Reklama

Specjalnie dla „Niedzieli”

„Bóg doświadcza także najwierniejszych”

Niedziela Ogólnopolska 47/2005, str. 15

Anna Włoch

Michał Żebrowski i reżyser Andrzej Seweryn

Michał Żebrowski i reżyser Andrzej Seweryn

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Kaniowska: - Zagrał Pan wiele wspaniałych ról w polskich i zagranicznych filmach. Czy rola Księdza Prymasa w filmie Teresy Kotlarczyk była dla Pana rolą wyjątkową?

Reklama

Andrzej Seweryn: - Rola Prymasa Stefana Wyszyńskiego jest dla mnie czymś wyjątkowym - i to nie tylko dlatego, że nie grałem do czasu nakręcenia tego filmu żadnej poważnej roli duchownego, z wyjątkiem niezbyt ciekawej roli w filmie Bestia Jerzego Domaradzkiego. Grając postać Prymasa, miałem szansę szczerze i głęboko zastanowić się nad tym, kim tak naprawdę jest ksiądz, zwłaszcza ksiądz katolicki, którego historia Kościoła umieściła między Panem Bogiem a mną. Zastanawiające jest dla mnie to, że choć mam przyjaciół wśród księży pallotynów w Paryżu, bardzo kochanych ludzi, których dobrze poznałem - na ile to było możliwe - to jednak sama postać księdza jest dla nas trochę ukryta, ale nie w sensie skrywania czegoś. Poznałem także dzięki Prymasowi inny aspekt osoby duchownej: to misja, która jednocześnie jest bardzo ciężką pracą. Pracując nad rolą Prymasa, miałem też w pamięci wspaniałe filmy dokumentalne o Janie Pawle II, nieskrywające jego wielkiego zmęczenia po wielogodzinnej Mszy św., gdy odchodził w głąb korytarzy watykańskich po udzieleniu błogosławieństwa wiernym (nakręcił go André Frossard). Kard. Wyszyński w czasie internowania w 1953 r., chociaż był postacią silną, jednak tak jak każdy człowiek ulegał wielkiemu zmęczeniu oraz presji fizycznej i psychicznej - bywał bardzo zmęczony i słaby. Chciałem to zagrać.

- Czy Michał Żebrowski również gra takie zmęczenie osoby duchownej w filmie „Kto nigdy nie żył”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Michał Żebrowski w tym filmie jest przede wszystkim człowiekiem cierpiącym, zmagającym się z ciężką chorobą fizyczną i jej psychicznymi konsekwencjami. Dlatego łatwiej powiedzieć, że gra zmęczenie osoby pogrążonej w cierpieniu, gdzie aspekt bycia duchownym - choć istotny - jest jednak kwestią drugoplanową. Duchowni przecież tak samo podlegają cierpieniu i starają się radzić sobie z nim jak zwykli ludzie.

- Czy rola Prymasa wpłynęła na wybór tematu debiutu reżyserskiego?

- Nie wpłynęła, natomiast ucieszył mnie fakt, że moim debiutem będzie film, który dotyczy Kościoła i który mówi o wartościach najwyższych.

- Dlaczego zdecydował się Pan na debiut reżyserski?

Reklama

- Los sprawił, że od 25 lat nieustannie debiutuję. Najpierw musiałem zmierzyć się z graniem w obcych językach, później zacząłem pracować jako pedagog, próbowałem także sił jako reżyser teatralny i telewizyjny. Od wielu lat myślałem jednak o debiucie jako reżyser filmowy. Uczyłem się zawodu od mistrzów, z którymi pracowałem - przede wszystkim od Andrzeja Wajdy. Wiele dał mi również kontakt zawodowy z wieloma wybitnymi aktorami. Duży wpływ wywarła na mnie twórczość Ingmara Bergmana. Myślę, że reżyseria filmowa to kolejny etap mojej drogi artystycznej.

- Czy postać księdza, bohatera filmu „Kto nigdy nie żył…”, była pisana specjalnie dla Michała Żebrowskiego?

- Według moich informacji, scenarzysta Maciej Strzembosz pisał scenariusz, myśląc właśnie o Michale Żebrowskim. Jak sam zaznaczył na konferencji prasowej przed rozpoczęciem zdjęć, nie spodziewał się, że po kilku latach Michał rzeczywiście wcieli się w tę postać.

- Czy kusiło Pana, aby samemu zagrać główną rolę?

- Nie, nigdy nie kusiło mnie, żeby zagrać tę rolę. Po pierwsze - dlatego że bohater jest ode mnie młodszy (ja też, oczywiście, jestem młody, ale on jest jednak młodszy ode mnie). Po drugie - kiedy otrzymałem tekst scenariusza, od razu czytałem go z zamiarem wyreżyserowania, więc od początku byłem skupiony na innych aspektach.

- Jako aktor grał Pan wcześniej w scenerii klasztorów i kościołów. Które z nich zachował Pan szczególnie w swoich wspomnieniach?

Reklama

- Kościół św. Anny w Warszawie jest dla mnie najbardziej niezwykłym miejscem. W nim właśnie rozpoczęliśmy zdjęcia do filmu Prymas. Tam z ambony wygłosiłem częściowy tekst ostatniego przed aresztowaniem kazania Prymasa Wyszyńskiego. Był to dla mnie szczególny moment. Przepiękne są klasztory, które poznałem przy okazji pracy nad filmem Kto nigdy nie żył... Mam tu na myśli klasztor Księży Salezjanów w Lądzie i Benedyktynów w Mogilnie oraz toruńską katedrę Dwóch Janów. W każdym z tych miejsc spotkaliśmy się z niezwykle serdecznym przyjęciem. Spotkania z ludźmi stamtąd pozostaną na długo w mojej pamięci.

- Czy musiał Pan w jakiś sposób ograniczać poruszanie się ekipy po terenie klasztorów?

- Nie miałem poczucia, że wchodzimy w przestrzenie, które są nam zabronione. Miejsca, w których kręciliśmy film, były wcześniej ustalone i mieliśmy na to zgodę. Ale to jedynie kwestia formalna. Najważniejsze jest dla mnie to, że obdarzyliśmy się z naszymi gospodarzami wzajemnym zaufaniem. Wydaje mi się, że Księża Salezjanie i Ksiądz Rektor oraz nasi przyjaciele z Mogilna obdarzyli nas zaufaniem, a my odwzajemniliśmy się tym samym. Księża Salezjanie pomagali nam, nie tylko grając w filmie, ale doradzali również pewne rozwiązania inscenizacyjne.

- Czy tak trudny temat znajdzie obecnie odbiorcę?

- Jestem przekonany, że nikt nie oczekuje ode mnie prostej komedyjki o policjantach i złodziejach. Interesują mnie trudne tematy i tylko takie mogłem podjąć w filmie. Wspaniały scenariusz Macieja Strzembosza bardzo ułatwi mi debiut, którego pewnie bym się nie podjął, gdyby nie zaangażowanie artystów, takich jak: Janusz Sosnowski, Piotr Wojtowicz, Michał Żebrowski, Jan A. P. Kaczmarek czy Dorota Roqueplo. Wierzę, że widz szukający w kinie podobnych wartości jak ja - istnieje i czeka na takie filmy.

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o pomstę do nieba!

2025-05-04 13:24

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kilka dni przed rozpoczęciem konklawe kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i nadzieja konserwatywnych katolików na całym świecie, udzielił wywiadu Adamowi Sosnowskiego z wydawnictwa Biały Kruk. Kard. Müller nawiązał do wielu kluczowych kwestii dotyczących wyboru papieża – kim powinien być nowy biskup Rzymu oraz jaki będzie jego stosunek do pontyfikatu Franciszka.

Kardynał odniósł się jednak także do wyzwań stojących przed Kościołem globalnie – i doskonale jest zorientowany w tym, co się dzieje w Polsce. Krytykował antydemokratyczne działania rządu Donalda Tuska, a jego działania wobec księży nazwał wprost – torturą. I co najważniejsze – te kwestie przedstawiane są na obradach kardynałów i mają istotny wpływ na konklawe!
CZYTAJ DALEJ

NA ŻYWO: Rozpoczęcie konklawe - transmisja z Watykanu

2025-05-07 14:05

[ TEMATY ]

konklawe

Kaplica Sykstyńska

dym

Redakcja/Vatican News

Transmisja Konklawe

Transmisja Konklawe

Już dziś wieczorem odbędzie się pierwsze głosowanie kardynałów elektorów podczas rozpoczynającego się o 16.30 konklawe. Pierwszy dym z komina Kaplicy Sykstyńskiej - biały oznaczający wybór nowego biskupa Rzymu, lub czarny wskazujący, że wybór nie został jeszcze dokonany - spodziewany jest najwcześniej około godziny 19.00.

Od godziny 15:45 będzie można oglądać na żywo transmisję z Watykanu. 
CZYTAJ DALEJ

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża 3 września 1914 roku, gdy wybrano kardynała Giacomo della Chiesa, który przybrał imię Benedykta XV. Wcześniej wybór papieża oznaczał… brak dymu, bowiem karty ze skutecznego głosowania archiwizowano. Dłuższa jest historia czarnego dymu. We wcześniejszych wiekach, niezależnie od tego czy konklawe odbywało się w Watykanie, czy na rzymskim Kwirynale (gdy istniało Państwo Kościelne) czerń z komina była znakiem, że wakat na Stolicy Apostolskiej trwał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję