Reklama

Nasza rozmowa

Najlepsze pierogi w Warszawie

Niedziela warszawska 35/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdybym nie był księdzem, to z pewnością już dawno bym rozwinął sieć pierogarni i wylansował ją na zasadzie McDonaldsa

Wiesława Lewandowska: - Niedawno minęło 10 lat, od kiedy objął Ksiądz rządy w Caritas Archidiecezji Warszawskiej. Jaką Caritas zastał Ksiądz w 1995 r., w samym środku polskich przemian politycznych i gospodarczych?

Ks. Mirosław Jaworski: - Mój poprzednik ks. Krzysztof Wojno rozpoczął wprowadzanie Caritas na nowe tory. Caritas miała już osobowość prawną, co znaczyło, że mogliśmy prowadzić i zakładać placówki. Mogliśmy otrzymywać dotacje od samorządów i władz wojewódzkich, co wcześniej było nie do pomyślenia, bo dość długo trwała przemiana mentalna urzędników, którym wydawało się, że instytucji kościelnej nie powinno się dawać żadnych dotacji. Ks. Wojno prowadził już noclegownię dla bezdomnych „Przystań”, akurat skończył ją remontować. Działał też zakład opiekuńczo-leczniczy na Krakowskim Przedmieściu. Teraz mamy tu potężne centrum charytatywne.

- Jednak 10 lat temu zarządzanie taką instytucją wymagało sporej odwagi. Wprawdzie w samo powołanie kapłańskie jest wpisane pomaganie ludziom, jednak profesjonalna działalność charytatywna zawsze wymaga konkretnej wiedzy i predyspozycji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- To prawda, potrzebowałem roku, żeby poznać urzędy, struktury, podstawowe zasady działania dużej instytucji. Powołanie na stanowisko dyrektora Caritas odebrałem w kategoriach przedziwnego działania Bożej Opatrzności, jako że sam w dzieciństwie doznałem biedy i bywałem w bardzo trudnych sytuacjach… Od 18. roku życia wychowywałem się bez rodziców, z młodszym o cztery lata bratem. Doznałem pomocy od wielu szlachetnych ludzi, którzy wzruszyli się losem dwóch samotnych chłopców. Pan Bóg widać uznał, że już samo to zobowiązuje mnie do pomagania innym, a ja to po prostu tak zwyczajnie rozumiem. Myślę, że przyszedł teraz czas spłacania długów. Moje własne doświadczenia sprawiły, że nie brzydzę, nie wstydzę się nędzy drugiego człowieka - i tej fizycznej i tej duchowej, moralnej. I dlatego chyba te najlepsze lata swojego życia chętnie oddaję służbie człowiekowi.

- Co na początku było najtrudniejsze?

- Nie przypominam sobie czegoś wyjątkowo trudnego lub przykrego. Z marszu przystąpiłem do zakładania pierwszych placówek opiekuńczych. Szybko powstała stacja opieki w Raszynie, potem w Piasecznie, potem przyszły świetlice i tak do dnia dzisiejszego stopniowo Caritas realizuje coraz to bardziej ambitne projekty, wymagające wiedzy, specjalizacji, znajomości języków.

- Kto dziś wykonuje te zadania?

- Zatrudniamy ponad 200 osób. W dwóch hospicjach, zakładach opiekuńczo-leczniczych i w stacjach opieki są rehabilitanci, lekarze, pielęgniarki. W placówkach dziecięcych, czyli w świetlicach socjoterapeutycznych musimy zatrudniać wykwalifikowanych pedagogów, a w biurze do spraw uchodźców i imigrantów potrzebne są osoby ze znajomością odpowiednich programów europejskich (aby wiedzieć jak zdobywać fundusze z Unii Europejskiej). Jeszcze innych umiejętności wymaga prowadzenie bursy dla dziewcząt z terenów popegeerowskich. Specjalnej wiedzy, a przede wszystkim odwagi, potrzeba do realizacji naszego programu przeciwdziałania prostytucji przymuszonej.

- Działania warszawskiej Caritas są dziś zakrojone bardzo ambitnie i wielobranżowo. Czy jest wśród nich coś, z czego Ksiądz jest najbardziej dumny?

Reklama

- Największym osiągnięciem, nie waham się powiedzieć, że historycznym, jest stworzenie tu, przy Krakowskim Przedmieściu Centrum Charytatywnego, które zwyczajowo zwiemy „Res sacra miser”. Te słowa widniejące na frontonie naszego budynku od prawie 200 lat, stanowią memento dla istniejącego tu w XIX wieku Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, powołanego do niesienia pomocy inwalidom kampanii napoleońskiej, a po latach burzliwej historii w końcu i dla naszych placówek (zakładu opiekuńczo-leczniczego, stacjonarnego hospicjum, bursy promocji zawodowej, ośrodka pomocy psychologicznej). Tak, można powiedzieć, że są dziś powody do dumy. Jednak w skrytości ducha przyznam się, że wielką, ale innego rodzaju satysfakcję, sprawia mi nasza „pierogarnia”…

- Caritas lepi pierogi?

- To jest mała restauracja, w której serwuje się kilkanaście gatunków pierogów, jedna z niewielu w Warszawie, w której trzeba stać w kolejce. Pierogi z Bednarskiej zyskały sobie międzynarodową sławę; o tym lokalu pisał New York Times, Washington Post polecając to miejsce tym, którzy chcą poznać smaki polskiej kuchni.

- Nietypowe przedsięwzięcie jak na Caritas; czy chodziło o karmienie ubogich, czy raczej o zarobienie pieniędzy, aby móc karmić ubogich?

- Pierwotnie rzeczywiście chodziło nam o miejsce, gdzie można by niedrogo i w kulturalnych warunkach się pożywić. Chcieliśmy w ten sposób nawiązać do tradycji tanich jadłodajni dla inteligencji z okresu pierwszej wojny światowej. Oczywiście, jest to zarazem forma działalności gospodarczej; pierogarnia przynosi dziś całkiem spory zysk, który można z pożytkiem wykorzystać.

- Może wobec tego warto pomyśleć o sieci takich jadłodajni?

- Gdybym nie był księdzem, to z pewnością już dawno bym rozwinął sieć takich pierogarni i wylansował ją na zasadzie McDonaldsa. Ale nie jest rolą kapłana skupiać się na tego rodzaju przedsięwzięciach.

- Tymczasem skupia się Ksiądz Dyrektor na tak wielu przedsięwzięciach, że doprawdy trudno dziś określić specyfikę warszawskiej Caritas…

Reklama

- Warszawska Caritas jest przede wszystkim Caritas prymasowską i z tego powodu czułem się zawsze zobowiązany, aby nie ograniczać się wyłącznie do problemów naszej diecezji. Dlatego realizujemy wielki projekt bursy promocji zawodowej, który w swej istocie jest adresowany do województw północnych (tam gdzie było najwięcej PGR-ów). Dlatego również przyłączyliśmy się do europejskiej akcji przeciwdziałania prostytucji przymuszonej (w naszym wydaniu projekt ten nosi nazwę Nadzieja). Dlatego także od wielu lat sprawujemy patronat nad Polonią rumuńską; zapraszamy do Polski dzieci Polonii rumuńskiej. O samej specyfice Warszawy można mówić bardzo długo. Tu można znaleźć przeróżne formy biedy - z jednej strony jest to miasto bogate, a z drugiej nie brakuje wielkiej i różnorodnej nędzy. Jakościowej różnicy między Warszawą i innymi wielkimi miastami nie ma, jest tylko różnica skali biedy i bogactwa.

- Caritas nie stosuje metod widowiskowych, zbiera pieniądze i pomaga bez rozgłosu. Czy nie kusiło Księdza, by w celu zwiększenia skuteczności, dostosować się do ducha czasu i głośniej promować swe działania?

- Choć wydaje się, że bez nadzwyczajnych zabiegów promocyjnych Caritas jest dość skuteczna, jednak - to prawda - daje się odczuć brak bliższej współpracy z mediami. Pracujemy dla Pana Boga i nie szukamy poklasku, ale jednocześnie wiemy, że aby nasze dzieła się rozwijały, abyśmy mogli trafić do jak największej liczby ludzi, musimy się posługiwać nowoczesnymi środkami informacji, słowem - musimy być obecni w telewizji, prasie, radiu. Trzeba o to zawsze zabiegać.

- Czy Caritas warszawska ma jakieś szczególne możliwości pozyskiwania pieniędzy na swe działania?

Reklama

- Te szczególne możliwości wynikają z tego, że jak wspomniałem, stołeczni urzędnicy nie boją się już współpracy z organizacjami pozarządowymi. Trzonem naszego budżetu są dotacje na placówki opiekuńcze, które otrzymujemy z mocy kontraktu podpisanego z NFZ. Ponadto, z budżetu miasta otrzymujemy dofinansowanie na prowadzenie noclegowni i świetlic socjoterapeutycznych. Sporo pieniędzy - być może więcej niż w innych rejonach kraju - zaczęło wpływać dzięki ustawie o organizacjach pożytku publicznego (z odliczeń 1% podatku). Zasilają nas także doroczne akcje - Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, akcje wielkanocne, a także stali sponsorzy. Czasem zdarzają się darczyńcy przekazujący na rzecz Caritas cały swój majątek, działki, domy, mieszkania…

- Stąd w posiadaniu warszawskiej Caritas są gospodarstwa rolne?

- Caritas warszawska posiada dwa gospodarstwa. Jedno z nich, przekazane nam w formie darowizny, znajduje się na Warmii. Obecnie hodujemy tam ponad 20 sztuk bydła mlecznego, w przyszłości planujemy ośrodek kolonijny o charakterze agroturystycznym. Drugie z gospodarstw Caritas przejęła wraz z ośrodkiem miłosierdzia założonym przez ks. Czarnockiego; dziś jest ono nastawione na hodowlę trzody i bydła mięsnego. Mięsem stamtąd zaopatrujemy stołówkę Caritas przy ul. Żytniej w Warszawie, gdzie można za darmo zjeść posiłek.

- Po 10 latach na stanowisku dyrektora wciąż rozwijającej się instytucji nie sposób uniknąć podsumowań, także tych najbardziej osobistych. Jak wygląda bilans ks. Mirosława, dyrektora warszawskiej Caritas?

- Czuję, że jestem na swoim miejscu i że w tym jest jakiś zamysł Boży, że to właśnie ja prowadzę warszawską Caritas. Gdy jest ciężko, pocieszam się, że temu, który pomoże biednemu, Pan Bóg sam pomoże. To zdanie z Pisma Świętego bardzo mi pomaga i sprawdza się w moim życiu.

Ks. Mirosław Jaworski (ur. 1961 r.) jest dyrektorem Caritas Archidiecezji Warszawskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1986 r. z rąk kard. Józefa Glempa. Studiował na Wydziale Nauk Społecznych ATK. Był duszpasterzem świata pracy przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Przez jakiś czas pracował jako wikariusz w parafii w Londynie. Sprawował też funkcję kapelana sióstr karmelitanek w Monachium. Został nagrodzony przez polski rząd za wybitne osiągnięcia w dziedzinie pomocy społecznej. Z jego inicjatywy powołane zostały m.in. pierwsze świetlice socjoterapeutyczne, których działanie uzupełniono akcją wakacyjną dla dzieci z rodzin z problemem alkoholowym.

2006-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czego tak naprawdę Maryja oczekuje od nas wołaniem z Fatimy?

[ TEMATY ]

Fatima

Maryja

Karol Porwich/Niedziela

Zapewne każdy z nas słyszał o objawieniach Matki Bożej w Fatimie, ale czy tak naprawdę wiemy, co wtedy Maryja chciała nam przekazać? Czy orędzie fatimskie to tylko historia, wydarzenie, sensacja? Co ono oznacza dla mnie, dla mojego życia?

Dziś Fatima jest jednym z największych sanktuariów maryjnych świata. Rocznie odwiedza ją około 4 milionów pielgrzymów i turystów, przy czym największe nasilenie tego ruchu przypada na 13 maja i 13 października, w rocznicę rozpoczęcia i zakończenia objawień.
CZYTAJ DALEJ

Zamach na Jana Pawła II w świetle fatimskiego orędzia

2025-05-13 08:01

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Fatima

zamach

Włodzimierz Rędzioch

Dla Jana Pawła II Fatima nie była jedynie portugalskim sanktuarium ani wspomnieniem z dzieciństwa. Była żywym przesłaniem, duchowym kierunkowskazem, który papież odczytywał jako osobiste powołanie i misję wobec świata. W dramatycznych, ale też wzniosłych wydarzeniach swego pontyfikatu dostrzegał znaki opatrzności, które na nowo przypominały o pilnej potrzebie modlitwy, nawrócenia i pokoju.

13 maja 1981 roku, w chwili gdy Ojciec Święty pozdrawiał wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra, padły strzały. Był to dzień, który miał się zapisać nie tylko w historii pontyfikatu Papieża Polaka, ale także w duchowej mapie jego życia. Data zamachu - 13 maja - zbiegała się z rocznicą objawień Matki Bożej w Fatimie z 1917 roku. Zbieżność ta dla papieża nie była przypadkowa. „Jedna ręka strzelała, a inna prowadziła kulę" - powiedział później, wskazując na cudowne ocalenie jako dzieło Maryi.
CZYTAJ DALEJ

Majówki na Brzegu

2025-05-13 23:48

ks. Łukasz Romańczuk

Nabożeństwo majowe przy kapliczce Matki Bożej

Nabożeństwo majowe przy kapliczce Matki Bożej

W Brzegu Dolnym odbywają się nabożeństwa majowe przy miejscowych kapliczkach. Okazuje się, że z każdym nabożeństwem jest coraz więcej osób. Dzisiaj, tj. 13 maja przy kapliczce Matki Bożej przy ul. Zwycięstwa było ponad 100 osób. Wspólny śpiew Litanii Loretańskiej, to nie tylko okazja do modlitwy, ale także okazja do poznania historii poszczególnych miejsc i integracji.

Pomysł, aby nabożeństwa majowe odbywały się w takiej formie rozpoczął się z inicjatywy s. Sandry Lisoń , Franciszkanki Rodziny Maryi oraz ks. Mateusza Ciesielskiego, wikariusza parafii NMP Królowej Polski. - Założyciel naszego zgromadzenia św. Zygmunt Szczęsny Feliński, bardzo propagował i rozszerzył kult nabożeństw maryjnych. Ułożył rozważania, a nabożeństwa odbywały się w intencji odnowy moralnej narodu. Podzieliłam się tym z ks. Mateuszem, który wpadł na pomysł, abyśmy odnowili tradycję śpiewania Litanii Loretańskiej przy kapliczkach w Brzegu Dolnym - zaznacza s. Sandra, dodając: - Przejechałam się rowerem po mieście sprawdzając, gdzie znajdują się kapliczki i wybraliśmy z nich 10, a finalnie utworzyły one krąg wokół miasta.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję