Do kolorowego bukietu łowickiej kultury przybyły świeże kwiaty. Region Polski znany w świecie z ludowej tradycji, barwnych stroi, skocznych tańców i melodyjnych przyśpiewek
wzbogacił się o kolejny zespół folklorystyczny. Opiekunem, a zarazem inicjatorem powstania przy Mazowieckiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu Studenckiego
Zespołu Ludowego "Masovia" jest Stanisław Wielec - były kierownik znanego zespołu "Blichowiacy". Jak mówi: "Ten nowy zespół, którego bardzo brakowało w środowisku akademickim Łowicza, jest
próbą wypełnienia wolnego czasu tutejszej młodzieży, a jednocześnie sposobem na pozyskanie nowych talentów, które dotychczas po ukończeniu szkół średnich odchodziły do innych zespołów, opuszczając
swoje rodzinne miasto".
Nowo powstały zespół, oparty w całości na studenckiej braci, liczy obecnie 4 pary taneczne (jednocześnie śpiewające) oraz 4-osobową kapelę: dwoje skrzypiec, akordeon i bęben.
Młodzież studencka ostro wzięła się do pracy. Odbywają się próby, powstał zarys programu artystycznego z nastawieniem na tańce i pieśni ziemi łowickiej. Zaangażowani są wszyscy,
a tymczasową funkcję choreografa pełni student II roku pedagogiki Janek Szwarocki. Pierwszy, zdaniem publiczności - udany występ odbył się w pobliskich Małrzycach z okazji
otwarcia uczelnianego ośrodka konferencyjnego. Wśród ponad 3,5-tysięcznej rzeszy studentów MWSH-P w Łowiczu nie brakuje "perełek", które zdobytą tutaj solidną wiedzę naukową połączą z młodzieńczym
zapałem, urodą, śpiewem i tańcem, rozsławiając imię uczelni, a jednocześnie ratując od zapomnienia to, co polskie i piękne.
Cieszy fakt, że zespół znalazł dobry klimat u władz uczelni. Podczas rozmowy z jej rektorem - prof. dr. hab. Wiesławem Balcerakiem dowiedziałem się, że Mazowiecka Wyższa Szkoła
Humanistyczno-Pedagogiczna czuje się zobligowana, aby kultywować, pielęgnować i przekazywać ogółowi Polaków spuściznę kulturową regionu, w którym jest usadowiona. Młody zespół znajdzie
w swojej uczelni wszelką możliwą pomoc, nie rezygnując jednocześnie z pomocy życzliwych i oddanych kulturze ludowej sponsorów. Ma bowiem ponieść w świat polską
kulturę, przekazując ją w pokoleniowej sztafecie; kulturę, która - jak mówił Ojciec Święty Jan Paweł II - wyodrębnia nas jako naród i określa jako wspólnotę.
Życzymy, aby zespół "Masovia," na wzór innych tego typu renomowanych już zespołów w kraju, stawał się ambasadorem Polski, regionu i swojej uczelni nie tylko w Europie,
ale i na świecie.
Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację
„Wybór papieża z Azji dałby potężny zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie” - powiedział ks. Remigiusz Kurowski. Pallotyn, filozof i poeta od 2012 r. prowadzący duszpasterstwo wspólnoty francuskiej w Hongkongu w rozmowie z KAI podkreślił, że papież przede wszystkim powinien być gwarantem jedności Kościoła: "Tak jak Pan Jezus mówił do Piotra i apostołów, aby byli jednością i nią promieniowali. Musi być papieżem, który będzie jednoczył. Nie ważne, czy będzie to Azjata. Afrykańczyk, Europejczyk, czy Amerykanin".
Ks. Kurowski pytany, czy widzi kardynała z Azji na papieskiej stolicy powiedział: „Wybór papieża z Azji dałby zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony mogłoby to przyczynić się do rozwoju duchowości, praktyk religijnych, pielgrzymek, pogłębienia życia chrześcijańskiego oraz rozwoju charytatywnej działalności Kościoła. Na pewno papież z Azji przyczyniłby się to wzrostu powołań kapłańskich. Bez wątpienia wpłynęłoby to też na poprawę sytuacji finansowej azjatyckiego Kościoła. Ale z drugiej strony mogłoby to wywołać również efekt negatywny w formie jakiejś podejrzliwości i niechęci wśród niektórych państw azjatyckich, że Kościół mógłby się stać zbyt silny i tym samym zagrażać ich interesom.
W Kaplicy Paulińskiej Pałacu Apostolskiego złożyły przysięgę osoby, które będą mogły mieć kontakt z kardynałami w czasie konklawe. W stuosobowym gronie znajdują się m.in. spowiednicy, obsługa Domu św. Marty i przedstawiciele służb, dbających o bezpieczeństwo. Wszystkich obowiązuje m.in. bezwzględna dyskrecja, pod karą zaciągnięcia ekskomuniki.
O zaprzysiężeniu poinformował dyrektor watykańskiego Biura Prasowego, podczas spotkania z dziennikarzami, podsumowującego popołudniową, 11. kongregację generalną – przedostatnią, przed rozpoczynającym się w środę konklawe.
6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.
W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.