Reklama

W 40. rocznicę

Sobór Watykański II wczoraj i dziś (1)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niecodzienna inicjatywa

Reklama

Gdy 25 stycznia 1959 r. papież Jan XXIII dość nieoczekiwanie ujawnił zamiar zwołania soboru powszechnego, w wielu środowiskach zastanawiano się, na ile sędziwy następca papieża Piusa XII (Eugenio Pacellego) pozostawał pod wpływem publikacji zamieszczonej 1 października 1958 r. w rzymskiej Palestra del Clero, sugerującej zwołanie soboru, który by skłonił Kościół do głębszej refleksji nad własnym posłannictwem, na ile zaś zamierzał urzeczywistniać swój własny program oczekiwanej odnowy Kościoła. Determinacja Biskupa Rzymskiego okazała się jednoznaczna, bowiem swój zamysł uroczyście potwierdził w encyklice Ad Petri Cathedram z 29 czerwca 1959 r., oficjalnego zaś zwołania Soboru dokonał Konstytucją apostolską Humanae salutis z 25 grudnia 1961 r., po przeprowadzeniu szerokich konsultacji w sprawie tematyki obrad. Warto wspomnieć, że do Centralnej Komisji Przygotowawczej należał m.in. kard. Stefan Wyszyński, późniejszy członek Prezydium Soboru.
Uroczyste otwarcie Soboru Watykańskiego II miało miejsce 11 października 1962 r., gromadząc w Bazylice św. Piotra ponad 2700 biskupów. Barwny orszak hierarchów ubranych w komże, kapy i mitry, udających się tam procesjonalnie przy śpiewie hymnu Veni Creator Spiritus, nie mógł nie przyciągnąć tłumów mieszkańców Wiecznego Miasta, niepamiętających podobnego wydarzenia. Niemal spektakularną nowością w stosunku do poprzedniego soboru była obecność zaproszonych obserwatorów niekatolickich, wśród których zasiadał m.in. br. Roger Schutz z Taizé.
Ceremonia otwarcia Vaticanum II była niezwykła i podniosła. Pamiętam, jak w konwikcie księży studentów KUL-u, w niewielkim pokoju jednego z kolegów, który dysponował odbiornikiem radiowym, słuchałem z przejęciem, wraz z kilkoma innymi konwiktorami, bezpośredniej transmisji Radia Watykańskiego z Bazyliki św. Piotra. Śledząc z ogromnym zainteresowaniem relację spikera, w pewnej chwili usłyszeliśmy jakże piękny, dźwięczny, niemal młodzieńczy głos Jana XXIII wygłaszającego swoje historyczne przemówienie. I chociaż nie rozumieliśmy do końca tego, co mówił, dobrze wiedzieliśmy, że chodzi o wielką sprawę. Przejęci dogłębnie samą atmosferą towarzyszącą rozpoczęciu wiekopomnego dzieła, która i nam się udzieliła, wyczuwaliśmy tajemniczy powiew mocy Ducha Świętego, który miał przejść przez Kościół. A Papież z Sotto il Monte powiedział wówczas m.in.: „Żywimy wielką nadzieję, że Kościół oświecony światłem tego soboru ubogaci się w skarby duchowe, zaczerpnie zeń siły i nowych mocy, patrzeć będzie nieustraszenie w przyszłość. Rzeczywiście, dzięki stosowanym unowocześnieniom i mądremu zorganizowaniu współpracy Kościół będzie w ten sposób działał, by ludzie, rodziny, narody faktycznie zwracały się do rzeczy niebieskich”. Późniejsza analiza tych i innych słów Ojca Świętego musiała nas wszystkich utwierdzić w przekonaniu, że idzie „nowe” i że Kościół odnowi swoje oblicze. Gdy w pół roku po zakończeniu pierwszej sesji zmarł papież Jan XXIII (3 czerwca 1963 r.), jego następca - Paweł VI wkrótce po swojej elekcji wyraził wolę kontynuowania dzieła swojego poprzednika, dokonując przy tym drobnych zmian w regulaminie Soboru.

Ku odnowie

Reklama

Głównym zadaniem Soboru Watykańskiego II było udzielenie odpowiedzi na pytanie, co Kościół mówi o sobie samym, a następnie - na wiele pytań, które stawiała sobie (i nadal stawia) współczesna ludzkość, przy czym stawiając je sobie, stawiała je zarazem Kościołowi. Zaprogramowana w wydarzeniu soborowym odnowa Kościoła, i to na wielu odcinkach jego życia i aktywności, miała znaleźć swój fundament w świadomości wszystkich wyznawców Kościoła - zarówno duchownych, jak i wiernych świeckich - czym jest Kościół.
Obrady soborowe, które przebiegały w czterech sesjach, upływały pod znakiem wnikliwych i wszechstronnych dyskusji nad schematami wypracowanymi przez komisje tematyczne. Od początku debata w auli soborowej ujawniła dwie tendencje panujące wśród Ojców Vaticanum II. Można tu było dostrzec zarówno zdecydowanych zwolenników dialogu ekumenicznego, decentralizacji władzy i nowych metod duszpasterstwa (m.in. kardynałowie: Alfrink, Frings, Lienart, Döpfner, Suenens) - stanowili oni większość, jak i pozostających w mniejszości rzeczników stabilności Kościoła i centralizacji władzy, wywodzących się głównie z wpływowych kręgów Kurii Rzymskiej (m.in. kardynałowie: Ruffini, Cicognani, Ottaviani).
Nie sposób nie nadmienić, jak bardzo ważną rolę w auli soborowej odgrywał metropolita krakowski - abp Karol Wojtyła, szczególnie gdy chodzi o ostateczny kształt jednego z najważniejszych dokumentów Soboru, jakim okazała się Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes. Wystarczy wspomnieć, że gdy pod koniec trzeciej sesji zapadały ważne decyzje w kwestii dalszego przebiegu prac nad schematem tego dokumentu, wśród ośmiu powołanych wówczas dodatkowych członków Podkomisji Centralnej znalazł się przyszły papież. Został on także włączony przez Pawła VI w skład ustanowionej w marcu 1965 r. specjalnej Komisji ds. Rodziny, która miała wyrazić swoje stanowisko w związku z ostrą dyskusją, jaka wywiązała się na posiedzeniach Komisji Mieszanej na temat tradycyjnego i „nowoczesnego” pojmowania małżeństwa, zwłaszcza w aspekcie jego celów.
Niemałe znaczenie, szczególnie podczas pierwszych dwóch sesji, miała praca ekspertów soborowych wywodzących się zwłaszcza z ośrodków teologicznych Francji, RFN i Belgii - wielu z nich stanowiło prawdziwą siłę napędową Soboru. Jednym z nich był znany już wówczas 35-letni teolog - ks. prof. Joseph Ratzinger, dziś Papież Benedykt XVI. Wyczuleni na nowe prądy w teologii i w duszpasterstwie, okazali się oni nie tylko wysoce kompetentnymi doradcami wielu biskupów, lecz także aktywnymi uczestnikami wielu spotkań roboczych, schematów towarzyszących obradom Soboru.
Przebieg niezwykłego wydarzenia, jakim był Sobór Watykański II, wywoływał od samego początku, także w Polsce, żywe zainteresowanie. Wszelkie relacje medialne na ten temat (bardzo skromne) były u nas przyjmowane z ogromną uwagą - nie tylko przez duchowieństwo. Szerokie kręgi wiernych świeckich uważnie śledziły obrady gremium soborowego, interesując się przede wszystkim tym, co miało składać się na tak pożądane aggiornamento Kościoła. Zwracano więc baczną uwagę na atmosferę obrad, tendencje i kierunki rysujących się zmian w strukturach kościelnych, ocenę wielu ówczesnych zjawisk podejmowaną przez biskupów, odnowę duszpasterstwa, stosunek Soboru do świata, do innych religii, do niewierzących.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Owoc trzyletniej refleksji

Bogaty plon Soboru Watykańskiego II w postaci brzemiennych w treść 16 dokumentów końcowych (4 konstytucje, 9 dekretów, 3 deklaracje) stał się, jak powie kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski: „pokarmem, wyrastającym z żyznej gleby wieków, pochodzącym z ust Chrystusa, który nam wszystko opowiedział o Ojcu; przyjmowany ze czcią i dziecięcą wiarą przez Lud Boży; rozwijany i wyjaśniany przez najpotężniejsze umysły Ojców i Doktorów Kościoła, tylu uczonych teologów i myślicieli katolickich; nabrzmiały modlitwą i doświadczeniem religijnym dziejów; uściślany w ogniu dyskusji, polemik i zmagań rozumu i wiary”.
Rozpoczęty tuż po promulgowaniu (4 grudnia 1963 r.), a następnie po opublikowaniu Konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium proces asymilacji uchwał Soboru przebiegał najpierw pod znakiem pilnego poszukiwania jego enuncjacji końcowych i ich „namiętnej” lektury. Pamiętam, jak starannie wydane przez Libreria Editrice Vaticana, docierające sukcesywnie z Rzymu broszury z oryginalnymi (w jęz. łacińskim) tekstami poszczególnych dokumentów soborowych wzbudzały żywe zainteresowanie. Przypominam sobie jeden z pierwszych dni marca 1966 r., w którym otrzymałem z Rzymu (od ks. Andrzeja Suskiego) Dekret o pasterskich zadaniach biskupów w Kościele Christus Dominus. Z jakim pietyzmem dotykałem jasnobrązowych okładek tej cienkiej książeczki, która uobecniała mi w jakiś sposób dzieło Vaticanum II. Przewracając w niej następnie stronę po stronie, zapoznawałem się ze strukturą Dekretu, by z kolei z dużym przejęciem wczytywać się w tchnące nowością sformułowania, jak choćby to: „Duszpasterstwo powinno być zawsze nacechowane duchem misyjnym, tak żeby w odpowiedni sposób rozciągało się na wszystkich przebywających w parafii”. Z niemałym uznaniem odniosłem się do Ojców Soboru, gdy znalazłem w Dekrecie i takie zdanie: „Wikariusze parafialni, jako współpracownicy proboszcza, wkładają codziennie wybitną i czynną współpracę w posługę duszpasterską...”. Przykłady można by mnożyć. Wszystko było nowością, napawało otuchą, optymizmem i nadzieją, ale też nakazywało oczekiwać...
Gdy w 13 miesięcy po zakończeniu Soboru sam znalazłem się w Wiecznym Mieście (kontynuując studia), mogłem już z bliska doznawać tego, co zdawało się przynosić wydarzenie z lat 1962-65. Duch Vaticanum II powiewał w stolicy chrześcijaństwa coraz wyraźniej, promieniując na cały Kościół. Zaopatrzywszy się niebawem w efektownie wydany (w pięknej, twardej oprawie) zbiór wszystkich dokumentów soborowych, mogłem oddawać się tej interesującej lekturze niemal każdego dnia, zwracając szczególną uwagę na te fragmenty, które miały nadać kształt przyszłemu, posoborowemu ustawodawstwu. Skwapliwe zaś uczęszczanie na konferencje i spotkania dyskusyjne poświęcone myśli soborowej, prowadzone m.in. przez K. Rahnera czy J. Guittona, zdawało się dopełniać reszty. Słuchając zaś kilkakrotnie wystąpień samego sekretarza generalnego Soboru, słynnego kard. Pericle Feliciego, za każdym razem odnosiłem wrażenie, że „ocieram się” bezpośrednio o Vaticanum II. W tym uczeniu się Soboru niemałe znaczenie miały też, jak mi się wydaje, wielokrotne nawiedziny grobu Jana XXIII, zawsze usłanego świeżymi kwiatami, spontanicznie składanymi przez wdzięcznych rzymian „Papieżowi dobroci”.
Sobór interesował wszystkich, choć nie wszyscy mogli od razu zapoznać się z rezultatem jego obrad. Przypominam sobie pewien epizod, który wymownie o tym świadczy. Gdy podczas ferii wielkanocnych 1969 r. odbywałem z kolegą podróż po krajach tzw. demokracji ludowej, po Mszy św. odprawionej 13 kwietnia w kościele parafialnym św. Józefa w Sofii podszedł do nas pewien sympatyczny kapucyn, jak się okazało - jeden z katolickich biskupów bułgarskich, i zapytał nieśmiało, czy nie dysponujemy przypadkiem... dokumentami soborowymi.
Tak oto proces „wchłaniania” brzemiennej w treść nauki soborowej z różnym powodzeniem posuwał się naprzód, odkrywając przed wszystkimi zainteresowanymi wciąż nowe horyzonty w takich dziedzinach, jak: istota Kościoła i jego posłannictwo, kolegialność biskupów, decentralizacja władzy, struktura Kościoła partykularnego, sprawowanie liturgii, duszpasterstwo, ekumenizm, miejsce wiernych świeckich w Kościele i w wielu innych obszarach. Coraz bardziej zaczęto w Kościele dostrzegać potrzebę przełamywania istniejących dotąd barier wobec świata, innych religii czy laikatu. Zapoczątkowując odchodzenie od wielu ograniczeń i oficjalnie wyrzekając się pewnych elementów immobilizmu, tryumfalizmu i ekskluzywizmu, Sobór Watykański II otwierał szeroko przed Kościołem nowe możliwości dobrze rozumianej ekspansji, wywodzącej się z ewangelicznego posłannictwa.

CDN.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joachim i św. Anna - rodzice, dziadkowie i wychowawcy

Imiona rodziców Maryi i zarazem dziadków Jezusa są nam dobrze znane. Wynika to z faktu, że ich kult w Polsce jest dość rozpowszechniony. Zapewne powodem tego jest nasze, pełne sentymentu, podejście do kobiecej części rodu Jezusa. Kochamy mocno Najświętszą Maryję Pannę i swą miłość przelewamy również na Jej matkę - św. Annę. Dlatego liturgiczne wspomnienie św. Anny i św. Joachima cieszy się u nas tak dużymi względami. Współcześnie czcimy rodziców Maryi wspólnie, choć początkowo przeważał kult św. Anny. Przywędrował on do Polski już w XIV wieku, kiedy Stolica Apostolska ustaliła datę święta na 26 lipca. Zawsze wyjątkową czcią otaczano babcię Jezusa na Śląsku. Do dziś największej czci doznaje ona na Górze św. Anny k. Opola, gdzie znajduje się cudowna figura tej Świętej. Przedstawia ona św. Annę piastującą dwoje dzieci: Maryję i Jezusa, dlatego powszechnie jest nazywana Świętą Anną Samotrzecią - co można tłumaczyć „we troje razem”. O św. Joachimie i św. Annie nie wiemy jednak za dużo. Pismo Święte o nich nie wspomina. Trochę więcej światła na te postaci rzuca jeden z apokryfów - Protoewangelia Jakuba z końca II wieku. Z niego właśnie dowiadujemy się o imionach dziadków Jezusa. Wiemy też, że byli oni długo bezdzietni. Dopiero wytrwała modlitwa Joachima przez czterdzieści dni na pustyni wyjednała łaskę u Boga. Dar dany im w podeszłym wieku został przepowiedziany przez anioła, który określił mającą się narodzić córkę jako „radość ziemi”. Zapewne św. Joachim i św. Anna byli dobrymi rodzicami, czego bezdyskusyjnym przykładem jest Maryja. Właśnie Ona przyjęła w pokorze Boże wybranie, spełniając Jego wolę wobec siebie. Podkreślił to sługa Boży Jan Paweł II 21 czerwca 1983 r. właśnie na Górze św. Anny, kiedy powiedział, że: „Syn Boży stał się człowiekiem dlatego, że Maryja stała się Jego Matką”. W wielkiej mierze Maryja mogła stać się Matką Zbawiciela dzięki dobremu wychowaniu, które otrzymała w domu rodzinnym. Warto więc postawić pytanie: Czy my potrafimy wyciągnąć z tego właściwe wnioski dla nas samych? Trzeba nam pytać o styl wychowywania naszych pociech. Z niego wynika ich stosunek do sacrum, do świata Bożych planów wobec każdego z naszych dzieci. Św. Joachim i św. Anna na pewno mieli świadomość tego, że ich obowiązkiem jest dobre przygotowanie Maryi do wypełnienia zadań, które Bóg przed Nią postawił.
CZYTAJ DALEJ

Siekiera w dłoni księdza - mordercy. Zgorszenie przebaczeniem?

2025-07-26 22:29

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red.

Milena Kindziuk

Milena Kindziuk

To nie jest zbrodnia, jakich wiele. Kolejna odnotowana w kronikach kryminalnych, popełniona nocą w ustronnym miejscu. To jest rana, która rozrywa serce Kościoła. Bo sprawcą jest kapłan.

Pęka mi serce, gdy o tym piszę. Pęka też obraz Kościoła w oczach wielu. Pęka zaufanie. Pęka nadzieja. Bo fakt pozostaje faktem: ksiądz zamordował człowieka. Ze szczególnym okrucieństwem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję