Reklama

Fakty i opinie

Francja: Skutki lewicowej polityki

Już przez kolejny tydzień Francja doświadcza masowych przejawów zdziczenia i barbaryzacji: tysiące spalonych samochodów, spalone przedszkola, szkoły, poczty, posterunki policji; setki aresztowanych, których zastępują nowi chuligani; dziesiątki rannych policjantów; także pierwsze ofiary cywilne: niewinni obywatele, zabijani na ulicach przez rozwydrzonych łobuzów. „Boimy się wieczorami wychodzić na ulice” - mówią porządni Francuzi, coraz mniej zadowoleni ze swej „wzorcowej” demokracji. Jeszcze niedawno - przypomnijmy - prezydent Francji pozwalał sobie na „demokratyczne pouczenia” pod adresem polskiej polityki...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W połowie lat siedemdziesiątych bezrobocie we Francji sięgało bodajże 5-6 proc. Wyjeżdżałem wówczas niemal co roku do Francji „na saksy” i miałem możność przyjrzeć się jej nie tylko od strony propagandowego wizerunku („wolność, równość, braterstwo, tolerancja, wielokulturowość, społeczeństwo otwarte” itp.), ale rzeczywistości mniej eksponowanej i chwalebnej. Uderzyło mnie np., że mimo bezrobocia na wielu sklepach wiszą tabliczki: „Poszukujemy pracowników”. Jakże to - zadawaliśmy sobie pytanie my, Polacy - niby jest bezrobocie, a nie ma chętnych do uczciwej pracy? Coś tu nie gra... Wiele do myślenia dała mi rozmowa z pewną nauczycielką w niedużym miasteczku, która straciła pracę w lokalnej szkole. „Oferowano mi pracę w szkole, trzydzieści kilometrów stąd, musiałabym codziennie dojeżdżać; wolę przejść na zasiłek dla bezrobotnych” - wyjaśniła. Ten zasiłek był tak skonstruowany, że przez pierwszy rok stanowił bodajże 90 proc. ostatniego wynagrodzenia. Demoralizujące przepisy - mówiliśmy między sobą...
Czas płynął i pod wpływem lewicowej polityki Francja coraz bardziej pogrążała się w oderwanej od życia ideologii „państwa opiekuńczego, laickiego, wielokulturowego, otwartego”: coraz więcej Francuzów przechodziło na zasiłek dla bezrobotnych nie dlatego, że nie było pracy (tej było i jest pod dostatkiem!), ale z wygody i cwaniactwa; w pracy, zwłaszcza tej gorzej płatnej, zastępowali ich masowo imigranci, dla których lewica szeroko otworzyła granice.
Hasła „tolerancji”, „społeczeństwa otwartego” i „wielokulturowości” były tylko polityczną zasłoną dymną: lewicy szło o coś zupełnie innego. Przede wszystkim o elektorat: ci imigranci, masowo wpuszczani do Francji i szczodrze obdzielani obywatelstwem francuskim przez rządzącą lewicę, głosowali potem na nią z wdzięczności. Powiedzieć można, że kosztem interesów narodowych lewica francuska - myśląc ciasno, po partyjniacku - kupowała sobie ten napływowy, najmniej wykształcony, idący już w miliony elektorat, traktujący w dodatku Francję nie jak swą nową ojczyznę, ale jak hotel. Dzięki absurdalnemu prawu, uchwalonemu przez francuską lewicę, do tego „hotelu” jego nowi mieszkańcy mogli bez ograniczeń ściągać rodziny, w ramach „prawa do łączenia rodzin”, które było kolejnym ideologicznym i propagandowym wymysłem francuskiej lewicy. Lewica ta gwarantowała sobie w ten sposób kolejne zwycięstwa wyborcze, co pozwalało jej przez długie lata być niezmienną i niewymienną „grupą trzymającą władzę” - ale kosztem prokurowania Francji narastającego problemu rasowego, kulturowego, finansowego i społecznego. Za ten problem nie płaciły już lewicowe elity trzymające władzę, one żyły komfortowo z władzy. Płaciły miliony przeciętnych Francuzów, w tym i poplecznicy lewicy, wystrychnięci na dudka, o czym przekonywali się poniewczasie. Rozczarowani - zasilali elektorat Frontu Narodowego, ale za późno: lewica zdążyła uchwalić „zaporową” ordynację wyborczą, korzystną dla siebie, niekorzystną dla wszelkich nowych formacji politycznych...
Był i inny powód takiej lewicowej polityki. Jej ekonomiści, wykształceni głównie na postmarksistowskiej ekonomii i mętnej doktrynie ekonomicznej Keynesa, przywiązani do idei „przymusu ubezpieczeń”, kalkulowali, że z przymusowo ściąganych „składek” ubezpieczeniowych milionów imigrantów spłacą zasiłki dla francuskich bezrobotnych, wybierających „socjal” ze zwykłego lenistwa...
Lewicy wydawało się, że miliony imigrantów - nowej siły roboczej - zadowolą się uzyskaną we Francji pracą... Rychło przecież okazało się, że i oni chcą korzystać z „socjalu”, jak rodowici Francuzi, i też wolą nie pracować, pobierając wysoki zasiłek pod byle pretekstem. Ci emigranci sprowadzali swe liczne rodziny... Skarżył mi się pewien Francuz, u schyłku lat 70.: „Nie rozumiem, dlaczego francuski podatnik ma płacić na utrzymanie kilku niepracujących żon świeżo przybyłego imigranta z krajów islamu”...
Wpędziwszy kraj w sytuację dziś niemal beznadziejną, lewica francuska (wzorzec dla polskiej lewicy z początku lat 90. i jeszcze dzisiaj!) miotała się później od ściany do ściany, próbując przerzucić na ludzi pracy koszty swej ekonomicznej bezmyślności i dzikiej pazerności na władzę: wymyślano więc np. dodatkowe opodatkowanie przedsiębiorców (aby skłócić ich ze światem pracy), a gdy skutkiem było tylko jeszcze większe bezrobocie (dziś przekraczające 13 procent z tendencją zwyżkową) - skracano odgórnie „tydzień pracy”, aby „dać szansę” bezrobotnym, co odbijało się na zarobkach już zatrudnionych, powodując przy okazji chaos w przedsiębiorstwach.
Powiedzieć zatem można bez cienia przesady, że obecny głęboki kryzys ekonomiczno-społeczny, rasowy i kulturowy we Francji jest wyłącznym skutkiem partyjniactwa, egoizmu i wynarodowienia się francuskiej lewicy, pośród której istotny wpływ ma masoneria, środowiska homoseksualne i żydowskie lobby polityczne, dysponujące poważną częścią francuskiej prasy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z medalikiem św. Benedykta w życie

Niedziela toruńska 28/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

medalik

św. Benedykt z Nursji

Archiwum autorki

Awers i rewers medalika św. Benedykta

Awers i rewers medalika św. Benedykta
W miesiącu lipcu teksty liturgiczne przypominają głównego patrona Europy św. Benedykta. Jego święto obchodzone jest w Kościele katolickim, anglikańskim i ewangelickim w dniu 11 lipca na pamiątkę przeniesienia relikwii świętego z Monte Cassino do opactwa Fleury (11 lipca 673 r.). To doroczne święto ustanowił papież Paweł VI, gdy w 1964 r. w trakcie Soboru Watykańskiego II ogłosił św. Benedykta patronem Europy, podkreślając w ten sposób rolę, jaką zakony oparte na jego regule odegrały w łączeniu tradycji Wschodu i Zachodu oraz w cywilizowaniu Europy.
CZYTAJ DALEJ

Trwa walka ze zdejmowaniem krzyży w... Niemczech. Jest wyrok sądu

Nie powinno się zdejmować krzyży w bawarskich szkołach - oświadczył w piątek Alexander Dobrindt, polityk bawarskiej CSU, minister spraw wewnętrznych RFN. Jego zdaniem to symbol nie tylko religijnej, ale i społecznej tożsamości Bawarii.

Taki komentarz padł ze strony ministra po środowym wyroku sądu administracyjnego w Monachium. Uznaje on, że dyrekcja liceum w Wolznach w Górnej Bawarii bezprawnie odmówiła zdjęcia krzyża przy głównym wejściu do szkoły w Wolznach w Górnej Bawarii. Wnioskowała o to dwójka uczniów, argumentując że chrześcijański symbol narusza ich wolność religijną. Gdy dyrekcja nie zgodziła się z nimi, złożyli pozew.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV bije rekordy popularności w mediach społecznościowych!

2025-07-12 12:44

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Papież Leon XIV

Red

Oficjalny profil papieski @Pontifex na platformie X (dawny Twitter) ma ponad 53 miliony followersów, natomiast @Pontifex – Pope Leo XIV na Instagramie - 14 milionów. Te dane zaskakują i wskazują, że wybór kardynała Prevosta na papieża stał się także wydarzeniem komunikacyjnym.

Pierwszy post w social mediach Leon XIV zamieścił już w piątym dniu pontyfikatu. Było to przesłanie pokoju: „Niech pokój będzie z wami wszystkimi!”, wypowiedziane z Loggii Błogosławieństw Bazyliki św. Piotra tuż po wyborze. Od tej pory papieskie wpisy (na X) opatrzone zdjęciami lub filmikami (na Instagramie) pojawiają się codziennie, niekiedy po kilka jednego dnia. Wprawdzie obecność Stolicy Apostolskiej na platformach takich jak X (dawniej Twitter) oraz Instagram była zapoczątkowana za pontyfikatu Benedykta XVI, a później kontynuowana przez papieża Franciszka, to jednak Leon XIV zdobył – zaledwie po dwóch miesiącach pontyfikatu! - rekordową, większą niż jego poprzednicy, liczbę obserwujących: na Instagramie jest to 12,6 mln, a na platformie X ponad 53 mln.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję