Reklama

Orędzie o Miłosierdziu Bożym a Eucharystia

Jak podczas wszystkich poprzednich sympozjów prawa kanonicznego na Spiskiej Kapitule, tak i teraz zebraliśmy się w tym uroczym i wymownym sanktuarium maryjnym Mariańska Hora, by odprawić wspólnie Eucharystię. W mojej krótkiej refleksji chciałbym nawiązać do ostatniej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski.

Niedziela Ogólnopolska 43/2002

Kard. Zenon Grocholewski
Fot. Grzegorz Gałązka

Kard. Zenon Grocholewski<BR>Fot. Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedynym źródłem nadziei jest Miłosierdzie Boże

Reklama

Ojciec Święty przyjechał do Polski, ażeby konsekrować sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. I cały czas mówił o miłosierdziu Bożym - od pierwszego przemówienia powitalnego na lotnisku w Balicach pod Krakowem aż do słów pożegnania przed odlotem do Rzymu. Przez wszystkie cztery dni wszędzie tam, gdzie przebywał, mówił o miłosierdziu Bożym, jakby chciał podkreślić i ukoronować swoje bardzo bogate nauczanie na temat Bożego miłosierdzia. Wiemy, że już na początku pontyfikatu, w 1980 r., wydał encyklikę Dives in misericordia (Bogaty w miłosierdzie), a potem ten motyw przewijał się bardzo mocno podczas jego działalności apostolskiej.
W rzeczywistości cała historia zbawienia to historia miłosierdzia
Bożego względem ludzi, historia miłości Pana Boga względem nas.
Wiemy też, jak Pan Jezus był hojny dla tych, którzy błagali o miłosierdzie. Przypomnijmy sobie choćby ową grzeszną kobietę z miasta, która przyszła do Pana Jezusa i łzami umywała Jego stopy, włosami je wycierała, płakała, była tak bardzo spragniona, tak bardzo zgłodniała miłosierdzia, przebaczenia. Jakże Pan Jezus okazał się szczodry dla niej: "Twoje grzechy są odpuszczone" (por. Łk 7, 36-50). Albo przypomnijmy sobie przypowieść o celniku, który stanął z tyłu synagogi: nie śmiał nawet oczu podnieść, lecz bił się w piersi i błagał: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!". Pan Jezus powiedział, że on odszedł do domu usprawiedliwiony (por. Łk 18, 13-14). Albo ten łotr na krzyżu, który zwrócił się do konającego Chrystusa: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa" i usłyszał odpowiedź: "Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23, 42-43). Jakże hojny był Pan Jezus dla tych, którzy błagali o litość, dla grzesznika, który prosił o miłosierdzie.
I wiemy też, że to, czego Pan Jezus od nas chce najbardziej, to jest właśnie to, byśmy my także to miłosierdzie okazywali innym. Największe przykazanie to przykazanie miłości (por. Mk 12, 28-31). I trudno nie przypomnieć sobie tutaj słów z opisu Sądu Ostatecznego: "Byłem głodny i daliście mi jeść, byłem spragniony i daliście mi pić..." (por. Mt 25, 31-46). Chrystus chce, byśmy okazywali miłosierdzie.
Konsekrując sanktuarium Bożego Miłosierdzia, Ojciec Święty wypowiedział słowa bardzo mocne: "Nie ma dla człowieka innego źródła nadziei jak miłosierdzie Boże". Jedynym źródłem nadziei dla dzisiejszego człowieka jest miłosierdzie Boże, tylko miłosierdzie Boże. I miał wtedy Następca św. Piotra na myśli człowieka zagubionego w różnych przejawach zła. Mówił bowiem o misterium iniquitatis w świecie. Nawet wspaniałe zdobycze nauki i techniki bywają wykorzystywane do zbrodni. Czyż dzięki tym wspaniałym wynalazkom wojny nie stały się bardziej groźne, niesprawiedliwości bardziej wyrafinowane, ucisk człowieka przez człowieka bardziej przebiegły? Nigdy nie było tyle wojen, co w ostatnich dziesiątkach lat. A co powiedzieć o gwałceniu podstawowych praw ludzkich, handlowaniu dziećmi, współczesnym niewolnictwie... To zło się panoszy i nie widać końca, nie widać wyjścia.
W tej sytuacji jedynym źródłem nadziei jest miłosierdzie Boże!
Człowiek ma zwrócić się w swoim grzechu do Boga, ażeby okazał nam miłosierdzie i potem ma to miłosierdzie okazywać innym. Oto jedyne źródło nadziei. To nauczanie było bardzo mocne.
Jest rzeczą wymowną, że chociaż Papież mówił to na pewnym określonym miejscu, to jednak dał tym swoim słowom wymiar uniwersalny i w pewnym sensie także eschatologiczny.
Uniwersalny, bo tam, w Łagiewnikach, w tym sanktuarium, uroczyście zawierzył miłosierdziu Bożemu cały świat. Uniwersalny też i dlatego, że te jego słowa o miłosierdziu Bożym, powtarzane z niezwykłą mocą i niejako uporczywością, odbiły się wielkim echem po całym świecie. Po żadnej chyba pielgrzymce nie zostało takie echo, takie jednoznaczne posłanie, które z równą wyrazistością rozeszłoby się tak bardzo szeroko. Stało się tak chyba też dlatego, że to posłanie wypełniało całą kilkudniową pielgrzymkę i było bardzo przylegające do obecnej rzeczywistości w skali światowej.
Swoim słowom Ojciec Święty nadał też wymiar eschatologiczny. Życzył sobie bowiem, ażeby spełniła się zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, wypowiedziana do św. Faustyny, że z tego sanktuarium ma wyjść "iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście". A więc wymiar ostatecznego przyjścia Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozbudzić "wyobraźnię miłosierdzia"

Właściwie wszędzie potem Ojciec Święty mówił o tym miłosierdziu. W wielkim parku na Błoniach, gdzie było ponad dwa miliony ludzi, a wśród nich także dużo Słowaków wraz z prezydentem Słowacji, Papież beatyfikował cztery osoby, wskazując na nie jako na przykład realizowania miłosierdzia. Cztery osoby bardzo różne, a każda z nich fascynująca.
- Zygmunt Feliński. Został arcybiskupem Warszawy, ale pełnił tę funkcję zaledwie przez niecałe dwa lata, bo zesłano go do Rosji. Dwadzieścia lat spędził na zesłaniu. Te ciężkie lata wypełniał czynieniem miłosierdzia i nauczaniem o Chrystusie. Kiedy po dwudziestu latach, za interwencją Stolicy Świętej, został zwolniony, nie pozwolono mu wrócić do Warszawy. Nie tracił jednak czasu: przez dalsze dwanaście lat życia nadal hojnie realizował miłosierdzie, dzielił się bogactwem swojego serca i głoszeniem Słowa Bożego. Ojciec Święty dał abp. Felińskiego za przykład biskupom w realizacji duszpasterskiego programu miłosierdzia.
- Błogosławionym został też Jan Beyzym, znany przede wszystkim jako niestrudzony misjonarz trędowatych na Madagaskarze. Wybudował tam dla nich nowoczesny szpital, do dziś istniejący. Służył całym sercem tym biednym ludziom. Ale Papież powiedział, że największym darem dla trędowatych był Chrystus, Ewangelia; że prowadzenie do Chrystusa jest największym darem miłosierdzia. I dlatego wezwał Ojciec Święty do hojności w promocji powołań misyjnych, by dzielić się nie tylko chlebem, ale przede wszystkim Chrystusem.
- Innym błogosławionym został ks. Jan Balicki. Był on profesorem, a potem rektorem seminarium. Pełnił dzieła charytatywne, ale Ojciec Święty powiedział, że największym dziełem jego miłosierdzia była służba w konfesjonale. Do niego przychodzili ludzie przede wszystkim spowiadać się. I tu Ojciec Święty zwrócił się do wszystkich kapłanów, by dzielili się hojnie i mądrze miłosierdziem Bożym w konfesjonale.
- Ostatnią beatyfikowaną osobą była młoda siostra zakonna - Sancja Szymkowiak. Jako studentka była bardzo czynna w organizowaniu pomocy dla najbiedniejszych dzielnic miasta Poznania, jak również w życiu modlitwy i w apostolstwie. Podejmując życie zakonne, napisała w swoim pamiętniku: "Chrystus chce mnie mieć zakonnicą świętą. (...) Ja świętą muszę zostać za wszelką cenę. Droga, którą muszę pójść i która jest najwłaściwsza, to pokora. Walkę muszę wydać miłości własnej. (...) Gdy upadnę, pilnie będę się strzegła przygnębienia. Bóg to sprawi, bym upokorzyła się coraz bardziej i oddała się miłości". Niedługo potem wybuchła II wojna światowa. S. Sancja mogła pojechać do domu. Została jednak, by opiekować się więźniami francuskimi i angielskimi. Znała bowiem języki. To naraziło ją na gruźlicę i śmierć. Więźniowie nazywali ją "świętą Sancją", "naszym aniołem". Kiedy umarła, całowali jej ręce. Mówili: "zmarła święta". Umierając, powiedziała do swoich współsióstr: "Powierzajcie mi wasze problemy. Ja będę je przedstawiała Chrystusowi, bo umieram z miłości, a Miłość miłości niczego odmówić nie może".
Postacie piękne, fascynujące. Słudzy miłości. I na tle tych przykładów, tak bardzo różnych, nabrały rumieńców i konkretności słowa Papieża, który wzywał, byśmy wszyscy praktykowali miłosierdzie w jakichkolwiek okolicznościach życia się znajdujemy. Nabrały rumieńców słowa Ojca Świętego, wzywającego do rozbudzenia w nas "wyobraźni miłosierdzia".
A więc nie była to tylko jakaś manifestacja. To było wciągnięcie wszystkich w wielką logikę miłosierdzia. Miłosierdzia w podwójnym aspekcie: potrzebujemy miłosierdzia i mamy być miłosiernymi dla innych.
Potem Papież pojechał do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie czcimy Matkę Bożą Bolesną, i tam znowu mówił o miłosierdziu, tym razem w świetle tajemnicy Maryi, która jest nazywana Matką Miłosierdzia.

Eucharystia a orędzie o Miłosierdziu Bożym

Moi Kochani, mając przed oczyma to wnikliwe, wielopłaszczyznowe i porywające orędzie Ojca Świętego o miłosierdziu Bożym, pragnę podczas tej Mszy św. przede wszystkim podkreślić to, co Ojciec Święty kilkakrotnie powiedział, mianowicie, że pełnia tego wielkiego miłosierdzia Bożego objawiła się w Ofierze Krzyża.
I właśnie ta Ofiara Krzyża została uwieczniona, staje się rzeczywiście obecna i skutecznie działająca w każdej Eucharystii, podczas każdej Mszy św. Uczestnicząc we Mszy św., stajemy niejako pod krzyżem Chrystusa, powtarzam - rzeczywiście obecnego i skutecznie działającego wśród nas, czyli stykamy się z tym największym przejawem miłosierdzia Bożego. Czerpiemy z tego krzyża łaskę, przebaczenie, pomoc - wszystko.
A z drugiej strony, ta Eucharystia uzdalnia nas także, byśmy miłosierdzie okazywali innym; i jest zarazem jakimś wezwaniem, byśmy te nasze czynności miłosierdzia podczas Eucharystii łączyli z wielką ofiarą Chrystusa na krzyżu.
Toteż Eucharystia wyraża i zamyka wszystko to, o czym mówił Papież na temat miłosierdzia. Orędzie Papieża i Eucharystia są ze sobą ściśle złączone. Nie można na serio sprawować Eucharystii, nie doświadczając miłosierdzia Bożego i nie czując się przynaglonym do praktykowania tego miłosierdzia.
Pielgrzymka Ojca Świętego minęła. Ale Eucharystia została. Mamy ją do dyspozycji zawsze i wszędzie. Niech Eucharystia pomoże nam zrealizować to nauczanie Ojca Świętego o miłosierdziu. Ale niech także to nauczanie Ojca Świętego pomoże nam sprawować Eucharystię i owocnie w niej uczestniczyć. A to wszystko po to, aby orędzie Następcy św. Piotra o miłosierdziu Bożym nie przestało odbijać się echem w naszych sercach i przynosiło owoce.
To wszystko po to, abyśmy także w logikę miłosierdzia Bożego, z którym łączymy się w Eucharystii, włączyli nasze prace - w sądach kościelnych, w szkołach czy gdziekolwiek indziej. A Matka Boża, "Mater Misericordiae" - Matka Miłosierdzia, niech nam w tym wszystkim dopomoże.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV do anabaptystów pisze o świadectwie jedności

2025-05-29 18:33

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

anabaptyści

Vatican Media

Leon XIV podczas audiencji ogólnej 28 maja

Leon XIV podczas audiencji ogólnej 28 maja

„Pokój wam!” - napisał Papież w przesłaniu przesłanie do anabaptystów, którzy obchodzą 500-lecie założenia ich ruchu. Wskazał, że im bardziej zjednoczeni chrześcijanie, tym skuteczniejsze ich świadectwo o Chrystusie - Księciu Pokoju.

„Z okazji waszego zgromadzenia, by uczcić 500 lat ruchu anabaptystów, serdecznie pozdrawiam was wszystkich, drodzy przyjaciele, pierwszymi słowami wypowiedzianymi przez Zmartwychwstałego Jezusa: Pokój wam!” - rozpoczął swój list Leon XIV. Przypomniał radość płynącą ze Zmartwychwstania Chrystusa i podkreślił, że owego „pierwszego dnia tygodnia” Jezus przeszedł nie tylko przez zamknięte drzwi, ale także poprzez pogrążone w lęku serca uczniów, przekazując im dar pokoju.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Ks. Tomáš  Halík: Głównym mankamentem Kościoła jest powierzchowna komunikacja ze światem

2025-05-30 09:45

[ TEMATY ]

Kościół

Ks. Tomáš  Halík

„Petr Novák, Wikipedia

Ks. Tomáš Halík

Ks. Tomáš Halík

Dziś Kościół powinien być szkołą kontemplacyjnego podejścia do rzeczywistości - zauważa w rozmowie z KAI z ks. Tomáš Halík, znany czeski duszpasterz, teolog i filozof. Jego zdaniem zagrożenie jakie dla Europy stwarza Rosja powinno skłaniać także do namysłu nad tym, co by się stało, gdyby to dziedzictwo zostało przejęte przez cywilizację rosyjskiego świata. Prezes Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej przyznał, że wśród politycznych przywódców naszych czasów nie widzi nikogo zbliżonego do formatu Václava Havla. Ks. Halík, uważa, że wybór kard. Ptrevosta na papieża był doskonały, ponadto spodziewa się beatyfikacji papieża Leona XIII. Czeski duchowny opowiada także o swojej decyzji zakupu klasztoru bernardynów oraz programie i przyszłości założonego tam centrum duchowości.

Tomasz Królak (KAI): Opisując sytuację Kościoła katolickiego w Europie zwraca Ksiądz uwagę na zjawisko religijnego zobojętnienia, które nazywa apateizmem. Co jednak jest, według Księdza źródłem tego fenomenu? Czy to efekt racjonalistycznej aury, która eliminuje religię jako coś „nienaukowego” czy też może przyczyna tkwi w samym Kościele?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję