Sylwester Skuza: - Tegoroczne, 28. Europejskie Spotkanie Młodych odbyło się pierwszy raz bez fizycznej obecności Brata Rogera. Czy odczuwało się jego brak?
Ks. Dionizy Mróz: - Na pewno atmosfera trochę się zmieniła, choć nie było to aż tak odczuwalne. Brat Alois dopiero zaczyna przewodzić Wspólnocie i spotkaniom. Brakowało Brata Rogera, ale to, co najistotniejsze, zostało zachowane: czas modlitwy o pokój i świadectwo jedności młodych z całej Europy. Brat Alois także wprowadza specyficzny spokój. To wynika z klimatu i z formacji Taizé. Dlatego znaczna różnica nie była zauważalna. Jest to raczej kontynuacja.
- Nasz punkt działa od wielu lat, nie trafiają do nas ludzie przypadkowi. Każdy, kto chce z nami wyjechać, musi być obecny na minimum trzech spotkaniach - z czterech obowiązkowych. Większość studentów przychodziła w każdy piątek o godz. 19.00, aby uczestniczyć w modlitwie, Eucharystii, refleksji nad Pismem Świętym i rozmowie w grupach na tematy zadane nam w tym roku przez braci z Taizé. Z naszego duszpasterstwa pojechało 79 osób.
- Co wywarło na Księdzu największe wrażenie w Mediolanie?
Reklama
- Pielgrzymkę zaufania odbieram zawsze jako pielgrzymkę nadziei. W jednym miejscu i czasie zgromadzeni są młodzi z całej Europy i nie tylko. Towarzyszy temu wielka nadzieja, którą odczytuję w ich sercach, w oczach, w ich obecności. To jest nadzieja Kościoła, który jest żywy. Papież Benedykt XVI, kontynuując myśl Jana Pawła II, mówi: „Kościół należy do młodych”. To widać na każdym spotkaniu Taizé.
- Jak przyjęli was Włosi?
- Bardzo otwarcie, życzliwie, gościnnie. Jedynym problemem był język. Jeśli ktoś nie znał włoskiego, było trudno. Zwykle jednak znaliśmy podstawy tego języka, a nasi gospodarze podstawy angielskiego i wspólnie znajdowaliśmy nowy język - przyjaźni i miłości.
- Gdzie odbędzie się przyszłoroczne spotkanie?
- 29 grudnia Brat Alois, zmieniając dotychczasowy zwyczaj, ogłosił, że kolejne spotkanie „Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię” w Europie będzie w Zagrzebiu, w Chorwacji. W październiku odbędzie się również spotkanie w Indiach w Kalkucie. Jest to próba wyjścia poza Europę.
- W czasie spotkania rozważaliście niedokończony list Brata Rogera. Jakie przesłanie on zawiera?
- W tym liście Brat Roger pisał o przyjaźni i miłości. Ta niedokończona myśl staje się wyzwaniem dla młodych Europy. Słowa Brata Rogera dotyczą świadectwa miłości w czynie i prawdzie. To jest wyzwanie, które w dzisiejszym świecie prowadzi do bardzo konkretnych postaw i odpowiedzi w życiu codziennym. Bóg oczekuje od nas konkretnej decyzji, która nie kończy się na deklaracji słownej, ale przeradza się w czyn i prowadzi do konkretnej obecności w świecie.
- Jaką refleksją chciałby się Ksiądz podzielić z czytelnikami „Niedzieli Łódzkiej”?
- Wydaje mi się, że idą czasy, które wymagają od nas wyraźnego, jasnego świadectwa. Zachęcam, żeby krocząc za Chrystusem, nie bać się o Nim świadczyć w codzienności. Jako duszpasterz akademicki mówię szczególnie o studentach i do studentów, a więc mam na myśli świadectwo wiary na studiach, w naszym codziennym życiu w akademikach. To świadectwo jest dzisiaj światu potrzebne. Jako chrześcijanie, nie możemy się chować, ukrywać. Nie jesteśmy ostatni. Niesiemy konkretne wartości dzisiejszemu światu, niesiemy Chrystusa. Chrystus zawsze jest czytelny. I takiego Boga trzeba nam dzisiaj głosić. Swoim życiem, swoim świadectwem, bardzo czytelnym, często radykalnym, zdecydowanym. Świadectwem, które daje światu nadzieję.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Uczestnicy konklawe są całkowicie odcięci od świata - okna są zamknięte, a sygnały radiowe ekranowane; nie wolno mieć telefonów, komputerów ani żadnych innych urządzeń elektronicznych - wspominał Franciszek w swojej autobiografii. Papież jest jedyną osobą, która może zdradzić tajemnice konklawe.
W środę, 7 maja ma rozpocząć się konklawe, by wybrać następcę papieża Franciszka. Zasady przeprowadzenia wyborów określa wydana w 1996 roku przez papieża Jana Pawła II Konstytucja Apostolska Universi Dominici Gregis. Zakłada ona m.in. zachowanie tajmenicy konklawe. Jedyną osobą, która może uchylić kulisów wyborów, jest sam papież, co Franciszek zrobił w swojej autobiografii pt. "Nadzieja".
Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar oświadczył we wtorek wieczorem w Katowicach, że osobą, która została zatrzymana w sprawie zabójstwa lekarza Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, okazał się funkcjonariusz Służby Więziennej.
We wtorek zamordowany został lekarz ortopeda krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego Tomasz Solecki. Do gabinetu, w którym badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka nożem. Lekarz mimo wysiłków personelu medycznego zmarł. W sprawie zabójstwa śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków Podgórze.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.