Odradzająca się młoda II Rzeczpospolita 88 lat temu musiała stawić czoło nacierającej ze Wschodu Armii Czerwonej.10 sierpnia linia frontu znalazła się na wysokości Wyszkowa i Siedlec. Do tej chwili bolszewicy odnosili same zwycięstwa i zdawało się, że nic ich nie powstrzyma. Powodzeniu militarnemu armii towarzyszyły także sukcesy polityczne na arenie międzynarodowej.
Równolegle do działań wojskowych odbywał się w Piotrogrodzie i Moskwie II Kongres Kominternu (zakończony 10 sierpnia). Delegaci rozjechali się w przekonaniu o rychłym upadku Warszawy i połączeniu Armii Czerwonej z planowaną rewolucją komunistyczną w Niemczech. Na wieść o sowieckich podbojach robotnicy w Anglii, Francji, Czechosłowacji i Niemczech rozpoczęli strajki. Wierzyli, że w Rosji zrodziła się prawdziwa władza robotnicza, która będzie teraz realizować ideę sprawiedliwości społecznej. Moskwa była przekonana, że niebawem czerwona fala zaleje cały kontynent.
Idąc za ciosem dowódca sił bolszewickich wydał 10 sierpnia rozkaz do opanowania Warszawy. Chciał on sforsować Wisłę na północ od miasta, odciąć zaopatrzenie z Gdańska, a następnie uderzyć na stolicę od północy i zachodu.
Początkowo sowieckie siły odniosły sukces, zajmując m.in. Radzymin. Sytuacja odmieniała się w następnych dniach. Polacy zaczęli powracać na utracone pozycje. W dniach 14 i 15 sierpnia szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na naszą korzyść.
Cud w Ossowie
Ciężkie walki toczyły się w Ossowie, niewielkiej wsi koło Wołomina. Pole bitwy znajdowało się przy drodze tzw. przyfrontowej, biegnącej pomiędzy I i II linią obrony Warszawy.
Polacy mężnie stawiali opór. 14 sierpnia przy drodze w Ossowie zginął legendarny kapelan Wojska Polskiego ks. Ignacy Skorupka, który w stule i z krzyżem w ręku przewodził atakującym oddziałom. - To właśnie tu zaczął się nasz Cud nad Wisłą. Od zwycięskiej bitwy zaczęła się sowiecka klęska - wyjaśnia ks. prałat Jan Andrzejewski, proboszcz z pobliskiej Kobyłki.
Współcześni historycy uważają wydarzenia z sierpnia 1920 r.za jedną z najważniejszych bitew w historii świata. Bitwa Warszawska, nazwana często Cudem nad Wisłą, jest 18. bitwą decydującą o losach świata. Zwycięstwo Polaków nad Armią Czerwoną i zatrzymanie jej na linii Wisły nie tylko spowodowało, że nie zajęto Warszawy, ale uratowało Europę przed zalewem komunizmu.
Wojskowy cmentarz polskich bohaterów w Ossowie bardzo szybko zaczął być otaczany czcią okolicznych mieszkańców. A w każdą kolejną rocznicę Cudu nad Wisłą tereny wokół mogił były miejscem uroczystości państwowo-kościelnych. - Istnieje wiele fotografii oraz artykułów prasowych z okresu II Rzeczpospolitej. Świadczy to o wielkiej randze uroczystości w Ossowie - mówi ks. Andrzejewski.
Wymazywanie z pamięci
Sytuacja zupełnie zmieniła się po II wojnie światowej. Dla komunistycznej władzy Cud nad Wisłą okazał się bardzo niewygodnym wydarzeniem historycznym. Nijak nie pasował do rozpowszechnianej idei bratnich narodów. Dlatego też postanowiono, że Polacy powinni zapomnieć o zwycięskiej Bitwie Warszawskiej, jak i o mogiłach żołnierzy, którzy oddali swe życie za Ojczyznę.
Jednym z celowych zabiegów było urządzenie na cmentarzu poligonu wojskowego, na którym obowiązywał bezwzględny zakaz wstępu. Władze myślały, że tym samym Ossów zostanie zapomniany. - Ich plan jednak był skazany na niepowodzenie. Pamięć o cmentarzu przetrwała wśród okolicznej ludności - mówi ks. Andrzejewski.
W 1969 r. o przywrócenie temu miejscu należytej czci zaczął się starać ówczesny proboszcz z Kobyłki ks. prał. Kazimierz Konowrocki. Przy pomocy parafian wyremontował zniszczoną kaplicę, uporządkował cmentarz. Mimo wielu trudności przez lata ks. Konowrocki zdołał zarazić wiele osób miłością do tego miejsca. - Wychowanie patriotyczne wyniosłem z domu. Poza tym w Kobyłce zawsze mieliśmy szczęście do dobrych księży. Potrafili zaszczepić w nas iskrę miłości do Ojczyzny - mówi Konrad Rytel, który od kilkudziesięciu lat opiekuje się cmentarzem bohaterów 1920 r.
Manewry wojskowe na Mszy św.
Konrad Rytel wspomina, kiedy w latach 60. jako kilkunastoletni chłopak, wspólnie z kolegami z okolic Kobyłki chodzili nocą na cmentarz, aby poustawiać chociaż skromne brzozowe krzyże. Podobnie było ze sprzątaniem terenu. - Też musieliśmy uważać, by nas nikt nie złapał. To była taka nasza mała partyzantka. Jednak zawsze uważaliśmy, że robimy tylko to, co do nas należało - mówi Rytel.
Młodzi chłopcy oraz księża krok po kroku przywracali dawną świetność żołnierskich mogił. Tym samym kolejny raz odbijali Ossów z rąk nieprzyjaciela. Coraz więcej mówiło się o cmentarzu, a władze sporadycznie zaczęły zezwalać na modlitwę w tym miejscu. - Pamiętam, że pierwsza Msza św. odbyła się tu w 1978 r. Wówczas na rzece nie było żadnego mostu. Biskupa trzeba było więc przewieźć furmanką. A podczas Eucharystii zorganizowano manewry wojskowe. W lesie było słuchać strzały. W ten sposób chcieli nas wystraszyć - wspomina Rytel.
Pomimo wszelkich utrudnień i zawiłej historii, Ossów miał zawsze szczęście do dobrych gospodarzy. Ks. Andrzejewski, który od 1997 r. jest proboszczem w Kobyłce, podjął wiele inicjatyw. Budowa pomnika ks. Ignacego Skorupki, popiersie Jana Pawła II oraz pomnik gen. Hallera - to w dużej mierze właśnie zasługa obecnego Proboszcza.
Kolejnym gospodarzem w latach 90. okazał się Konrad Rytel, który przez osiem lat piastował urząd starosty powiatu wołomińskiego. Wówczas udało się zbudować most na rzece, drogę z prawdziwego zdarzenia i uporządkować teren. - Przecież jesteśmy im to winni. Oni oddali życie za Ojczyznę. A my co możemy dla nich zrobić? Pamiętać i opiekować się ich mogiłami - mówi Rytel. Według niego to właśnie w Ossowie jest jedyny cmentarz wojskowy z 1920 r., który został utworzony na polu bitwy. - Wprawdzie żołnierze wojny polsko-bolszewickiej byli chowani na publicznych cmentarzach, tak jak np. w Radzyminie czy Kobyłce, ale wojskowy cmentarz z tego okresu jest tylko jeden - podkreśla.
Kolejny cud nad Wisłą
Ossów z biegiem lat powraca na historyczną mapę Polski. - To jest kolejny cud nad Wisłą, że pomimo tych wszystkich PRL-owskich starań, represji i szykan udało się utrzymać ten cmentarz dla przyszłych pokoleń - podkreśla Rytel.
Wojskowa nekropolia w Ossowie jest coraz bardziej znana. A wraz z nią słynna na cały kraj staje się mała wieś. Po 1989 r. udało się rozbudować cmentarną kaplicę (sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej), uporządkować teren z alejkami stacji krzyżowej. A od kilku lat w niewielkim budynku, obok szkoły podstawowej, można obejrzeć kilkunastometrową makietę - panoramę Bitwy Warszawskiej.
W zeszłym roku były ordynariusz warszawsko-praski abp Sławoj Leszek Głódź erygował w Ossowie parafię. Natomiast wiosną powołał na stanowisko proboszcza ks. Dariusza Skwarskiego. - Parafia jest bardzo mała. Liczy niespełna tysiąc osób. Jednak cieszę się, że zostałem jej proboszczem. To miejsce jest dla mnie szczególne - mówi.
Główne uroczystości upamiętniające rocznicę Cudu nad Wisłą odbywają się zawsze 15 sierpnia. - Dzień ten jest świętem oraz hołdem wdzięczności wobec wszystkich, którzy życie oddali za Ojczyznę - podkreśla ks. Andrzejewski. Przychodzą tu starsi i młodsi, Polacy i goście z zagranicy. Jest ich coraz więcej. Pamięć o Cudzie nadal żyje, mimo że od Bitwy Warszawskiej minęło już 88 lat.
Od kilkunastu lat jest jeszcze jedna karta w kalendarzu związana z Ossowem - wrześniowy zlot młodzieży diecezji warszawsko-praskiej. - Proszę spojrzeć na te wojskowe mogiły. Tu zostali pochowani 16-, 17-letni chłopcy. Zginęli w imię wyższych wartości. I tych wartości trzeba uczyć również współczesne pokolenia młodych ludzi - mówi ks. Skwarski. Dlatego też - jego zdaniem - Ossów jest doskonałym miejscem do wychowywania i edukacji młodzieży
Pomóż w rozwoju naszego portalu