Synod zwołany przez papieża Franciszka w formie trwającego kilka lat procesu, w którym aktywnie będzie uczestniczył cały Lud Boży, nałożył się na wiele już trwających synodów zwołanych przez biskupów w Kościołach lokalnych. Stanowi to również okazję do ożywienia tych inicjatyw. Abp Grzegorz Ryś zapewnia, że bardzo wielu ludzi będzie chciało odpowiedzieć na pytania postawione przez Ojca Świętego.
Krzysztof Ołdakowski SJ /vaticannews.va /Watykan (KAI)
W rozmowie z Radiem Watykańskim metropolita łódzki powiedział, co jest ważne, aby Synod na poziomie lokalnym spełnił swoje zadanie.
- Potrzebne jest, aby ludzie uwierzyli, że Synod może coś zmienić, bo najczęściej, kiedy zaczynają się takie ważne wydarzenia, jak właśnie Synod, to największy opór jest zawarty w takiej tezie: «przecież od tego i tak nic się nie zmieni», czyli takie przekonanie, że sobie pogadają i tyle - zwraca uwagę abp Ryś. - Dla mnie najważniejsze jest to, żeby ludzie chcieli się spotykać, chcieli ze sobą rozmawiać i to jeszcze rozmawiać w kluczu rozeznania działania Ducha Świętego między nimi - dodał metropolita łódzki.
- Zaprosiłem cztery osoby, żeby stworzyły taki rodzaj – jak to się ładnie mówi – think tanku, także po to, aby te propozycje pytań, jakie padają z Sekretariatu Synodu odpowiednio przepracować, zobaczyć które z nich i w jakim stopniu odnoszą się do naszego Kościoła. I to jest jedna grupa. Potem z pomocą tych ludzi wybraliśmy ponad 30 osób, które mogą być odpowiedzialne za Synod w konkretnych środowiskach, i to bardzo różnych. To kwestia wykorzystania okazji, żeby nie tracić możliwości, która przychodzi sama – podkreślił abp Ryś.
– Byle tylko ludzie chcieli się zaangażować rozumiejąc, że inaczej będą funkcjonować jakoś obok Kościoła. Jest to coś, czym aktualnie Kościół żyje, jako niesłychanie ważnym wydarzeniem, ale można w imię tego, że my mamy swoje własne uświęcone od lat pomysły i programy odpuścić sobie to, co istotnego dzieje się w Kościele - zauważył metropolita łódzki.
Mam w sercu wiele pragnień i oczekiwań. Myślę, że w czasie tych najbliższych dni, ale też w czasie całego procesu synodalnego, może paść wiele ważnych pytań – mówi prof. Aleksander Bańka. Z delegatem Kościoła w Polsce na rozpoczęcie synodu zwołanego przez Ojca Świętego Franciszka rozmawia rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ.
Podziel się cytatem
„Ideą tego synodu jest to, że ma on budzić podmiotowość i tożsamość chrześcijan. Ma sprawić, że sięgniemy do tego, co jest naszym najgłębszym wezwaniem, a mianowicie, żeby być aktywnymi członkami Kościoła” – podkreśla prof. Bańka w rozmowie z rzecznikiem Episkopatu. „Nie jesteśmy tylko biernym obiektem działań duszpasterskich, ale mamy obudzić w sobie odpowiedzialność za Kościół” – dodaje.
Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna
W malowniczym zakątku południowo – zachodniej Polski, w Sudetach, na terenie diecezji świdnickiej, pod samym szczytem Góry Iglicznej, skąd rozpościera się przepiękna panorama na Góry Bystrzyckie, Orlickie, a w oddali również na Stołowe i Sowie oraz wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Kotlinę Kłodzką, w późnobarokowej świątyni z końca XVIII w., króluje Matka Boża czczona jako Przyczyna Naszej Radości „Maria Śnieżna”.
Dzieje Sanktuarium sięgają czasów, kiedy to Śląsk należał do Austrii, a ludność Ziemi Kłodzkiej pielgrzymowała do austriackiego sanktuarium Matki Bożej w Mariazell. W 1742 roku, w wyniku działań wojennych hrabstwo kłodzkie przechodzi pod panowanie Prus. Dla ówczesnych mieszkańców tego regionu Kotliny Kłodzkiej pojawiają się trudności z przekroczeniem granicy austriacko – pruskiej, celem pielgrzymowania do sanktuarium w Mariazell. Wówczas to mieszkaniec wioski Wilkanów, miejscowości u podnóża Góry Iglicznej, Krzysztof Veit, wracając w 1750 r. z pielgrzymki do Mariazell, przyniósł jako pamiątkę, wykonaną z drewna lipowego, ludową kopię figury Matki Bożej z alpejskiego sanktuarium. Za zgodą swojego brata, mężczyzna mieścił figurę na stoku Góry Iglicznej, gdzie znajdowało się ich pole. Nikt wtedy nie myślał o budowie sanktuarium. Ustawiona pod konarem rozłożystego buka figurka, miała jedynie przypominać austriackie sanktuarium w Mariazell.
Prezydent Andrzej Duda uważa, że sprawa katastrofy smoleńskiej cały czas nie została jednoznacznie wyjaśniona. Jako prawnik chciałbym zobaczyć jednoznaczne dowody, które pokazałyby, jaka w istocie była przyczyna katastrofy - stwierdził.
Kończący drugą kadencję prezydent Andrzej Duda pytany w poniedziałek w Polsat News o opinię na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, powiedział, że „uważa, że ta sprawa cały czas nie jest jednoznacznie wyjaśniona”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.