Reklama

Debata

Nieobecni nie mają racji

Czytelnicy „Niedzieli” pytają w listach: Jak trzeba się zachować w czerwcowych wyborach polskich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego? Jak najlepiej przysłużyć się Polsce? Jakie działanie będzie najskuteczniejsze? Niektórzy proponują powszechny bojkot wyborów, aby zademonstrować swoje „NIE” dla Unii. Wielu pyta, czy jest możliwe szerokie porozumienie patriotycznej prawicy, by współdziałać dla dobra Polski.
Na ten temat 21 lutego br. w Redakcji „Niedzieli” odbyła się debata polityczna, w której na zaproszenie redaktora naczelnego tygodnika „Niedziela”- ks. inf. Ireneusza Skubisia wzięli udział: Maciej Płażyński - marszałek Sejmu III kadencji, obecnie poseł niezrzeszony i przewodniczący Narodowego Komitetu Wyborczego Wyborców, Stanisław Zając - wicemarszałek Sejmu III kadencji, przewodniczący Rady Naczelnej ZChN, Roman Wierzbicki - przewodniczący NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, Tadeusz Wrona - poseł III kadencji, obecnie prezydent Miasta Częstochowy, Józef Dąbrowski - poseł III kadencji, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Kolejarzy Polskich, Jacek Szczot - poseł III kadencji, wiceprzewodniczący ZChN, Zdzisław Pupa - poseł III kadencji, obecnie radny Sejmiku Podkarpackiego.
Po Mszy św. gości powitał ks. inf. Ireneusz Skubiś, przypominając, że celem służby polityków powinno być zawsze dobro ojczyzny. Kierując się także tym dobrem, tygodnik „Niedziela” pragnie - po pierwsze - jednoczyć wszystkich, którym dobro Polski leży na sercu, a po wtóre - poinformować i zmobilizować Czytelników do aktywnej obecności w czekającym nas akcie wyborczym. Obrady prowadził red. Czesław Ryszka. Poniżej publikujemy - z dużymi skrótami - redakcyjną dyskusję.

Niedziela Ogólnopolska 11/2004

Od lewej stoją: J. Dąbrowski, J. Szczot, S. Zając, ks. inf. I. Skubiś, R. Wierzbicki, T. Wrona, M. Płażyński, Z. Pupa, Cz. Ryszka.

Od lewej stoją: J. Dąbrowski, J. Szczot, S. Zając, ks. inf. I. Skubiś, R. Wierzbicki, T. Wrona, M. Płażyński, Z. Pupa, Cz. Ryszka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Czesław Ryszka: - Wybory do Parlamentu Europejskiego są z całą pewnością ogromnym wyzwaniem dla ludzi zajmujących się polityką. Są także wyzwaniem dla mediów, co wykazała kampania przed referendum akcesyjnym do Unii Europejskiej z czerwca 2003 r., kiedy to do głosu doszli niemal wyłącznie tzw. euroentuzjaści, natomiast przeciwnicy akcesji byli obrażani i pomijani w mediach. Pozytywny wynik tego referendum zdecydował o wejściu Polski do UE. Od tego momentu dla wielu stało się jasne, że np. dalsza strategia wyłącznej negacji członkostwa w UE jest na dłuższą metę bezprzedmiotowa, że należy ją zastąpić inną, dostosowaną do nowych realiów.
Co proponuje obóz patriotyczny? Głośne są lansowane dwie skrajne strategie: pierwsza - wzywa do „patriotycznego bojkotu Unii”, także powszechnego bojkotu wyborów do Parlamentu Europejskiego, druga strategia nawołuje do „rewindykacji parlamentarnej”, czyli wygrania wyborów przez obóz prawicowy, aby następnie już w Parlamencie Europejskim (PE) stopniowo odzyskiwać różne uprawnienia suwerenne, utracone przez Polskę na rzecz UE, bronić polskich interesów, chrześcijańskich korzeni Europy, a także sprzeciwiać się dalszemu zacieśnianiu integracji w ramach UE. Zastanówmy się nad tymi strategiami.
Pierwszą strategię - powszechnego bojkotu wyborów - uzasadnia się m.in. argumentem, że dopiero po referendum z czerwca 2003 r. wyszła na jaw prawda, czym w istocie jest UE: skierowana przeciw Bogu, przeciw narodom i przeciw człowiekowi, nosząca znamiona nowego totalitaryzmu. Proponuje się więc aktywny bojkot. Polegałby on na powszechnym udziale w wyborach i świadomym oddaniu głosu nieważnego, np. przez przekreślenie karty wyborczej.
Druga strategia - rewindykacji parlamentarnej - ma doprowadzić do wygrania wyborów do PE przez kandydatów z obozu prawicowego, patriotycznego, którzy następnie już w Strasburgu pracowaliby nie dla Unii, ale dla Polski. Należy od razu powiedzieć, że nie będzie to możliwe, ponieważ PE nie ma inicjatywy ustawodawczej, nie stanowi samodzielnie prawa. Ponadto PE wyklucza solidarność narodową, nie jest możliwe, aby jakaś grupa posłów z jednego państwa prowadziła własną strategię. Nie można obecnie w UE dążyć do jej defederalizacji, nierealne jest również wystąpienie z UE któregoś z państw, dlatego strategia rewindykacji parlamentarnej jest złudzeniem. Po prostu nie wolno takich nierealnych celów stawiać przed polskim elektoratem.
Jak więc uzasadnić obecność patriotycznych posłów w PE? Jakimi argumentami zmobilizować wszystkich, którym dobro Polski leży na sercu, aby się jednoczyli oraz wzięli powszechny udział w wyborach?

Maciej Płażyński: - Prowadzący nakreślił, jak powiedział, dwa skrajne stanowiska. Na pewno nie mogę zgodzić się z bojkotem, ponieważ jest on powiedzeniem, że nie chcę mieć nic do powiedzenia. Mówi o tym mądrość ludowa: nieobecni nie mają racji. Polska jest w Unii - jaka będzie Unia, zobaczymy, jeszcze nie wiadomo, w jakim kierunku pójdą zmiany. Obecność w czymś jest zgodna z zasadą pomocniczości w katolickiej nauce społecznej. Problem jest jednak, jak tej zasady przestrzegać, jak jej pilnować. Aby pilnować, trzeba w czymś być. Nauka Kościoła, nauka Soboru Watykańskiego II, a sprzed roku nota doktrynalna Kongregacji Nauki Wiary o udziale katolików świeckich w życiu politycznym wyraźnie zalecają tę obecność w życiu publicznym. Jest ona pilnowaniem dobra wspólnego.
Inne pytanie - to czy potrafimy wybrać odpowiednie osoby. Ale i tu powiedzenie, że nie jestem w stanie wygrać, jest wyrazem słabości, a nie siły. Należy pamiętać, że w tych wyborach nie obowiązuje próg frekwencji, dlatego zostaną wybrani ci, na których ludzie zagłosują. W polityce warto szukać szans na wygrywanie, a nie z góry poddawać się. Skoro jesteśmy w Unii, starajmy się dobrze w niej wzmacniać nasze interesy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tadeusz Wrona: - Wchodzimy do Unii Europejskiej, zakładając, że perspektywicznie nasz interes narodowy jest zbieżny z interesem krajów, które już należą do UE. Interes narodowy to nic innego jak dobro wspólne. Dlatego nie wolno tracić z pola widzenia naszej podmiotowości. Mówienie tylko o pieniądzach, o kosztownych dostosowaniach, o zarobkach urzędników, a także oczekiwanie, że bogaci podzielą się z nami swoimi pieniędzmi - wypacza rolę, jaką można w UE odegrać. Naszą misją w UE powinno być umocnienie podmiotowości. Należy widzieć zagrożenia w różnych dziedzinach, zwłaszcza gospodarczych, także zagrożenia w sferze ducha, ale trzeba jasno sobie powiedzieć, że wynikają one również z naszych słabości, właśnie z braku podmiotowości. Te zagrożenia byłyby również, gdybyśmy pozostali poza Unią. Wynikają z trendów globalizmu ogarniającego cały świat. Pytanie zasadnicze: Jaka Polska w świecie globalizmu jest w stanie zachować podmiotowość? Tylko Polska jako państwo silne, demokratyczne, dumne z własnej kultury. Tylko takie państwo może liczyć się na scenie politycznej. Słabe państwo może jedynie liczyć na dobrą lub złą wolę innych. Nasza siła nie zależy od urzędników unijnych, ale od skutecznie realizowanych celów, zgodnych z naszym interesem narodowym. Jak wzmocnić Polskę, jaki podjąć wspólny wysiłek, aby być podmiotem, aby nas wzmacniać wobec innych partnerów w UE? To jest zadanie dla szeroko pojętego obozu patriotycznego.

Roman Wierzbicki: - Celem ruchu patriotycznego powinno być wzmocnienie Polski - to sprawa oczywista. Nikt jeszcze nie wygrał bezczynnością. Niestety, partię o wejście do UE w dużym stopniu przegraliśmy, o czym świadczą wyniki negocjacji. Mimo to należy uczestniczyć w procesie jednoczenia się Europy. Jeśli chcemy mieć wpływ na kształt praw unijnych, na konstytucję - trzeba tam być. Pojawią się różne możliwości działania. Skoro w PE nie będą działały wspólnie reprezentacje narodowe, to tym ważniejsze jest, kto tam się znajdzie. Jeśli więc PE będzie wywodził się z ruchu patriotycznego, zaistnieją większe możliwości, aby zabiegać o dobro Polski, a tym samym i Europy.
Jak do tego doprowadzić, aby wybrać odpowiednich kandydatów? Bojkot zupełnie to przekreśla. Apel o bojkot wprowadziłby ogromne zamieszanie, osłabiłby wolę walki. Postawa bierności jest najgorsza z możliwych. Jedno jest pewne: o przyszłym kształcie Europy nie powinni decydować ci, którzy z patriotyzmem nie mają nic wspólnego.

Reklama

Stanisław Zając: - W kampanii przed referendum akcesyjnym złamane zostały wszelkie zasady walki fair. Media i rząd ukazywały naszą rolę w Europie zupełnie inaczej, aniżeli wygląda to obecnie. Dlatego rozumiem tych, którzy chcieliby zbojkotować wybory do PE. Sam należałem do osób krytycznie podchodzących do referendum, jednak uważam, że pozostawienie tej sprawy innym stawia obóz patriotyczny poza możliwością działania. A przecież to my mamy przypominać o chrześcijańskiej Europie. Stąd dla mnie nie jest problemem to, czy pójść do wyborów, ale to, by na listach kandydatów do PE znalazły się osoby, które skutecznie będą bronić interesu narodowego. Pozostawienie wyborów przypadkowi skończy się tym, że znajdą się tam ludzie pochodzący z partii, które nie mają nic wspólnego z chrześcijańskim spojrzeniem na Europę.
Dlatego muszę z wielkim niepokojem powiedzieć o jednej sprawie: obóz patriotyczny jakby nie dostrzegał powagi i konieczności szerokiego porozumienia, niepokojące jest to, że partie prawicowe deklarują, że pójdą do wyborów pod własnym szyldem. Wygląda na to, że nie chcą wygrać, a jedynie „zważyć się” przed wyborami do Sejmu i Senatu. Jak więc mamy poszukiwać przedstawicieli, którzy będą nas kompetentnie i godnie reprezentować, którzy będą łączyć obóz patriotyczny, skoro nie potrafimy ich wspólnie wybrać? Sondaże pokazują, jakby już wszystko było rozstrzygnięte, jakby mandaty zostały już rozdane. To nieprawda, my mamy szansę to wszystko zmienić.

Zdzisław Pupa: - Wszyscy wiemy, że UE miała być inna, inaczej ją zaprojektowali jej twórcy. Dzisiaj wszystkie państwa w UE rywalizują ze sobą gospodarczo. Jest to również Unia inna ideowo, zdominowana przez socjaldemokratów i liberałów. Jak mają się w niej zachować Polacy? Czy bojkotować? Bojkot był w czasach komunistycznych przejawem siły. Ale wtedy nie było nawet namiastki demokracji. Wybory były z góry ukartowane. Chociaż dzisiaj media starają się również ukartować wszystko i dążą do tego, aby społeczeństwo się pogubiło w tym, na kogo głosować - to jednak wezwanie do bojkotu oznacza, że nie czujemy się podmiotem życia społecznego, ale ukrywamy się za jakąś kurtyną, liczymy na przypadek. Kościół zobowiązuje katolików do udziału w życiu społecznym - przypomnę jeszcze raz notę Stolicy Świętej na temat udziału katolików świeckich w życiu politycznym. Należy więc jak najlepiej konstruować listy wyborcze, poszukiwać odpowiedzialnych kandydatów, kierujących się wartościami, poprowadzić dobrze kampanię wyborczą i - resztę pozostawić Opatrzności.

Reklama

Józef Dąbrowski: - Cel naszego spotkania był określony jasno: mamy odpowiedzieć na pytanie, jak się zachować, aby najlepiej przysłużyć się Polsce. Chciałbym przypomnieć słowa Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny. Prosił, abyśmy byli mocni wiarą. Tej mocy wiary trzeba nam dzisiaj bardziej niż w jakiejkolwiek innej epoce dziejów - przypomina Ojciec Święty. Chrześcijaństwo nigdy nie było religią bierną. Stąd Jan Paweł II w najnowszej adhortacji apostolskiej o Kościele w Europie daje nam jasną odpowiedź na to, jaka winna być nasza obecność w Europie. Mamy być Kościołem błogosławieństw. Marszałek Płażyński słusznie powiedział, że nie wiemy, jaka będzie Unia za jakiś czas, ale to, czy my w dziele zbawiania świata będziemy uczestniczyć, zależy od nas.
Przypomniano tu, że w większości państw Unii rządzą socjaliści i liberałowie. To również jest jakiś znak czasu. Wynika z niego, że chrześcijanie nie przekonują do siebie, nie żyją według zasad Ewangelii. Ojciec Święty apelował, żeby Polska dała świadectwo wiary w Europie. Nasza obecność w niej to nie tylko wyraz dziejowej sprawiedliwości, ale także okazja ubogacenia Europy. Czy możemy kogoś ubogacić, stojąc z boku? Nawet w naszym Sejmie widać, że silny, ale zdeprawowany blok SLD runął pod działaniem rozdrobnionej opozycji. Mamy w naszej historii przykłady zwycięskiej walki, choć początkowo zdawałoby się skazanej na przegranie. Ojciec Kordecki w latach potopu ocalił Jasną Górę i Polskę, ponieważ zawierzył wszystko Matce Bożej. Podobnie zawierzył Bogu Jan III Sobieski pod Wiedniem. Spójrzmy na nasze czasy z perspektywy wiary. Pan Bóg za nas wszystkiego nie zrobi, niemniej jednak od naszego świadectwa, od woli walki o dobro zależy wiele. Unii Europejskiej zmienić nie będzie łatwo, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Jacek Szczot: - Zastanawiając się, z czego może wynikać postawa bojkotu, a w konsekwencji i obojętności, o czym była tu mowa, dochodzę do wniosku, że często z osobistych ambicji liderów. Jeśli wielu Polaków czuje się zagubionymi, nie wie, jak się zachować wobec UE, to winni temu są liderzy polityczni, którzy szermując hasłami patriotycznymi i narodowymi, po osiągnięciu celów myślą tylko o partyjnych interesach, o zachowaniu swoich posad, łudząc ludzi swym zatroskaniem o dobro Polski. Wielu z nich, odwołując się do nurtu prawicowego w polityce, głosi zwyczajny populizm. Jeśli nie zastosowaliśmy bojkotu w referendum akcesyjnym, to teraz nie starajmy się być oryginalni. Przede wszystkim zaś jako katolicy powinniśmy zmieniać świat na lepszy; nam nie wolno zamykać się we własnym kręgu. Szczególnie w zmieniającej się Unii nasz wyraźny, jednoznaczny głos za prawdą i dobrem będzie usłyszany.

Reklama

Ks. Ireneusz Skubiś: - Chciałem podziękować Panu Dąbrowskiemu za słowo będące świadectwem wiary. Społeczeństwo polskie jest jeszcze pełne rozdźwięku po wypowiedzi Ojca Świętego za Unią, także wielu polskich biskupów opowiedziało się wyraźnie za Unią. I to jest dla niektórych wierzących poważny problem, ponieważ wiele argumentów, zwłaszcza natury gospodarczej i moralnej, przemawia przeciw Unii. Na nasze myślenie o Unii rzutuje także ogromne bezrobocie, trudne warunki życia polskich rodzin. Doskonale to rozumiem, tym niemniej pragnę zwrócić uwagę na pewien moment, który wiąże się z papieską opcją za Unią. Otóż, Kościół jest misyjny, ma swoje zadanie wobec narodów Europy i świata. Także Kościół polski ma swoje zadania. Czy jesteśmy do nich dobrze przygotowani? Myślę, że tak. Mamy ludzi wierzących, zachowujących przykazania, aktywnych...
Przychodzi mi na myśl inny jeszcze argument za Unią, ważny w ostatnim czasie, gdy PE chce zmieniać ważne zasady dotyczące moralności. Wiemy, że Episkopat Polski wypowiedział się także na ten temat. Gdybyśmy byli poza Unią, odpowiedzieliby nam: a co was to obchodzi. Głos biskupów polskich może być bardzo ważny dla biskupów europejskich. Jeśli jesteśmy w środku, mamy prawo zabrać głos w każdej sprawie. Nie mielibyśmy tego prawa, gdybyśmy byli poza daną strukturą.

Czesław Ryszka: - Widzę, że nie musimy przekonywać się co do obecności polskich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Sądzę, że ich działalność pozwoli obserwować od wewnątrz, a może i kontrolować funkcjonowanie Unii. Pracując w komisjach, posłowie będą mogli proponować pomoc dla konkretnych naszych firm, instytucji, regionów, jakiejś gałęzi przemysłu itd., a nawet mogą przyczynić się do zatrzymania procesu odchodzenia Unii od fundamentów chrześcijaństwa. Jednak nie wolno ani oczekiwać zbyt wiele, ani wyobrażać sobie za dużo. Co jednak zrobić, aby ta reprezentacja Polaków była silna? Jakie partie, środowiska mogą, czy wręcz powinny, się jednoczyć?

Reklama

Maciej Płażyński: - Ksiądz Infułat słusznie podkreślił, że katolicy mają swoje misyjne zadanie. Przed Kościołem polskim jest ono jasno postawione. W PE toczą się poważne dyskusje. Przykładem może być Francja ze swoim sporem o symbole religijne. To sygnał, w jakim kierunku może pójść Europa. W tym sporze należy uczestniczyć.
Kto ma uczestniczyć? Takie osoby w Polsce są. Ludzie ideowi i skuteczni. Jak sprawić, aby najlepsi z nich zasiedli w PE? Należy do wyborów iść możliwie szeroko. Obozem chadecko-narodowym. Należy też przekonać ludzi, aby poszli zagłosować. A zmobilizować wyborców nie będzie łatwo. Ordynacja jest bardzo wymagająca, stawia partiom i komitetom próg pięciu procent, liczyć się więc będzie każdy głos. Tzw. euroentuzjaści pójdą głosować na pewno.
Partie chadecko-narodowe pójdą osobno, wbrew temu, co mówią o jednoczeniu się. Traktują wybory na własny użytek. Szkoda, bo powinna być jedna lista chadecka, jedna liberalna, jedna socjalistyczna..., tak jak pracuje się w PE. Dlatego powstał Narodowy Komitet Wyborczy Wyborców (NKWW) - formacja bardzo luźna, stworzona pod wybory, żeby przyciągnąć jak najwięcej osób ideowych, nawet jeśli mogą się różnić co do formy integracji. NKWW jest formułą bardzo elastyczną, bez konieczności utraty autonomii. Jeśli uda się do niej przekonać ludzi i wygrać, można myśleć o następnych wyborach.

Tadeusz Wrona: - Środowiska samorządowe, centroprawicowe, zgrupowane w Inicjatywie Społecznej Wspólnota Samorządowa, którą reprezentuję, wspierają Narodowy Komitet Wyborczy Wyborców. Będziemy dążyli do zwiększenia frekwencji wyborczej, pomożemy wybrać odpowiednich kandydatów, którzy w swoim działaniu kierują się katolicką nauką społeczną. Nasze środowisko już od 1992 r. jest obecne w strukturach europejskich. Od kilku lat samorządowcy są członkami Komitetu Regionów w Strasburgu. Przekonaliśmy się, że tylko dobre zorganizowanie się, kompetencja, dokładne śledzenie poszczególnych spraw pomagają znaleźć dobre rozwiązania dla naszych miast i gmin. A przypomnę, że Komisja Regionów opiniuje wszystkie akty prawne, które trafiają do PE. Mimo że uczestniczymy w tym komitecie jako obserwatorzy, mamy pewne sukcesy. Myślę, że wielu samorządowców, którzy będą kandydować do PE, jest dobrze przygotowanych do tej pracy, będą mogli przysłużyć się Polsce. Nasz interes narodowy wymaga budowania silnej Polski w UE.

Reklama

Stanisław Zając: - Ordynacja do PE została skonstruowana przez środowiska lewicowo-liberalne, promuje duże partie. Wniosek: tylko szerokie porozumienie partii i środowisk pozwoli wygrać wybory. Interesuje nas więc szerokie porozumienie, ale, oczywiście, nie za wszelką cenę. Chodzi o to, aby nie popełnić tego błędu, co AWS. Bo to nie reformy doprowadziły do upadku tej formacji, ale brak określenia zasad, na których AWS zbudowano. Niech nas będzie jak najwięcej, ale takich, dla których prawo naturalne, ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, wspieranie rodziny, zasada pomocniczości i solidaryzmu będą tym, co każdy z podmiotów zaakceptuje. Chrześcijański Ruch Samorządowy, reprezentowany przez prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego, zgłosił akces do NKWW, bo wspomniane fundamenty są w nim obecne.
Co do jednoczenia się partii parlamentarnych - odnoszę wrażenie, jakby nie były zainteresowane wygraniem wyborów do PE. To jest teza może zbyt daleko idąca, ale jeśli zamierzają pójść do wyborów samodzielnie, skazane są na przegraną. To wzbudza mój niepokój. Jeśli nie chcemy się jednoczyć, to dajemy „transfuzję” dla SLD, który pójdzie pod jednym szyldem. W efekcie może nawet odzyskać dawne poparcie, które obecnie zbliżyło się do zera. Odzyskać nie dlatego, że cieszy się poparciem, ale dlatego, że głosy lewicy nie zostaną rozdrobnione.

Roman Wierzbicki: - Od niedawna oprócz przewodniczenia NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych jestem prezesem zarejestrowanej partii: Porozumienie Ludowo-Patriotyczne. Jako związek wchodziliśmy do tej pory w koalicję z różnymi partiami, które obiecywały bronić spraw wsi. Z małym skutkiem. Dlatego założyliśmy partię. Działacze naszego związku są w różnych partiach, teraz chcemy ich połączyć we wspólnej sprawie. Obecnie trwa kampania w związku, potem odbędą się zjazdy. Na pewno będziemy poszukiwać układu koalicyjnego, w którym sprawy wsi spotkałyby się ze zrozumieniem. Na razie wśród partii parlamentarnych tego zrozumienia jest niewiele. Widać to po głosowaniach w Sejmie przeciw KRUS (Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego). Obecnie jako związek zbieramy podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum na temat konstytucji europejskiej. Zwróciliśmy się do kilku partii parlamentarnych, aby pracować wspólnie. Bez wielkiego echa.
Spotykam często uwagi, że nie jest ważny program, ale taktyka wyborcza. Nie zgadzam się z tym. Najpierw musi być zgodność co do zasad. Zawsze musi chodzić o Polskę. Dlatego inicjatywa utworzenia NKWW jest cenna, pytanie tylko, czy my możemy się w niej zmieścić? Nam nie chodzi tylko o taktykę wyborczą do czerwca, ale o Polskę, o wybory krajowe. Ponadto chciałbym poznać nazwiska tych, z którymi potem trzeba współdziałać.

Reklama

Zdzisław Pupa: - Jak się zorganizować przed wyborami do PE? Odpowiedzią jest powołanie Narodowego Komitetu Wyborczego Wyborców. Jest w nim miejsce dla wszystkich, którzy reprezentują nurt myśli katolicko-narodowej. W deklaracji programowej jest odwołanie się do nauki Jana Pawła II oraz katolickiej nauki społecznej. To jest granica naszego otwarcia się na wszystkie środowiska, dla których ta myśl jest postawą działania. Na chwilę obecną strategią powinno być jednoczenie się. I to nie tylko liderów, ale wszystkich ludzi odpowiedzialnych.

Józef Dąbrowski: - Apele o zjednoczenie nie są czymś nowym, ale każda idea musi być jasno określona, inaczej szybko upadnie. Także idea NKWW zostanie szybko zweryfikowana, kiedy wyborcy zobaczą, kto do niego należy. Wiele osób, które już pojawiły się jako założyciele NKWW, może wywołać reakcje odwrotne do oczekiwanych. Jedno niewłaściwe nazwisko potrafi zepsuć całą listę. Wielu mówi, że kocha ojczyznę, ale co robili wcześniej, w czasach, kiedy odwaga kosztowała? Skoro w wyborach do PE nie ma potrzeby przedstawienia programu, jedno pytanie jest zasadnicze: Czy ci, którzy powołują się na słowa Ojca Świętego, wcielają w życiu jego nauczanie? Św. Augustyn mówił: „Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”. Jeśli będziemy kandydatów do PE wybierać według innych kryteriów, upadnie cała idea NKWW. Procedura musi być jasno sformułowana. To muszą być ludzie sumienia.

Reklama

Jacek Szczot: - To spotkanie dowodzi, jak potrzebna jest dyskusja w obozie chadecko-narodowym. Jeśli jej nie ma, to dlatego, że wielu liderów partii odwołuje się do tych wartości, ale nie chcą usiąść do rozmów. Dlatego, wydaje mi się, istnieje potrzeba powołania takiego gremium, które byłoby ponadpartyjne, byłby to jakiś rodzaj konferencji obozu patriotycznego. Polskiej prawicy jest potrzebny kanon zasad, od którego odstąpić nie byłoby wolno. Można się pięknie różnić, bo siła jest również w różnorodności. Ale nie bądźmy podzieleni. Ta jedność będzie również ważna w PE. Jeśli chcemy, aby Unia nie stała się superpaństwem, z narzuconą wszystkim konstytucją, to należy wybrać odpowiednią reprezentację, aby strona polska mogła mówić jednym głosem.

Maciej Płażyński: - Wszystko, co tu powiedziano, jest słuszne i dobre, ale trzeba pójść dalej, postawić następny krok: iść do ludzi i powiedzieć im po prostu, jak ważne są wybory do PE i że to oni mają wybrać właściwych ludzi.

Ks. Ireneusz Skubiś: - Dziękując Panom za przybycie, chciałbym dodać, że tygodnik Niedziela pragnie pomóc wybrać najlepszych polskich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Czynimy to z myślą o naszej ojczyźnie. Jakże inaczej wyglądałaby Polska, gdyby ludzie sprawujący władzę pamiętali, że należy zachowywać Boże przykazania, gdyby kierowali się nauczaniem Jana Pawła II... Wybierajmy polityków, którzy potrafią zawierzyć Bogu, wtedy i o ludzkich sprawach nie zapomną.

Wypowiedzi wybrał do druku:

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Antoni z Padwy

Po przedstawieniu dwa tygodnie temu postaci św. Franciszka z Asyżu chciałbym dzisiaj opowiedzieć o innym świętym, który należał do pierwszego pokolenia Braci Mniejszych: o Antonim Padewskim czy - jak go się również nazywa - Lizbońskim, nawiązując do miejsca jego urodzenia. Mowa o jednym z najpopularniejszych świętych w całym Kościele katolickim, czczonym nie tylko w Padwie, gdzie wzniesiono wspaniałą bazylikę, w której spoczywają jego doczesne szczątki, ale na całym świecie. Wierni z wielką czcią odnoszą się do jego obrazów oraz figur, przedstawiających go z lilią, symbolem jego czystości, bądź z Dzieciątkiem Jezus na ręku, upamiętniającym cudowne widzenie, o którym wspominają niektóre źródła literackie. Antoni w znaczący sposób przyczynił się do rozwoju duchowości franciszkańskiej dzięki swym wybitnym przymiotom - inteligencji, zrównoważeniu, gorliwości apostolskiej, a przede wszystkim żarliwości mistycznej. Urodził się w Lizbonie w szlacheckiej rodzinie ok. 1195 r. i na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Wstąpił do kanoników zachowujących monastyczną Regułę św. Augustyna, najpierw w klasztorze św. Wincentego w Lizbonie, następnie Świętego Krzyża w Coimbrze - renomowanego ośrodka kultury Portugalii. Z zainteresowaniem i zapałem poznawał Biblię i Ojców Kościoła, zdobywając wiedzę teologiczną, którą owocnie wykorzystywał w działalności nauczycielskiej i kaznodziejskiej. W Coimbrze wydarzył się epizod, który w decydujący sposób wpłynął na jego życie: w 1220 r. wystawiono tam relikwie pierwszych pięciu misjonarzy franciszkańskich, którzy udali się do Maroka, gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Ich historia zrodziła w młodym Ferdynandzie pragnienie naśladowania ich i postępowania drogą chrześcijańskiej doskonałości: poprosił wówczas o zgodę na opuszczenie kanoników św. Augustyna i zostanie bratem mniejszym. Jego prośba została przyjęta i pod nowym, zakonnym imieniem Antoni on również wyruszył do Maroka. Opatrzność Boża zdecydowała jednak inaczej. Z powodu choroby musiał wrócić do Włoch i w 1221 r. wziął udział w słynnej Kapitule Namiotów w Asyżu, gdzie spotkał też św. Franciszka. Następnie żył czas jakiś w całkowitym ukryciu w klasztorze w pobliżu Forli w północnych Włoszech, gdzie Pan powołał go do innej misji. Wysłany w okolicznościach zupełnie przypadkowych do wygłoszenia kazania z okazji święceń kapłańskich, pokazał, że wyposażony jest w taką wiedzę i dar wymowy, iż przełożeni przeznaczyli go do kaznodziejstwa. Tak oto rozpoczął we Włoszech i we Francji ogromnie intensywną i skuteczną działalność apostolską, by nakłonić sporą liczbę osób, które odeszły od Kościoła, do zmiany decyzji. Był też jednym z pierwszych nauczycieli teologii Braci Mniejszych, jeżeli nie wręcz pierwszym. Rozpoczął swe nauczanie w Bolonii, z błogosławieństwem Franciszka, który, w uznaniu cnót Antoniego, wystosował do niego krótki list, rozpoczynający się tymi słowami: „Podoba mi się, że nauczasz świętej teologii braci”. Antoni położył podwaliny pod teologię franciszkańską, która - uprawiana przez innych wybitnych myślicieli - miała osiągnąć swoje szczyty w postaciach Bonawentury z Bagnoregio i bł. Dunsa Szkota. Kiedy został prowincjałem Braci Mniejszych w Północnych Włoszech, nadal zajmował się kaznodziejstwem, dzieląc je ze sprawowaniem urzędu przełożonego. Gdy skończył misję prowincjała, wrócił w okolice Padwy, dokąd jeszcze kilkakrotnie się udawał. Po niespełna roku zmarł u bram tego miasta - 13 czerwca 1231 r. Padwa, która przyjęła go z miłością i czcią, złożyła mu wieczny hołd czci i pobożności. Sam papież Grzegorz IX - który wysłuchawszy jego kazania, nazwał go „Arką Testamentu” - kanonizował go w 1232 r., również w następstwie cudów, jakie dokonały się za jego wstawiennictwem. W ostatnim okresie życia Antoni zapisał dwa cykle „Kazań”, zatytułowane „Kazania niedzielne” i „Kazania na uroczystości i święta”, przeznaczone dla kaznodziejów i wykładowców teologii z Zakonu Franciszkańskiego. Komentuje w nich teksty Pisma Świętego, prezentowane przez liturgię, wykorzystując patrystyczno-średniowieczną interpretację czterech zmysłów: literackiego lub historycznego, alegorycznego lub chrystologicznego, topologicznego czy moralnego i anagogicznego, który ukierunkowuje ku życiu wiecznemu. Chodzi o teksty teologiczno-homiletyczne, będące odzwierciedleniem żywego przepowiadania, w których Antoni proponuje prawdziwą i właściwą drogę chrześcijańskiego życia. Tak wielkie jest bogactwo nauki duchowej zawartej w „Kazaniach”, że czcigodny papież Pius XII w 1946 r. ogłosił Antoniego doktorem Kościoła, nadając mu tytuł „Doctor Evangelicus”, gdyż z pism tych przebija świeżość i piękno Ewangelii; dziś jeszcze możemy czytać je z wielkim pożytkiem duchowym. W swoim nauczaniu mówi o modlitwie jako związku miłości, która popycha człowieka do słodkiej rozmowy z Panem, przynosząc niewypowiedzianą radość, która łagodnie ogarnia modlącą się duszę. Antoni przypomina nam, że modlitwa potrzebuje atmosfery ciszy, która nie ma nic wspólnego z oderwaniem się od zewnętrznego hałasu, ale jest doznaniem wewnętrznym, mającym na celu usunięcie przeszkód w skupieniu się, spowodowanych przez troski duszy. Według nauczania tego wybitnego doktora franciszkańskiego, modlitwa składa się z czterech niezbędnych postaw, które Antoni określił po łacinie jako „obsecratio”, „oratio”, „postulatio”, „gratiarum actio”. Moglibyśmy je przetłumaczyć następująco: ufne otwarcie serca na Boga, czuła rozmowa z Nim, przedstawienie naszych potrzeb, wysławianie Go i dziękczynienie. W tym nauczaniu św. Antoniego o modlitwie widzimy jeden ze szczególnych rysów teologii franciszkańskiej, którą on zapoczątkował, a mianowicie fundamentalną rolę przyznaną miłości Bożej, która wkracza w sferę uczuć, woli, serca, i będącej także źródłem, z którego wytryska poznanie duchowe, przerastające wszelkie poznanie. Pisze dalej Antoni: „Miłość jest duszą wiary, sprawia, że jest ona żywa; bez miłości wiara umiera” („Kazania na niedziele i święta II”, „Il Messaggero”, Padwa 1979, s. 37). Tylko dusza, która się modli, może dokonać postępów w życiu duchowym: oto uprzywilejowany przedmiot przepowiadania św. Antoniego. Zna on doskonale ułomności ludzkiej natury, skłonność do popadania w grzech, dlatego stale wzywa do walki ze skłonnością do chciwości, pychy, nieczystości oraz do praktykowania cnót ubóstwa i wielkoduszności, pokory i posłuszeństwa, niewinności i czystości. Na początku XIII wieku, w kontekście odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba osób nieczułych na potrzeby ubogich. Z tego też powodu Antoni wielokrotnie wzywa wiernych do myślenia o prawdziwym bogactwie, bogactwie serca, które czyni ich dobrymi i miłosiernymi, i gromadzeniu skarbów dla Nieba. „Bogacze - tak wzywa - zaprzyjaźnijcie się z ubogimi, (...) przyjmijcie ich w swoich domach: to oni, ubodzy, przyjmą was potem w wieczne mieszkanie, gdzie jest piękno pokoju, ufność w bezpieczeństwo oraz obfity spokój wiecznej sytości” (tamże, s. 29). Czyż nie widzimy, Drodzy Przyjaciele, że to nauczanie jest bardzo ważne także dziś, gdy kryzys finansowy i poważne nierówności gospodarcze zubożają wiele osób i stwarzają warunki nędzy? W encyklice „Caritas in veritate” przypominam: „Ekonomia bowiem potrzebuje etyki dla swego poprawnego funkcjonowania; nie jakiejkolwiek etyki, lecz etyki przyjaznej osobie” (n. 45). Antoni, w szkole Franciszka, stawia zawsze Chrystusa w centrum życia i myślenia, działania i kaznodziejstwa. I to jest drugi rys typowy dla franciszkańskiej teologii: chrystocentryzm. Kontempluje ona z upodobaniem i wzywa do kontemplacji tajemnic człowieczeństwa Pana, w szczególny sposób tajemnicy Narodzenia, które wywołują w nim uczucia miłości i wdzięczności dla Bożej dobroci. Również widok Ukrzyżowanego inspiruje w nim myśli o wdzięczności dla Boga i szacunku dla godności osoby ludzkiej, tak iż wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą znaleźć w niej to znaczenie, które wzbogaca życie. Antoni pisze: „Chrystus, który jest twoim życiem, wisi przed tobą, abyś patrzył na krzyż jak w lustro. Będziesz mógł tam poznać, jak śmiertelne były twoje rany, których żadne nie uleczyłoby lekarstwo, jak tylko krew Syna Bożego. Jeśli dobrze się przyjrzysz, będziesz mógł zdać sobie sprawę, jak wielka jest twoja godność ludzka i twoja wartość (...). W żadnym innym miejscu człowiek nie może lepiej uświadomić sobie, jak wiele jest wart, jak wtedy, gdy spogląda w lustro krzyża” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 213-214). Drodzy Przyjaciele, oby Antoni Padewski, tak bardzo czczony przez wiernych, mógł wstawiać się za całym Kościołem, a zwłaszcza za tymi, którzy poświęcają się kaznodziejstwu. Oni zaś, czerpiąc natchnienie z jego przykładu, niech troszczą się o łączenie mocnej i zdrowej nauki ze szczerą i żarliwą pobożnością i zwięzłością przekazu. W obecnym Roku Kapłańskim módlmy się, aby kapłani i diakoni pełnili pilnie tę posługę głoszenia i aktualizacji Słowa Bożego wiernym, przede wszystkim w homiliach liturgicznych. Niech będą one skutecznym przedstawieniem odwiecznego piękna Chrystusa, właśnie tak jak zalecał Antoni: „Kiedy głosisz Chrystusa, otwiera On twarde serca; gdy wzywasz Go, osładza gorzkie pokusy; gdy myślisz o Nim, rozjaśnia Twoje serce; kiedy o Nim czytasz, nasyca twój umysł” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 59).
CZYTAJ DALEJ

Watykan: bp Krzysztof Włodarczyk spotkał się z papieżem Leonem XIV

2025-06-13 09:13

[ TEMATY ]

Watykan

Bp Krzysztof Włodarczyk

Papież Leon XIV

Marcin Jarzembowski/Biuro Prasowe Diecezji Bydgoskiej

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Było to dla mnie cudowne wydarzenie. Dziękuję Panu Bogu, że w dziewiątą rocznicę sakry biskupiej miałem możliwość spotkać się bezpośrednio z papieżem” - powiedział 11 czerwca bp Krzysztof Włodarczyk.

Rozmawiając z Ojcem Świętym podczas środowej audiencji generalnej, biskup bydgoski przekazał gratulacje z okazji wyboru oraz pozdrowienia od wiernych diecezji. - Wspomniałem, że zapewniamy go o modlitwie i zapraszamy do nas. Ojciec Święty ucieszył się i podziękował - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Izrael/ Reuters: w Jerozolimie i Tel Awiwie słychać wiele eksplozji

2025-06-13 21:12

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

PAP/EPA/ATEF SAFADI

Liczne eksplozje są słyszane w piątek wieczorem w Jerozolimie i Tel Awiwie - podała w piątek wieczorem agencja Reuters. Według irańskich mediów w kierunku Izraela z Iranu wystrzelona została druga fala dziesiątek rakiet.

Jak napisała agencja AFP, izraelskie służby ratunkowe poinformowały, że w wyniku irańskiego ostrzału rannych zostało siedem osób na terytorium Izraela.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję