął wyjeżdżać na rekolekcje, obozy.

Nie wygłupiaj się

Reklama

Po maturze nie bardzo wiedział co robić. Za namową ojca rozpoczął studia na Politechnice. Ojciec chciał aby syn, po studiach, rozpoczął pracę w tym samym zakładzie co on. - Ale źle się czułem na Politechnice. To nie było miejsce dla mnie. Zacząłem pytać sam siebie, co by było, gdybym został księdzem. Potem zapytałem o to samo ks. Stanisława Wołosiewicza, opiekuna naszego chóru. Odpowiedział, żebym się nie wygłupiał, bo będzie miał problemy z moimi rodzicami - opowiada ks. Pokrzywnicki.
- Pewnej niedzieli przy obiedzie - ciągnie swoją opowieść ks. Wojciech - tata zwrócił się do mnie: „Wcale nie wiadomo co jeszcze z ciebie będzie”. Ja na to: „Wiadomo co będzie, ksiądz”. Wiedziałem, że ta moja decyzja pociągnie za sobą realne zagrożenia. Ponieważ ojciec był oficerem Wojska Polskiego groziła mu degradacja, wysiedlenie ze służbowego mieszkania, zmiana miejsca pracy. Dlatego nie dziwiłem się, że rodzice bardzo nie chcieli, abym poszedł do seminarium. Ale ja twardo trwałem przy swoim. Żeby uspokoić trochę rodziców użyłem podstępu i powiedziałem im, że co prawda rzucam studia, ale idę do pomaturalnej szkoły ekonomicznej. Uwierzyli. Jednak dzień przed wstąpieniem trzeba było przyznać się do kłamstwa. Pamiętam, że wieczorem, przed snem ojciec kazał mi uklęknąć. Myślałem, że będzie mnie bił. Tymczasem on mówi: „Jesteś ostatnią noc w domu, pomódlmy się”. Zaczął się modlić, ja płakałem. Potem ojciec stwierdził: „Zdecydowałeś się na to seminarium, trudno. Wiesz, że jesteśmy z matką temu przeciwni. Ale pamiętaj, że gdyby kiedykolwiek było ci źle, możesz wrócić, drzwi domu zawsze są dla ciebie otwarte”.
W miarę upływu czasu, rodzice ks. Wojciecha coraz bardziej przyzwyczajali się, że ich syn będzie kapłanem. Mieli z nim w miarę częsty kontakt, ponieważ mieszkali blisko, a władze seminaryjne nie zakazywały odwiedzać syna. Również klerycy mogli odwiedzać rodziców w domu rodzinnym, ale zawsze w sutannie. I tu powstał problem, bo pojawienie się ks. Wojciecha w sutannie w domu mogłoby spowodować ogromne kłopoty ojcu - oficerowi. Ówczesny wicerektor seminarium ks. Stanisław Kędziora zgodził się więc, aby kleryk Pokrzywnicki jeździł do domu po cywilnemu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Będą kłopoty

- Ale pewnego dnia postanowiłem jednak pojechać do domu w sutannie. Uznałem, że trzeba być odważnym. Traf chciał, że do tramwaju, którym jechałem, wsiadł mój ojciec, który w mundurze wracał z pracy. Razem dojechaliśmy i poszliśmy do domu, zastanawiając się jak na to zareaguje mama. Zobaczyła nas przez okno i zaczęła wygrażać pięścią. Przewidywała kłopoty - mówi ks. Pokrzywnicki.
I rzeczywiście kłopoty nastąpiły. Wspólny spacer ojca - żołnierza z synem - klerykiem nie uszedł uwagi mieszkającego w tym samym bloku oficera politycznego, który doniósł do odpowiednich władz. Skutek był taki, że ojciec ks. Wojciecha musiał zrezygnować ze służby i przejść na emeryturę. Na szczęście uniknął degradacji.
Po święceniach ks. Pokrzywnicki pracował na wielu parafiach. Dziś jest proboszczem młodej, rozwijającej się parafii św. Mateusza w Dawidach koło Raszyna. Z rodzicami spotyka się w miarę wolnego czasu, którego na jednoosobowej placówce nie ma zbyt wiele.

Moja droga nawrócenia

Reklama

- Ojciec duchowny jednego z polskich seminariów powiedział mi kiedyś, że jak Pan Bóg chce, aby jakiś ksiądz się nawrócił, czyni go ojcem duchownym w seminarium. Coś w tym jest. Ta posługa to właśnie taka moja droga nawrócenia - mówi ks. Robert Pawlak, ojciec duchowny Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej w Tarchominie. Dziś więc posługuje przygotowującym się do kapłaństwa alumnom, ale jeszcze kilkanaście lat temu sam był klerykiem.
- Powołanie do kapłaństwa odkryłem już w podstawówce - wspomina. - Byłem ministrantem w swojej rodzinnej parafii w Gołąbkach. Chodziłem na kurs lektorski. Spotkałem wielu księży, którzy zafascynowali mnie swoim kapłaństwem. Już w szkole średniej wiedziałem, że na pewno chcę być kapłanem. Ojciec nie robił mi przeszkód przed wstąpieniem do seminarium. Zapytał tylko, czy jest to moja przemyślana decyzja. Dużym przeżyciem dla rodziców było wstąpienie do seminarium mojego młodszego, jedynego brata Andrzeja. Wtedy zrozumieli, że nie będą mieli wnuków.
- Seminarium dało mi bardzo dużo, otworzyło na ludzi, nauczyło akceptować siebie ze wszystkimi wadami i zaletami. W tym procesie bardzo ważna była rola mojego ojca duchownego. Ceniłem także rektora ks. prof. Stanisława Kura, wspaniałego przełożonego i wykładowcę. Podziwiałem go za to co mówił, robił, jaki był. Wówczas nie miałem żadnej specjalnej wizji kapłaństwa, po prostu chciałem być dla ludzi tam, gdzie mnie biskup pośle - wspomina ks. Robert.
A biskup posłał go po święceniach w 1991 r. najpierw na krótko do parafii św. Łukasza na Górczewskiej, a potem do Stanisławowa koło Mińska Mazowieckiego. Tam ks. Robert rzucił się w wir pracy duszpasterskiej, przede wszystkim katechetycznej. Tam też zastało go utworzenie nowej diecezji warszawsko-praskiej. I chociaż miał możliwość przeniesienia się do archidiecezji warszawskiej, gdzie do kapłaństwa przygotowywał się jego brat i mieszkali rodzice, postanowił jednak zostać w nowej diecezji. Uznał, że taka jest wola Boża. - Później się jednak okazało, że kontakty z bratem byłyby znacznie częstsze, gdybym się przeniósł do archidiecezji. Ale teraz przynajmniej wymieniamy się ubogacającymi doświadczeniami pracy w innych diecezjach - podkreśla ks. Robert, którego brat jest dziś archidiecezjalnym moderatorem Ruchu Światło-Życie.

Sprzątanie brudów

- Kiedy biskup zakomunikował mi, że zostanę ojcem duchownym, zdziwiłem się. Powiedziałem biskupowi, że są lepsi ode mnie, bardziej predestynowani do tej funkcji. Na to biskup odparł: „To ciesz się, że jesteś wśród nich”. W mojej posłudze najważniejsze jest słuchanie kleryków. Ich formację prowadzi przede wszystkim Pan Jezus, ale jest potrzebny drugi człowiek, w którym jak w lustrze, kleryk zobaczy samego siebie - mówi ks. Pawlak. Na pytanie czy jest to ciężka posługa odpowiada: - Ktoś powiedział, że rolą ojca duchownego jest sprzątanie brudów. Nie jest to więc takie przyjemne zajęcie, ale jeżeli człowiek, któremu towarzyszę jest szczery, uczciwie chce pracować, to choćby miał najtrudniejsze problemy, jest radość, że się stara, podejmuje wysiłek.

Być kapłanem - człowiekiem

Różne są drogi powołań, miejsca późniejszej pracy. Ale to, co najważniejsze zawsze to samo. - Chodzi o to, żeby być blisko Pana Jezusa, który powinien być na pierwszym miejscu. Wtedy ta więź będzie promieniować na całe moje duszpasterskie zaangażowanie - mówi ks. Pawlak. Ks. Pokrzywnicki dodaje: - Najważniejsze jest pogodzenie się z wolą Bożą, otwarcie serca na działanie Jego łaski. I jeszcze jedno, aby będąc kapłanem nigdy nie zapominać, że jest się człowiekiem.

2004-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Chrostowski: Boże Ciało przypomina, że Chrystus nas nie opuścił

Boże Ciało przypomina, że Jezus Chrystus, choć zmartwychwstał i wstąpił do nieba, nie opuścił nas, ale pozostał z nami w sakramencie Eucharystii. Naszym obowiązkiem jest publicznie dać temu świadectwo - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Waldemar Chrostowski, biblista, tłumacz Pisma Świętego, wykładowca teologii. W czwartek 19 czerwca katolicy w Polsce i na świecie obchodzą uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (święto Bożego Ciała), któremu tradycyjnie towarzyszą procesje ulicami miast i wsi.

Uroczystość Bożego Ciała w pewnym sensie zamyka i podsumowuje cały rok liturgiczny - wyjaśnia ks. prof. Chrostowski. - Zaczynamy od Adwentu, kiedy Kościół przeżywa oczekiwanie na przyjście Zbawiciela i wspomina dzieje zbawienia zawarte w Starym Testamencie. Potem obchodzimy Boże Narodzenie, krótką część okresu zwykłego, a następnie Wielki Post - czas męki i śmierci Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Zmiany personalne 2025

2025-06-17 14:08

[ TEMATY ]

diecezja warszawsko‑praska

zmiany personalne

zmiany kapłanów

2025

Karol Porwich/Niedziela

Na mocy decyzji podjętych przez Księdza Biskupa Romualda Kamińskiego w naszej Diecezji dokonają się następujące zmiany personalne.

ks. Jerzy Chyła, proboszcz parafii św. Józefa Oblubieńca NMP i św. Franciszka we Franciszkowie – zamieszka w DKE w Otwocku;
CZYTAJ DALEJ

W Toruniu ruszył proces emerytki, która skrytykowała Jerzego Owsiaka

2025-06-18 22:24

[ TEMATY ]

Owsiak Jerzy

Autorstwa Ralf Lotys (Sicherlich)/commons.wikimedia.org

Jerzy Owsiak

Jerzy Owsiak

W Sądzie Rejonowym w Toruniu miała miejsce pierwsza rozprawa w procesie emerytki, która skrytykowała w komentarzu na Facebooku niejasności finansowe związane z działalnością Jerzego Owsiaka - informuje Ordo Iuris.

Sprawa dotyczy 66-letniej emerytki z Torunia, która w styczniu tego roku w komentarzu na Facebooku skrytykowała niejasności finansowe wokół prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dwa dni później, 15 stycznia o godz. 6:25, kobieta została zatrzymana w swoim mieszkaniu przez funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu i doprowadzona na komendę, gdzie przedstawiono jej zarzut popełnienia przestępstw: publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni oraz kierowania gróźb karalnych wobec Jerzego Owsiaka. Wobec emerytki zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego, zakazu opuszczania kraju oraz dozoru Policji (polegającego na obowiązku stawiennictwa na komisariacie trzy razy w tygodniu), zakazu kontaktu z Jerzym Owsiakiem i zbliżania się do niego na mniej niż 100 m, jak również zakazu publicznego wypowiadania się o okolicznościach dotyczących czynów będących przedmiotem postępowania.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję