Reklama

Boże narodzenie obrońców Jasnej Góry

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyszedł wreszcie wieczór wigilijny. O pierwszej gwieździe zamigotały światła i światełka w całej fortecy. Noc była spokojna, mroźna, lecz pogodna. Szwedzcy żołnierze, kostniejąc z zimna na szańcach, spoglądali z dołu na czarne mury niedostępnej fortecy i na myśl przychodziły im ciepłe, mchami utkane, chaty skandynawskie, żony, dzieci, choinowe drzewka płonące od świeczek, i niejedna żelazna pierś wezbrała westchnieniem, żalem, tęsknotą, rozpaczą. A w twierdzy, przy stołach okrytych sianem, oblężeni łamali się opłatkami. Cicha radość płonęła na wszystkich twarzach, bo każdy miał przeczucie, pewność prawie, że czasy niedoli miną już rychło.
- Jutro szturm jeszcze, ale to już ostatni - powtarzali sobie księża i żołnierze. - Komu Bóg śmierć zapisze, niech dziękuje, że przedtem nabożeństwa zażyć mu pozwoli i tym pewniej bramy niebieskie mu otworzy, bo kto w dzień Bożego Narodzenia za wiarę zginie, ten do chwały przyjęty być musi.
Życzyli sobie tedy wzajem pomyślności, długich lat lub niebieskiej korony i taka ulga spadła na wszystkie serca, jakby już bieda minęła.
- Jutro Bóg nam da nowe zwycięstwo! - rzekł ksiądz Kordecki, albowiem arka Noego nie może zginąć w potopie.
Tak oni ze sobą rozmawiali przy Wilii, a potem porozchodzili się zakonnicy do kościoła, żołnierze na cichy postój i strażowanie przy bramach i murach. Lecz wielka czujność była zbyteczna; i w szwedzkim obozie panowała niezamącona spokojność. Sami oni oddali się spoczynkowi i rozmyślaniom, bo i dla nich zbliżało się najuroczystsze ze świąt. Noc była także uroczysta. Roje gwiazd świeciły na niebie, mieniąc się różowo i błękitnie. Blask księżyca barwił na zielono całuny śnieżne, rozciągnięte między fortecą a nieprzyjacielskim obozem. Wiatr nie wiał i taka była cisza, jakiej od początku oblężenia pod tym klasztorem nie bywało.
O północy żołnierze szwedzcy posłyszeli płynące łagodnie z wyniosłości tony organów, potem głosy ludzkie dołączyły się do nich, potem dźwięki dzwonów i dzwonków. Wesele, otucha i wielki spokój były w tych dźwiękach, i tym większe zwątpienie; tym większe uczucie niemocy ścisnęło serca szwedzkie.
Żołnierze polscy spod komendy Zbrożka i Kalińskiego, nie pytając o pozwolenie, podeszli pod same mury. Nie puszczono ich do środka w obawie jakowej zasadzki, którą noc mogła ułatwić, lecz pozwolono stać blisko przy murach. Oni też zebrali się całą gromadą. Jedni poklękali na śniegu, inni kiwali żałośnie głowami, wzdychając nad własną dolą, albo bili się w piersi, ślubując sobie poprawę, a wszyscy słuchali z rozkoszą i ze łzami w oczach muzyki i pieśni, wedle starożytnego zwyczaju śpiewanych. Tymczasem strażnicy na murach, którzy nie mogli być w kościele, chcąc sobie ową stratę wynagrodzić, poczęli także śpiewać i wkrótce rozlegała się po całym okręgu murów kolęda:
W żłobie leży,
Któż pobieży
Kolędować małemu...
Nazajutrz po południu huk dział zgłuszył na nowo wszystkie inne odgłosy. Szańce, ile ich było, zadymiły naraz, ziemia drżała w posadach; leciały po staremu na dach kościelny ciężkie faskule i bomby, i granaty, i pochodnie w rury oprawne, lejące deszcz roztopionego ołowiu, i pochodnie bez oprawy, i sznury, i szmaty. Nigdy huk nie był tak nieustający, nigdy dotąd taka fala ognia i żelaza nie zwaliła się na klasztor, lecz między działami szwedzkimi nie było owej kolubryny, która sama jedna mogła pokruszyć i wyłomy potrzebne do ataku uczynić. Zresztą oblężeni tak już przywykli do ognia, że każdy wiedział, co mu czynić należy, że bez komendy obrona szła zwykłym trybem. Na ogień odpowiadano ogniem, na pocisk pociskiem, jeno wymierzonym trafniej, bo spokojniej.
Pod wieczór wyjechał generał Miller, aby przy ostatnich błyskach zachodzącego słońca skutki dobrze obejrzeć i wzrok jego padł na wieżę rysującą się spokojnie na tle błękitu.
- Ten klasztor wieki wieków stać będzie! - zakrzyknął w uniesieniu.
- Amen! - odpowiedział spokojnie Zbrożek.
Wieczorem zebrała się znów w jeneralskiej kwaterze narada, jeszcze posępniejsza niż zwykle. Zagaił ją sam Miller.
- Szturm dzisiejszy - rzekł - żadnych nie przyniósł rezultatów. Prochy nasze się kończą, lud zmarniał w połowie, reszta, zniechęcona, klęski nie zwycięstwa wygląda. Zapasów już nie mamy, posiłków nie możemy się spodziewać.
- A klasztor jako pierwszego dnia oblężenia nienaruszony stoi - dodał Sadowski.
- Co nam pozostaje?
- Hańba...
Miller począł tracić zimną krew.
- I ten klasztor stoi tam jeszcze... Ta Jasna Góra, ten kurnik?!... I ja go nie zdobyłem!... my odstępujemy?... Czyli to sen, czy mówię na jawie?...
- Ten klasztor, ta Jasna Góra, stoi tam jeszcze - powtórzył słowo w słowo książę Heski - i my odstępujemy... pobici!...
Nazajutrz, w dzień świętego Szczepana, w nocy zapanował ruch w całym obozie. Ledwie światła dzienne zgasły, słychać było głosy komendy, przebieganie znacznych oddziałów jazdy, odgłos regularnych kroków piechoty, rżenie koni, skrzyp wozów, głuchy terkot dział, zgrzytanie żelastwa, dźwięk łańcuchów, szum, gwar i wrzenie.
- Czy nowy szturm na jutro? - mówili strażnicy przy bramach.
Lecz nie mogli nic widzieć, bo z wieczora niebo zawlokło się chmurami i począł padać śnieg obfity.
Gęste jego płaty przesłaniały świat. Około piątej w nocy wszystkie odgłosy ucichły, lecz śnieg padał coraz gęstszy. Na murach i blankach wież tworzył nowe mury, nowe blanki. Pokrył cały klasztor i kościół, jakby go chciał ukryć przed wzrokiem najezdników, otulić i osłonić przed ognistymi pociskami. Na koniec poczęło szarzeć i dzwonek ozwał się już na jutrznię, gdy żołnierze strażujący przy południowej bramie usłyszeli parskanie konia.
Przed bramą stał chłop, cały zasypany śniegiem; za nim widać było na wjazdowej drodze niskie, małe sanki drewniane, zaprzężone w chudą i poszerszeniałą szkapę.
Chłop począł "zabijać" ręce, przestępować z nogi na nogę i wołać:
- Ludzie, a otwórzcie tam!
- Kto żywie? - zapytano z murów.
- Swój, ze Dzbowa!... Przywiozłem dobrodziejom zwierzynę.
- A jakże cię to Szwedy puścili?
- Jakie Szwedy?
- Którzy kościół oblegają.
- Oho, nie masz już nijakich Szwedów!
- Wszelki duch Boga chwali! Odeszli?
- Już za nimi i ślady zasypało.
Wtem gromady łyczków i chłopów zaczerniały na drodze. Wszyscy z daleka już wołać poczęli:
- Nie masz Szwedów! Nie masz!
- Poszli do Wielunia!
- Otwórzta tam bramy! - Ni człeka w obozie!
- Szwedzi odeszli! - poczęto wołać na murach i wieść piorunem rozbiegła się w krąg.
Żołnierze dopadli do dzwonów i uderzyli we wszystkie jakby na alarm. Kto żyw, wypadał z cel, z mieszkań, z kościoła. W kilka godzin później pełno było ludzi na pochyłości i na dole pod Jasną Górą. Bramy klasztoru otwarły się szeroko, jako zwyczajnie bywały przed wojną otwarte; jeno wszystkie dzwony biły, biły, biły... a owe głosy tryumfu leciały w dal i słyszała je cała Rzeczpospolita.
Śnieg zasypywał ciągle ślady Szwedów.
O południu dnia tego kościół był tak nabity, że jako na brukowanych ulicach miejskich kamień leży jeden obok drugiego, tak tam głowa była przy głowie. Sam ksiądz Kordecki miał Mszę dziękczynną, a tłumom ludzkim zdawało się, że to biały anioł ją odprawia. I zdawało się także, że duszę wyśpiewa w tej wotywie lub że z dymami kadzideł uniesie się ku górze i rozwieje Bogu na chwałę.
Huk dział nie wstrząsał już murów ani szyb w oknach, nie zasypywał kurzawą ludu, nie przerywał modlitw ani tej dziękczynnej pieśni, którą wśród uniesienia i płaczu powszechnego zaintonował święty przeor:
Te Deum laudamus!...

Z książki: Boże Narodzenie w życiu i literaturze. Antologia. Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1989.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina: przedstawiciele religii proszą papieża o kontynuowanie działań humanitarnych

Z prośbą o kontynuowanie dobrych działań na rzecz powrotu z rosyjskiej niewoli na Ukrainę wszystkich ukraińskich jeńców wojennych i cywilów, w tym żołnierzy brygady „Azow”, obrońców Mariupola, lekarzy wojskowych i przedstawicieli Kościołów, Tatarów krymskich, dziennikarzy, a także deportowanych ukraińskich dzieci zwróciła się do Ojca Świętego Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych (WRKiOR).

W liście skierowanym do Leona XIV przypomniano, że pełnoskalowa wojna rozpoczęta przez Federację Rosyjską przeciwko Ukrainie trwa już ponad trzy i pół roku. Naród ukraiński ponosi ogromne straty ludzkie, niszczone są miasta i wsie, dochodzi do deportacji i bezprawnego uprowadzania ukraińskich dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Abp Depo na Jasnej Górze: Maryja uczy nas tutaj odpowiedzialności za losy Polski

– Maryja uczy nas tutaj odpowiedzialności za losy Polski, za ludzi i wspólnoty, którzy ją tworzą – powiedział abp Wacław Depo. W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej na szczycie jasnogórskim hierarcha przewodniczył wieczornej Mszy św. w intencji Częstochowy i jej mieszkańców.

Witając uczestników Liturgii, o. Samuel Pacholski, przeor klasztoru na Jasnej Górze, przypomniał, że obchodzona 26 sierpnia uroczystość jest nazywana „imieninami Maryi, bo Ona związała swoje królowanie nad Polską z jasnogórskim wzgórzem w Częstochowie”. – Jako mieszkańcy tego miasta w sposób szczególny możemy się czuć zarówno sługami Bogarodzicy, jak i tych, którzy tutaj przybywają, bo mogą liczyć na naszą otwartość i gościnność. To Maryja uczy nas takiej postawy, Ta, która z troską spoglądała na nowożeńców w Kanie Galilejskiej i stała się Matką założonego przez Jej Syna Kościoła – wskazał paulin.
CZYTAJ DALEJ

Rekrutacja do Studium Organistowskiego

2025-08-27 11:35

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Tygodnik Katolicki Niedziela

Studium Muzyki Kościelnej Archidiecezji Łódzkiej zaprasza kandydatów pragnących przygotować się do samodzielnego pełnienia funkcji organisty kościelnego oraz animatora życia muzycznego w parafii.

Program nauczania realizowany jest w cyklu 4-letnim, w ramach zajęć indywidualnych (fortepian, organy) oraz grupowych (m.in. zasady muzyki, kształcenie słuchu, harmonia, emisja głosu, śpiew liturgiczny, chorał gregoriański, chór, historia muzyki kościelnej, liturgika, prawodawstwo muzyki kościelnej, formy muzyczne, organoznawstwo). Rozmowa kwalifikacyjna odbędzie się 15 września 2025 r. o godz. 17.00 w siedzibie Studium Muzyki Kościelnej Archidiecezji Łódzkiej. Łódź, ul. Zgierska 123. 
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję