Reklama

Jan Paweł II

Problemem nie jest Jan Paweł II

Jakoś jestem spokojny o Jana Pawła II. Jeśli o kimś mógłbym powiedzieć, że jest na pewno święty, to o nim. Nie dlatego, że został beatyfikowany i kanonizowany, bo to jest tylko konsekwencja. Dlatego, że po prostu był święty. Dotąd mi w uszach brzmią słowa, które ks. Konrad Krajewski – wtedy jeszcze ceremoniarz papieski – w Kolegium Polskim w Rzymie powtarzał jak refren: „Dotykałem świętego. Dlaczego nie zostałem świętym?”.

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Reprodukcja Łukasz Krzysztofka

Koronacja cudownego obrazu Matki Bożej Opolskiej na Górze św. Anny, 21 czerwca 1983 r.

Koronacja cudownego obrazu Matki Bożej Opolskiej na Górze św. Anny, 21 czerwca 1983 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie boję się akt, archiwów i świadków, tak jak nie boję się, że ktoś znajdzie jakiś starożytny manuskrypt, które będzie miał inną wersję Ewangelii. Jest bowiem za wiele świadectw, które potwierdzają jej zgodność, żeby lękać się o to, co z tymi świadectwami może nie być zgodne. Miliony ludzi na całym świecie śledziło papieża z daleka i z bliska. I jeśli wołaliśmy „Santo subito”, to nie dlatego, że wybraliśmy emocje i rezygnację z solidnych badań. Po prostu było to tak oczywiste jak słońce i księżyc, a świadków tego, że nie ma się do czego przyczepić było więcej niż lądowania Amerykanów na księżyc.

Problem nie jest z Janem Pawłem II. Problem jest z nami. Coś dziwnego dzieje się w społeczeństwie i to jest widoczne przynajmniej na siedmiu płaszczyznach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Po pierwsze, nie zależy nam na rozwiązywaniu prawdziwych problemów. W styczniu 2013 trzy razy dziennie sprawdzałem, co na temat Kościoła i księży piszą na głównej stronie portale gazeta.pl, onet. pl. i interia.pl. Okazało się, że ilość artykułów na głównej mówiąca na ten temat wahała się między 30 a 60 w zależności do portalu i prawie wszystkie były negatywne, tzn. mówiące o negatywnym zachowaniu księży. W styczniu 2023 roku zrobiłem podobnie, z tym, że sprawdzałem raz dziennie i dodałem jeszcze wirtualna.pl. Z grubsza (bo zawsze coś mogłem pominąć) na głównej stronie na temat Kościoła i księży było tekstów: 27 (Interia), 28 (WP), 40 (Gazeta) a nawet 45 (Onet). Księży w Polsce jest 30 tysięcy, 4 razy więcej jest lekarzy, 5 razy więcej jest żołnierzy, 20 razy więcej jest nauczycieli, ale ilość artykułów na temat innych profesji jest zdumiewająca niska. A przecież wystarczy zejść z Internetu do realu, żeby zobaczyć, że problemy, którymi żyją ludzie są naprawdę inne. Ale nam jako społeczeństwu nie zależy na rozwiązywaniu prawdziwych problemów. I to jest pierwszy nasz problem.

Po drugie, nie zależy nam na faktach. Były badania GUS-u na temat przyczyn małej dzietności Polaków. Każdy mógł je zobaczyć. Abp Jędraszewski w liście na Wielki Post wymienił te, które były najczęstsze. Rozpętała się burza. To nic, że z badań wynikało, że tylko 2% podaje za przyczynę zbyt małej mieszkanie. I nawet można by zrozumieć sławny list Polki, bo przecież ktoś może się w tych 2% procentach znajdować. Ale jeśli największe portale – także katolickie – szerują problemy z przewijakami i nawet jedna czy drugi profesor mówią w mediach, że przyczyną braku otwarcia na życie – wbrew badaniom – są problemy finansowe, to o co nam chodzi? Nam jako społeczeństwu coraz mniej zależy na faktach. I to jest drugi nasz problem.

Reklama

Po trzecie, nie zależy nam na prawdzie. Wybuchła afera z ks. Stryczkiem. Kilkaset świadków przesłuchanych. Nie skażą go za mobbing. „Ale jest winny, choćby sąd inaczej orzekł, bo to są takie sprawy, których się nie da udowodnić”. Wybuchła sprawa z bp. Szkodoniem. Był proces. Nie stwierdzono winy. „Ale skoro nie ma pewności, że nic nie było, na pewno coś było”. To samo z kard. Dziwiszem. Przyjechał z Rzymu kard. Bagnasco. Sprawdzał zarzuty tuszowania pedofilii. Zarzuty się nie potwierdziły. „Ale skoro się znali z Rzymu, to na pewno poszło po znajomości”. Nam jako społeczeństwu nie zależy na prawdzie. Zależy nam na tym, żeby nasza opinia była prawdą, a nie żeby prawda była naszą opinią. I to jest nasz trzeci problem.

Po czwarte, nie zależy nam na żadnych archiwach. Przerabialiśmy to już przy okazji lustracji a jeszcze bardziej w sprawie McCarrricka. Raport był zrobiony rzetelnie. Każdy mógł go przeczytać. I każdy kto umie czytać, zobaczył, że nie można oskarżać papieża w tej sprawie. Pomogło? Nie. Wystarczy poczytać niektóre teksty a jeszcze lepiej komentarze. Tysiące ludzi dalej uważa i powtarza jak mantrę, że papież jest winny. Dlatego rozpowszechnia się zdjęcie papieża z McCarrrickiem, wypowiadając słowa o „drapieżcy seksualnym” i sprawa gotowa. Zmieniły coś badania archiwów? Nie. Bo nam jako społeczeństwu nie zależy na archiwach. Nam zależy na hakach. I to jest nasz czwarty problem.

Reklama

Po piąte, nie zależy nam na ofiarach. Gdyby nam zależało na ofiarach, to byśmy walczyli z pedofilią a nie z pedofilią w Kościele. Jeśli nauczyciel widzi, że cała klasa ściąga na sprawdzianie i wpisuje ocenę niedostateczną tylko prymusowi, to czy nauczycielowi zależy na tym, żeby cała klasa nie ściągała? Nie. Zwłaszcza, że cała klasa cieszy się, że prymus dostał pałę. Gdyby nam zależało na ofiarach, to byśmy sprawdzili wszystkie archiwa, wyłapali każdego SB-ka, który złamał życie niejednej osobie. Wyrzucili z sejmu i sądów ludzi, którzy przyłożyli rękę do rządów komuny. Zrobilibyśmy narodowy program walki z pedofilią, informowali na portalach, jak sobie radzi z tym Kościół a jak nauczyciele, jak lekarze a jak terapeuci. Przepytali świat celebrytów i dziennikarzy. Ale nam nie zależy na ofiarach. Raz skrzywdzeni staję się narzędziem partykularnych interesów. I to jest nasz piąty problem.

Po szóste, nie umiemy myśleć. Przecież każdą sprawę musi się rozpatrywać w szerszym kontekście, również historycznym. Czy naprawdę mądrym jest oskarżać katolickich lekarzy za to, że sto lat temu operowali bez masek? Czy można śmiać się ze starożytnych uczonych za to, że uważali, że ziemia jest płaska? Nigdy nie wolno przerzucać swoich pojęć i rozumienia wiedzy na czasy, kiedy takiej wiedzy nie było! Historia lubi się powtarzać. I wierzę gorąco w to, że tak jak my oskarżamy poprzednie pokolenia, oskarżą i nas. Nie wiem za co. Czy za pozwalanie od najmłodszych lat na smartfony, czy za to, że będąc tak wykształceni, nie rozumieliśmy, że aborcja to zabójstwo. Nie wiem za co. Ale jeśli społeczeństwo nie postawi na homo sapiens, to homo emoticus na pewno nie będzie przejmował się, jaka była historyczna prawda, tylko wsadzi nas w takie ramy, jakie mu będą pasować. Nie potrafimy zgodzić się na prymat myślenia nad emocjami. I to jest nasz szósty problem.

Reklama

Po siódme, jesteśmy nielogiczni. Jeśli ktoś mówi, że nie rozumie, jak papież mógł nie zrobić więcej dla ofiar, a afiszuje się profilem wspierającym marsz za aborcją, jeśli ktoś strzela do kamery, że episkopat to dno a nie zna nawet 10% biskupów, to nie ma w tym żadnej logiki. Logika jest nieodłączną częścią prawdy. I nie będzie prawdy tam, gdzie nie będzie logicznego myślenia. Nie potrafimy logicznie myśleć, coraz mniej łączymy przyczyny ze skutkami, nie przeszkadza nam, że to się nie trzyma kupy, bo światem zaczęły rządzić lajki a nie logika. Stąd również nie oblejemy studenta, bo choć logicznie tyle mu się należy, tak zrobić nie można, bo nas lubił nie będzie. Zdecydowaliśmy się jako społeczeństwo, że lubienie jest ważniejsze niż logika. I to jest nasz siódmy problem.

Problemem nie jest Karol Wojtyła II, bo jemu zależało na prawdzie i ta prawda go wyzwoliła. Problem jest z nami. On nas przeprowadził przez Morze Czerwone. Nam zachciało się na nowo Egiptu. Nie prawdy, do której dochodzi się przez krzyż, ale faraonów emocji, manipulacji, krzyków i podziałaów. I jak tak dalej pójdzie, skończymy zniewoleni każdy własną wizją przeszłości. Jak rodacy Jezusa, którzy potrafili nawet zapłacić za to, żeby rozgłaszać, że Chrystus nie zmartwychwstał.

CZYTAJ WIĘCEJ WĘGRZYNIAK.COM

2023-04-01 07:15

Oceń: +22 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Epoka papieży misjonarzy

Upadek Państwa Kościelnego (1870 r.) wiązał się z wieloma konsekwencjami dla Kościoła. Jedną z nich była sytuacja demonstracyjnej izolacji polegającej na zamknięciu się papiestwa w ciasnych granicach Watykanu. Werbalnym wyrazem tego stanu rzeczy w dziejach papiestwa był termin, którym określał się papież jako „więzień Watykanu”. Papieże tego okresu kierowali Kościołem powszechnym, ale czynili to z Watykanu, a więc nie opuszczając dobrowolnie granic Wiecznego Miasta. Inspirowali i kierowali działalnością misyjną, ale jej realizatorami byli rozsiani po świecie misjonarze. Taki stan rzeczy trwał do roku 1929, kiedy to w wyniku układów znanych pod nazwą Paktów Laterańskich powstało Państwo Watykańskie. Uregulowane też zostały sprawy między Kościołem a państwem włoskim. Odtąd papież jako suweren niezależnego, choć skromnego rozmiarami Państwa Watykańskiego, miał pełną swobodę wychodzenia poza jego granice. Status papieża jako „więźnia Watykanu” przeszedł więc do historii w porządku prawnym. Jednak w praktyce życia kościelnego przetrwał ten stan do II Soboru Watykańskiego. Sobór ten dorzucił do radykalnej przemiany pragmatyki papiestwa jeden jeszcze ważny element, a mianowicie usankcjonował zasadę kolegialności z odpowiedzialnością biskupów nie tylko za powierzony im lokalny Kościół, ale także za Kościół powszechny. Usankcjonowanie przez Sobór zasady kolegialności stało się drugim współczynnikiem tego, co można nazwać eksplozją epoki papieży misjonarzy.
CZYTAJ DALEJ

Bp Pindel w Oświęcimiu: miłość, jaką zastosował w obozie św. Maksymilian silniejsza niż nienawiść

2025-08-14 12:44

[ TEMATY ]

Oświęcim

bp Roman Pindel

św. Maksymilian Maria Kolbe

Niepokalanów/fot. Monika Książek

„Obyśmy pamiętali o tym przykazaniu, a tak mogli zaliczać się do przyjaciół Jezusa, nawet jeżeli nie jesteśmy zdolni do tej miary miłości, jaką okazał tutaj św. Maksymilian” - zaapelował w byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau bp Roman Pindel. Kaznodzieja nawiązał do słów z Ewangelii według św. Jana: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13), wskazując, że franciszkanin z Niepokalanowa zastosował w obozie „zupełnie inny środek” niż ci, którzy zabijali tutaj na masową skalę. Msza św. przy ołtarzu polowym obok Bloku 11 w byłym niemieckim KL Auschwitz była kulminacyjnym elementem uroczystości związane z 84. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Kolbego.

Liturgii przewodniczył emerytowany biskup rzeszowski Kazimierz Górny, który w przeszłości był budowniczym kościoła św. Maksymiliana w Oświęcimiu. W uroczystościach uczestniczyło kilkudziesięciu kapłanów oraz liczni pielgrzymi. Modlił się m.in. bp Stanisław Dowlaszewicz OFMConv z Boliwii oraz prowincjał krakowskich franciszkanów konwentualnych o. Mariusz Kozioł OFMConv.
CZYTAJ DALEJ

Abp Zieliński: Wniebowzięta przybliża nas do Boga

2025-08-15 06:57

[ TEMATY ]

Abp Zbigniew Zieliński

Wniebowzięta

przybliża nas

do Boga

Archidiecezja Poznańska

Abp Zbigniew Zieliński podczas uroczystości ku czci Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Charbielinie

Abp Zbigniew Zieliński podczas uroczystości ku czci Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Charbielinie

Zasługi Maryi sprawiają, że nasze ludzkie, często ułomne modlitwy, nabierają większego znaczenia, gdy wpisuje się w nie obecność Matki Bożej. Ona nie jest po to - jak mówił kard. Wyszyński - żeby od Boga oddalać, Ona jest po to, żeby do Boga przybliżać - mówił podczas uroczystości ku czci Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Charbielinie w archidiecezji poznańskiej abp Zbigniew Zieliński.

Metropolita poznański przewodniczył Mszy św. dla strażaków w wigilię uroczystości ku czci Matki Bożej. „Zgromadziliśmy się w tym niezwykle uroczym miejscu, w którym Pan Bóg mówi poprzez piękno przyrody wyrzeźbionej, namalowanej ręką kochającego Stwórcy, ale także uświetnionej obecnością Maryi i łaskami, których historia tu trwa. Czcimy Tę, która jest Wniebowziętą, i którą nazywamy Pośredniczką Łask, jeszcze raz zdając sobie sprawę, jaka była i jaka jest Jej rola, niezwykła obecność” - mówił abp Zieliński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję