Reklama

Księża - artyści

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Czarni" wpadli na boisko! Entuzjazm trybun sięgał zenitu. Pisk meczowych trąbek, dudnienie bębnów rembertowskiej orkiestry i gromkie oklaski - tak na stadionie Legii, 21 października, zaczynał się mecz reprezentacji księży z drużyną artystów.

Na trybunach księża, zakonnice, całe grupy parafialne popierające "swoich" kapłanów. - U nas - opowiada czternastoletni Daniel - ksiądz przed ogłoszeniami na koniec Mszy św. zapowiedział, że dziś będą bardzo ważne informacje. I rzeczywiście - śmieje się - okazało się, że ks. Krzysztof Krupa, katecheta z mojej szkoły - dziś gra na Legii. Przyjechałem z rodzicami i z siostrą.

Trybuny wypełniają się, nawet "żyleta" zaczyna się zaludniać. - "To, że tu jesteśmy, to wyraz chrześcijańskiej miłości bliźniego" - z głośników płyną słowa siostry kapucynki - rzadkość na stadionie przy Łazienkowskiej. Zakonnica dziękuje wszystkim za obecność nie przypadkowo - całkowity dochód z meczu przeznaczony został dla domu dziecka w Wąwolnicy, prowadzonego przez siostry.

Poparcie dla drużyny księży zaznaczało się już podczas rozgrzewki przed meczem. Kiedy kapłani w czarnych strojach wybiegli na boisko, przywitały ich gromkie brawa.

- "Jeden jest w sutannie, i dobrze, kapelan zawsze powinien czuwać - śmiali się siedzący za mną zakonnicy - przyda się kontuzjowanym" . Potężny kapłan zasiadł wśród rezerwowych.

Na murawie pojawiła się - w białych strojach - drużyna artystów. Doping był dużo mniejszy, jedynie Cezary Pazura - w nowym rudym wcieleniu - wywołał piski licznych nastolatek.

Jak na każdym meczu dziesiątki rozentuzjazmowanych młodych fanów przyciskało twarze do kraty oddzielającej wchodzących zawodników - chcieli choć dotknąć tak przemienionych swoich wikarych, katechetów, przyjaciół.

Wreszcie koniec rozgrzewki i pojawiają się obydwie drużyny w podstawowych składach. Kapitanem księży był - świetny obrońca - ks. Grzegorz Mioduchowski, w składzie oprócz duchownych - jeden ministrant: Jacek Kempiński. Artystów do boju wprowadził kapitan drużyny - Olaf Lubaszenko, który z powodu kontuzji zajął się komentowaniem meczu dla TV Puls. Wśród aktorów i muzyków pojawił się były premier Jan Krzysztof Bielecki i piłkarz Dariusz Dziekanowski. Minutą ciszy zgromadzeni uczcili tragicznie zmarłego bp. Jana Chrapka.

I zaczęło się! "Księża, księża" - skandowały trybuny. Szybka akcja nie pozwalała ani na chwilę oderwać wzroku od murawy. " Ale cisną" - podskakiwali na ławkach szacowni zakonnicy. Księża nie dawali odetchnąć bramkarzowi artystów. Wreszcie... gol! Szaleństwo we wszystkich sektorach. Prawie sześć tysięcy kibiców krzyczało, klaskało, dudniło, trąbiło. Pierwszego gola strzelił ks. Sławek Gocałek - wikariusz parafii na Wrzecionie - radośnie obwieszczali wszystkim wokoło świetnie poinformowani fani. Do końca pierwszej połowy bramkarz księży - ks. Mirek Wasiak - niewiele miał okazji do interwencji. Większość akcji stwarzała problemy bramkarzowi artystów.

W pierwszej zmianie wszedł ks. Grzegorz Kozicki. "On zaraz zrobi akcję" - gorączkowali się "moi" zakonnicy. "Kozik, idziesz! - ich głosy z pewnością docierały na murawę - Koziołek, Koziołek! Prawdziwi znawcy "kapłańskiego" futbolu ani na chwilę nie tracili przekonania o zwycięstwie swojej drużyny.

Kiedy sędzia - a był nim zasłużony dla polskiego futbolu Michał Listkiewicz - odgwizdał przerwę, w kuluarach zrobiło się bardzo rodzinnie. Częstowano się kanapkami, herbatą, klimatu dopełniała - odtwarzana - "Arka Noego".

Na trybunach trwały spekulacje, za ile dałoby się sprzedać najlepszych graczy - nawet gdyby jakiś klub się zgłosił, to chyba nie łatwo kupić księdza!

W drugiej połowie meczu, tak księża jak i artyści "cisnęli" równo. Przewrotki, dryblingi, strzały główką, szybkie akcje na obydwu połowach porywały widzów. Zawodnicy w niczym nie ustępowali prawdziwym mistrzom futbolu. "Czy wytrzymają do końca? - martwił się brat Janusz - spoglądając na zegarek. Goool! - ks. Krzysztof Ziółkowski zdobył drugiego gola dla księży.

Olaf Lubaszenko nie wytrzymał w studiu sprawozdawcy, postanowił wziąć los w swoje ręce - mimo nie najlepszego samopoczucia wybiegł na boisko. Do drużyny artystów dołączył też Paweł Deląg, wzbudzając zachwyt cisnących się po autograf "Winicjusza" kibiców. Widzowie, równie mocno pragnący zwycięstwa jak sprawiedliwości, zaczęli zgodnie dopingować również drużynę artystów, której fani dość nieśmiało zaznaczali się w sektorach. "Jednego mogą strzelić" - zgadzali się zaprzyjaźnieni zakonnicy. I stało się zadość - artyści przy ogólnym aplauzie umieścili piłkę w siatce ks. Mirka. I taki wynik 2:1 satysfakcjonował wszystkich. Trener księży - Roman Kosecki - mógł odetchnąć z zadowoleniem.

Ten mecz nie musiał mieć policyjnej ochrony, nie potrzebne były samochody z działkami wodnymi. Dzięki licznym sponsorom - m.in. TV Puls, Liberty GSM, Terravicie, Wytwórni wód "Artic" - możliwe było zaistnienie na stadionie Legii widowiska prawdziwie rodzinnego, emocjonującego, radosnego, którego finansowe skutki przyniosą pomoc pozbawionym najbliższych dzieciom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Biskupi Urugwaju wobec nowego prawa: zabicie chorego jest nieetyczne

Rada Stała Konferencji Biskupiej Urugwaju wyraziła głębokie zaniepokojenie i sprzeciw wobec przyjęcia przez tamtejszą Izbę Deputowanych projektu ustawy o „godnej śmierci”, która ma na celu legalizację eutanazji w tym południowoamerykańskim państwie. Za jego przyjęciem było 64 parlamentarzystów, a 29 przeciw.

W ogłoszonym komunikacie biskupi podkreślili, że aktywne doprowadzenie do śmierci chorego jest „sprzeczne z etyką” służby zdrowia. Wskazali, że „zabicie chorego jest nieetyczne nawet w celu uniknięcia bólu i cierpienia”, jak również wtedy, gdy sam „wyraźnie o to prosi”. Za etyczną i humanitarną praktykę uznali natomiast „sedację paliatywną” w sytuacji ekstremalnego cierpienia. Podkreślili, że opieka paliatywna jest jedynym sposobem godnego towarzyszenia pacjentowi, zachowując szacunek dla wartości ludzkiego życia.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: nawet w godzinie ciemności można miłować aż do końca

2025-08-27 10:40

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

„Nawet w najciemniejszej godzinie można pozostać wolnym, aby miłować aż do końca” - powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.

Dzisiaj zastanowimy się nad sceną, która wyznacza początek męki Jezusa: wydarzenie Jego pojmania w ogrodzie Getsemani. Ewangelista Jan, z właściwą sobie głębią, nie przedstawia nam Jezusa przestraszonego, uciekającego czy też ukrywającego się. Wręcz przeciwnie, ukazuje nam człowieka wolnego, który wychodzi naprzód i zabiera głos, otwarcie stawiając czoła godzinie, w której może objawić się światło największej miłości.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję