W 2000 r. niejaki Jurij Budanow, pułkownik wojsk rosyjskich pacyfikujących Czeczenię, zaaresztował, zgwałcił i zamordował 18-letnią bojowniczkę czeczeńską Elzę Kungajewą. Zbrodni nie udało się ukryć,
nazwisko Budanowa pojawiło się w prasie rosyjskiej i zagranicznej i władze nie miały innego wyjścia, jak postawić go przed sądem. Próbowano uczynić zeń wariata, który w czasie popełniania czynu był niepoczytalny,
ktoś jednak zwrócił uwagę, że to byłoby przyjęte źle tak przez żołnierzy, jak i przez ich rodziny: „Jak to? W naszej wspaniałej armii dowódcą może być szaleniec? Jeśli tak, to może nie tylko Budanow?...”.
Szybko zatem sąd przywrócił mu poczytalność, a wobec zebranego uprzednio materiału dowodowego trzeba było (a stało się to w 2003 r.) wydać wyrok skazujący oficera, po raz pierwszy i jak dotąd ostatni
w historii wojny rosyjsko-czeczeńskiej. Budanow dostał 10 lat więzienia o zaostrzonym rygorze, został nawet zdegradowany i odebrano mu medal za męstwo...
Teraz, po wydarzeniach w Biesłanie, czas naprawić te fatalne pomyłki sądu. Budanow wystąpił o ułaskawienie, specjalna komisja państwowa je rozpatrzyła i postanowiła przychylić się do jego prośby...
I być może ten podwójny przestępca i zwyrodnialec jest już na wolności... Słusznie! Wszak zabił przedstawicielkę niższej rasy, należącą do narodu złożonego wyłącznie z terrorystów - więc i ona,
Elza Kungajewa, pewnego dnia mogłaby okazać się „czarną wdową”... Teraz trzeba go ponownie wysłać na Kaukaz, by tam utwierdzał „pax russa”.
Werdykt komisji jest czytelnym sygnałem dla wszystkich rosyjskich wojskowych w Czeczenii: róbta, co chceta, żadna kara was nie spotka, dobry Czeczen to martwy Czeczen, a Czeczenka też.
Przy okazji: jak wiemy, w Rosji zniesiono karę śmierci, a Putin zapewne wkrótce ją przywróci. Ale to nie jest konieczne. Wystarczy skazać na dożywocie, a potem umiejętnie zająć się więźniem, jak to
zrobiono z jednym ze schwytanych przywódców partyzanckich, Salmanem Radujewem: nie pożył długo za kratkami... Ba, wystarczy nawet właściwie prowadzone śledztwo: w trakcie przesłuchiwania na zawał serca
zmarł w moskiewskim więzieniu Lefortowo - przewodniczący parlamentu Czeczenii w 1997 r., wcześniej komendant partyzancki Rusłan Alichadżijew...
86-letni krawiec Raniero Mancinelli szyje sutannę dla nowego papieża, który zostanie wybrany na konklawe rozpoczynającym się 7 maja. Mały zakład krawiecki, który Mancinelli prowadzi z rodziną, znajduje się w uliczce Borgo Pio, kilka kroków od placu Świętego Piotra.
"Aby uszyć sutannę dla papieża potrzeba około pięciu metrów tkaniny, bo jest także pelerynka. Tkanina, jakiej tym razem użyłem, to lekka wełna o wadze 220 gramów na metr kwadratowy"- wyjaśnił papieski krawiec, cytowany przez agencję Ansa. Dodał, że sutannę z takiej tkaniny miał także papież Franciszek.
Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi
z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.
Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny.
W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego
użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają
ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej
nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.
Oratorium Bachledowiańskie „Równoj ku Górze” Zofii Truty i Bartłomieja Gliniaka zabrzmi na Jasnej Górze 2 maja o godz. 20.00, wpisując się w uroczystości dziękczynne za peregrynację Matki Bożej w kopii Obrazu Częstochowskiego w polskich diecezjach przez ostatnie 40 lat. Projekt w niezwykły sposób łączy poezję góralską i muzykę z Podhala oraz symfoniczną w połączeniu z fragmentami nauczania bł. kard. Stefana Wyszyńskiego.
Oratorium Bachledowiańskie będzie muzycznym wyrazem hołdu bł. Prymasowi Wyszyńskiemu, który był twórcą idei nawiedzenia polskich diecezji i parafii przez Matkę Bożą w znaku Jasnogórskiego Obrazu w trudnych czasach komunistycznego ateistycznego reżimu. Wydarzenie to przybrało formę narodowych rekolekcji. Pierwszy etap Nawiedzenia wszystkich parafii w Polsce zakończył się w 1980 r. Drugi trwał od 3 maja 1985 r., a jego zwieńczeniem są uroczystości 2 maja na Jasnej Górze. Jako ostatnią w drugim etapie peregrynacji „Święta Wędrowniczka” nawiedziła arch. częstochowską. Pierwsza peregrynacja miała przygotować katolickie społeczeństwo polskie do Milenium Chrztu Polski, natomiast drugie do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.