Reklama

Nie noc wieczna, ale światłość wiekuista

Znając pełne podziwu i miłości relacje o ks. Franciszku Sawickim, a także niektóre jego prace napisane po polsku, zatęskniłem do tego człowieka. Ponieważ urodziłem się rok po tym, jak spoczął na pelplińskim cmentarzu, wymarzoną rozmowę z nim mogłem odbyć tylko w wyobraźni. Dziś, w aurze uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, rozmowa dotyczy tajemnicy śmierci, życia pozagrobowego i nadziei człowieka na nieskończoność, którą można znaleźć tylko u Boga

Niedziela toruńska 44/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy zamkną się na zawsze oczy ciała, otworzą się oczy duszy i rozpocznie się życie nowe, wzniosłe, wieczne, dla tych przynajmniej, którzy wiernie służyli Bogu w życiu doczesnym. W tej myśli jest niewymowna pociecha dla ludzi dobrej woli
Ks. Franciszek Sawicki

Gdy stajemy nad mogiłą drogiej nam osoby, nieznośna i nie do pomyślenia byłaby myśl, że martwy trup przedstawia wszystko, co z tego życia i z tej istoty zostało. Było tam przecież jeszcze co innego: ten duch, to serce czułe, szlachetne, to właśnie, co tak czciliśmy i kochaliśmy. Stąd rodzi się pewność, że jest coś w istocie ludzkiej, co nie podlega prawu śmierci: Non omnis moriar, nie umrę całkowicie! Gdy zamkną się na zawsze oczy ciała, otworzą się oczy duszy i rozpocznie się życie nowe, wzniosłe, wieczne, dla tych przynajmniej, którzy wiernie służyli Bogu w życiu doczesnym. W tej myśli jest niewymowna pociecha dla ludzi dobrej woli
Ks. Franciszek Sawicki

- „Trzeba więc umierać” - westchnęła królowa Ludwika Maria na łożu śmierci w majową noc 1667 r. Czy to tylko wyraz żalu, rezygnacji, powód do pesymizmu?

- Pozornie tak jest. W chwili śmierci osoby nam drogiej jesteśmy pod wstrząsającym wrażeniem wielkiego, tragicznego zdarzenia. Nie pozostał dostrzegalny ślad życia. Oczy nasze długo może spoczywają na nieruchomej twarzy, by odkryć choć rąbek tajemnicy śmierci. Wyraz tej twarzy jest zagadkowy, skostniały w swym milczeniu. Życie ziemskie się skończyło. Zastanawiamy się, czy to koniec życia w ogóle…

- i stajemy więc przed nierozwiązywalną tajemnicą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W pismach materialistycznych czytamy, że dla nauki nowoczesnej śmierć przestaje być zagadką. Śmierć to rzecz zupełnie naturalna, wynikająca z istoty organizmu, którego siły z biegiem czasu koniecznie się wyczerpują! Przyznajemy, że tak jest. Jednak pod innym względem śmierć, ponieważ jest sprzeczna z wrodzonym popędem życia, pozostanie największym złem fizycznym. Inni nas pocieszają, że śmierci nie należy się obawiać. Właściwie - pisze Epikur, mędrzec grecki - z śmiercią samą nigdy się nie spotkamy, gdyż póki my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy śmierć nadeszła, nas już nie ma. Lekarze twierdzą, że śmierć nie jest bolesna, ponieważ człowiek już przed tym albo przynajmniej w chwili konania traci przytomność i dlatego śmierci nie odczuwa, tak samo jak nie zauważa chwili zaśnięcia. O pasowaniu ze śmiercią nie może być mowy, i agonia to rzecz straszniejsza dla otoczenia niż dla konającego. Wiele w tym prawdy, ale wiemy, jak bolesne są te długie chwile przed śmiercią, owe bóle fizyczne i większe bóle psychiczne, to pożegnanie się z tym światem, ze wszystkim, co sercu naszemu miłe, by pójść w przyszłość nieznaną.

- „Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości?” - pytał w chwili zwątpienia poeta rozpaczający po stracie córki. Jak moglibyśmy go pocieszyć, dać nadzieję?

- Gdy stajemy nad mogiłą drogiej nam osoby, nieznośna i nie do pomyślenia byłaby myśl, że martwy trup przedstawia wszystko, co z tego życia i z tej istoty zostało. Było tam przecież jeszcze co innego: ten duch, to serce czułe, szlachetne, to właśnie, co tak czciliśmy i kochaliśmy. Stąd rodzi się pewność, że jest coś w istocie ludzkiej, co nie podlega prawu śmierci: Non omnis moriar, nie umrę całkowicie! Gdy zamkną się na zawsze oczy ciała, otworzą się oczy duszy i rozpocznie się życie nowe, wzniosłe, wieczne, dla tych przynajmniej, którzy wiernie służyli Bogu w życiu doczesnym. W tej myśli jest niewymowna pociecha dla ludzi dobrej woli.

- Co nam daje tę pewność?

Reklama

- Pewność ta zakłada istnienie Boga. Jeżeli istnieje rozum Boski, dobroć i sprawiedliwość Boska, musi być życie pozagrobowe. To jedno jest rzeczą pewną: jeżeli w wszechświecie działa rozum wyższy i życie nie ma być bezcelowe, śmierć nie może być jego ostatecznym zakończeniem. Życie Najświętszego nie może skończyć się na krzyżu bolesnym wołaniem: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34). I nie były to ostatnie słowa Chrystusa, następują po nich słowa ufności: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (por. Łk 23, 46)

- A jeśli ktoś nie wierzy w Boga, nie może mieć tej pewności…

- Życie wieczne jest źródłem nadziei i pociechy, jednak z drugiej strony człowiek myśli o tym, że po śmierci stanie przed sądem Bożym, często z wielkim lękiem. Wiemy, że wielu jest tych, którzy właśnie dlatego życzą sobie, żeby ze śmiercią życie się skończyło na zawsze, i z tej właśnie racji odrzucają wiarę w życie pozagrobowe. Pomimo to była zawsze i zachowała się przez wszystkie wieki silna, niezachwiana wiara, że ze śmiercią nie kończy się życie ludzkie całkowicie, że z ciałem nie umiera dusza, że dusza nieśmiertelna po śmierci ciała przechodzi do nowego, nawet doskonalszego życia.

- Czy nie są to gołosłowne, nieuzasadnione nadzieje?

- Na pytanie co się stanie w chwili śmierci, niewiara odpowiada: Nic nie będzie, nic nie nastąpi! Koniec życia! Zaśniesz na wieki! Wiara zaś głosi inną naukę: Śmierć to najważniejsza, największa chwila całego życia! W owej chwili stanie się coś niepojętego. Nie zacznie się noc wieczna, ale zabłyśnie światłość wiekuista.

- Ks. Janusz Pasierb, uczeń Księdza Profesora, stwierdzenie pewnej kobiety: „Nie wierzę w życie pozagrobowe” skwitował słowami: „To się pani bardzo miło rozczaruje”. Co właściwie wiemy o życiu pozagrobowym?

Reklama

- Ogólna odpowiedź wiary jest ta, że po śmierci dusza przechodzi do innego świata. Ten drugi świat nazywamy zaświatem. Tam jest cel ludzkiego życia. Wyraz „zaświat” lub „zaświaty” powstał niezawodnie stąd, że wyobrażano sobie, iż świat ten znajduje się poza naszym światem widzialnym. Świat drugi, nazywamy zaświatem, nie ze względu na jego miejsce, lecz ze względu na to, że to świat inny. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić tych nowych warunków życia duszy bez ciała, lecz możemy przynajmniej ogólnikowo określić główne cechy, którymi zaświaty różnią się od życia ziemskiego. Nasz wszechświat to świat widzialny, zaświat to świat niewidzialny, królestwo duchów. Najistotniejsza różnica polega na tym, że zasadniczo zmieni się stosunek duszy do Boga. I w życiu ziemskim Bóg jest nam bliski. Nie widzimy jednak Boga ani nie odczuwamy zawsze Jego obecności. Stąd tak często zapominamy o Nim, stąd można też zaprzeczać Jego istnieniu. W zaświatach dusza stanie w obliczu Boga. Tam Boga nie można już ani zaprzeczać, ani zapominać, ani Go nie uznawać, ani się przed Nim kryć. Stąd mówimy, że dusza po śmierci ciała idzie z tego świata do Boga, na sąd Boży.

- Czy można wskazać miejsce, do którego przechodzi dusza po śmierci ciała?

- Że dusza po śmieci przechodzi w zaświaty, nie oznacza koniecznie, że wychodzi z tego świata do innego miejsca, lecz oznacza w pierwszym rzędzie, że przechodzi do innego świata w zupełnie nowych warunkach. Teologie starożytna i średniowieczna określały dokładnie miejsce, które zaświaty zajmują w stosunku do naszego kosmosu. Zgodnie z astronomią ówczesną przyjmowano, że ziemia jest nieruchomym ośrodkiem całego wszechświata, piekło znajduje się w głębi, wewnątrz ziemi, a niebo zajmuje miejsce najwyższe: nad firmamentem gwiazd znajduje się tzw. empyreum, w którym mieszkają Bóg, aniołowie, święci. Współcześnie dzięki odkryciom astronomii wiemy, że stały firmament jest tylko złudzeniem i w ogóle nie kładziemy nacisku na zagadnienie lokalne. Dziś wyznajemy szczerze, że nie wiemy, gdzie znajduje się niebo.

- Co zatem wiemy o niebie?

- Niebo może być wszędzie, ponieważ Bóg jest wszędzie obecny. Tam dla dusz sprawiedliwych i oczyszczonych skończą się wszelkie cierpienia: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4). Nastąpi szczęśliwość wieczna. Bóg daje szczęśliwość wieczną jako nagrodę.

Reklama

- Jaka będzie ta nagroda?

- Wiara krótko odpowiada, że Boga oglądamy. Dusza bezpośrednio ogląda Boga „twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12) i uczestniczy w samym życiu Boskim. Co to oznacza i dlaczego w tym właśnie szczęście największe, zrozumielibyśmy, gdybyśmy mieli doskonalsze pojęcie o Bogu. Ale Bóg jest ponad wszelkie nasze pojęcia. Dlatego nie możemy sobie wyobrazić, jak będzie po śmierci, jakie będzie to nasze przejście do Boga.

- Czy zachowały się świadectwa zachwytu tym Boskim światem?

- Tego zachwytu doznał św. Paweł (2 Kor 12, 2-4), do takiego zachwytu zbliżają się nadzwyczajne przeżycia religijne w stanie mistycznym. O wizjach, w których zaświaty otwierały się przed oczyma duszy krótko przed śmiercią, czytamy w żywotach świętych. To zapowiedź, że w samej chwili śmierci przejrzymy wszyscy i sprawiedliwi ujrzą, co Bóg dla nich przygotował i czym Bóg jest dla tych, którzy go miłują. Ich dusze przywita światło, przywita miłość. Dusze sprawiedliwych złączą się jak najściślej z Bogiem. Na ogół jednak ci, którzy Bogu służyli na ziemi, nie są zupełnie wolni od winy, zbyt wielkie jest w nich jeszcze przywiązanie do rzeczy ziemskich. Dusze te naprzód odpokutują swe grzechy i oczyszczą się od słabości moralnych, nim zostaną dopuszczone do królestwa Bożego.

Reklama

- „Czyli się w czyśćcu czyścisz, jeśli z strony ciała jakakolwiek zmazeczka na tobie została”, pytał Jan Kochanowski.

- Ostateczne oczyszczenie i uświęcenie duszy może nastąpić - jak uczy dogmat katolicki - w czyśćcu. W czyśćcu człowiek będzie świadomy dotychczasowego życia, a pod potężnym wrażeniem wieczności oczyszcza się z niedoskonałości ziemskich. Stan dusz w czyśćcu wyobrażamy sobie zwykle jako bierne oczekiwanie i cierpienie, niezawodnie jednak te dusze przysposabiają się na niebo czynnie i aktami pozytywnymi. Będzie to stan niewymownej tęsknoty, ale zarazem już niewymownej radości, z którą dusza zbliża się do Boga.

- Nauczanie Kościoła stwierdza także wieczne potępienie niektórych dusz. Kto będzie potępiony?

- Kościół wyraźnie i definitywnie kilkakrotnie oświadczył, że potępiony będzie ten, kto odchodzi z tego świata obciążony grzechem ciężkim. Potępiony jednak będzie tylko grzesznik, który trwa w grzechu śmiertelnym aż do ostatniej chwili życia i w tym stanie z tego świata odchodzi.

- Jakie jednak będą konsekwencje całkowitego odwrócenia się od Boga? Na czym polega kara wieczna?

Reklama

- Jest nią piekło - podług Pisma Świętego - ogień wieczny. Teologia na ogół przyjmuje, że jest to ogień w dosłownym znaczeniu, ogień tajemniczy, ale ogień prawdziwy, materialny. Ponieważ jednak złe duchy i dusze aż do zmartwychwstania nie mają ciała, inni teologowie, a pomiędzy nimi poważni Ojcowie Kościoła, uważają, że wyraz ten należy tłumaczyć w znaczeniu przenośnym, że chodzi o rozpacz, wyrzuty sumienia, ból psychiczny, że z własnej winy utracił niebo. Grzesznik, który całkowicie odwrócił się od Boga, pozostanie niejako w obliczu Boga i pod wrażeniem Jego bliskości, ale w bolesnym poczuciu swej nicości i nikczemności.

- Czy będzie to potępienie na zawsze?

- Na ziemi w cierpieniach pociechą jest nadzieja, że ból się skończy. Tam tej nadziei nie ma. Będzie to wieczność nie tylko w tym znaczeniu, że trwać będzie bez końca, ale w znaczeniu jeszcze głębszym. Wieczność jest trwaniem bez czasowego następstwa chwil. A ponieważ w każdej chwili skupia się do pewnego stopnia cała wieczność, kara będzie intensywniejsza.

- Możemy więc powtórzyć za Dantem: „Ty, który wchodzisz [do piekła], żegnaj się z nadzieją”?

- Często zagadnienie to tak się przedstawia, że po śmierci kończy się czas miłosierdzia i rządzi już tylko sama sprawiedliwość. Dogmatyka tego nie potwierdza. Nie można w Bogu rozdzielać sprawiedliwości i miłosierdzia. Św. Augustyn, św. Chryzostom i św. Tomasz mówią o ulgach, choćby chwilowych i złagodzeniach dla potępionych. Św. Tomasz rozważa, czy modlitwy za zmarłych sprawiają ulgę potępionym i uznaje za rzecz możliwą, że pociechą będzie dla nich przynajmniej myśl, że ktoś o nich pamięta. Choć po śmierci nie ma już dla nich zbawienia i wyrok sądu będzie nieodwołalny, pomimo to będzie i miłosierdzie. Wynik ostateczny co do ilości potępionych i istoty kary wiecznej zapewne będzie taki, że święci w niebie, nawet patrząc na piekło, podziwiać będą nie tylko sprawiedliwość, ale i miłosierdzie.

Reklama

- Co zatem z naszą obawą o wyrok sądu Bożego?

- Sprawiedliwa ocena stanu duszy w chwili śmierci należy tylko do Boga, który przenika, co dusze obciąża, ale uwzględnia także wszystko, co winę zmniejsza, a możemy być pewni, że i w tym sądzie sprawiedliwym nie zabraknie wpływu Boskiej dobroci i Boskiego miłosierdzia.

Podczas tworzenia tekstu posłużyłem się książkami ks. Franciszka Sawickiego: „Filozofia życia”, wyd. III, Poznań 1946 i „Bóg jest miłością”, wyd. II, Pelplin 2002

Ks. prof. Franciszek Sawicki (1877-1952)
Filozof, teolog, profesor Wyższego Seminarium Duchownego, dziekan, prepozyt Kapituły w Pelplinie, chluba Pomorskich Aten. Bogactwem swojej myśli dzielił się w wykładach, setkach rozpraw i w 26 książkach. Tylko on jeden ocalał z pogromu pelplińskich księży 20 października 1939 r., choć walczył o życie współbraci kapłanów. Orędownik idei Miłosierdzia Bożego, za najważniejszą uznał „Bóg jest miłością” i prosił, by włożono mu ją do trumny (por. „Głos z Torunia” 1½007)

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: w Adwencie oczekujmy na Przychodzącego - na Jezusa

2024-11-29 12:52

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

shadari/fotolia.com

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Tak mówi Pan: «Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu. W owych dniach i w owym czasie wzbudzę Dawidowi potomstwo sprawiedliwe; będzie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi. W owych dniach Juda dostąpi zbawienia, a Jerozolima będzie trwać bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością».
CZYTAJ DALEJ

1 grudnia - liturgiczne wspomnienie św. Karola de Foucauld

[ TEMATY ]

bł. Karol de Foucauld

youtube.com

bł. Karol de Foucauld

bł. Karol de Foucauld

1 grudnia Kościół wspomina w liturgii św. Karola de Foucauld (1858-1916), francuskiego zakonnika i misjonarza, pustelnika, który wiele lat spędził wśród muzułmańskich Tuaregów w Afryce Północnej.

Na krętych drogach życia Bóg pisze prostymi liniami. To powiedzenie dotyczy również Karola de Foucauld. W chwili, gdy zginął z rąk członków muzułmańskiej sekty sufickiej sanusijja 1 grudnia 1916 roku w oazie Tamanrasset, miał za sobą długą drogę, która prowadziła go z Francji do Algierii, Maroka, do Ziemi Świętej, Syrii, a wreszcie na algierską Saharę. Natomiast droga wewnętrzna wiodła go od przepełnionego wiarą dzieciństwa przez religijną obojętność do ponownego odkrycia wiary i życia pustelniczego. Dziś na jego dziedzictwo powołuje się ok. 20 różnych stowarzyszeń i zgromadzeń zakonnych.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: ekumeniczne zapalenie świec CARITAS, ELEOS I DIAKONII

2024-12-01 17:35

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

W pierwszą niedzielę Adwentu w luterańskim kościele św. Mateusza w Łodzi przedstawiciele bratnich Kościołów chrześcijańskich – Tomasz Kopytowski, ks. Eugeniusz Fiodorczuk i ks. Michał Makula zapalili świąteczne świece: Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom Caritas (Kościół rzymskokatolicki), Eleos (Kościół prawosławny) oraz Diakonii (Kościół ewangelicko - augsburski).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję