Reklama

Sześć dni potu i nadziei

Przeszło 350 pielgrzymów wyruszyło 6 sierpnia z Andrychowa do Częstochowy. To 21. pielgrzymka. Starsza od bielskiej. Wszyscy pątnicy z diecezji bielsko-żywieckiej będą albo łączyli się po drodze z bielskimi pątnikami, albo spot-kają się z nimi tuż przed Alejami Najświętszej Maryi Panny. Na Jasną Górę dotrą już jako pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej, która będzie liczyć ok. 4 tys. pątników.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drugi dzień marszu. Gdy wczoraj radośnie mnie żegnali nieopodal hałcnowskiego sanktuarium, było ich niemal 1700. Osiem grup. W każdej kapłan prowadzący. Wiedzieli, że czeka ich duży wysiłek, lecz uznawali, że się nie dadzą.

Początek

Maryja pomoże znieść wszystkie trudy - one są dla Niej. I w ich intencjach. By się spełniły plany, marzenia, żeby było lepiej. Każdy pątnik był zaopatrzony w porządne buty, ochronną chustę na głowę, a przede wszystkim w ogromny entuzjazm. I postanowienie: dojdę! Prowadzący grupę 5 młodziutki ksiądz, przedstawiając się, stwierdził: - Pochodzę z małej miejscowości, co widać, słychać, a wkrótce prawdopodobnie będzie czuć. Młodzi ludzie zareagowali oklaskami: - Nas również!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Asfaltówka

Reklama

Godz. 11. Gdzie są pątnicy? - zadaję pytanie napotykanym ludziom. Jeszcze nie doszli. Są w lesie. Podjeżdżam pod kościół „za lasem”. Tam trwają już wielkie przygotowania. Pielgrzymka z Andrychowa rokrocznie zatrzymuje się tutaj, a mieszkańcy Dulowej i Karniowic lubią ich przyjmować: - Ciekawe, czy Krysia w tym roku też idzie? - zastanawia się Maria. - Janek na pewno, jego by nie było! - raczej stwierdza fakt Franciszek. - A nasz najmłodszy Emanuel pewnie również. Chyba wyrósł... - uśmiechają się już wszystkie panie. Pielgrzymi maszerują już drugi dzień. Podobno jest najtrudniejszy, bo wtedy następuje konfrontacja marzeń o świetnej formie z rzeczywistością. Bolą nogi, robią się bąble i asfaltówka - pęcherze na nogach od gorącej drogi. Być może dlatego tak dużo osób siedzi jeszcze przed przyjściem grupy na schodach świątyni.
- Czekamy - mówi Paulina z Bieszczad, która specjalnie tak sobie zorganizowała urlop, by pójść z andrychowską pielgrzymką na Jasną Górę. Spuszcza głowę: - Ale, wie pani, nie wiem, jak to będzie. Chcieli mnie już dzisiaj odesłać. Powiedzieli, że nie dam rady. A jak tak bardzo chcę jeszcze spróbować! To było moje wielkie marzenie: dojść przed oblicze Królowej Polski o własnych siłach. Wiedziałam, że z Bieszczad sobie nie poradzę, dlatego wybrałam Andrychów. Dużo bliżej, tylko te nogi...

Bigos i ciasto

Reklama

Zaglądam do kościoła. Na razie nie widać jakichś specjalnych przygotowań. Tylko pan Kaczka, organista, wyciera nieistniejące kurze z klawiatury. Idę na karniowickie Błonia zobaczyć, jak idą przygotowania: panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Karniowicach kroją ciasto, przykrywając je serwetami.
- Coś długo ich nie widać - stwierdza pani Ania.
- Wysłałam już chłopaków na zwiady - uspokaja szefowa Barbara Paszcza. - Zobaczymy, gdzie są.
Telefon. Muszą odpocząć. Będą za godzinę. Ksiądz proboszcz powiedział, że jak się będą zbliżać, włączy dzwony. Cóż, mamy wolne. Po godzinie głos dzwonu się rozlega. Ludzie wylegają na ulice. Dzieci wiszą na siatkach. Idą! Kolorowy tłum lekko zmęczonych ludzi wyśpiewuje: „Witamy was, Alleluja!”. Dołączam do nich. - Ciężko się szło? - pytam.
Uśmiechnięte licealistki z parafii pw. św. Stanisława kiwają głową, zaraz jednakże dodając: - Owszem, lecz było miło, wiaterek schładzał, tylko te kamienie... Zadowolony ks. Darek, bo przygotował niezwykłą niespodziankę, jest zupełnie innego zdania: - Jest fajnie! Wszyscy dobrze się czują, nie ma jakichś większych problemów. Pątnicy wchodzą do kościoła, zajmując całą siedzącą i stojącą powierzchnię. Młodzież rozlokowuje się na posadzce, opiera o ściany: chłodzą... Po modlitwie i powitaniu przez proboszcza ks. Grzechynię do mównicy podchodzi ks. Zbigniew z parafii pw. św. Stanisława w Andrychowie: - Moi drodzy, czas na prezent. Zanim podejdziemy na posiłek, chciałem wam kogoś przedstawić. Oto wędrujący na Jansą Górę z pielgrzymką suską Tomasz Adamek, mistrz świata w boksie. Powitajmy go!

Spotkanie z mistrzem

Ci, którzy zamierzali wykorzystać ten czas na spokojne obmycie się w łazience, energicznie zawracają. Kto przyjechał? Adamek? Mój mąż za nim przepada! Gdy byliśmy na wakacjach, to chodził od domu do domu, by tylko go wpuścili i pozwolili obejrzeć jego walkę! Muszę go zobaczyć!
Zaczyna się konferencja i mimo że religijność mistrza jest powszechnie znana, niejednego zastanawia opanowanie i skromność, z jakimi Adamek (mówcie do mnie Tomek, po prostu, na pielgrzymce jestem jednym z was!) opowiada o wierze, zawodzie, który wykonuje, o filozofii życia. Atmosfera się rozkręca. Nikt nie myśli o jedzeniu, kropelce wody - co było przed wejściem do świątyni marzeniem niejednego pątnika. Ludzie siedzą jak zahipnotyzowani, śmieją się, biją brawo, Brat Tomek podbił serca wszystkich. Bez wyjątku.
Później przez godzinę podpisywał się na wszystkich możliwych koszulkach, czapkach, identyfikatorach i innych karteluszkach. Podobało się również pątnikom brawurowe wykonanie „Góralu, czy ci nie żal” zadedykowane mistrzowi z Gilowic przez ks. Mirosława - akordeonistę z Suchej Beskidzkiej, któremu z wielkim zaangażowaniem towarzyszył Marek Śladewski, kleryk V roku.

Chwila wytchnienia

Reklama

Gdy pątnicy otrzymawszy po misce bigosu, pajdzie chleba i porcji ciasta, usiedli w cieniu, by choć trochę odpocząć, zaczęły się rozmowy o wędrówce przed oblicze Maryi. Na plebanii zgromadzili się księża, siostry zakonne i najstarsi stażem pątnicy. Na Błoniach - cała reszta. Wszędzie ruch i gwar.
- Ja idę po raz czwarty - informuje Iwona Wiśniowska z Targanic. - To wielkie przeżycie. Zawsze idę w pewnej intencji. Po raz pierwszy pielgrzymowałam przed maturą. Warto się wybrać, ale trzeba pamiętać, że pielgrzymki wciągają!
- I to jak! - dodaje Magda Pasternak z miejscowości Ponikiew. - Ja idę po raz szósty! A kolega pierwszy.
- Chciałem to przeżyć, bo Magda tak entuzjastycznie mówi o drodze - tłumaczy zapatrzony w Magdę Grzegorz Targosz. - Na razie jest wszystko tak, jak opowiadała.
- Ja obiecałam mojemu tacie, że pójdę na pielgrzymkę. Pierwszy raz. Trochę się obawiałam, czy podołam - Irena Stawowy posypuje nogi talkiem - ale idzie mi się bardzo dobrze, jakby mnie kto niósł, myślę że dojdę!
- To będziesz chodziła co roku - Kazimiera Pikoń z tej samej parafii pw. św. Stanisława w Andrychowie uśmiecha się życzliwie. - Ja połknęłam bakcyla już dawno. Pierwszy raz poszłam w 1989 r. i tak co roku. Gdy 3 lata temu złamałam nogę i nie mogłam iść, to i tak byłam z nimi. Brałam mapkę i patrzyłam. No tak, teraz są w Płokach, a teraz przechodzą przez las itd. To już moja 16. pielgrzymka. Co roku dojrzalsza, wspanialsza. W tym roku każdego dnia idę w innej intencji. Tak sobie założyłam.
- Czy jest tu Tomek Adamek - wyciąga głowę dwunastoletnie dziewczę. - Jest? To proszę mu powiedzieć, żeby szybciej jadł, bo na niego czekamy! Po chwili mistrz w otoczeniu księży przychodzi na plac. Zaraz wszyscy go otaczają - tym razem z aparatami.

Tu Bielsko - na nocleg!

Godz. 17.30. Podjeżdżam w inne miejsce: Trzebinia-Siersza. To w kościele Najświętszej Maryi Panny będą modlić się jutro bielscy pielgrzymi. Śpią w kilku miejscowościach, ale przede wszystkim w Sierszy, Gaju. Jeszcze nikogo nie widać, podjeżdżają ciężarówki i samochód przewodników. Schodzą się tubylcy.
- A gdzie jest Tomek? - pyta jedna z kobiet.
- Który Tomek? - patrzy na nią zdziwiona organizatorka.
- No, ten, który od kilku lat u nas śpi! - wyjaśnia zaskoczonej dziewczynie. - Taki fajny!
- A nie wie pani czegoś więcej? - dziewczyna wyraźnie chce pomóc.
- Przecież mówię. Ten fajny!
- Z nami idzie kilkunastu fajnych Tomków.
- To ja poczekam.
Nadchodzą pątnicy.
- Wilkowice to gdzie idą? - dwie panie lustrują zmęczonych ludzi. - Bo my bierzemy tylko z Wilkowic. Od wielu lat! Taki mamy zwyczaj!

Najdłuższa trasa

Godz. 6.40. Gdy dojeżdżamy, uspokajają nas - bagaże jeszcze nie odjechały. Grupa 2 już wychodzi do kościoła. Naciskam gaz, bo dostrzegam majstrującego przy zamknięciu kierowcę.
- Już zamykałem. Spóźniłyście się! - uśmiecha się szeroko. - Musicie gonić grupę.
- Ważne, że bagaże zdążyły!
Podjeżdżamy pod kościół. Tam żegnam się z dwiema Marysiami, Basią i Ireną. Wchodzimy do świątyni. Księża już są przygotowani, gitarzysta sprawdza ostatnie akordy. Każdy z pątników ma zadowoloną minę, tylko mnie się zdaje, że ziewam niemiłosiernie. Zerkam na boki. W porządku, inni również przecierają oczy. Na ambonę wychodzi ks. Stanisław z Trzebini-Sierszy.
- Bardzo się cieszymy, że do nas znowu przyszliście - zaczyna. - Muszę się przyznać, że bardzo jestem rad z tego, iż możemy gościć tu grupę Węgrów, bo moja rodzina też stamtąd pochodzi. Dziadek uczył się jeszcze węgierskiego, ja umiem tylko was powitać!
Węgrom bardzo się to podoba. Cały kościół klaszcze.
Po Mszy św. rozglądam się za poznanymi już osobami. W jakiej są kondycji? Czy dają radę? Spotkany ks. Grzegorz tylko się uśmiecha od ucha do ucha i mówi: - Przecież widać! Jest bardzo dobrze! Prowadzi grupa młodzieżowa.
- Dzisiaj to się wyspałem na tej pielgrzymce - śmieje się Grzegorz Stefko z parafii pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza z Kóz. - Pierwszy i ostatni! Od dziś to świetlice, szkoły...
- Idziemy cały czas przez las. Trudny dzień. Nie ma co narzekać. Każdy ma swoją intencję.
- Trochę potu popłynie - śmieje się ekipa z Kóz. - My mielibyśmy nie dać rady?! A kto niesie głośniki? Może nie my? Następuje próba mikrofonu. Kolega Grzegorza najwyraźniej postanowił wygrać z największą atrakcją dzisiejszego dnia - siedzącym na dachu domu pawiem. Daje głos.
Inne grupy, choć też radosne, aż tak nie rozrabiają. Spotykam wilkowiczan, śmieją się.
- Tak właśnie jest - mówi Iwona Żolińska. - Z nami zawsze idzie sołtys i tak się utarło, że mieszkamy albo u Basi, albo u jej rodziców. Stołujemy się u jej mamy. Wczoraj to było tak, że jedna grupa wchodziła, druga wychodziła, a pani podawała pierogi za pierogami. Były przepyszne! Podobno narobiła ich na 25 osób! Zjedliśmy wszystkie!
Na pożegnanie macha bielskim pątnikom cała miejscowość. Dojdźcie zdrowi! Do zobaczenia za rok!

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Antychrześcijański i antypolski spektakl w Bydgoszczy. Sąd: przestępstwa nie było

2025-11-13 11:02

[ TEMATY ]

sąd

spektakl

Adobe.Stock.pl

Po 9 latach zakończyło się postępowanie w sprawie spektaklu „Nasza przemoc, wasza przemoc” („Nase nsilije i vase nasilije”) wystawianego w 2016 r. w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Zostało ono umorzone w grudniu 2024 r. przez Prokuraturę Rejonową Bydgoszcz-Północ. Instytut Ordo Iuris reprezentujący w postępowaniu pokrzywdzonych złożył zażalenie na decyzję prokuratury. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy utrzymał jednak w mocy postanowienie o umorzeniu. Reżyserem spektaklu był Chorwat Olivier Frijić, twórca innego przedstawienia – „Klątwy”, co do której również wiele lat toczyło się postępowanie.

Zawiadomienie w tej sprawie złożyły dwie kobiety, które były widzami spektaklu wystawionego 25 września 2016 r. Przedstawienie odgrywane było w języku obcym z wyświetlanymi polskimi napisami. Elementy bluźniercze wystąpiły już na początku spektaklu. Sztuka rozpoczęła się od kolędy „Cicha noc”, przy dźwiękach której aktorzy rozbierali się do naga i łączyli się w pary hetero- i homoseksualne, po czym wykonywali czynności o charakterze erotycznym. W innej ze scen na krzyżu utworzonym z kanistrów na benzynę wisiał mężczyzna w wieńcu podobnym do korony cierniowej. Aktor miał na biodrach biało-czerwoną przepaskę. Mężczyzna zszedł z krzyża i podszedł do aktorki mającej na twarzy chustę przypominającą muzułmański hidżab. Aktor zerwał jej chustę z twarzy, po czym pchnął kobietę na ziemię i dokonał na niej symulowanego gwałtu. Twarz kobiety wyrażała cierpienie i poniżenie. W trakcie spektaklu doszło też do sceny, w której aktorka grająca muzułmankę wyciągnęła biało-czerwony materiał z krocza. Następnie został on pionowo zawieszony nad sceną.
CZYTAJ DALEJ

Wasze wsparcie ma moc!

2025-11-12 17:23

[ TEMATY ]

pomoc

Niezbędnik Katolika

Red

Dzięki Państwa pomocy, do końca tego roku portal niedziela.pl oraz Niezbędnik Katolika mogą bezpiecznie funkcjonować i docierać do setek tysięcy serc. Założony cel osiągnęliśmy w rekordowym czasie — to dowód, że wspólnie potrafimy dokonywać wielkich rzeczy. Z serca dziękujemy!

Państwa zrozumienie naszych potrzeb ośmiela nas do podzielenia się troską związaną z koniecznością kompleksowej wymiany sprzętu komputerowego i kosztownego oprogramowania. Zamierzaliśmy rozpocząć ten proces w późniejszym czasie, jednak skala Państwa pomocy daje nadzieję, że możemy to zrobić wcześniej. Założony koszt na tym pierwszym etapie to ok. 92 tys. zł.
CZYTAJ DALEJ

Komunikat w sprawie III wydania "Mszału rzymskiego dla diecezji polskich"

2025-11-13 21:23

[ TEMATY ]

komunikat

Mszał

Karol Porwich/Niedziela

Wydawnictwo Pallottinum opublikowało komunikat w związku z z licznymi pytaniami dotyczącymi III wydania Mszału rzymskiego dla diecezji polskich. Publikujemy jego całość.

W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi III wydania Mszału rzymskiego dla diecezji polskich informujemy, że zbliżające się zakończenie prac nad tłumaczeniem tekstu na język polski nie oznacza, że zostanie zakończony proces przygotowania jego wydania.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję