Reklama

W małżeństwie i rodzinie (10)

Wychowanie dziecka do wartości (2)

Kontynuacja prezentacji przemyśleń Marcina Gajdy, lekarza, psychoterapeuty, magistra nauk o rodzinie, męża i ojca czworga dzieci, zaprezentowanych podczas spotkania w kościele św. Józefa

Niedziela toruńska 14/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sztuka wychowania nastolatka polega m.in. na tym, aby proces separacji dokonywał się bez zerwania więzi między nim a rodzicami. Musimy być świadomi, że dziecko ma potrzebę pomyśleć i/lub zrobić coś inaczej niż rodzice. Musi wsiąść do swojej łódki; aby to się jednak dokonało, musi najpierw wysiąść z łódki rodziców - inaczej nigdy nie zacznie pływać samodzielnie. Trzeba niejako wydać dziecku „paszport” uprawniający je do wielokrotnego przekraczania granicy światopoglądu - choć nie wtedy, gdy wiąże się to z bezpośrednim zagrożeniem bezpieczeństwa (upicie się przez nastolatka, uwikłanie w sektę).
Zanim nastolatki przejmą nasze wartości, muszą je najpierw podważyć, a może nawet zanegować. W Łukaszowej przypowieści ojciec pozwolił synowi marnotrawnemu odejść. Trzeba dać dziecku możliwość legalnego przekraczania granicy światopoglądowej - wtedy dokona się to łagodnie, bez wstrząsów i często ograniczy się do poszukiwań intelektualnych (np. przeczytania jakiejś „nieprawomyślnej” książki), a nie przerodzi się w trwałe zanegowanie światopoglądu rodziców.
Rodzice muszą nauczyć się żyć bez dziecka. Aby jednak posiąść tę niełatwą umiejętność, powinni od najwcześniejszych lat stawiać dzieciom jeszcze jedną ważną granicę: granicę małżeńską. Polega to na tym, że niezależnie od tego, jak wielką miłością otaczają swoje dzieci, czy wręcz: właśnie dlatego, że je kochają, rodzice akcentują, że są dla siebie nawzajem najważniejsi. Dla męża najważniejszą osobą w rodzinie jest żona, dla żony - mąż, a dopiero kolejne miejsce zajmują dzieci. Tymczasem bardzo często jest odwrotnie. Ileż to razy można usłyszeć z ust rodziców zdanie: „Dla nas dzieci są najważniejsze”. Bolesną próbą dla takiej postawy jest moment, w którym dzieci idą na swoje, a zapatrzonym w nie rodzicom, którzy nie zadbali o wzajemną relację małżeńską, pozostaje już tylko cierpieć z powodu syndromu pustego gniazda.
Prelegent wskazał też na liczne błędy popełniane w stawianiu granic. Najczęściej wyrażają się one w niekonsekwencji (raz dziecku coś wolno, a raz nie), w zbyt późnym lub zbyt wczesnym przesuwaniu granicy, lub - co chyba jest najgroźniejsze - w tym, że rodzice nie żyją według zasad, które głoszą (mówią: „Bóg jest najważniejszy”, ale się nie modlą; „Trzeba szanować drugiego człowieka”, ale mieszają z błotem nielubianego polityka; „Trzeba mówić prawdę”, ale pochlebiają komuś, kto ewidentnie robi coś złego).
W kolejnej części swego wystąpienia Marcin Gajda poruszył kwestię budowania autorytetu bez stosowania przemocy. - Przemoc (krzyk, wygrażanie, szarpanina, uderzanie, potrząsanie), bieganie za dzieckiem świadczą o słabości rodzica, braku dostępu do siły lub o złym rozumieniu, czym jest siła - podkreślił. Jezus nie mówił „musisz iść za Mną”, lecz „jeżeli chcesz…”. Powagi rodziców nie buduje autorytaryzm oparty na przemocy, lecz autorytet. Jak jednak sobie ów autorytet u dziecka wyrobić? I w tym przypadku mówca wskazał na zagrażające rodzicom błędne postawy.
Jedną z nich jest „ping-pong”, czyli wchodzenie w długotrwałą dyskusję z dzieckiem (na zasadzie równy z równym). Rodzice ryzykują, że przegrają, że dziecko okaże się bardziej wygadane. Tracą na powadze, bo schodzą do poziomu pyskatego nastolatka.
Zamiast wchodzenia w „ping-pongową” wymianę, należy raz spokojnie i stanowczo zażądać zmiany zachowania. Jeśli to nie przyniesie oczekiwanego skutku, rodzic winien zakomunikować, że po przemyśleniu (rozmowie ze współmałżonkiem) podejmie decyzję, co z tym problemem zrobić i od tej pory ignorować niewłaściwe zachowanie dziecka. W ten sposób podkreśla swój autorytet, nie wchodzi w szarpaninę, daje sobie i dziecku czas na zastanowienie, na wygaszenie emocji. „Nie będę z tobą w taki sposób rozmawiał” - oto najwłaściwsze słowa przecinające „ping-pong”.
Po upływie pewnego czasu można przystąpić do rozmowy dyscyplinującej. Należy ją przeprowadzić we dwoje w pokoju naszego dziecka („to my jako rodzice przychodzimy i decydujemy, kiedy z niego wyjdziemy”), przedstawiając komunikaty: „Jesteśmy tu, bo postąpiłeś źle. Martwi nas to. Nie zgadzamy się na takie zachowanie. Będziemy tu tak długo, aż znajdzie się rozwiązanie problemu”. W wyniku takiej rozmowy dziecko powinno przeprosić i zadośćuczynić za swoje zachowanie, my natomiast - gdy to nastąpi - nie powinniśmy go karać.
Opisana wyżej procedura jest nad wyraz delikatna i obarczona wieloma niebezpieczeństwami. Jedno z nich Marcin Gajda - ku uciesze zebranych - określił jako „guzik szału”, czyli nasz „czuły punkt”, który dziecko próbuje sprytnie uruchomić w podbramkowej sytuacji, chcąc odwrócić uwagę od siebie. Od nas zależy, czy damy się nabrać na to zagranie. Powinniśmy się zreflektować, opanować i „zaskoczyć” dziecko tym, że tym razem po „wciśnięciu” guzik nie zadziałał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji wrocławskiej dot. Fundacji Teobańkologia

2025-12-17 10:01

[ TEMATY ]

Teobańkologia

Red.

Publikujemy oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji wrocławskiej dot. Fundacji Teobańkologia.

"W związku z rozwojem działalności fundacji Teobańkologia oraz szeroką skalą jej działań duszpasterskich i medialnych, metropolita wrocławski abp Józef Kupny powołał Komisję ds. zbadania funkcjonowania fundacji.
CZYTAJ DALEJ

"Wesołych świąt" (tylko za bardzo nie wiadomo jakich), czyli... neutralne światopoglądowo Boże Narodzenie

2025-12-18 21:09

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Karol Porwich/Niedziela

Portal niedziela.pl w rozmowie z naszym redaktorem naczelym - ks. Mariuszem Bakalarzem o świeckości Bożego Narodzenia.

Agata Kowalska: Porozmawiajmy o Bożym Narodzeniu, ale w trochę innym wymiarze. W wymiarze takiego, można rzec, zeświecczenia tychże świąt. Czy ksiądz, a szerzej – Kościół w Polsce - faktycznie obserwuje odchodzenie wiernych od religijnego wymiaru świąt Bożego Narodzenia?
CZYTAJ DALEJ

Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 23:16

Biuro Prasowe AK

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję