Szefowa MRiPS podkreśliła, że święta Bożego Narodzenia co roku były czasem spotkań w gronie najbliższych, radości i wielkiego świętowania. Minister zwróciła uwagę, że w tym roku, w związku z pandemią koronawirusa, będziemy obchodzić ten czas inaczej, w mniejszym gronie, unikając spotkań z innymi.
"Święta to czas, w którym powinniśmy szczególnie pamiętać o tych, którzy może mieszkają sami, daleko, może nie będą mieli z kim zjeść wigilijnej kolacji. To przede wszystkim osoby starsze, które dzisiaj są najbardziej zagrożone i powinny zostać w domu. Nasze babcie, dziadkowie, rodzice" - wskazała Maląg.
Zaznaczyła, że "bezpieczeństwo jest absolutnie najważniejsze, ale ograniczenie osobistych kontaktów nie musi oznaczać spędzania Świąt samotnie".
"Zadzwońmy do naszych bliskich, zorganizujmy spotkanie online. Technologia jest po naszej stronie" - zaapelowała minister rodziny. Podkreśliła, że w tak wyjątkowym okresie, jakim są święta Bożego Narodzenia, nikt nie powinien czuć się samotny.
"Zadbajmy o naszych bliskich seniorów, spędźmy z nimi czas za pośrednictwem komputera, tabletu czy telefonu. Bądźmy razem mimo trudności" - dodała Maląg.(PAP)
Autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ mhr/
Monika od trudnej teściowej
Babcia św. Augustyna, a matka jego ojca, Patrycjusza, była poganką. Niezwykle zazdrosna o synową od pierwszych dni po ślubie traktowała Monikę z ostentacyjną niechęcią. Udało się też teściowej zachęcić służbę domową do wymyślania niestworzonych historii na temat żony Patrycjusza i skutecznie uprzykrzali jej życie. Mijały lata, Monika płakała i modliła się w samotności, ale nie była w stanie zmienić nastawienia ani teściowej, ani służby. Dokuczano jej z prawdziwą satysfakcją, upokarzano z wyszukaną przyjemnością. Patrycjusz, przesiąknięty pogańskim duchem ulegania namiętnościom, dostarczał żonie coraz to nowych powodów do łez i choć doczekali się trójki dzieci, w Tagaście huczało od plotek na temat zdradzanej żony. Ale Monika wydawała się niezniszczalna, trwała i nie ustawała w modlitwie. Odkryła niezwykłą różnicę między ludźmi zanurzonymi w łasce wiary a tymi, którzy nie znają Bożej miłości i ładu. Rozumiała, że tak naprawdę serce jej męża i teściowej, pozbawione Bożego światła, nie może wydawać dobrych owoc w. Monika nie miała żalu! Tłumaczyła sobie, że brak Boga owocuje złymi uczynkami. I mimo bólu odnosiła się do swoich bliskich z wielkim szacunkiem i miłością. „Mówiła niewiele, nigdy nie głosiła kazań, kochała całym sercem i modliła się nieprzerwanie” – napisał jeden z jej biografów.
CZYTAJ DALEJ