Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kardynał Wojtyła a „Tygodnik Powszechny”

Reklama

Szczególnie fascynującą publikację najnowszego numeru Christianitas (nr 23-24) stanowi tekst Piotra Bączka (b. red. naczelnego Głosu) pt. W trosce o linię „Tygodnika Powszechnego”. Bączek obala w nim tezę o rzekomo idyllicznych stosunkach między kard. Karolem Wojtyłą a Tygodnikiem Powszechnym. Autor wskazuje, że kard. Wojtyła, podobnie jak Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński, zarzucał Tygodnikowi Powszechnemu różne zachwiania w równowadze pisma. Bardzo cennym materiałem w tym kontekście jest zamieszczony obok tekstu Bączka przemilczany dotąd dokument - obszerny list metropolity krakowskiego kard. Karola Wojtyły z 7 marca 1969 r. W liście czytamy m.in.: „Boli nas (...) gdy Kościół w Polsce czuje się raczej nieobecnym na szpaltach Tygodnika, nie interesującym i przemilczanym. Boli nas, gdy czołowy organ katolicki traktuje Kościół w Polsce i sprawy, którymi on żyje, marginesowo. Tę swoistą «ucieczkę» od tego, co stanowi rzeczywistość Kościoła w Polsce, dostrzegł kilkakrotnie - i wyraził sobie właściwym językiem Stefan Kisielewski (...). Musimy postawić sobie pytanie: czy istnieje właściwa proporcja pomiędzy inicjacją soborową, która jest koniecznym warunkiem odnowy, a krytyką Kościoła, którą mu wymierzacie za to, że nie jest dość «soborowy» (...) jest różnica pomiędzy tym postępem w Kościele, którego wyrazem i sprawdzianem stało się Vaticanum II, a tzw. postępowością (progresizmem). Ta druga wyraża się dążnością do zmian poniekąd dla nich samych, a wszystko ocenia wyłącznie pod kątem nowości (...). Niestety, muszę stwierdzić ze strony Waszego środowiska pewną rezerwę w stosunku do niezbędnego tutaj dialogu, do szukania konsultacji w sprawach tak zasadniczych, jak sprawy tu poruszone”.
W jednym z komentarzy do listu kard. Wojtyły z 1969 r. red. Bączek przypomina znany już list Jana Pawła II do red. J. Turowicza z 5 kwietnia 1995 r. Ojciec Święty ubolewał w tym liście m.in. z powodu tego, że w trudnym okresie początków lat 90., w czasie wzmożonych ataków przeciw Kościołowi „(...) Kościół w Tygodniku nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać”.

Media nienawiści

Reklama

Od parlamentarnych wyborów we wrześniu zeszłego roku nie ustaje niezwykle agresywna, pełna nienawiści kanonada mediów przeciwko PiS-owi i projektom głębokich zmian w Polsce, polegającym na obaleniu patologicznych układów. Zwolenników rządu Marcinkiewicza i wspierających go partii obrzuca się najskrajniejszymi wyzwiskami, nazywa faszystami i antysemitami. Typowy pod tym względem był wywiad znanego tropiciela domniemanego polskiego ciemnogrodu - reżysera filmowego Janusza Kijowskiego pt. Rozum w katakumbach udzielony Przemysławowi Szubartowiczowi na łamach postkomunistycznego Przeglądu z 22 stycznia. Reżyser uznał, że w marcu 1968 r. przez Polskę przelała się „faszystowska, antysemicka fala” i stwierdził, że był „to taki elektorat PiS, Samoobrony i LPR”. Nawet w tak niechętnej PiS-owi Gazecie Wyborczej (nr z 24 stycznia) wydrukowano w końcu tekst filozofa Michała Szułdrzyńskiego pt. Faszyzm nam nie grozi, sprzeciwiający się nagminnym ostrzeżeniom przed napływającą rzekomo falą faszyzmu i antysemityzmu. Szułdrzyński zapytywał: „Dlaczego więc Halina Bortnowska słyszy werble brunatnych zastępów? Dlaczego Stefan Niesiołowski twierdzi, że Polska jest w rękach «ludzi strasznych», demagogów, populistów i prostaków? Co uprawnia go do oskarżania PiS o «antyintelektualizm, ksenofobię, a nawet antysemityzm» (Gazeta z 20 stycznia br.) (...) Gdzie prof. Barbara Skarga widzi powracające «upiory przeszłości. Ten sam antysemityzm (...)»?”.
Agresywne ataki nie ustają. Polityka z 4 marca przytacza w dziale „Polityka i obyczaje” fanatyczny tekst Krystyny Kofty z Przeglądu głoszący iż: „teraz przez paranoików, którzy dorwali się do władzy i rządzą w rewolucyjnym amoku, zrobiliśmy dwa kroki do tyłu, zamiast cywilizacji mamy syfilizację”. Nienawistnicy z mediów wpadają na kolejne jątrzące pomysły dokopania tak nielubianemu przez nich PiS-owi. Postkomunistyczny Przegląd z 26 lutego na okładce dał fotomontaż ministra Zbigniewa Ziobry w bolszewickiej czapce z czerwoną gwiazdą. Poseł PO Paweł Śpiewak w tekście Pakt nic (Wprost z 12 lutego) uznał, że w związku z niektórymi ustawami umieszczonymi w pakcie stabilizacyjnym „przypomina się sowiecka czerezwyczajka”. Stefan Bratkowski poszedł jeszcze o krok dalej w tekście na łamach Rzeczpospolitej z 25 lutego pt. Jak być kochanym. Przyrównał tam wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego do wystąpień sławetnego ludobójczego prokuratora sowieckich czystek Andrieja Wyszynskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przeciw histerii mediów

Reklama

Rozhasane kampanie nienawiści w mediach wywołują jednak również, i to coraz bardziej, zdecydowane sprzeciwy. Jan Pietrzak pisał w tekście: Dzień bez histerii (Tygodnik Solidarność z 24 lutego): „Nie ma końca histeria medialna wokół poczynań rządzącego PiS-u. Każdy powód jest dobry, by poszaleć (...). Rozemocjonowani dziennikarze łapią każdy temat, by ogłaszać katastrofę, wieszczyć tragedię, roztaczać czarne wizje przyszłości. O co chodzi w tym wariactwie? Kto to nakręca, w jakim celu? (...) Radzę rozważyć taki pomysł, by dla ocalenia zdrowia psychicznego społeczeństwa (...) wprowadzić raz w tygodniu dzień bez mediów (...). Należy nam się dzień bez histerii”. Wcześniej w Tygodniku Solidarność z 17 lutego Pietrzak pisał w tekście Szajba z braku władzy: „Krąży w przyrodzie taki pogląd, że władza ludziom uderza do głowy. Z moich obserwacji wynika jednakowoż, że z braku władzy też ludziom nieźle odbija szajba”.
Ostro napiętnował falę nienawistnictwa w mediach słynny socjolog i filozof prof. Zdzisław Krasnodębski - w tekście Historia pewnej histerii (Rzeczpospolita z 3 marca). Polemizując z alarmistycznymi wołaniami w mediach o rzekomym zagrożeniu polskiej wolności przez groźbę dyktatury PiS-u, prof. Krasnodębski pisał: „Część polskiego społeczeństwa - większa, lecz mniej hałaśliwa, bo nie tak elitarna - podziela wprawdzie zdanie, że w Polsce wolność jest zagrożona, ale nie przez ostatnich parę miesięcy, lecz przez ostatnich paręnaście lat, nie przez rządy PiS, lecz niejawne, skorumpowane postkomunistyczne struktury oligarchiczne (...). Nie utraty wolności powinniśmy się przede wszystkim obawiać, ale możliwości, że jej nie urealnimy, nie ostrych decyzji i cięć, lecz ciągłości i kunktatorstwa, nie dyktatury, lecz chaosu i inercji”.

Hierarchowie o mediach

Coraz częściej z krytyką mediów występują hierarchowie Kościoła katolickiego, piętnując „zgiełk dziennikarski”, wyraźne „luki w etyce medialnej”. Szczególnie zalecam pod tym względem lekturę trzech jakże stanowczych wystąpień w tej kwestii: tekstu bp. Adama Lepy: O kryzysie wartości w mediach (Nasz Dziennik z 11-12 lutego) i dwóch tekstów bp. Antoniego P. Dydycza: O etyce dziennikarskiej refleksji parę (Nasz Dziennik z 8 lutego) i Do uważnej i spokojnej lektury zachęcam (Nasz Dziennik z 24 lutego).

Przeciw „donosom na Polskę”

Nawet w bardzo nielubiącej Kaczyńskich lewicowej Angorze ostro zareagowano na zagraniczny wyskok Jana Rokity, stanowiący swego rodzaju „donos” na stosunki w Polsce. Jak pisał MEL, autor przeglądu prasy w dziale „Peryskop” Angory z 5 lutego: „Jeżeli Jarosław Kaczyński chce zostać dyktatorem, to nie znajdzie partnerów do współpracy” - stwierdził Jan Rokita w rozmowie z austriackim dziennikiem Der Standard. Czujemy się w obowiązku zauważyć, że: 1. Żaden dyktator nie szuka „partnerów do współpracy”, lecz wykonawców (...). 2. Za granicą nie szczeka się na własne państwo, nawet jeśli chwilowo ma twarz nielubianego Jarosława Kaczyńskiego. Nie te „standardy”, Panie Rokita.

Samouwielbienie Leszka Balcerowicza

W Rzeczpospolitej z 25-26 lutego zadziwiający bezkrytycznym samouwielbieniem wywiad Leszka Balcerowicza Nie usypiajmy rozumu, udzielony Sławomirowi Popowskiemu i Dariuszowi Rosiakowi. Balcerowicz zapewnia w nim z wielką werwą, że w Polsce „mamy bardzo dobrą sytuację gospodarczą”. Twierdzi nawet, że ostatnie kilkanaście lat „są najprawdopodobniej najlepszym okresem w historii Polski ostatnich dwustu, trzystu lat”. Trudno zaiste porównywać ostatnie kilkanaście lat z czasami saskimi, dobą Polski rozbiorowej czy okresem stalinizmu. Jakże żałośnie wygląda jednak te ostatnie 16 lat na tle porównania z czasami II Rzeczypospolitej! Wówczas budowa Gdyni, Centralnego Okręgu Przemysłowego, uprzemysławianie kraju, teraz po 1989 r. wyprzedaż przemysłu za bezcen, rabunkowa prywatyzacja. Wówczas Eugeniusz Kwiatkowski, teraz Leszek Balcerowicz! Panegirycznie wysławiający rzekomą „bardzo dobrą sytuację gospodarczą” Balcerowicz milczy o ogromnym, wciąż piętrzącym się zadłużeniu Polski, o tym, że Polska jest na pierwszym miejscu wśród 25 krajów UE pod względem stopnia skorumpowania. Dodajmy do tego, że według raportu Banku Światowego, Polska jest „jedynym krajem postkomunistycznym, w którym rośnie, a nie maleje ubóstwo”, jak przypomniał prof. Z. Krasnodębski w cytowanym wyżej tekście Rzeczpospolitej.
Na tle panegirycznych nieprawd tekstu Balcerowicza tym bardziej warto sięgnąć po lekturę niedawnego przemówienia sejmowego Jarosława Kaczyńskiego, chyba najznakomitszego jego wystąpienia w ostatnich latach (por. tekst Odzyskać państwo dla Polaków (Nasz Dziennik z 22 lutego). Kaczyński, piętnując rządzącą dotąd Polską „łże-elitę”, powiedział m.in.: „Mamy także w Polsce bardzo wiele poważnych, ogromnie poważnych problemów społecznych, jest bezrobocie wśród młodzieży - prawie 40 proc., mamy nędzę, mamy kryzys rodziny, występują patologie, mamy wynikającą z tego wszystkiego depopulację, jest negatywny bilans migracyjny i istnieje niebezpieczeństwo, że migracja zacznie naprawdę w wielkim stopniu drenować, i to z tych lepiej przygotowanych, nasz kraj (...) nasze państwo, nasz aparat państwowy jest tak uwikłany w układy lobbystyczne i w układy już czysto patologiczne, po prostu kryminalne (...). Nie ma mowy o żadnej polityce gospodarczej w ciągu tych 17 lat, tej polityki nie było, były właśnie różnego rodzaju naciski i decyzje, które z tych nacisków wynikały (...). Skutki tego są bardzo rozległe, także w dziedzinie gospodarczej: olbrzymi podatek korupcyjny - żeby to tak nazwać, bo to często jest po prostu zwykły rabunek”.

Oszczercy z „Wyborczej”

Niedawno na łamach Naszego Dziennika (nr z 8 lutego) w tekście pt. Oszczercy z „Wyborczej” pisałem o jaskrawym przykładzie zafałszowywania prawdy w Gazecie Wyborczej - na podstawie umieszczonego tam skrajnie zdeformowanego opisu mego spotkania z Czytelnikami w Pruszkowie. Jeden z najnowszych numerów Gazety Wyborczej (z 4-5 marca) przynosi kolejny, szczególnie obrzydliwy zestaw fałszów i pomówień - tekst Anny Bikont Pięć lat po Jedwabnem. Autorka znana jest już z wydanego półtora roku temu grubaśnego paszkwilu na Jedwabne, Polaków, katolicyzm pt. My z Jedwabnego. Nowy tekst Bikont obfituje w przeróżne oszczerstwa i insynuacje na temat historii Jedwabnego i tamtejszych elit, AK-owców z tamtego regionu, działań władz Jedwabnego w ostatnich kilku latach, Radia Maryja i zmarłego prezesa KPA Edwarda Moskala. Podobnie jak w swej paszkwilanckiej książce Bikont nie omieszkała również zniesławić pamięci nieżyjącego już proboszcza Jedwabnego - ks. Edwarda Orłowskiego. W tekście Bikont znalazł się również atak na IPN i jego nowego prezesa, który wyraźnie odbiega w swych działaniach od tak promowanego przez Wyborczą b. prezesa L. Kieresa.
Na tle tekstu Bikont tym bardziej godne polecenia wydają się fragmenty ze świetnego wystąpienia ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, wygłoszonego na Jasnej Górze w 2001 r. i drukowanego w Głosie z 4 marca. W tekście zatytułowanym: Katolicy i Żydzi: dialog czy umizgi ks. prof. Chrostowski określił wprost jako „bzdurę” zmyślenia Grossa. Wystąpienie ks. Chrostowskiego zawierało bardzo ostrą krytykę deformowania dialogu chrześcijańsko-żydowskiego przez stronę żydowską. Ks. prof. Chrostowski mówił bez ogródek: „(...) my (...) prowadziliśmy dialog posługując się kategoriami moralnymi, a druga strona przekładała je na kategorie materialne. Kiedy zaczęliśmy mówić o współczuciu, to nasze współczucie również w Polsce zaraz zaczęto przekładać na żądania finansowe obliczone na ok. 65 miliardów dolarów”.

Kolejne spotkanie z prof. Jerzym Robertem Nowakiem odbędzie się w Szczecinie 18 marca br. o godz. 15.00 w szkołach salezjańskich przy ul. Ku Słońcu 124.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Rzecz o aniołach

Niedziela łowicka 40/2002

[ TEMATY ]

anioły

UMB-O/pl.fotolia.com

Któż z nas nie zna prostych i pełnych ufności słów modlitwy: "Aniele Boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój..." Dla niektórych była to może pierwsza w życiu modlitwa, szeptana jeszcze na kolanach matki. Ale czy anioły są żywo obecne tylko w świecie dziecięcej wyobraźni? Czy my, dorośli, też możemy wierzyć w anioły?

Jak ktoś kiedyś policzył, anioły są wspomniane w Piśmie Św. Starego i Nowego Testamentu 222 razy! Pismo Święte jest zatem od początku do końca przeplatane wzmiankami o aniołach. Bóg stawia anioły u wrót raju; aniołowie nawiedzają Abrahama; aniołowie wyprowadzają Lota i jego córki z pożaru Sodomy; anioł nie pozwala Abrahamowi zabić jego syna Izaaka. Czasem aniołowie są groźni: Bóg posyła anioła, który zabija pierworodne Egipcjan. Ale to anioł również wyprowadza Izraelitów z niewoli. Anioł zamyka paszcze lwów, żeby nie pożarły Daniela. Także w Nowym Testamencie jest wiele zdarzeń, w których występują aniołowie. Przecież to Archanioł Gabriel zwiastuje Maryi Pannie poczęcie Syna Bożego; aniołowie śpiewają przy Jego narodzinach i sprowadzają pasterzy do stajenki; aniołowie ostrzegają Mędrców ze Wschodu przed Herodem. Anioł objawia św. Józefowi tajemnicę wcielenia i każe uciekać Świętej Rodzinie do Egiptu. Aniołowie służą Jezusowi, przy grobie Jezusowym zapewniają o Jego zmartwychwstaniu, a przy wniebowstąpieniu zapowiadają powtórne przyjście Zbawiciela. Sam Pan Jezus wspomina o aniołach. Mówiąc na przykład o nawróceniu grzeszników, stwierdza: "Tak samo powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca" (Łk 15, 10). Opisując sąd ostateczny zaznacza, że to aniołowie zwołaja ludzi na ten sąd, a On, jako Sędzia, zjawi się tam otoczony aniołami.
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot. Miał 72 lata

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Pszenno

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Kazimierz Gniot

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

We wtorek 2 października w Świdnicy zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot, wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Pszennie.

Urodził się 21 kwietnia 1953 r. w Leśnej. Po ukończeniu Technikum Górniczego w Zgorzelcu w 1973 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych 19 maja 1979 r. z rąk bp. Wincentego Urbana otrzymał święcenia kapłańskie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję