Reklama

Tysiąc świątków Mariana Porady

Ile pan ich ma - tych świątków - na swoim koncie…? - Może z tysiąc, może dwa tysiące - odpowiada Marian Porada. Artysta ludowy, samouk, związany niemal od urodzenia z Sędziszowem, najbardziej ukochał rzeźbę sakralną. Uczył się jej modląc się przy kapliczkach przydrożnych, uchylając czapki przed krzyżami na rozstajach, uczestnicząc w bujnym, religijnym życiu wsi, której stał się także wnikliwym obserwatorem

Niedziela kielecka 16/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Chrystus w koronie cierniowej, Chrystus z krzyżem na ramionach, Chrystus Frasobliwy i Jego Bolesna Matka - to jedne z najulubieńszych motywów ludowego rzeźbiarza z Sędziszowa.
Marian Porada od mniej więcej ćwierćwiecza uczestniczy w dorocznym konkursie i wystawie pokonkursowej sakralnej sztuki ludowej, organizowanych przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” w Kielcach. - Nasi główni jurorzy - Marian Rumin, dyrektor BWA w Kielcach, czy historyk sztuki ks. Zygmunt Nocoń, podkreślali jego pracowitość i rozwój. Z roku na rok prace Mariana Porady były lepsze - ocenia Marta Czerwiak, komisarz wystaw i organizatorka konkursów. - Zasługą kieleckich etnografów, głównie Niny Skotnickiej z Muzeum Narodowego w Kielcach, jest zainteresowanie go malarstwem ludowym, które z powodzeniem uprawia od blisko 10 lat. Niemniej znakiem firmowym twórczości Porady zdecydowanie pozostaje rzeźba - ocenia M. Czerwiak.
- Marian Porada jest typem współczesnego twórcy ludowego. Chętnie i często wypowiada się w tematyce religijnej, a bogata wyobraźnia pozwala mu na własną interpretację tematów znanych i utrwalonych w ikonografii ludowej przez pokolenia świątkarzy - uważa Nina Skotnicka, etnograf z Muzeum Narodowego i organizatorka jego indywidualnych wystaw. Jej zdaniem, Porada jest twórcą wrażliwym na wszystko, co go otacza i co zaprząta jego wyobraźnię: inspiruje go przyroda, zwłaszcza ptaki, które rzeźbi ze szczególnym upodobaniem, i wieś, gdzie się urodził i wychowywał. - Konwencja ludowa, z którą się związał w 1970 r., jest mu najbliższa zarówno ze względów warsztatowych, jak i emocjonalnych. Jako rzeźbiarz wypracował własny, rozpoznawalny schemat przedstawień: umowną formę uproszczeń i sugestywną ekspresję osiąganą przy użyciu prostych środków plastycznych. Rzeźbi, a od 2003 r. także maluje, i to z zamiłowaniem - wyjaśnia Skotnicka. Na swoich obrazach, zwykle niewielkiego formatu, przedstawia świat widziany własnymi oczyma - wzruszający naiwnością przekazu i swoistą poetyką. - Nowa pasja dla Mariana Porady to nowe doświadczenie artystyczne, które dostarcza mu wiele przyjemności i daje możliwość pełniejszej wypowiedzi - komentuje Skotnicka.
Pierwsze rzeźby Porady były stosunkowo proste, statyczne, z wyraźnie zaznaczoną symetrią. Pozostawiał je w surowym kolorze drewna albo pokrywał bejcą zestawioną z naturalną barwą drewna. Prace późniejsze (głównie w drewnie, ale i w kamieniu), którymi przyozdobił cały dom i jego otoczenie, są bogatsze treściowo, zróżnicowane pod względem kompozycji i wzbogacone kolorem.
Obrazy Porady są różnego formatu, najczęściej na desce, tekturze, sklejce. Wzruszają one odbiorcę szczerością, dosłownością przekazu, przemawiają kolorem (dobieranym intuicyjnie) i swoistą poetyką. Oprawione są w ramki, przeważnie własnoręcznie przez autora wykonane i przyozdobione.

Dorobek

Reklama

Marian Porada od 1970 r. uczestniczył jako rzeźbiarz w ruchu artystycznym dla twórców ludowych, od 1971 r. - jako członek Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Zgromadził ponad 100 dyplomów, świadectw udziału w konkursach (na których wielokrotnie był nagradzany) i wystawach o charakterze lokalnym, wojewódzkim i ogólnopolskim. Brał udział w plenerach rzeźby monumentalnej: w Zagnańsku, Pińczowie, Nowej Słupi, Piekoszowie, Sędziszowie, Starachowicach, Chełmku i Karpaczu, które wspomina jako ciekawe i bardzo ważne doświadczenie artystyczne. Uczestniczył w kiermaszach i targach sztuki ludowej towarzyszących imprezom folklorystycznym, m.in.: w Koszalinie, Płocku, Poznaniu, Krakowie, Kazimierzu nad Wisłą, Busku-Zdroju, Tokarni i Nowej Słupi. Współpracował ze Spółdzielnią „Milenium” w Krakowie, „Desą” i Przedsiębiorstwem „Veritas” w Warszawie oraz Towarzystwem Przyjaciół Gliwic. Za ich pośrednictwem rzeźby Porady znane są w kraju i poza jego granicami: w Szwajcarii, Niemczech, Belgii, Holandii, Anglii, Francji, USA, Czechach i byłych republikach ZSSR.
Twórczość Porady jest dobrze udokumentowana w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach. W 2008 r. zorganizowano tam wystawę „Rzeźby i obrazy Mariana Porady”, na której pokazano ponad 80 prac, głównie ze zbiorów autora. - Była to w mojej ocenie piękna wystawa - uważa Nina Skotnicka.
Tematykę prac Marianowi Poradzie podpowiada tradycja religijna, w której dorastał i żyje oraz motywy zaczerpnięte wprost z najbliższego otoczenia. Zawsze chętnie ilustrował codzienne życie: pracę, której trudy dobrze zna (z autopsji i obserwacji) oraz życie i obrzędowość dawnej wsi, na której się wychowywał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dzieciństwo naznaczone wojną i pracą

Reklama

Marian Porada urodził się w 1938 r. we wsi Moczydło k. Miechowa, ale gdy miał zaledwie cztery lata rodzice osiedli w Sędziszowie, gdzie wraz ośmiorgiem dzieci (on był przedostatni) przywędrowali za pracą i chlebem. Łatwo nie było; rodzice Maria i Dionizy byli niepiśmienni. Wystarali się o posadę u dziedzica Kamińskiego, dostali niewielkie mieszkanko i komórkę przy gospodarstwie w majątku.
Dobrze pamięta okupację. Mama gotuje ubogi makaron, wpadają Niemcy, jeden z nich wrzuca nabój do kuchni, wielkie bum i cały posiłek wygłodniałej rodziny zasypuje chmura sadzy. Inny obrazek: brat rąbie drewno koło domu, on, może 6-letni, pomaga jak umie, gdy słyszą charakterystyczny warkot czołgów. Front - Niemcy jadą na Wodzisław. - Porwali nam siekierę na czołg, a ja na bosaka z płaczem biegnę, żeby oddali. Niemiec już wyciągał karabin - wspomina. Albo jak to mama ukryła w domu przed Niemcami poszukiwanego mężczyznę. - Nie znaleźli go, mamę skatowali, baliśmy się, że nas rozstrzelają, jak ludzi w Swaryszowie - opowiada. Ojciec 6 lat był na robotach w Niemczach, gdy wrócił, pracował głównie jako stróż i fornal w gospodarstwie zamienionym na PGR, matka chodziła tam doić krowy, zbierać buraki, a wszystkie dzieci w tym pomagały.
Jest już tzw. Polska Ludowa, chłopiec uczy się w 7-klasowej szkole w Sędziszowie, naprzeciw kościoła św. Piotra i Pawła. Ma 12 lat, ojciec chce dać go na służbę do bogatego gospodarza, gdzie miałby paść krowy i „mieć się dobrze”, ale matka go wybrania. - Skończyłem 16 lat i zrozumiałem, że takie życie nie daje mi żadnych perspektyw - ocenia dzisiaj. Chciał się kształcić, zdobyć zawód, rozejrzeć w świecie, jak też żyją inni. Te jego wędrówki za pracą okazały się kapitałem w dorosłym życiu, przekuwanym także na twórcze inspiracje.

W poszukiwaniu sensu i miejsca

Reklama

Zatrudnił się w fabryce włókienniczej w Bielawie Zachodniej k. Wrocławia, uczył się na tkacza, terminując pół roku pod okiem fachowca. - Zakładałem czółenka, zmieniałem nici, puszczałem maszynę i przez 2 lata żyłem sobie jak kierownik - wspomina. Przynaglony przez rodziców wrócił w rodzinne strony, do pracy w PGR, a potem przy produkcji pustaków, gdzie „harowało się za grosze”. Nie tędy droga - rozmyślał, aby nagle z 5 zł w kieszeni wyjechać na górniczy Śląsk, który nęcił lepszą pracą. Pierwszą noc w Dąbrowie Górniczej przesypia zagrzebany w stertę liści w parku, nie puszczając z ręki tych 5 zł. Dostaje posadę w kopalni, a z nią drelich, hełm, karbidówkę i robotniczy hotel. Dawali tam gorzką kawę, koledzy pożyczyli cukru i smalcu do chleba, aby do pierwszej zaliczki. - Gdy dostałem 200 zł, zafundowałem sobie mielonego, ależ to była uczta - wspomina. Część zarobków posyłał regularnie rodzicom. Z kopalni poszedł prosto do wojska, gdzie w Toruniu przez 8 miesięcy uczył się w wojskowej szkole samochodowej. W 1960 r., z dyplomem kierowcy, przeszedł do cywila. - Pora rozejrzeć się za pracą i żoną - rozmyślał. Zdaniem Porady, mężczyzna powinien ożenić się przed trzydziestką, a potem spłodzić syna, zbudować dom, posadzić przy nim drzewo.
Po 2 latach pracy na tartaku, a potem jako kierowca na śląskich budowach, znalazł odpowiednią kandydatkę do spełnienia marzeń o szczęściu rodzinnym. Teresa Barbara Konieczko, brunetka, „najpiękniejsza w parafii”, otoczona rojem konkurentów, z ojcem, który nawet bronił popatrzeć na urodziwą córkę. Marian odprowadzał ją przed i po Sumie, warował przy niej „jak pies” i cel osiągnął. Od 1963 r. byli małżeństwem.

Drewniane ptaszki i fujarki

- Tata, zrób mi zabawkę - prosił ojca pierworodny Marek. W kuchni, wokół kolan bawią się już także córki, Dorota i Jola (Małgosia żyła zaledwie 3 dni). Młodzi Poradowie wynajmują mieszkanie, Marian pomaga właścicielkom domu w gospodarstwie. Pracuje jako kierowca w zawodowej straży pożarnej. Poprawia kwalifikacje, chodzi na kursy, jest ambitny. W podoficerskiej szkole pożarniczej w Siedlcach kończy kurs obsługi sprzętu motorowego. Angażuje się także w działalność OSP, pomaga teściowi w murarce i na kolei przy rozładunku wagonów. Nieraz pracuje ponad siły i nie dojada, ale trzeba jakoś sprostać wziętym na siebie obowiązkom. Ale właśnie wtedy, pomimo zmęczenia i trosk bierze się za rzeźbę. - Tata, zrób mi jeszcze konika - prosił synek. Więc robił. Coraz uważniej i chętniej rozpatrywał szczegóły kunsztownej rzeźby w kościele. A ileż to wyrazu i ducha ma w sobie Boża Męka, tak dobrze znana z mijanego z tysiąc razy polnego krzyża… Oglądał ilustracje, czasami programy w telewizji i po omacku, po swojemu - próbował. Raz ptaszek dla córek, potem św. Józef, Chrystus Frasobliwy, oracz, siewca. - Zaczynałem od maleńkich jak palec figurek - wspomina. Pracowicie dłubał w drewnie podczas dyżurów w straży, gdy koledzy odpoczywali. Świątków, chłopów, aniołów przybywało; komendant oglądał, chwalił, namawiał na wystawę.

Mój warsztat to kolana i ręce

W każdej wolnej chwili w domu rzeźbił, siadając przy kuchni. Warsztat pracy? - Ręce i kolana, to był mój warsztat - wyjaśnia. Najchętniej rzeźbił w lipie i topoli, ale kasztanowiec i olcha też są niezłe. Miejscowi kowale robili mu dłuta. Rzeźba, sztuka ludowa wciągnęły go na dobre, ale to dziedziny kapryśne i wymagające, nie można się lenić. W 1967 r. miał pierwszą wystawę w Domu Kolejarza w Sędziszowie; przyjechali dziennikarze z Kielc, okrzyknęli go odkryciem. Z przyjemnością Porada wspomina liczne przebyte plenery, gdy poznawał podobnych jak on zapaleńców, gdy podobały się jego prace. Pokłosiem jednego z dwutygodniowych plenerów była mierząca 5,5 m „Kobieta z maselnicą”, jego największa rzeźba. 6 tygodni praktykował u rzeźbiarza w Niemczech, mnóstwo skorzystał z pobytu w Kołobrzegu, gdy artyści ludowi uczestniczyli w zjeździe chórów polonijnych z całego świata.
W jego domu w Sędziszowie jest spora prywatna kolekcja rzeźb (kilkaset) i obrazów (ok. 150), które zapełniają ściany i zakamarki od parteru po strych oraz zdobią ogród, stanowiąc swoisty szyld ludowego twórcy.
Marian Porada obecnie mieszka u jednej z córek (nadal w Sędziszowie), gdyż od kilkunastu miesięcy zmaga się z chorobą nowotworową. W czerwcu 2010 r. rak zabrał mu ukochaną żonę, która dzielnie walczyła z chorobą ponad 4 lata. Jednak, gdy schorowany artysta bierze do ręki jedną ze swych figurek, oczy błyszczą mu ogromnym zapałem, który jest w stanie góry przenosić, a co dopiero zwalczyć chorobę. - Mam dużo chęci do malowania, do dłuta - mówi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Stanisława Kostki

[ TEMATY ]

nowenna

św. Stanisław Kostka

Karol Porwich/Niedziela

Nowennę do św. Stanisława Kostki odmawiamy między 9 a 17 września lub w dowolnym terminie.

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” (Wj 20,3; Pwt 5,7)
CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna z Genui

Drodzy bracia i siostry! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto. Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy. Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość. Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę. Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów. Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga. Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu. U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r). Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec. Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję. Tłum. st (KAI)/Watykan
CZYTAJ DALEJ

Pierwsza prezydencka wizyta Karola Nawrockiego w Berlinie i Paryżu

2025-09-15 21:44

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

KPRM

Bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO zdominuje rozmowy Karola Nawrockiego w Berlinie i Paryżu. Mimo powtarzających się deklaracji strony niemieckiej, że sprawa prawnie jest zamknięta, polski prezydent zamierza podjąć kwestię reparacji za II wojnę światową.

We wtorek Nawrocki odbędzie w Berlinie rozmowy w cztery oczy z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem oraz kanclerzem Friedrichem Merzem. Polski prezydent nie ma w swoim programie w Niemczech żadnych oficjalnych konferencji prasowych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję