Reklama

„Dobry duszek” - czyli siostra od Przeciszewskiego

Gdy nasz redakcyjny kolega Piotr Chmieliński zjawił się kiedyś na konferencji prasowej, organizowanej przez KAI, podeszła do niego siostra zakonna. - Chyba mnie nawet wtedy nie znała - opowiada. - Uśmiechnęła się i powiedziała: „Dobry duszku, jak dobrze cię widzieć!”. Taka właśnie jest s. Halina Rosiek - zgodnie uważają dziennikarze.

Niedziela Ogólnopolska 29/2007, str. 12-13

Stała się wizytówką KAI i to przez wielkie „W”. Każdy, kto przychodził lub dzwonił do redakcji, w pierwszej chwili trafiał na nią albo na jej życzliwy głos
Katolicka Agencja Informacyjna

Stała się wizytówką KAI i to przez wielkie „W”. Każdy, kto przychodził lub dzwonił do redakcji, w pierwszej chwili trafiał na nią albo na jej życzliwy głos<br>Katolicka Agencja Informacyjna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pracowała w Katolickiej Agencji Informacyjnej od 1993 r., czyli od początku jej istnienia. S. Halina Rosiek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej, tzw. służebniczek dębickich, w tych dniach zakończyła pracę w KAI-u. Zanim wyjechała z Warszawy, dzwoniła do dziennikarzy, by podziękować im za współpracę i pożegnać się. - Zabieram was wszystkich ze sobą - mówiła łamiącym się głosem.
W tym roku podczas XXIII kapituły generalnej poznały się na niej również współsiostry. Podczas głosowania została wybrana na jedną z czterech radnych do rady generalnej zgromadzenia. - Zawsze baliśmy się w KAI-u, że może się to stać i s. Halinka od nas odejdzie. Widać w zakonie jest bardziej potrzebna - mówi Izabela Matjasik, dziennikarka KAI-u.
Podczas przyjęcia pożegnalnego w redakcji wiceszef KAI-u Tomasz Królak zaproponował, aby zorganizować Siostrze „uroczysty ingres”. Wziął wózek do przewożenia książek i zapytał: - Siostra wskakuje? - Oczywiście - odparła s. Halinka. I przy aplauzie wszystkich wiózł ją na uroczystość do newsroomu, czyli pokoju, w którym dziennikarze piszą teksty. - Ma doskonałe poczucie humoru, uwielbia żartować. Przy czym robi to w taki sposób, aby nikogo nie urazić - mówi Królak. - Przeżyliśmy razem wiele i wspaniałych, i trudnych chwil - dodaje.

Najbardziej sympatyczne telefony

Reklama

Można powiedzieć, że s. Halinka wraz z innymi pracownikami tworzyła od podstaw KAI. W środowisku kościelnym i dziennikarskim była mocno utożsamiana z tą redakcją i Marcinem Przeciszewskim, jej prezesem. - Kiedyś śmieliśmy się, jak jeden z biskupów podszedł do s. Halinki i powiedział: - Siostra jest od Marcina Przeciszewskiego. Na to siostra: - Nie, Ekscelencjo. Jestem od Edmunda Bojanowskiego - wspomina Anna Wojtas, dziennikarka KAI-u.
- Przez te wszystkie lata stała się wizytówką KAI-u i to przez wielkie „W” - podkreśla Tomasz Królak. - Każdy, kto przychodził lub dzwonił do redakcji, w pierwszej chwili trafiał na nią albo na jej życzliwy głos. Było to bardzo ważne na początku lat 90., kiedy to wielu świeckich dziennikarzy podchodziło do naszej instytucji z dużą nieufnością. To właśnie siostra oswajała z nami wszystkich redaktorów, szybko zyskując ich sympatię - ocenia Królak.
Z czasem dziennikarze bez problemu rozpoznawali już głos s. Halinki. - To były najbardziej sympatyczne telefony, jakie odbierałam - rzeczowe, serdeczne i zawsze z dobrymi wiadomościami - mówi red. Lidia Dudkiewicz, wiceszefowa „Niedzieli”.
S. Halinka traktuje każdego człowieka jak kogoś wyjątkowego. Codziennie przez redakcję KAI-u przewija się wiele ludzi. - Zawsze dla wszystkich miała ciepłe słowo. Każdy był przez nią traktowany jako bardzo ważny gość. Teraz wielu ludzi mówi: - Wchodząc, można było odnieść wrażenie, że Siostra właśnie na mnie czekała. To było w niej niezwykłe - wyznaje Izabela Matjasik.
Do każdej redakcji przychodzą osoby, które nie mają konkretnego interesu, ale chcą z kimś porozmawiać, komuś się poskarżyć czy wyżalić. Bywało, że takie osoby przychodziły, kiedy s. Halinka miała bardzo dużo pracy, kilkadziesiąt spraw na głowie. - Jednak nigdy nikt nie poczuł, że jej przeszkadza. Dla niej zawsze najważniejszy był człowiek - podkreśla Izabela Matjasik. - W ogóle nie mogę sobie wyobrazić, aby s. Halinka była zniecierpliwiona albo zdenerwowana - dodaje Anna Wojtas.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stróż „Anioła Pańskiego”

Pracownicy KAI-u nie przypominają sobie, żeby Siostra była kiedyś przygnębiona czy smutna. Może bywała czasami zmęczona, ale nie smutna. - Ma wielką wiarę i mocnego ducha - uważa Izabela Matjasik. - Zawsze uśmiechnięta, radosna i wiecznie młoda. Była naszym uosobieniem szczęścia - dodaje.
Jednym z codziennych rytuałów s. Halinki było zwoływanie wszystkich pracowników do newsroomu w samo południe na wspólną modlitwę „Anioł Pański”. - To dzięki niej ta modlitwa tak mocno wrosła w naszą codzienność. To jest doskonały moment, aby zostawić swoje troski i ślęczenie przed komputerami i pomyśleć o czymś naprawdę ważnym, ponadczasowym - podkreśla Tomasz Królak. - Siostra była naszą codzienną rekolekcjonistką - dodaje.
Oprócz tego, że była w KAI-u supersekretarką, przez której ręce często przechodziły wielkie tajemnice firmy, to znała również tajemnice i strapienia wszystkich pracowników. Jest osobą, przed którą ludzie chętnie się otwierają i liczą na jej modlitwę. - Nawet przed kolegami z newsroomu nie otwieraliśmy się tak jak u niej w sekretariacie. Ona wiedziała o naszych chorobach, zmartwieniach i różnych życiowych zakrętach - wyznaje Tomasz Królak. - Była dla nas jak spowiednik, tyle że w zakonnym habicie - dodaje.

Stuprocentowa siostra

Tomasz Królak uważa, że s. Halinka jest osobą, która żyje na zewnątrz, ale jest przy tym mocno skoncentrowana na swojej duchowości. Potrafi dać światu bardzo wiele. Praca w agencyjnej redakcji, gdzie tempo pracy jest bardzo szybkie, musiała ją kosztować wiele wyrzeczeń, bo niełatwo jej było pogodzić takie zajęcie z charyzmatem zgromadzenia. - Zawsze jednak pozostawała stuprocentową siostrą. Kobietą, która doskonale odnalazła swoje miejsce w Kościele - podkreśla.
Przez ostatnie lata pracy w KAI-u pełniła również obowiązki przełożonej domu zakonnego przy ulicy Karolkowej w Warszawie. - S. Halinka była dla nas aniołem dobroci. Wyczuwała potrzeby serca każdej z nas - mówią współsiostry. Jej miłość do ludzi brała się z wiary. Często powtarzała, że największym darem Boga jest dar drugiej osoby. Zdaniem zakonnic z Karolkowej, s. Halinka była przełożoną wymagającą, ale przede wszystkim bardzo kochaną. Do jej obowiązków należało troszczenie się o całą wspólnotę. - Dzieliła się z nami wieloma informacjami z życia Kościoła. Lubiła swoją pracę w KAI-u. Często mówiła, że media są jedną z pasji jej życia - wyznają siostry służebniczki dębickie.
- Pomimo smutku, cieszę się, że odeszła z KAI-u. - Po pierwsze, będzie mogła w sposób bardziej autentyczny realizować swoje powołanie i charyzmat zakonny, a po drugie, tym, czym dzieliła się z nami, obdaruje teraz inne osoby - mówi Tomasz Królak.

S. Halina Rosiek

Rodzinne strony s. Haliny to ziemia sądecka. Po maturze wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich, a po złożeniu pierwszych ślubów zakonnych została skierowana na studia - filologię polską na KUL-u. Po ukończeniu studiów prowadziła duszpasterstwo młodzieży (oazy, rekolekcje, dni skupienia); redagowała też biuletyn zgromadzenia „Pod opieką Niepokalanej”. Zaangażowana w ewangelizację na Wschodzie. Pomagała w przygotowaniu dzieci, młodzieży i dorosłych do sakramentów św. Współpracowała z Zespołem Ewangelizacyjnym „Wschód”. Od początku istnienia KAI-u prowadziła w redakcji sekretariat.
Obecnie pełni funkcję jednej z radnych Rady Generalnej Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich. Jest również rzeczniczką prasową zgromadzenia oraz przełożoną domu macierzystego w Dębicy.
Pasją siostry jest czytanie. Lubi poezję ks. Jana Twardowskiego, ale sięga także po traktaty filozoficzne. Chociaż jest miłośniczką muzyki klasycznej, słucha również współczesnych muzyków chrześcijańskich.
Podczas wypoczynku uwielbia wędrować po górach. Kiedyś nawet wędrowała po górach Colorado. Docenia jednak także uroki morza, szczególnie o zachodzie słońca.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Biskupi Urugwaju wobec nowego prawa: zabicie chorego jest nieetyczne

Rada Stała Konferencji Biskupiej Urugwaju wyraziła głębokie zaniepokojenie i sprzeciw wobec przyjęcia przez tamtejszą Izbę Deputowanych projektu ustawy o „godnej śmierci”, która ma na celu legalizację eutanazji w tym południowoamerykańskim państwie. Za jego przyjęciem było 64 parlamentarzystów, a 29 przeciw.

W ogłoszonym komunikacie biskupi podkreślili, że aktywne doprowadzenie do śmierci chorego jest „sprzeczne z etyką” służby zdrowia. Wskazali, że „zabicie chorego jest nieetyczne nawet w celu uniknięcia bólu i cierpienia”, jak również wtedy, gdy sam „wyraźnie o to prosi”. Za etyczną i humanitarną praktykę uznali natomiast „sedację paliatywną” w sytuacji ekstremalnego cierpienia. Podkreślili, że opieka paliatywna jest jedynym sposobem godnego towarzyszenia pacjentowi, zachowując szacunek dla wartości ludzkiego życia.
CZYTAJ DALEJ

Świeccy katecheci: etaty może stracić nawet 10,5 tys. nauczycieli religii

2025-08-27 07:05

[ TEMATY ]

religia w szkołach

Adobe Stock

Z powodu zmian w organizacji lekcji religii etaty może stracić nawet 10,5 tys. katechetów - powiedział PAP członek zarządu Stowarzyszenia Katechetów Świeckich Dariusz Kwiecień. Dodał, że sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.

Zgodnie z decyzją MEN, od września tego roku lekcje religii mogą odbywać się w grupach międzyoddziałowych. Resort zdecydował także, że nauka religii i etyki będzie odbywać się w wymiarze jednej godziny lekcyjnej tygodniowo, a nie dwóch, jak obecnie, przed lub po obowiązkowych zajęciach edukacyjnych. Nowe przepisy będą obowiązywać od 1 września.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję