Reklama

Zapiski z życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Powoli wracam już do swoich papierów. Włączyłem lampkę i rozglądam się wśród drobiazgów, które w stanie nieładu zostawiłem przed wyjazdem do Francji. Prawdę mówiąc, ociągam się z wejściem w świat słów i liter. Posiadać rzeczy i zjawiska w przeżyciu, przemierzać place, ulice, sale, krajobrazy, wnętrza katedr (choćby wspaniałej, widocznej z daleka katedry w Chartres), jeść potrawy smakowite i pić czerwone wino to jednak coś dalece innego niż zatrzymywać posmak i koloryt, i swoistość wszystkich zdarzeń, urok spojrzeń i rozmów, w słowach, zdaniach i wiązaniach zdań. Chciałoby się oddać wszystko, całe bogactwo, a to jest właśnie niemożliwe. Pozostaje więc zdać się na okruchy, fragmenty i sekwencje. Już jestem w domu, u siebie, a chwilami ciągle wracam do przytulnego domu Renii i Kazika, w którym kilka dobrych dni mieszkałem niedaleko Paryża. Któregoś dnia wieczorem wyszedłem na spacer po ulicach miasteczka. Było niemal zupełnie puste. Od czasu do czasu ktoś tylko wracał do domu autem. Zaglądałem do mieszkań przez niezasłonięte okna, ciekawy miejscowego życia. To samo krzątanie się. Niebo też było to samo, gwiaździste, odnalazłem Wielki Wóz, ale mimo ciemności wydało mi się nie czarne, a granatowe, panował na nim wielki ruch. W różnych kierunkach podążały migające światełka wysoko lecących samolotów. To był znak, że kraj jest inny i intensywnie dzieją się jego sprawy i kontakty ze światem. Teraz tylko słowa wspierają mnie w przywoływaniu minionej już materii. Wiem, trzeba napisać pierwsze zdania, a po nich następne. Była to dla mnie po prostu przygoda, prawie w duchu rimbaudowskim. I znowu jestem w swoim znanym mi na pamięć miejscu. W klimacie i krajobrazie polskiej jesieni, polskich spraw, patrzenia na Wschód i na Zachód. Tam wszystko już jakby precyzyjnie ułożone, uporządkowane, drogi równiutkie, że nie wiadomo, co jeszcze trzeba zrobić. Tu doza zaniedbania, bylejakości i niedokształtu, i może nawet szarzyzny większa, wszędzie dostrzegalna, świadcząca o niedostatku, niedbałości w każdym prawie miejscu, braku środków albo i umiejętności, ale tu jednak mam swój oddech, spojrzenie i klimat przeniknięty nostalgią. Choćby ten mój przydomowy ogródek, opanowany przez rozmaite zielsko. Na chodnik moja czereśnia usypała bezlik pomarańczowych liści, które mają w sobie wielką moc promieniowania. Nie zgarniam ich. Niech pozostaną jak najdłużej tak usypane, tworząc miękki, liściasty dywan.

***

Włączyłem telewizor i oto słyszę, że archiwum literackie Zbigniewa Herberta ma być sprzedane Uniwersytetowi w Yale (USA), a więc wywiezione z kraju za ileś tam setek tysięcy dolarów. Jeśli się przywoła postawę moralną i patriotyczną autora Trenu Fortynbrasa, to ten fakt szokuje, bo nijak nie przystaje do pięknego obrazka. Dzieła wielkich staramy się sprowadzać z obczyzny, a tu ma nam go na naszych oczach ubyć. Coś niedorzecznego. Powinno znaleźć się rozsądne wyjście, nie według upragnionej chęci zysku, ale według ducha. Długo rękopisy Herberta nie wrócą do Polski, raz wywiezione za granicę. Niechby w tej sprawie zatryumfowały miara i smak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

***

Mija kolejny dzień, kolejny wieczór. Raz po raz łapię się na tym, że po prostu życie ucieka. Z wiosny, ani się zorientujemy, wpadamy w jesień, wspominamy kogoś i mówimy: to już 9 lat minęło. Wszystko jakby wczoraj, chwilka zaledwie. Gdyby jednak czas nie płynął, nie dałoby się żyć. Najpiękniejszy poranek stałby się wręcz nie do zniesienia. Dobro jest zawarte w zmienności i przemijaniu. Także nas samych, ludzi. Zostawiamy za sobą własną niedoskonałość i oczekujemy nowego, lepszego świata.

***

Mimo późnej jesieni kwitną róże. Zawsze jest czas na jakieś róże, jakieś kwitnienie i piękno. Na każdym etapie liczy się coś innego.

***

Reklama

Byłem w radiu, żeby wspomnieć zmarłych pisarzy. Wielu już odeszło. W ten sposób ustaliła się nasza lokalna tradycja. Nagle widać, jak mało udało się przez lata pracy zrobić i jak zaraz po śmierci twórcze dzieło zdane jest już wyłącznie na łaskę i niełaskę potomnych.

***

Dopóki więc życie trwa, trzeba coś wyrażać. Nie zdawać się na bezczynność. Nie odkładać narzędzi, by nie przyznać racji pustce. Mimo wszelkich przeciwieństw starać się coś wyrażać. To myśl, refleksja, świadomość są motorem postępu. Co zostanie zapisane, to już uzyskuje moc trwania i dawania świadectwa. A więc jest ważne, chociaż niekoniecznie bywa docenione. Jednak ziarna, które się posiało - trzeba wierzyć - nigdy nie są nadaremne. I lepiej je posiać, niż nie posiać, bo z niczego nie wyrasta nawet liche źdźbło.

***

Prognoza pogody przewiduje ochłodzenie, mgły, deszcze. Mogą się zdarzyć chwilowe przejaśnienia.
Pozostaje więc na nie czekać.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę bp. Andrzeja Przybylskiego: Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

2025-06-27 12:36

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: «Spójrz na nas!» A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.
CZYTAJ DALEJ

Zmiany personalne 2025

2025-06-17 14:08

[ TEMATY ]

diecezja warszawsko‑praska

zmiany personalne

zmiany kapłanów

2025

Karol Porwich/Niedziela

Na mocy decyzji podjętych przez Księdza Biskupa Romualda Kamińskiego w naszej Diecezji dokonają się następujące zmiany personalne.

ks. Jerzy Chyła, proboszcz parafii św. Józefa Oblubieńca NMP i św. Franciszka we Franciszkowie – zamieszka w DKE w Otwocku;
CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję