Reklama

Matka łaskawa - łaskawa dla nas

Niedziela zamojsko-lubaczowska 23/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZATA GODZISZ: - „Niech na całą naszą teraźniejszość i przyszłość patrzą nadal macierzyńskie oczy Maryi z Jej obrazu” (Jan Paweł II, 2 czerwca 1991 r., Lubaczów). Oczy Matki Bożej Łaskawej spoglądają na każdego z nas. Jakie to jest spojrzenie?

Reklama

ABP WACŁAW DEPO: - Wydaje mi się, że nigdy nie jest do końca zgłębiona tajemnica macierzyńskiego spojrzenia matki na każde dziecko. Odkrywamy to w domu rodzinnym, ale również i w Kościele. Ktoś powie: jest to oblicze zatroskane, kochające, szukające... Te wszystkie przymiotnikowe formy są właściwe, ale z pewnością każda matka, dając życie - w tym wypadku także Maryja, która troszczy się o życie każdego z nas, bo każdy został Jej zadany przez Chrystusa - z pewnością myśli o spełnieniu się na przyszłość. Każda matka ma prawo postawić pytanie: kim będzie moje dziecko? Tak było w przypadku dziecka, jakim był Jan Chrzciciel wobec Elżbiety i Zachariasza. Z pewnością Maryja też nie do końca wiedziała, i nawet rozumiała to, co działo się z Jej Synem. Wiedziała, że On będzie Odkupicielem świata. Na pewno znała proroctwa, które odnosiły się do Niego, i to wcale nie w sposób radosny. Kiedy się to przeżywa i myśli się o końcu drogi syna, dziecka i każdego z nas, to trzeba spojrzeć na kult maryjny w naszym narodzie i tutaj, w tym miejscu. To nie jest tylko forma spotkania. To jest forma troski o przyszłość i o ten dar największy - żeby go nigdy nie utracić. O dar zbawienia, który przynosi Jej Syn Jezus Chrystus.

- W czym wyraziła się i wciąż wyraża łaska, która wypływa z oblicza Matki Bożej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Z pewnością jest to opieka, czyli to, o czym Kościół mówi zwłaszcza w modlitwach, że Maryja jest nam dana ku obronie i pomocy dla naszego narodu. To trzeba przełożyć na troskę o każdego z nas, bo naród składa się z poszczególnych jednostek. Naród, to jest nie tylko obszar, historia tego terytorium, ale to przede wszystkim wspólnota ludzi. I tak trzeba widzieć również siebie we wspólnocie, czyli w więzi, poprzez konkretne życie i odniesienie do Maryi. A przez Nią uczymy się tajemnic wiary i odkrywania tego, co największe dla nas - Jej Syna jako Zbawiciela świata i każdego z nas.

- Gdzie należy stać, żeby spotkać w swoim życiu Maryję i nie stracić Jej z oczu?

Reklama

- Ja skieruję swój wzrok ku tajemnicom, które są zawarte w Tajemnicach Różańca. To jest ciągle - nie do końca dla nas zrozumiały - dar uzupełnienia trzech części Różańca, częścią Tajemnic Światła. I gdy się tak spokojnie analizuje każdą z nich, to nie jest tylko odmawianie tych samych formułek. Kiedy się wejdzie w tajemnicę każdej z części Różańca, zobaczy się siebie. I wtedy najpełniej odczyta się, gdzie ma się stanąć, czy po której stronie ma się człowiek opowiedzieć. Tam jest i radość, i nadzieja, ale jest i ból, smutek, cierpienie i śmierć, a ta nie kończy wszystkiego. Wiemy, że śmierć nie jest ostatecznym słowem, nawet życia ludzkiego, tylko poprzez zmartwychwstanie i Tajemnice Chwalebne, jako chrześcijanie jesteśmy ludźmi przyszłości. Dopiero wtedy widzimy siebie w pielgrzymce wiary. I właśnie w tej pielgrzymce każdy z nas ma swoje miejsce i rolę. A to dopiero składa się na dźwiganie nas samych we wspólnocie Kościoła. I to jest kolejna przestrzeń.

- Nasi wielcy pasterze - bł. Jan Paweł II, sługa Boży kard. Wyszyński - byli czcicielami Maryi. Oni nie bali się zawierzyć swojego życia właśnie Jej. Dlaczego my nie powinniśmy się bać prostej pobożności maryjnej?

Reklama

- Chciałbym podziękować Bogu najpierw za to, że nasze pokolenie ludzi wiary, ludzi Kościoła i naszego czasu otrzymało dar tych dwóch ludzi. Jan Paweł II wypowiedział się o kard. Wyszyńskim, że nie byłoby Papieża Polaka, gdyby nie było jego drogi zawierzenia. Syn uczy się tajemnicy promieniowania ojca. Idzie razem. Podgląda jego życie, podgląda sposób jego reakcji na różne sytuacje. Dopiero później, kiedy kard. Karol Wojtyła z wyboru i z Opatrzności Bożej stał się Janem Pawłem II, okazało się, że jakby wyszedł z cienia po to, żeby obdarować nas ojcostwem, i to w wymiarze Kościoła powszechnego. Dlatego dziękujmy Bogu, bo nie potrafimy tego ująć dzisiaj ani w słowach, ani w przeżyciach - że żyjemy ciągle w ich świetle. To nie znaczy, że jesteśmy skazani na życie w ich cieniu. Oni nam pokazują drogę. Mógł ten czy inny święty osiągnąć świętość poprzez taką czy inną archiwum autora - trudną drogę - chociażby jak Szaweł z Tarsu, to dlaczego nie ty, dlaczego nie ja? Trzeba uwierzyć w to, że powołanie do świętości jest dla nas osobistym powołaniem we wspólnocie wiary Kościoła. A w nim jesteśmy - już uprzedzająco - obdarowani łaską Boga. To nie my zdobywamy jakimś własnym wysiłkiem stopień łaski i wierność Panu Bogu. To On nas ciągle uprzedza. Potrzeba więc, abyśmy, odpowiadając na łaskę, dołożyli swój wysiłek po to, żeby osiągnąć zbawienie. Nie każdy z nas będzie oficjalnie w Kościele beatyfikowany, ale chodzi o to, żeby nie przespać i nie utracić tej łaski drogi i tego światła, które idzie z przykładu ludzi świętych.

- Przez Matkę do Syna. Nie ma innej drogi. Jak dziś spoglądać na Maryję, żeby dojść do Jezusa Chrystusa i osiągnąć życie wieczne?

Reklama

- Kościół powszechny i Kościół w naszej ojczyźnie wypracował te dwie drogi uzupełniające: „Per Jesum ad Mariam” i „Per Mariam ad Jesum”. Jan Paweł II, w swoim Liście Apostolskim na progu Jubileuszu Tajemnicy Wcielenia, napisał, że to są dwie dopełniające się drogi, że my przez Maryję idziemy do Jezusa i wchodzimy w głąb Jego tajemnic. Ale trzeba to mocno zaznaczyć, że nikt tak nie nauczy nas tajemnic Maryi, jak to uczynił sam Chrystus. Pomimo że w Ewangelii św. Łukasza czy św. Marka znajdziemy tzw. teksty antymaryjne, które miałyby wskazywać, że jest jakiś stopień niezrozumienia Maryi wobec tego, co czyni Jezus. To jest jeszcze jeden dowód, że Chrystus uczy nas przez przykład swojej Matki, żebyśmy umieli przechodzić - na Jej wzór - przez ciemności wiary do ostatecznego zwycięstwa. Przywołam tutaj pewien obraz z filmu „Pasja”, kiedy Maryja uczestniczy w Drodze Krzyżowej swojego Syna, ale jakby na drugim planie. Dopiero w wybranym przez Nią miejscu wychodzi naprzeciw Chrystusa. Widząc Go zasłania ręką swoje usta. Trzeba dodać - żeby nie krzyczeć… Jednocześnie Chrystus patrząc na Nią mówi: „Oto teraz stwarzam wszystko na nowo, a Ty jesteś Matką”. Dzieło odkupienia jest nowym stworzeniem przez Chrystusa i w Chrystusie. I w tym dziele Chrystusowi potrzebna była Matka. To jest wspaniałe, że Ona uczestniczy w tych tajemnicach Syna po to, żeby nas przeprowadzać przez nasze zwątpienia i „półcienia wiary” - jak mówił bł. Jan Paweł II- do postawy zawierzenia Bogu we wszystkim.

- Maryja jest błogosławiona, bo winę Ewy zamieniła na błogosławieństwo. Jak dzisiaj matki, ojcowie powinni na przykładzie Maryi czynić swoje życie błogosławionym?

- Słowo błogosławiony znaczy szczęśliwy. Proszę zauważyć, że błogosławieństwo wypowiedziane wobec Maryi w Nazarecie: „błogosławiona jesteś, bo Bóg wybrał Ciebie, Maryjo, nie bój się!”, i te późniejsze, obecne w pozdrowieniu Elżbiety w Ain Karim: „błogosławiona jesteś, bo uwierzyłaś słowom Pana”, wcale nie oznaczają jakiejś niezwykłej jasności wiary. One przynoszą zwiastowanie trudu, który w trakcie pielgrzymki wiary Maryi będzie oznaczało trudną współpracę z Bogiem w dziele nie tylko własnego zbawienia, ale zbawienia innych. I to dziedzictwo przyjmuje również każda matka uczestnicząc najpierw w radości poczęcia, później zrodzenia dziecka, pomimo że też jest to w bólu. A następnie jest obecna w każdej chwili ze swoim dzieckiem, w jego radości, w jego zwątpieniach, i to błogosławieństwo jest znowu przenoszone pomiędzy relacje matki i dziecka, dziecka i matki. Błogosławieństwo, które zakłada nie tylko radość, ale i dźwiganie tego trudu, który przynosi codzienność.

- Sprzed oblicza Matki Bożej Łaskawej do tronu Matki Bożej Częstochowskiej. To droga ks. Arcybiskupa i niejednego z nas.

Reklama

- Dla wierności faktom muszę powiedzieć, że moja droga wiary maryjnej rozpoczęła się wraz z pielgrzymką z babcią Anną na Jasną Górę. Pragnąłbym podziękować w tym miejscu Ojcom Paulinom, na czele z Ojcem Przeorem Romanem i Ojcem Profesorem Zachariaszem, za przepiękny dar książkowy - na progu mojego częstochowskiego ingresu: „Przywołany blaskiem Jasnej Góry”, w którym zostały zebrane moje dotychczasowe modlitwy i rozważania sprzed Oblicza Królowej Polski. Najpierw więc wizerunek Matki z Synem przyciągał mnie do siebie już od dzieciństwa, a dopiero później, już jako biskup odkrywałem oblicze Matki Bożej Łaskawej, zarówno tutaj, w Lubaczowie, jak i później we Lwowie, tam, gdzie ma Ona swoje miejsce i tam, gdzie została określona dla nas Matką i Królową Korony Polskiej. To są dla mnie drogi, które się dzisiaj dopełniają. Bardzo się cieszę, że mogę tutaj być po raz kolejny, patrzeć w Jej oblicze i powracać na Jasną Górę, a jednocześnie odkrywać inne miejsca maryjnego obdarowania. Przyznam się, że miałem łaskę w ostatnich miesiącach dopełnienia miejsc związanych z internowaniem sługi Bożego Prymasa Stefana Wyszyńskiego przez Rywałd na północy Polski. Byłem już w tych wszystkich miejscach odosobnienia, gdzie zawsze objawiała się macierzyńska troska Maryi o duchowego syna, jakim był kard. Wyszyński. To jest również pewna nadzieja dla nas, że niezależnie od tego, jakie przychodzą czasy, jakie przyjdą próby i doświadczenia dla życia Kościoła, maryjność jest naszą drogą rodzinną, którą otrzymaliśmy spod serca matki i musimy jej być wierni. Trzeba również ten dar pomnożyć dla tych, którzy przyjdą po nas.

- Zakończę słowami bł. Jana Pawła II, które wypowiedział 3 czerwca 1991 r. w Lubaczowie: „Niech tę naszą chwałę wyrazi najpełniej Ta, która się stała przybytkiem Bożej Mądrości, nasza Pani i Matka Łaskawa - łaskawa dla nas”.

- Amen. Niech się tak stanie.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiedeń: Arnold Schwarzenegger zagrał na gigantycznych organach w katedrze św. Szczepana

2025-06-05 13:19

[ TEMATY ]

Wiedeń

Arnold Schwarzenegger

katedra św. Szczepana

Adobe Stock

Katedra św. Szczepana w Wiedniu

Katedra św. Szczepana w Wiedniu

Gwiazda Hollywood i były gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger złożył w środę po południu niespodziewaną wizytę w wiedeńskiej katedrze św. Szczepana. Wizyta rodowitego Styryjczyka, który przebywał w stolicy Austrii na konferencji klimatycznej World Summit odbywającej się w Hofburgu, odbyła się z zachowaniem najwyższej dyskrecji - nawet personel katedry został o niej poinformowany dopiero na krótko przed jego przybyciem.

Schwarzenegger został oprowadzony po katedrze przez proboszcza ks. Antona Fabera, gdzie mógł zobaczyć między innymi baptysterium i ołtarz główny. Odbył się również ekskluzywny koncert organowy. 77-letni były polityk i aktywista klimatyczny sam zagrał na olbrzymim instrumencie. W międzyczasie w dolnym kościele odbywały się nieszpory, a katedra pozostała otwarta dla wiernych.
CZYTAJ DALEJ

Św. Norbercie Biskupie! Czy Ty nie lubisz Polaków?

Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie. Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji. Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich. Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło. W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja. Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
CZYTAJ DALEJ

Polacy pielgrzymują na Jubileusz Ruchów, Stowarzyszeń i Wspólnot

2025-06-06 17:23

[ TEMATY ]

Rzym

Polacy

pielgrzymi

Jubileusz 2025

Vatican Media

Pielgrzymują do Rzymu, bo jak sami wskazują, „potrzebują nadziei na to, że w tym świecie, który jest tak szybki, okrawany z wartości (...) ich codzienność nie będzie oddalona od Pana Boga”. W rozmowie z mediami watykańskimi swoimi doświadczeniami dzielą się przedstawiciele Domowego Kościoła - Ruchu Światło-Życie z Polski uczestniczący w Jubileuszu Ruchów, Stowarzyszeń i Wspólnot.

Rodziny, które na co dzień podejmują formację w ramach Domowego Kościoła, wskazują, że pielgrzymka do Rzymu jest dla nich także świadectwem wiary. Tutaj doświadczają spotkania z innymi ruchami, wspólnotami, a tym samym dostrzegają piękno życia Kościoła. „To jest to miejsce, w którym tu na ziemi bije serce Kościoła i dlatego chcemy tutaj być. To tutaj, stąd właściwie na cały świat idzie słowo Kościoła, każdego dnia i my tego słowa słuchamy. Chcemy się nim karmić” - mówią Joanna i Paweł Grajkowie (diecezja zielonogórsko-gorzowska).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję