Reklama

Wierni Bogu i dzieciom

Państwo Elżbieta i Joachim Szumotalscy z Dominikowa pochodzą z ziemi grudziądzkiej. Tam poznali się, pokochali i pobrali, tworząc związek małżeński w dniu 4 lutego 1970 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ona absolwentka Wyższej Szkoły Nauczycielskiej w Bydgoszczy (kierunek Wychowanie Muzyczne) poszła za swoim powołaniem, bo od dziecka lubiła grać i śpiewać. On jest mechanikiem samochodowym. Najpierw pracowali niedaleko Golubia-Dobrzynia, ale nauczycielskie mieszkanie bez wygód sanitarnych nie sprzyjało rozwojowi tej wielodzietnej rodziny, która każde dziecko przyjmowała z nieukrywaną radością. Zaczęli rozglądać się za godniejszymi warunkami lokalowymi. W prasie nauczycielskiej znaleźli ogłoszenie, że zachodniopomorskie Drawno potrzebuje nauczycielki do szkoły podstawowej, jednocześnie zapewniając mieszkanie. W 1977 r. rodzina Szumotalskich przeprowadziła się do Drawna. Tutaj pani Elżbieta była nauczycielką muzyki. Joachim był już rencistą pierwszej grupy, bo z powodu wypadku ma uszkodzony kręgosłup. Dzięki cierpliwej rehabilitacji stał się na tyle sprawny, że dzielnie towarzyszył bardzo energicznej i przedsiębiorczej Elżbiecie w prowadzeniu domu dla coraz to większej rodziny.

Szczęśliwi rodzice

Reklama

- Jesteśmy szczęśliwymi rodzicami dziewięciu synów i pięciu córek - mówi Elżbieta Szumotalska. - Wprawdzie nie wywodzę się z rodziny wielodzietnej, bo moje dwie siostry mają tylko po dwoje dzieci, ale kochamy całą naszą czternastkę taką samą miłością. Na tym zdjęciu najstarszy niesie najmłodszego. Imiona naszych dzieci to: Sławek, Janusz, Olek, Sylwia, Piotr, Marcin, Grzegorz, Wojtek, Paweł, Ania, Karolina, Ela, Aleksandra i Tomek.
W 1985 r. państwo Szumotalscy przeprowadzili się do Dominikowa, wsi znajdującej się 6 km od Drawna, gdzie warunki mieszkaniowe okazały się jeszcze lepsze. Obecnie są właścicielami połowy tego domu w pobliżu zabytkowej świątyni renesansowej z XVI wieku.
Małżonkowie wzajemnie sobie pomagali w prowadzeniu tak licznej rodziny, a pani Ela była tylko raz na urlopie wychowawczym po urodzeniu dziewiątego dziecka. Miała świadomość, że potrzebna jest każda złotówka wypracowana w szkole, by nikt z domowników nie był głodny. A przecież w Dominikowie, zamieszkałej głównie przez osadników powojennych, traktowani byli początkowo jak „obcy”. Niejednokrotnie wytykano im wielodzietność w sposób bardzo ordynarny. Potrafili to wszystko przetrwać, ufając Bogu i sobie. Pan Joachim opiekował się dziećmi i gotował posiłki, gdy żona była w pracy.
- Nieraz kryjąc oczy przed innymi, zapłakałam, gdy w miejscowym sklepie nie pozwolono mi kupić chleba czy mleka, bo zabieram innym - przypomina sobie tamte czasy pani Ela. - O realizacji przydziałowej żywności w arcytrudnym okresie lat osiemdziesiątych nie mogłam nawet marzyć. Przywoziłam zatem żywność, taszcząc wielkie torby do autobusu, a potem niosąc je do domu, który był i jest dla nas wszystkim.
Po chwili dodaje: - Gdy zabrakło chleba, smażyłam naleśniki, by nikt z naszej rodziny nie był głodny. We „Frani” prałam stosy bielizny i ubiorów, a potem je do późnej nocy prasowałam. Synowie i córki włączali się w prace domowe na miarę swoich umiejętności.
Państwo Szumotalscy są dumni ze swoich dzieci, bo przecież dwoje z nich ukończyło studia wyższe, dziewięcioro posiada średnie wykształcenie, a dwóch jest absolwentami szkoły zawodowej. Najmłodszy uczy się w technikum samochodowym. Wzajemnie sobie pomagają. Prawie wszyscy mieszkają już poza domem rodzinnym; aż siedmioro z nich zamieszkało w Szczecinie. W poszukiwaniu lepszego bytu jedno z dzieci wyjechało do Anglii, a inne do Niemiec.
- Dziewięcioro naszych dzieci założyło własne rodziny - dumnie podkreśla pan Joachim. - Doczekaliśmy się nawet tuzina wnuków: sześciu dziewczynek i tyluż chłopców. Ze wszystkimi utrzymujemy kontakt listowny i telefoniczny, a także osobisty, bo w ten sposób umacniamy więzi rodzinne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wychowanie zgodne z Dekalogiem

- Nieraz zastanawiam się, czy nasze dzieci, wychowane zgodnie z Dekalogiem, nadają się do tych czasów trudnych, niespokojnych i mocno okaleczonych egoizmem i bezpardonową gonitwą za pieniędzmi i ziemskimi karierami - głośno myśli Elżbieta Szumotalska.
- Przecież żyjemy w wolnym, zliberalizowanym świecie, w którym promuje się w rozmaitych mediach negatywnych bohaterów, którzy potrafią kraść, rozbijać się, niszczyć morale swoje i innych, wprowadzać stan nieustannej psychozy i przemocy... Na szczęście rodzinne wychowanie dało naszym córkom i synom wspaniały oręż etycznego postępowania w samodzielnym życiu, w myśl katolickiej zasady: „Jeśli Jezus Chrystus jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu”. Dzięki temu nawet w tych ciemnościach i bezdrożach XXI wieku są w stanie znaleźć światło i drogę, by żyć z prawdziwie chrześcijańskim optymizmem.
Pani Ela jest już wprawdzie na nauczycielskiej emeryturze, ale jeszcze na życzenie dyrekcji szkoły uczy dzieci muzyki, bo - jak sama dobrze wie ze swojej profesji: muzyka i śpiew przybliżają człowieka nie tylko do Boga, ale przede wszystkim do ludzi i przyrody. Zakochani w muzyce to niewątpliwie ludzie obdarzeni wrażliwszą osobowością, ukierunkowani na czynienie dobra wokół siebie.

Wspiera Caritas i „Dominikowianki”

Dwanaście lat temu pani Elżbieta chętnie przyjęła zaproszenie proboszcza parafii w Barnimiu do włączenia się w charytatywną działalność powstającej Caritas, którą rozpoczęła od kierowania kolonią dzieci w Lasku Arkońskim w Schronisku Brata Alberta w Szczecinie. Brały w nie też udział dzieci z parafii pani Eli.
- Barnimska Caritas ma za cel wyjście naprzeciw ludzkiej niedoli, szczególnie w naszej popeegerowskiej parafii - wyjaśnia istotę Caritas, której jest sekretarzem. - Nasza kościelna organizacja jest charytatywna i nie jest dotowana przez państwo. Na dobroczynną działalność musimy pozyskiwać środki rozmaicie. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się doroczny bal charytatywny w Drawieńskim Domu Kultury, na który sponsorzy zabiegają o zaproszenia. Na ostatnim, dziesiątym, zebraliśmy nawet 25 tys. zł, a potrzeby są ogromne. Ludzie autentycznie cierpiący nędzę nie ujawniają się. Z pomocy Parafialnego Zespołu Caritas skorzystało już kilkaset osób. Dyrektor Caritas naszej archidiecezji twierdzi, że jest to najaktywniejsza grupa w naszym regionie.
Caritas parafialna inicjuje też Jałmużnę Wielkopostną, Tydzień Miłosierdzia, Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom i festyn z okazji Dnia Dziecka. Dzięki rozmaitym ofiarom udaje się tej parafialnej grupie co roku wysyłać dzieci na kolonie lub tworzyć je na miejscu. Na spotkania i paczki przedgwiazdkowe oczekują samotni i chorzy, a także dzieci - jak zwykle - cieszą się z zawartości darów od św. Mikołaja.
Pani Ela swój talent artystyczny wykorzystuje również w nowo powstałym zespole ludowym „Dominikowianki” (który tworzą członkinie miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich), akompaniując im na akordeonie. Ze swoimi wiejskim i kresowym repertuarem występują nie tylko w parafii, ale i całej turystycznej gminie, a nawet na coraz liczniejszych festiwalach folklorystycznych. Dzięki „Dominikowiankom” we wsi liczącej prawie ćwierć tysiąca mieszkańców żyje się weselej i bliżej staropolskiej kultury.

Kościelny i ministrant

- Jestem kościelnym i ministrantem w naszym kościółku, który teraz przechodzi remont - podpowiada mi pan Joachim, szczycący się, że ma imię dziadka Jezusa. - O dom Boży dbam z większą troską niż o swój, bo tam mieszka Bóg, który całe życie opiekuje się naszą liczną rodziną, przede wszystkim dając zdrowie naszym ukochanym dzieciom. W Dominikowie nie mamy nawet dwadzieścioro dzieci w wieku szkolnym, dlatego trudno tutaj o chętnych na ministranta. Msza św. odprawiana jest przez naszego ulubionego proboszcza ks. Wojciecha Kozuba w niedziele i święta, a także w niektóre dni robocze, gdy są zamówione intencje mszalne.
Raźniej panu Joachimowi służyć do Mszy św., gdy przy fisharmonii zasiada jego żona Elżbieta, która również jest w tej parafii organistką. Daje zatem muzyczną oprawę liturgiczną wszystkim Mszom św. celebrowanym przez księdza proboszcza (w barnimskiej parafii są trzy kościoły i dwie kaplice).
Ten apostolat pani Szumotalskiej sprawia, że każde nabożeństwo na terenie Barnimia nie jest głuche, choć marzeniem jej jest generalny remont organów parafialnych, ale jego koszt przekracza możliwości zaledwie 1100-osobowej wspólnoty parafialnej. Wie dobrze, że kto śpiewa, ten podwójnie modli się.
Państwo Szumotalscy mieszkają razem z najmłodszymi dziećmi - córką i synem. W rodzinnym życiu wiele przeszli, ale wiara we Wszechmogącego Boga pozwoliła im przetrwać to, co najgorsze i ufnie patrzeć w przyszłość. Jedni inwestowali w przedsiębiorstwa, w gospodarstwa rolne, na giełdach, w kariery zawodowe... Szumotalscy postawili na żywego człowieka, dlatego mają wewnętrzny spokój, że dali życie tylu istotom, którego nie da się ocenić żadnymi pieniędzmi.
- Nigdy nie jesteśmy sami - podsumowuje pani Elżbieta. - Teraz gościmy siostrę wraz ze szwagrem. A na Wigilię zasiada nas nawet 25 osób. Nie wszyscy mogą dotrzeć do Dominikowa, ale duchowo w ten święty wieczór oczekiwania na naszego Zbawiciela łączymy się ze wszystkimi. Opatrzność Boża czuwa nieustannie nad naszą liczną rodziną. Kiedy jedna z naszych córek urodziła się jako wcześniak, a potem zachorowała i przez kilka miesięcy leżała w szpitalu, bardzo zaufaliśmy Bogu i za wstawiennictwem Maryi modliliśmy się wszyscy o jej zdrowie, klęcząc i odmawiając Różaniec. Dziś córka jest wspaniałą i zdrową dziewczyną.

2010-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: Sąd Najwyższy broni prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wiarą

2025-06-29 09:59

[ TEMATY ]

szkoła

wiara

USA

Sąd Najwyższy

pixabay.com

Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał przełomowy wyrok w sprawie wolności religijnej, stając po stronie chrześcijańskich i muzułmańskich rodziców z Maryland, którzy sprzeciwili się obowiązkowej obecności ich dzieci na zajęciach w szkołach, na których wykorzystywane były książki z postaciami LGBT+. W orzeczeniu sędziowie uznali, że zakaz wypisywania dzieci z zajęć narusza konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z ich przekonaniami religijnymi.

Sprawa dotyczyła szkół publicznych w hrabstwie Montgomery, które w 2022 roku wprowadziły do programu nauczania opowiadania przedstawiające modele rodzin także LGBT. W 2023 roku szkoły te zniosły możliwość rezygnacji z tych zajęć, powołując się na trudności organizacyjne i chęć zapobiegania stygmatyzacji uczniów z rodzin LGBT.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję