Reklama

Kościół

Bp Śmigiel na Jasnej Górze do Ludzi Pracy: wolność wewnętrzna ciągle wymaga wysiłku

- Wolność wewnętrzna ciągle wymaga wysiłku - przypomniał na Jasnej Górze bp Wiesław Śmigiel z Torunia podczas Mszy św. celebrowanej w ramach 40. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Ludzi Pracy. Odbywa się pod hasłem „Księże Jerzy - jesteśmy tu, aby wypełnić Twój testament”.

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Solidarność

ludzie pracy

bp Wisław Śmigiel

Jasna Góra/Facebook

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kaznodzieja zauważył, że ludzie pracy przychodzą na Jasną Górę, gdzie zawsze byliśmy i jesteśmy wolni, by wypełnić testament ks. Jerzego Popiełuszki. Jednak nie chodzi wyłącznie o obecność u stóp Matki Bożej Częstochowskiej, ale o to, by pielgrzymka pomogła przypomnieć przesłanie błogosławionego i na nowo poczuć tamtego ducha Bożego, który przemienił oblicze naszej ziemi. - Chcemy zrobić rachunek sumienia, co zostało z tamtych ideałów i nauczania, które wówczas było ważne i poruszało nasze serca - mówił bp Śmigiel.

Podkreślił konieczność troski o wolność. Zauważył, że choć cieszymy się, że nasza Ojczyzna jest wolna i demokratyczna, opadły okowy zewnętrzne i za to jesteśmy Bogu i ludziom wdzięczni, to jednak wolność wewnętrzna ciągle wymaga wysiłku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Pojawiają się pokusy, aby odebrać nam prawo nieskrępowanego mówienia o zasadach wiary, szczególnie w przestrzeni publicznej - zaznaczył kaznodzieja. Podkreślał, że „ludzie wiary nie są obywatelami drugiej kategorii i mają takie same prawa, jak inni”. - Nie chodzi o żadne przywileje, ale o równość i sprawiedliwość, mamy prawo do wiary się przyznawać, o niej mówić, domagać się poszanowania wolności religijnej, a rodzice mają prawo do wychowania swoich dzieci w duchu wartości, które dla nich są ważne - powiedział bp Śmigiel.

Reklama

Mówiąc o wolności wewnętrznej ordynariusz toruński podkreślał także pozostanie wiernym prawdzie. - Moda, presja przeróżnych wrogich wierze ideologii, ale także konsumpcjonizm sprawiają, że nadal potrzeba sporo odwagi, mądrości i duchowej siły, aby naprawdę być wolnym - zaznaczył.

Za papieżem Franciszkiem kaznodzieja przypomniał, że „pod presją reklamy, materializmu praktycznego, konsumpcjonizmu, człowiek przestaje być wolny, staje się niewolnikiem konsumpcji, a pracownik zaczyna być traktowany instrumentalnie i przedmiotowo jako środek potrzebny do zysku. - To przerażające i dlatego tak ważna jest chociażby niedziela, jako dzień wolny od pracy, ale też jako dzień odpoczynku i czasu dla rodziny i drugiego człowieka - mówił kaznodzieja. Zauważył, że w wielu krajach Europy i nie tylko, w niedzielę jest zakaz handlu, u nas jedynie ograniczenie, ale i to budzi sprzeciw niektórych środowisk, co dziwi, bo te same środowiska wskazują na kraje wysokorozwinięte i wyszukują tam mniej szlachetnych przykładów i chcą je przenosić do naszej kultury.

- Człowiek nie jest niewolnikiem konsumpcji i ma prawo do odpoczynku i ma prawo również do modlitwy - przypominał.

Ordynariusz toruński zauważył, że jako konsumenci powinniśmy zwracać uwagę również na to, kiedy i co kupujemy. - To wydaje się banalne, ale jest niezwykle ważne. Powinniśmy wspierać, na ile to możliwe, rodzime produkty unikając szczególnie tych, które zostały wyprodukowane w krajach, w których np. panuje niewolnicza praca lub zyski są przeznaczane na finansowanie wojny i zabijanie niewinnych ludzi - podkreślał. Dodawał, że „kiedy takie produkty kupujemy poniekąd sami wspieramy zło”.

Mszę św. celebrował abp Józef Kupny, delegat Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Ludzi Pracy. Tradycyjnie wypowiedziany został akt zwierzenia Maryi Patronce Robotników.

2022-09-18 16:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dobro pod szyldem „Solidarności”

Z ks. prał. Eugeniuszem Jankiewiczem o sierpniu 1980 r. w regionie i „Solidarności” rozmawia Kamil Krasowski.

Kamil Krasowski: Sierpień 1980 r. to czas strajków na Wybrzeżu, zakończonych zawarciem tzw. porozumień sierpniowych i powstaniem „Solidarności”. Czy echa protestów na Wybrzeżu odbijały się w naszym regionie?
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Co miało zostać przykryte – będzie ujawnione

2025-10-01 07:27

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Ostatnie przesłuchanie Zbigniewa Ziobry pokazuje, jak łatwo polityczny spektakl pożera własnych autorów. Komisja ds. Pegasusa, powołana przez wybrakowany Sejm, co Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z Konstytucją, miała być narzędziem rozliczeń i widowiskiem z tezą. Zamiast tego otrzymaliśmy paradoks: były minister, wchodząc spokojnie „z kawą”, narzucił narrację i przesunął ciężar rozmowy na to, co władza wolałaby zostawić w ciszy – na aferę Sławomira Nowaka, wątki Polnordu i rosyjskie tropy.

Gdy komisja próbowała wracać do przygotowanych kwestii, na sali rosła nerwowość, bo to nie świadek, lecz pytający byli pod presją faktów, które nie pasują do politycznej układanki.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję