Reklama

Na krańcach świata

Syberia (1)

Wiele jest na świecie zakątków, które chciałoby się odwiedzić ze względu na piękno przyrody lub ich związek z kulturą. Niejednokrotnie miałem okazję słyszeć o przyrodzie Syberii i o losach Polaków na tej ziemi. Na początku lipca podjąłem decyzję o wyjeździe do tej ogromnej krainy, a ks. Jarosław Kwaśniewski ofiarował mi swoje towarzystwo. Wyprawa doszła do skutku dzięki życzliwości Sióstr Służebnic Ducha Świętego.

[ TEMATY ]

reportaż

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wtorek 16 sierpnia godz. 9.30. Przed podróżą Msza św. w kaplicy lotniska i spotkanie z bp. Andrzejem Suskim, odlatującym w tym dniu do Kolonii. Samolot TU 154, którym mamy polecieć, wygląda na mocno zużyty - jest poklejony taśmami samoprzylepnymi. Jednak cało i zdrowo, choć z niewielkim opóźnieniem, lądujemy na lotnisku Szeremietiewo II. Długa kolejka przy odprawie paszportowej przesuwa się wolno, a potem mamy kłopot z odnalezieniem właściwego autobusu na Szeremietiewo I. Tu zaś, w budynku przypominającym dworzec autobusowy w PRL-u, znów czeka nas długa kolejka do odprawy bagażowo-paszportowej. Większość pasażerów odlatuje do Władywostoku. Kiedy docieramy do upragnionego celu kolejki, kobieta zajmująca się odprawą oznajmia, że spóźniliśmy się, choć lot do Irkucka nastąpi dopiero za półtorej godziny. Proponuje nam poranny lot następnego dnia. Determinacja Księdza Jarka i konsultacja z inną pracownicą dają pozytywny rezultat. Nie bez pewnych komplikacji zostajemy odprawieni. W hallu spotykamy grupę Polaków (ok. 30, głównie emerytów), podróżujących po Rosji, m.in. do Irkucka i nad Bajkał. Przed odlotem mamy jeszcze możliwość skorzystania z automatu telefonicznego, ale nie dysponujemy rublami. Sprzedawczyni zgadza się przyjąć dolary i euro. Za kartę 25 impulsów żąda 3 dolarów i 3 euro - siedem razy więcej. To nasze pierwsze frycowe. Krótka rozmowa z pracownikiem kurii „pożera” całą kartę.
Na pełnej wysokości przeżywamy dwie gwałtowne burze: wyładowania atmosferyczne występują w ciemnościach, poniżej samolotu. Niesamowite wrażenie. Ogólnie jednak lot przebiega spokojnie, a kilkunastominutowa drzemka poprawia samopoczucie.
O godz. 5.00 rano tutejszego czasu lądujemy w stolicy Syberii. Samo lotnisko robi przykre wrażenie, jakby od 40 lat niczego tu nie zmieniono. Witamy się z czekającą na nas s. Danką, odbieramy bagaże i wsiadamy do sfatygowanej łady. Po pół godzinie jesteśmy u celu podróży - w domu Sióstr Służebnic Ducha Świętego. Zajmują go 3 siostry (Polka, Słowaczka i Indonezyjka). Otrzymujemy pokój wyposażony w 2 solidne wersalki. Cały dom zakonny stanowi duże dwupoziomowe mieszkanie w bloku. S. Danka przygotowuje dla nas śniadanie i proponuje, abyśmy przespali się po podróży. Krótki sen dobrze nam robi. O godz. 11.00 odprawiamy Mszę św. w kaplicy domowej sióstr. W Liturgii uczestniczą też 2 siostry kończące właśnie krótki odpoczynek nad Bajkałem (Czeszka i Słowaczka) oraz mama s. Danuty. Po obiedzie udajemy się do miasta. Zwiedzamy kościół polskich zesłańców z początku XX wieku, w którym znajduje się sala koncertowa filharmonii. Msze św. w każdą niedzielę o godz. 15.00 odprawia dzielny o. Ignacy, polski salwatorianin, przebywający w Irkucku od 15 lat. Kościół stoi przy ul. Polskich Powstańców. Na centralnym placu znajduje się gmach Urzędu Guberni Irkuckiej, w miejscu cerkwi, którą zburzono w latach 30. W pobliskim hotelu „Angara” dokonujemy obowiązkowej registracji (meldunku). Spacerujemy główną ul. Lenina, podziwiamy miasto z bulwaru nad Angarą - jedyną rzeką wypływającą z Bajkału (choć 365 rzek do niego wpada). Podchodzimy do wiecznego ognia, który płonie ku czci bohaterów ZSRR (młode pary składają tu wiązanki ślubne wg specjalnego rytuału) i monumentalnego pomnika Lenina na 12-metrowym obelisku. Pierestrojka i głasnost pod względem ideologicznym jeszcze tu nie dotarły. Zabudowa w mieście jest niska, drewniana, z początku XX wieku. Większość tych domów sprawia wrażenie, jakby za chwilę miały się rozsypać, choć kiedyś musiały być okazałe i piękne. Są też budowle murowane z przełomu XIX i XX wieku - jedne z piękniejszych to dworzec Kolei Transsyberyjskiej oraz teatr.
18 sierpnia rano udajemy się z ks. Martinem (Słowak) do grobów odkrytych przed kilku laty w Piwowarskoje (kilka kilometrów od Irkucka). W latach 30. i 40. rozstrzelano tu ok. 10 tys. „przeciwników” komunizmu, wśród nich kapłanów polskich. Choć groby te za prezydentury Jelcyna uporządkowano i nadano im charakter miejsca pamięci, to obecnie są one porośnięte chwastami i stały się miejscem libacji dla okolicznych chuliganów (świadczą o tym butelki po alkoholu oraz pudełka po papierosach). Tablice informacyjne służą tu jako tarcze do popisów strzeleckich z broni palnej. W kilkunastometrowej długości i głębokiej na 5 m mogile może spoczywać kilkaset ofiar. Przykro, że nikt nie dba o pamięć tych, którzy stali się ofiarami totalitaryzmu.
Około południa udajemy się na miejskie targowisko, gdzie handlują Chińczycy i Buriaci - ludność tubylcza. Sprzedają co się da: psy, koty, żółwie, ryby, warzywa, futra, artykuły gospodarstwa domowego, alkohol. Dużo ludzi jest pijanych, nawet kobiety. Widać biedę (zaczepiają nas żebracy), ale i przepych. Nowoczesne japońskie samochody parkują obok zniszczonych moskwiczów. Wracamy do domu tramwajem, który pamięta chyba otwarcie linii, tj. 1945 r.
Wieczorem koncelebrujemy z ks. Martinem Mszę św. w katedrze Najświętszej Maryi Panny Niepokalanego Serca, konsekrowanej w 2000 r. W Eucharystii uczestniczy kilkanaście osób. Okazała katedra robi na nas wielkie wrażenie. Po Mszy św. zwiedzamy Kurię. Proboszcz i wikariusz wyjechali z młodzieżą do Kolonii na spotkanie z Benedyktem XVI.
W piątek 19 sierpnia wyruszamy nad Bajkał (70 km od Irkucka), do domu rekolekcyjnego w Listwiance. Jedziemy szosą wzdłuż Angary, wśród lasów syberyjskich. Bajkał robi wrażenie - nie widać przeciwległego brzegu jeziora (ma ok. 700 km długości i do 70 km szerokości). W domu rekolekcyjnym wita nas p. Wanda, gospodyni z Polski. Przebywają tu dzieci z domu dziecka pod opieką s. Agaty (Słowaczki) oraz polski klaretyn - ks. Eugeniusz z Nowosybirska z trzema podróżnymi z Polski.
Podczas spaceru uliczkami Listwianki musimy uważać na krowy chodzące po ulicy. Wszędzie mnóstwo chwastów i śmieci. W budynku poczty spotykamy polskich studentów z Poznania. Na przystani ożywiony ruch - mieszkańcy handlują wyrobami z kory brzozowej i kamienia. Wędzi się tu ryby i spożywa je na gorąco. Kosztujemy bajkalskiego omula. Wieczorem podziwiamy zachód słońca, które chowa się za górami otaczającymi Bajkał. Wracając do domu, mijamy małe drewniane domki z pięknymi okiennicami. Wszystko wymaga kapitalnego remontu. Nieopodal wznosi się nowo wybudowany hotel, wysoki na 8 pięter. Jest ich kilka w liczącej 3 tys. mieszkańców Listwiance. Od 2 lat, w piątek wieczorem, pojawiają się tu turyści: Rosjanie, Niemcy, Japończycy, goście anglojęzyczni.
Sobotę rozpoczynamy Mszą św. w kaplicy z obrazem Jezusa Miłosiernego i relikwiami św. Faustyny. Na ścianie wiszą zdjęcia z Janem Pawłem II, gdyż dom nosi jego imię. Po śniadaniu z dziećmi udajemy się na długi spacer brzegiem Bajkału. Trzeba pokonać znaczne wzniesienia terenu i sterty śmieci. Nad brzegiem Bajkału biesiaduje coraz więcej turystów, którzy spędzają tu weekend.
Po obiedzie godzinna przejażdżka statkiem „Babuszkin” - jedyna atrakcja, jaką za 150 rubli można sobie zafundować w Listwiance. Próba wysłuchania wieczornego koncertu w Teatrze Pieśni spełzła na niczym, gdyż drewniany budynek teatru nie wzbudził naszego zaufania. Noc też była niespokojna, bo spędzający tu weekend tzw. noworuscy (nowobogaccy) turyści do 3.00 nad ranem puszczali muzykę techno.
Dzień Pański rozpoczęliśmy od Eucharystii w kaplicy. Zdziwiliśmy się, że nie uczestniczą w niej dzieci. Okazało się, że żadne nie jest katolikiem. By nie dawać powodów do posądzenia o prozelityzm, siostry przybliżają dzieciom Pana Boga jedynie przez miłość bliźniego. Dziwna to rzeczywistość. Prawosławnym widać bardziej zależy na tym, by w Rosji trwał ateizm, niż aby rozwijał się Kościół katolicki.
Po obiedzie wraz z dziećmi udajemy się do parku etnograficznego, oddalonego o ok. 20 km w kierunku Irkucka. Poznajemy dzieje tutejszej ludności: Buriaków i osadników - zwyczaje, stroje, wystrój wnętrz, zabudowę. Wiele strojów i narzędzi pracy przypomina kulturę naszych Kresów Wschodnich. Nie ma jednak żadnej wzmianki o tym, że żyli tu Polacy. Za to handlarz sprzedający pamiątki pyta czy jesteśmy z Polski, bo jego „babuszka była Polka”. Gdy spytaliśmy, czy zesłana za Stalina, odpowiedział, już po rosyjsku, że jeszcze za cara, po powstaniu styczniowym. Można wnioskować, że ok. 50 lat temu była tu jeszcze świadomość narodowa, lecz silny strach przed prześladowaniem nie pozwalał przyznawać się do swej przynależności narodowej. Nie było już kapłanów, więc chrzczono tylko z wody, a obecnie dojrzałe pokolenie nie ma zarówno świadomości narodowej, jak i religijnej. Choć spotyka się nazwiska: Lewandowskij, Krupińskij, noszą je również ludzie o rysach buriackich (mongolskich). Dusza ludzka została całkowicie wyjałowiona przez system sowiecki. Nie ma poszanowania życia. Aborcję wykonuje się za darmo, na każde życzenie! Wiele kobiet dokonało jej po kilkanaście razy i nie mają w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia. Brak szacunku do życia przejawia się też w upadku obyczajów - wielu ludzi (mężczyzn, kobiet i młodzieży) upija się pod przysłowiowymi krzakami. Kierujący samochodem nie zważają na pieszych, nawet w miejscach dla nich wyznaczonych. Wśród młodzieży i dzieci gwałtownie szerzy się narkomania. Tam, gdzie przyroda jeszcze jest zdrowa, chory jest człowiek.
Marszrutką (busikiem) wracamy do Listwianki, gdzie spotykamy ordynariusza diecezji irkuckiej bp. Kyryła Klimowicza, który od 2 lat sprawuje urząd pasterski w tej największej powierzchniowo diecezji świata (większej od obszaru Europy) po wyrzuconym z Rosji bp. Jerzym Mazurze. Bp Klimowicz jest obywatelem białoruskim, urodzonym w Kazachstanie, Polakiem. Seminarium ukończył w 1980 r. w Olsztynie, został wyświęcony przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa.
Rozmowa z Księdzem Biskupem o warunkach pracy na Syberii przybliżyła nam sytuację, w której Kościół zmaga się z wieloma przeciwnościami. Przy okazji odkryliśmy wielu wspólnych znajomych, a zaproszenie na kolację w domu biskupim pozwoliło mieć nadzieję, że nasza ciekawość zostanie w pełni zaspokojona.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co widać zza straganu

Niedziela częstochowska 34/2013, str. 6

[ TEMATY ]

reportaż

Jasna Góra

Magdalena Niebudek/Niedziela

Jestem podjasnogórskim handlarzem. Tak się nas nazywa, zwłaszcza tych, co rozstawiają swoje kramiki tylko na kilka tygodni lata. Siedzę w skwarze lub deszczu po 10 godzin dziennie - świątek czy piątek. Sprzedając święte obrazki, różańce, kalendarze z papieżem i wiele innych rzeczy. To mój sposób na życie, na przetrwanie, na zarobienie paru złotych. Rencista jestem z zawodu.
CZYTAJ DALEJ

O. Tomasz Maniura OMI zakończy posługę w Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA

2025-04-30 15:28

[ TEMATY ]

Kokotek

Festiwal Życia w Kokotku

Magdalena Lewandowska/Niedziela

O. Tomasz Maniura opowiadał o festiwalu Życia

O. Tomasz Maniura opowiadał o festiwalu Życia

„Wszystko ma swój czas” - napisał o. Tomasz Maniura OMI, ogłaszając zakończenie swojej siedemnastoletniej posługi w Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA w Kokotku oraz Duszpasterza Młodzieży Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. O swojej decyzji zakonnik poinformował dziś za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Jak podkreślił w opublikowanym wpisie, czas jego zaangażowania w dzieło NINIWY i Festiwalu Życia był „piękny i intensywny”, ale nadszedł moment, by „złapać dystans i bardziej zająć się sobą i swoim życiem duchowym”.
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję