Reklama

Papież Miłosierdzia

Niedziela Ogólnopolska 18/2011, str. 28

Adam Wojnar

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Andrzej Tarwid: - Papież Polak zostanie beatyfikowany w Święto Miłosierdzia Bożego. Jak na wyznaczenie tak szczególnej daty zareagowały siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia?

S. Elżbieta Siepak ZMBM: - Pierwszą reakcją była wielka radość. Muszę bowiem powiedzieć, że od dnia śmierci Jana Pawła II modliłyśmy się o jego rychłą beatyfikację. To była nasza stała intencja: po Mszy św., przy modlitwie brewiarzowej czy w Godzinie Miłosierdzia. Ponadto w tej intencji modlili się pielgrzymi i osoby związane z łagiewnickim sanktuarium.
Jeśli zaś chodzi o termin beatyfikacji, to przyznam, że osobiście nie wyobrażałam sobie innej daty niż właśnie Święto Miłosierdzia Bożego.

- Skąd to przekonanie? Media spekulowały, że beatyfikacja odbędzie się raczej jesienią, w okolicach wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Te spekulacje medialne nie brały jednak pod uwagę istoty pontyfikatu Jana Pawła II. A przecież nie można zrozumieć ani jego życia, ani papieskiej posługi, ani jego nauczania bez tajemnicy Bożego Miłosierdzia. Przypomnę, że to Jan Paweł II napisał pierwszą w historii Kościoła encyklikę poświęconą Bożemu Miłosierdziu - „Dives in misericordia”, beatyfikował i kanonizował s. Faustynę, której Chrystus przekazał orędzie Bożego Miłosierdzia, to orędzie dał Kościołowi na trzecie tysiąclecie wiary, cały świat zawierzył Bożemu Miłosierdziu. Również jego odejście do domu Ojca miało miejsce w wigilię Święta Miłosierdzia. Wystarczy tych kilka faktów, aby Karola Wojtyłę nazwać Papieżem Miłosierdzia. A skoro tak, to jego beatyfikacja powinna być związana z tym świętem, które ustanowił dla Kościoła.

- Jan Paweł II powiedział, że orędzie Bożego Miłosierdzia zabrał na Stolicę Piotrową z Łagiewnik. Jak, zdaniem Siostry, należy widzieć łączność między Papieżem a św. Faustyną, którzy nigdy się nie spotkali, choć, jak piszą biografowie, ich drogi o mało co nie przecięły się w Krakowie?

- To były zaledwie dwa miesiące, kiedy s. Faustyna i Karol Wojtyła przebywali w Krakowie w tym samym czasie. Ale, jak Pan powiedział, fizycznie ich drogi nigdy się nie przecięły. Natomiast to, co ewidentnie ich połączyło, to wymiar duchowy. Wnoszą oni w historię Kościoła głębokie spojrzenie na tajemnicę Miłosierdzia Boskiego i ludzkiego, ukazują jej piękno i bogactwo. Innymi słowy - dla nich miłosierdzie to nie tylko sporadyczne akty, ale styl chrześcijańskiego życia.

- Ten sam styl chrześcijaństwa, ale jednak propagowany inaczej...

- Oczywiście, styl życia skoncentrowany na tajemnicy Bożego Miłosierdzia, z której wypływa postawa zaufania wobec Boga (pełnienie Jego woli) i miłosierdzia względem bliźnich. Realizowany inaczej, bo każde z nich miało inne powołanie i zadania do spełnienia. Św. Faustyna miała wiernie zapisać orędzie Miłosierdzia, natomiast Karol Wojtyła miał je przekazać światu. I robił to jako kapłan, biskup i w końcu papież.

Reklama

- À propos zadań, to trzeba również przypomnieć, że Ojciec Święty postawił zadanie przed Łagiewnikami. To stąd ma płynąć orędzie o Bożym Miłosierdziu na cały świat. Proszę powiedzieć, w jaki sposób jest to realizowane przez zgromadzenie?

- Najkrócej mówiąc, poprzez świadectwo życia, dzieła miłosierdzia. A także przez słowo i modlitwę. Tak jak to czyniła św. Faustyna i do czego wzywa orędzie Miłosierdzia, które zapisała w „Dzienniczku”. Tak samo postępują apostołowie Bożego Miłosierdzia, którzy w tej misji nas wspierają. Jeśli chodzi o dzieła miłosierdzia, to w Łagiewnikach prowadzimy ośrodek dla dziewcząt potrzebujących pomocy moralnej, w którym mamy 4 szkoły i internat. Obecnie pod naszą opieką jest ponad 70 dziewcząt.

- A czy orędzie przez słowo i modlitwę głoszone jest tylko do pielgrzymów?

- Oczywiście, pielgrzymów jest najwięcej, ale prowadzimy także formację apostołów Bożego Miłosierdzia w stowarzyszeniu „Faustinum” w wielu językach oraz wydajemy publikacje poświęcone św. Faustynie i Miłosierdziu. Osoby, które z tego korzystają, nie tylko pogłębiają swoje życie duchowe, ale także owocniej głoszą orędzie Miłosierdzia w swoich rodzinach, w pracy - wszędzie, gdzie żyją i działają. Czynią to w codziennych kontaktach z ludźmi, nieraz bez słów.

- Nie sposób nie zapytać, jak to się odbywa.

Reklama

- Przez świadectwo życia. Pewna osoba z Niemiec np., która odbyła u nas formację, zaangażowała się w świadczenie pomocy ludziom zagubionym moralnie. Zaprasza ich do siebie do domu, daje im jedzenie, ubranie, pozwala się umyć itd. Dla wielu z nich słowo „Bóg” nic nie znaczy, dlatego trudno im o Nim opowiadać słowami. Kiedy jednak doświadczą bezinteresownej pomocy, pytają: Dlaczego pani to robi? A ona mówi, że chce być podobna do Ojca. I dopiero wtedy zaczyna się opowieść o Bogu, który jest Ojcem Miłosierdzia.

- Zaczęliśmy rozmowę od beatyfikacji, która odbędzie się w Święto Miłosierdzia Bożego. Proszę powiedzieć, jak w tym roku to święto będzie obchodzone w Łagiewnikach?

- Spodziewamy się, że do Łagiewnik przyjadą nie tylko pielgrzymi, którzy każdego roku przybywają do tego sanktuarium na Święto Miłosierdzia, ale także wierni, którzy nie mogą udać się do Rzymu. Tak więc pierwsza niedziela po Wielkanocy będzie przeżywana także w aspekcie tego wydarzenia, co uwidoczni się we wszystkim, nie tylko w Liturgii, ale także choćby w dekoracji sanktuarium. Przygotowujemy m.in. specjalną wystawę przy wejściu do kaplicy z cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego i grobem św. Siostry Faustyny, która przybliży Jana Pawła II właśnie jako Papieża Miłosierdzia.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dar Leona XIV dla Episkopatu Kanady - 62 artefakty z Muzeów Watykańskich

2025-11-15 11:38

[ TEMATY ]

dar

Kanada

Muzea Watykańskie

Leon XIV

Vatican News

Papież przyjął na audiencji przedstawicieli episkopatu Kanady. Po zakończeniu spotkania wydano komunikat na temat przekazania 62 artefaktów z kolekcji etnograficznych Muzeów Watykańskich. Leon XIV pragnął, aby ten dar był konkretnym znakiem dialogu, szacunku i braterstwa – czytamy w oświadczeniu.

Oto treść wspólnego oświadczenie Stolicy Apostolskiej i Konferencji Episkopatu Kanady:
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

XX Dni Muzyki Kościelnej

2025-11-15 22:44

plakat organizatorów

W sobotę 15 listopada po raz kolejny w Archidiecezji Krakowskiej rozpoczęły się Dni Muzyki Kościelnej.

Cykliczne wydarzenie potrwa do 23 listopada. Organizują je:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję