Chrześcijańska nadzieja - to temat przewodni drugiej encykliki Benedykta XVI „Spe salvi”. - Papież odpowiada w niej na pytanie: Jak pachnie nadzieja? Mówi, że chrześcijańska nadzieja ma zapach zbawienia - uważa ks. prof. Henryk Seweryniak z UKSW.
Druga encyklika Benedykta XVI ukazała się równocześnie w ośmiu językach. Jej polska prezentacja odbyła się 30 listopada w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
- Ojciec Święty od wielu lat zajmuje się teologią. Nic więc dziwnego, że swoje pierwsze encykliki poświęca cnotom teologicznym: wierze, nadziei i miłości - uważa abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce. Papież zaczął od najważniejszej cnoty, jaką jest miłość. A teraz mamy nadzieję.
Papież przypomina, że współczesny świat został uwiedziony wiarą w postęp, a ludzie myślą, że zdołają sobie stworzyć raj na ziemi. - Benedykt XVI pokazuje nam, że ta droga jest zgubna. Postęp nie da nam prawdziwej nadziei - podkreślił abp Kowalczyk. - Człowiek, który nie spotkał w swym życiu Boga, nie zaznał w pełnym wymiarze nadziei. Bowiem to Chrystus jest naszą nadzieją na zmartwychwstanie - dodaje nuncjusz apostolski.
Zdaniem ks. prof. Henryka Seweryniaka, nowa encyklika jest stosunkowo krótka. - To jest mała encyklika o wielkiej nadziei. Z dużym akcentem na słowo „wielkiej” - podkreśla ks. Seweryniak. Jego zdaniem, Benedykt XVI jest współczesnym ojcem Kościoła. Mędrcem, który potrafi odpowiadać na pytania współczesności. Takie pytanie zadał Richard Dawkins w, niestety, bardzo popularnej książce „Bóg urojony”. Zapytał: Jak pachnie nadzieja? - Dziś Papież odpowiada na to pytanie. Mówi, że prawdziwa, wielka chrześcijańska nadzieja pachnie zbawieniem - uważa wybitny teolog z UKSW.
W „Spe salvi” Papież przypomina wiele myśli filozoficznych i teologicznych. Cytuje w niej zarówno Ojców Kościoła, jak i twórców filozofii materialistycznej. Zarysowuje historie odchodzenia człowieka od nadziei. Meandry historii myśli europejskiej - według Benedykta XVI - spowodowały, że dziś na nowo stajemy wobec pytania, w czym możemy pokładać nadzieję. - Papież wskazuje nam, teologom, na teologię przyszłości, teologię nadziei - podkreśla ks. Seweryniak.
Jeśli wraz z postępem technicznym nie idzie postęp w formacji etycznej człowieka, w wewnętrznym wzrastaniu człowieka, wówczas nie jest on postępem, ale zagrożeniem dla człowieka i dla świata. Postępu etycznego nie da się porównać z postępem naukowym. O ile wiedza się sumuje i każde pokolenie może wnieść coś nowego do ogólnoludzkiego dziedzictwa, o tyle postęp moralno-etyczny każde pokolenie musi wypracowywać na nowo.
Mimo wszystko najnowsza encyklika jest bardzo optymistycznym orędziem dla świata. Zdaniem ks. Seweryniaka, gdy śledzi się całe nauczanie najpierw teologa ks. Josepha Ratzingera, później kardynała i przewodniczącego Kongregacji Nauki Wiary, a teraz papieża, to widać pewne zmiany akcentów. - Młody Ratzinger uprawiał bardzo ciepłą i optymistyczną teologię. Później musiał się z urzędu zmagać z błędami teologicznymi. Dlatego też musiał stawiać jasne, wyraźne granice i czasem trudno było mówić o optymizmie. Dziś u Papieża czujemy optymistycznego ducha teologa sprzed kilkudziesięciu lat - mówi ks. Seweryniak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu