Reklama

Życie jest bezcennym darem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tragiczny wypadek w jednej chwili diametralnie zmienił jego życie. Podczas wybuchu chemikaliów w mieszkaniu 13 grudnia 2007 r. został ciężko ranny. Jednak dzięki sile woli oraz pomocy rodziny, lekarzy i bliskich wrócił do zdrowia. Marcin Kaczmarzyk z Rzeszowa - 21-letni student Politechniki Rzeszowskiej marzy o powrocie do normalności i głęboko wierzy, że będzie widział. Wygrał życie. Sam przyznaje, że zawdzięcza je Bogu.
W swoim pokoju przechowywał w pojemnikach różne chemikalia, które służyły mu do chemicznej obróbki meteorytów, bo one są jego największą pasją i od kilku lat niezmiennie go fascynują. Jest nawet członkiem Polskiego Towarzystwa Meteorytowego.
Tego feralnego dnia wszedł do pokoju, usiadł przy biurku, zapalił lampkę i… nastąpił wybuch. „Cud, że żyje” - tak ten nieszczęśliwy wypadek i jego skutki ocenia Edward Kaczmarzyk - ojciec Marcina. Siła eksplozji była potężna. Wybuch zburzył ściankę działową w pokoju i poważnie zranił chłopca. Kiedy mama Halina trzymała w ramionach jego poszarpane siłą fali uderzeniowej ciało, nie miała złudzeń, czekając na karetkę, gorąco modliła się o wypełnienie woli Bożej. W wypadku syn stracił lewą dłoń, oko, w znacznym stopniu słuch i trzy palce u prawej ręki. Miał poważnie zapadniętą drugą gałkę oczną, uszkodzone kości twarzy, w dwóch miejscach złamane prawe przedramię i rozległe rany oparzeniowo-szarpane na całym ciele. W tragicznym stanie była też jama brzuszna, rozerwana z poszarpaną wątrobą, jelitami i woreczkiem żółciowym. Jak wspomina Mateusz - starszy brat Marcina - na jego prośbę, w ostatniej chwili przed przewiezieniem na salę operacyjną ksiądz kapelan szpitala zdążył mu udzielić namaszczenia chorych. - Mimo całej tej tragedii, byłem spokojny, że chociaż w zakresie duchowym brat miał te najważniejsze rzeczy w odpowiedni sposób zabezpieczone - był w stanie łaski uświęcającej - mówi i głos więźnie mu w gardle na wspomnienie tamtych dramatycznych chwil….
Wiara była dla rodziny Kaczmarzyków bardzo ważna. Wszyscy bracia od najmłodszych lat służyli do Mszy św., Marcin był lektorem, rodzina często pielgrzymowała na Jasną Górę.
Przez 10 dni po wypadku chłopak był w śpiączce. Po wybudzeniu poprosił mamę o różaniec od Pierwszej Komunii św. W tych tygodniach walki o życie wisiał on na wieszaku na kroplówki. 21-latek nie widział jego czarnych paciorków, nie mógł też przesuwać palcami koralików… Kiedy odzyskał świadomość, poprosił o spowiedź.
Na szczęście ciężką walkę o przeżycie Marcin ma już za sobą. Chłopak powoli wraca do zwykłego życia. Choć przechodzi kolejne operacje i zabiegi, czuje się coraz lepiej. Mimo tragedii, którą przeżył, jest pełen pogody ducha, wiary i optymizmu. Chciałby wrócić na studia, założyć rodzinę, pracować… Zawsze był osobą niezwykle aktywną, człowiekiem wielu pasji, niecodziennych zainteresowań, wysportowanym.
Przyznaje, że w trudnych chwilach liczą się trzy wartości: wiara, nadzieja i miłość. Tej ostatniej doświadcza każdego dnia od rodziny, bliskich, przyjaciół i setek ludzie dobrej woli. Wiele sił dodaje mu miłość narzeczonej Magdy. Zdradza, że w grudniu przyszłego roku planują wziąć ślub. Jednak najważniejszy dla niego jest dotyk miłości Bożej…
Podtrzymać nadzieję pozwalają mu osoby szlachetnego serca. Zaraz po wypadku z pomocą pospieszyli koledzy ze studiów, którzy założyli stowarzyszenie „Działajmy razem”. Na konto tego stowarzyszenia można wpłacać pieniądze na leczenie i kosztowną rehabilitację Marcina. Rodzina zbiera fundusze na rekonstrukcję ręki i opto-elektroniczną protezę oka ze specjalną kamerą, umożliwiającą „sztuczne widzenie”. Koszt takiej operacji to 140 tysięcy dolarów. - Marzę o choć częściowym odzyskaniu wzroku - mówi Marcin.
Młodzi organizują koncerty charytatywne, z których dochód przekazywany jest dla Marcina. Chłopaka odwiedziło też mnóstwo osób, wśród nich prodziekan Wydziału Budownictwa, dr inż. Aleksander Starakiewicz, ks. Stanisław Słowik - dyr. Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Marcin podkreśla, że niezwykle wzruszyła go pamięć o nim bp. Kazimierza Górnego. Ordynariusz Diecezji Rzeszowskiej podarował mu ryngraf Matki Bożej z pięknymi życzeniami oraz Pismo Święte w wersji audio. To dla niego szczególny prezent, bo w tych trudnych chwilach w szpitalu mógł słuchać Słowa Bożego. Podkreśla, że człowiekowi zdecydowanie jest lżej, jeśli ma się w Panu Bogu oparcie. - Tłumaczy, że Pan Bóg nie daje człowiekowi krzyża, którego nie jest w stanie unieść
Czasem tylko jest mu smutno, kiedy uświadomi sobie, ile bólu przysporzył rodzinie, ile łez wylali rodzice, rodzeństwo. Moje cierpienie niwelują środki farmakologiczne, a ich… modlitwa. Halina Kaczmarzyk każdy dzień zaczyna od Mszy św. „Eucharystia daje mi siłę” - mówi.
Marcin nie wątpi w to, że cierpienie ma sens. Pozwoliło mu zrozumieć, że życie jest bezcennym darem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

FBI: atak na dzieci w Minneapolis rezultatem nienawiści do katolików

2025-08-28 09:08

[ TEMATY ]

zamach

PAP

Zabójstwo dzieci w szkole Zwiastowania Pańskiego w Minneapolis należy zaklasyfikować jako akt terroryzmu wewnętrznego i przestępstwo wynikające z nienawiści do katolików - stwierdził na platformie X, dyrektor FBI Kash Patel. Napastnik otworzył ogień z karabinu przez okna katolickiego kościoła i strzelał do dzieci uczestniczących we Mszy św. podczas pierwszego tygodnia roku szkolnego, zabijając dwoje i raniąc 17 osób.

Papież Leon XIV przesłał za pośrednictwem sekretarza stanu, kard. Pietro Parolina telegram kondolencyjny. Zapewniono w nim o duchowej bliskości wobec wszystkich dotkniętych tą straszną tragedią, a szczególnie rodzin opłakujących śmierć swego dziecka. „Ojciec Święty poleca dusze zmarłych dzieci miłości wszechmogącego Boga, modli się za rannych, a także za służby ratownicze, personel medyczny i duchownych, którzy otaczają opieką poszkodowanych i ich bliskich” - czytamy w telegramie.
CZYTAJ DALEJ

Św. Monika – matka św. Augustyna

[ TEMATY ]

święta

Autorstwa Sailko - Praca własna, commons.wikimedia.org

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

"Święta kobieta” – można by dziś użyć potocznego określenia, przyglądając się Monice, jej troskom i niespotykanej wręcz cierpliwości, z jaką je przyjmowała.

Nie tylko to było niezwykłe, co musiała znosić jako żona i matka, ale przede wszystkim to, jaką postawą się wykazała i jak ta postawa odmieniła życie jej męża i syna. Monika. Urodzona ok. 332 r. w mieście Tagasta w północnej Afryce, pochodziła z rzymskiej chrześcijańskiej rodziny. Jednak największy wpływ na jej pobożność miała prawdopodobnie piastunka, stara służąca, która, zajmując się dziewczynką, dbała, by ta ćwiczyła się w pokorze, umiarze i spokoju. Gdy młoda kobieta wychodziła za mąż za rzymskiego patrycjusza, była bardzo religijna, znała Pismo Święte, filozofię, ale przede wszystkim wierzyła, że z Bożą pomocą będzie dobrą, cierpliwą żoną i matką. I była. Jednak jeszcze wtedy nie miała pojęcia, jak dużo ją to będzie kosztowało i jak wielkie owoce przyniesie jej życie. Przeczytaj także: Monika i Augustyn Najpierw mąż. Był poganinem, ponadto człowiekiem gniewnym i wybuchowym. Lubił zabawy i rozpustę. Monika potrafiła się z nim obchodzić niezwykle łagodnie. Swą dobrocią i cierpliwością, tym, że nigdy nie dopuszczała do kłótni, a także modlitwami i chrześcijańską postawą spowodowała nawrócenie i przyjęcie chrztu przez męża. Gdy owdowiała w wieku ok. 38 lat, miała świadomość, że mąż odszedł pojednany z Bogiem. Syn. Monika urodziła troje dzieci: dwóch synów – Nawigiusza i Augustyna oraz córkę (prawdopodobnie Perpetuę). Mimo ogromnego wysiłku włożonego w wychowanie dzieci jeden z synów – Augustyn zapatrzony w ojca i jego wcześniejsze poczynania, wiódł od lat młodzieńczych hulaszcze życie, oddalone od Boga. Kolejne 16 lat swojego wdowiego życia Monika poświęciła na ratowanie ukochanego syna. Śledząc ich losy, trudno pojąć, skąd brali siły na tę walkę, np. ona – by odmówić własnemu dziecku przyjęcia do domu po powrocie z Kartaginy (wiedziała, że związał się z wyznawcami manicheizmu), on – by nią pogardzać i przed nią uciekać. Była wszędzie tam, gdzie on. Modliła się i płakała. Nigdy nie przestała. Wreszcie doszło do spotkania Augustyna ze św. Ambrożym. Pod wpływem jego kazań Augustyn przyjął chrzest i odmienił swoje życie. Szczęśliwa matka zmarła wkrótce potem w Ostii w 387 r.
CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: ponad tysiąc przypadków prześladowania Kościoła od 2018 roku

2025-08-28 17:59

[ TEMATY ]

Nikaragua

prześladowania chrześcijan

Adobe Stock

Od kwietnia 2018 roku w Nikaragui odnotowano już ponad tysiąc przypadków prześladowania Kościoła przez władze tego środkowoamerykańskiego kraju. Spadek ich liczby w 2025 roku wynika nie z poluzowania antykościelnej polityki, lecz z osłabienia katolickich instytucji - tłumaczy nikaraguańska prawniczka i aktywistka, mieszkająca w USA, Martha Patricia Molina w nowym wydaniu publikacji „Nikaragua: prześladowany Kościół”.

Doliczyła się ona 1010 bezpośrednich ataków, wydalenia z kraju 302 przedstawicieli Kościoła, przywłaszczenia przez państwo co najmniej 36 kościelnych nieruchomości oraz zakazu 16 564 procesji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję