Reklama

Ojciec i prorok nieustraszony

30 lat minęło w maju od przejścia na stronę pełnego życia przed obliczem Boga Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego. W sierpniu br. wspominamy Prymasa Tysiąclecia z racji 110. rocznicy jego urodzin

Niedziela Ogólnopolska 32/2011, str. 8-9

Archiwum Jasnej Góry

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Były takie sytuacje dla Kościoła, żeśmy przegrywali z rządami. I nadal możemy przegrywać z rządem takim czy innym, z partią taką czy inną, z państwem takim czy innym, ale nie wolno nam przegrać z Narodem
Stefan Kardynał Wyszyński

Ten Mojżesz czasów komunistycznych, który wyprowadził Polaków z niewoli upodlenia i kłamstwa sowieckiej ideologii, nie zobaczył ziemi obiecanej, choć oglądał ją już w nadziei, widząc przy sobie wielkiego ucznia i przyjaciela, polskiego Jozuego przełomu XX i XXI wieku - Jana Pawła II. Miałem szczęście widzieć tę radość Prymasa Polski na Szczycie Jasnej Góry w 1979 r., gdy ze spokojem, z dumą i satysfakcją z wypełnienia misji patrzył na Papieża Polaka. W jego otwartych ramionach i w wielkim sercu Prymas widział uratowaną i odnowioną Polskę. Mógł wtedy zawołać za świątobliwym starcem Symeonem: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju...” (por. Łk 2, 29).

Przeprowadził Polskę przez czerwony komunizm

Reklama

W tym odchodzeniu żył przekonaniem, że jedni sieją, zaś inni zbierają. Prymas przeżył jeszcze czas narodzin „Solidarności”, ale oszczędzone mu było doświadczenie wojny wydanej narodowi podczas stanu wojennego w 1981 r. Ten rok był dla nas bardzo bolesny. Najpierw chciano zabić Jana Pawła II 13 maja, 28 maja zmarł ojciec narodu, kard. Wyszyński, który przeprowadził Polskę przez morze czerwonego komunizmu, zaś 13 grudnia gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny. Jan Paweł II zbierał te cierpienia w modlitwę i składał u stóp Jasnogórskiej Maryi, żeby Ona z tych bolesnych doświadczeń wyprowadziła dobro. Powiew „Solidarności” rozerwał kajdany komunizmu, powalił mur berliński, zapoczątkował wyzwolenie serc, co stale jest ciężką orką na ugorze skrzywionych sumień. Gdy mija 30 lat od bolesnych doświadczeń roku 1981, widzimy, jak trudno zagospodarować nam wolność, którą wypracowali dla nas dwaj wielcy Polacy: bł. Jan Paweł II i sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziedzictwo

Reklama

Pytamy ostatnio, co nam pozostało w sercach z dziedzictwa bł. Jana Pawła II, próbując obudzić w sobie entuzjazm, jaki rozpalał nas podczas spotkań z Papieżem Polakiem. Po jego beatyfikacji może trochę ożywiło się obcowanie z Janem Pawłem Wielkim, ale daleka jeszcze droga do życia jego dziedzictwem.
Za mało też chyba stawiamy sobie pytań o to, czy jest w naszym życiu coś z dziedzictwa pokornego sternika, Prymasa Tysiąclecia, dzięki któremu uratowaliśmy się z potopu komunizmu politycznego zniewolenia oraz liberalizmu w polskim Kościele. Czasem odnosi się smutne wrażenie, że to Prymas już zapomniany.
Polska potrzebuje dziś nawrócenia na drogi Prymasa Tysiąclecia, który był niezłomnym obrońcą tego, co polskie, tego, co rodzime, nasze, obrońcą korzeni, z których wyrastamy. Był obrońcą tradycji, umiał z niej czerpać i nadać jej ton życia, ale był też odważnym inspiratorem wielu inicjatyw duszpasterskich i społecznych, które nie wszystkim się podobały. Cokolwiek by nie powiedzieć o jego inicjatywach, jak Wielka Nowenna przed tysiącleciem chrześcijaństwa w Polsce, wielkie i trwające do dziś nawiedzenie polskich parafii przez kopię Cudownego Obrazu Jasnogórskiego, Społeczna Krucjata Miłości, dzieło Pomocników Maryi Matki Kościoła, Czuwania Soborowe, to trzeba stwierdzić, że po latach widać błogosławione owoce. Dziś ich brak wypływa z tego, że wiele inicjatyw prymasa Wyszyńskiego zostało zarzuconych, odsuniętych. A on był roztropnym pasterzem, który wszystkie inicjatywy podejmował na kolanach, nie zaś tylko na czysto intelektualnych spotkaniach.

Zmagania

Reklama

Prymas Tysiąclecia był rozsądnym rządcą Kościoła, który umiał ze skarbca wiary na polskiej ziemi wyciągać rzeczy stare i nowe. Był żywym pasterzem i sternikiem, który czuł puls wiary swojej wspólnoty kościelnej i nie bał się iść pod prąd utartych poglądów czy sterowanych przez komunistów opinii „postępowych katolików” z kręgów „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku”, „Więzi” czy grupy PAX-u. Rozsądnie przyglądał się tej fali krzyku o przewartościowanie polskiej pobożności, o przesunięcie akcentów z pobożności masowej na „pobożność elitarną”. Środowiska wyżej wymienione reprezentowały pogląd, że „masowość przeżyć religijnych zaszkodzi ich jakości”, dlatego nie poparły prymasowskich inicjatyw z okresu Wielkiej Nowenny, nie dały - z resztą do dziś - wsparcia opatrznościowemu dziełu nawiedzenia Polski przez kopię Cudownego Obrazu, nie wsparły Soborowych Czynów Dobroci i Czuwań Soborowych na Jasnej Górze. Dzieła te były krytykowane w Polsce, zaś w okresie Soboru Watykańskiego II środowiska powyższe urządzały w Rzymie istne nagonki na Księdza Prymasa oraz na polską pobożność maryjną.
Kard. Wyszyński podchodził do tych ataków spokojnie, nie ukrywał, że one istnieją, i demaskował niektóre środowiska. Rzymskie wypociny tzw. postępowych polskich katolików podsumował jedynie stwierdzeniem, że są pisane „kiepską warszawską włoszczyzną”. Ksiądz Prymas był niezłomnym księciem Kościoła, był niewzruszony w posłuszeństwie Bogu i polskiej racji stanu, słuchał Bożych natchnień, które przychodziły przede wszystkim na modlitwie. Był człowiekiem wielkiej modlitwy, co zauważaliśmy zawsze, gdy przybywał na Jasną Górę. On szukał czasu na modlitwę, na rozmowę z Matką Bożą, choć czynił to dyskretnie. Niekiedy miało się wrażenie, jakby się ukrywał ze swoją modlitwą, chcąc być we własnej izdebce rozmowy z Maryją i Jezusem. Podglądaliśmy go, gdy długo trwał na modlitwie w naszej wewnętrznej, paulińskiej kaplicy zakonnej, podobnie jak podglądaliśmy rozmodlonego Jana Pawła II. To, co ich bardzo łączyło, to bezgraniczne zaufanie i zawierzenie Bogu oraz Matce Najświętszej. To była główna siła skuteczności ich pasterskiej posługi.

Maryja w dziejach narodu

Prymas Tysiąclecia był odważny Bogiem i miał bezgranicze zaufanie do Matki Bożej, którą w Znaku Jasnogórskiej Ikony widział realnie obecną w naszych dziejach. Był pokornym pielgrzymem jasnogórskim, który miał odwagę przyznać się do błędów, ale miał niewzruszoną pewność drogi jasnogórskiej. Mówił o swoim jasnogórskim „nawróceniu”, gdy po Mszy św. prymicyjnej na Jasnej Górze na pewien czas zszedł z drogi jasnogórskiej, aż przyszły nowe światła, nowe znaki, że jedynie na tej drodze można jeszcze uratować coś w Polsce. Tej drodze był zawsze wierny i tą drogą prowadził Kościół w Polsce. Z okazji 50-lecia swego kapłaństwa mówił na Jasnej Górze 5 sierpnia 1974 r.: „Mogę (...) powiedzieć, że wiele rzeczy w moim życiu pragnąłbym uczynić inaczej, lepiej, aby uniknąć niejednego błędu i ustrzec się niejednej słabości. Ale wydaje mi się, że cokolwiek bym powiedział o swoim życiu, jakkolwiek bym zestawiał swoje pomyłki, to na tym jednym odcinku nie pomyliłem się: na drodze duchowej na Jasną Górę. Drogę tę uważam za najlepszą cząstkę, którą Bóg pozwolił mi obrać. Pragnąłbym, aby nigdy nie była mi odebrana”.

Jasnogórska droga

Swoiste jasnogórskie „nawrócenie” Stefana Kardynała Wyszyńskiego, jak sam określał wierne swe trwanie na jasnogórskich ścieżkach, stało się też bezcenną własnością Kościoła w Polsce. Dzięki temu przylgnięciu do Maryi oraz dzięki zaufaniu do Prymasa, który komunistom się nie kłaniał, nie składał rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza, nowinek w Kościele nie tolerował, tylko wołał o wierność krzyżowi, Ewangelii oraz polskiej tradycji, Kościół w Polsce dochował wierności Bogu, naród zaś wyrwał się z niewoli. Na tej drodze latarnią przewodnią była Jasna Góra i obecna w znaku Cudownej Ikony Maryja, Matka i Królowa Polaków.
Gdy zabrakło Prymasa Tysiąclecia, zaczęło się dziwne, niezrozumiałe również dla Jana Pawła II, odchodzenie od Jasnej Góry, schodzenie z jasnogórskich ścieżek, czego smutnych owoców doświadczamy czasem bardzo konkretnie. Słyszy się nieraz głosy, iż poszła w zapomnienie mądrość prymasa Wyszyńskiego, że to przewrażliwienie na tzw. zbytnią maryjność Kościoła w Polsce zaowocowało przykrym swoistym rozbiciem dzielnicowym Kościoła. Może nie zarastają ścieżki ku Jasnej Górze, ale niekiedy są one mocno zaśmiecone modą pobożności bez Maryi, bez jasnogórskich świateł. Dlatego Jan Paweł II niejednokrotnie zachęcał do powrotu na jasnogórskie, sprawdzone drogi. Czy jego prośba znalazła podatny grunt i adekwatną odpowiedź?
Na zakończenie przytoczę słowa Jana Pawła II, jakie skierował on do biskupów polskich, przybyłych w styczniu 1993 r. do Rzymu z wizytą „ad limina apostolorum”. Papież powiedział wtedy m.in.: „Ten znak Maryi, Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej, został na nowo jeszcze odczytany. Wiemy, czym stał się dla nas ten obraz (...), czym stał się dla nas w zmaganiach o duszę narodu. (...) Myślę, że ten znak jest wymowny również dla przyszłości. Maryja jest Królową Polskiej Korony. Maryja jest Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw. (...) Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia, kto jest największym sprzymierzeńcem Kościoła i narodu. To, co się nawiązało między Matką Bożą, Matką Kościoła, Królową Polski, a Kościołem i narodem w Polsce, jest swego rodzaju przymierzem”.
Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński, z pewnością ucieszył się wtedy z tej zachęty skierowanej do Kościoła w Polsce. Dziś podpisałby się pod słowami Jana Pawła II z ogromną wdzięcznością. Wielki Prymas Tysiąclecia był nieustannie w drodze na Jasną Górę - podobnie Jan Paweł II - i trwał na modlitwie u stóp Królowej Polski. Trzeba dotrzymać mu kroku, trzeba posłuchać jego mądrych słów i wczytać się w znaki polskich zwycięstw odniesionych dzięki trwaniu na kolanach na jasnogórskiej drodze zawierzenia Maryi. Trzeba słuchać proroków, żeby żyć dziś ewangelią wolności na polskiej ziemi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Ecce Homo” brata Alberta to coś więcej niż obraz

[ TEMATY ]

św. Brat Albert

Graziako

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

„Ecce Homo”. To nie jest zwykły obraz, bo też nie malował go zwykły artysta. Medytacja nad „Ecce Homo” nie jest przeżyciem przede wszystkim estetycznym, jakie nam zwykle towarzyszy, kiedy spotykamy się ze sztuką. Ten obraz nie został namalowany po to, żeby cieszyć oczy. Można powiedzieć nawet mocniej – nie został namalowany po to, żeby zdobić kościół.

Kiedy Brat Albert podarował go arcybiskupowi Szeptyckiemu, do Lwowa, arcybiskup nie umieścił go w kaplicy, ale dał do muzeum archidiecezjalnego; a najpierw trzymał u siebie w mieszkaniu. To nie jest obraz, który był namalowany do świątyni. Już samo pytanie, po co – na jaki użytek został on namalowany, jest pytaniem jakoś niewłaściwym.
CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda wygłosi katechezę podczas rzymskiego jubileuszu seminarzystów i kapłanów

2025-06-17 14:49

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

Arcybiskup Tadeusz Wojda

Arcybiskup Tadeusz Wojda

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC będzie przewodniczył polskojęzycznej Mszy św. podczas uroczystości jubileuszowych Roku Świętego, dedykowanych seminarzystom i kapłanom. Wygłosi również dla nich katechezę, poświęconą tematowi kapłanów, jako głosicieli nadziei.

Polskojęzyczna Msza św. dla uczestników jubileuszych spotkań seminarzystów i kapłanów zostanie odprawiona we wtorek, 24 czerwca o godz. 18.00 w rzymskiej bazylice Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego (Santa Maria in Aracoeli) na Wzgórzu Kapitolińskim. Eucharystia, której będzie przewodniczył abp Tadeusz Wojda SAC, zgromadzi ponad 200 seminarzystów, którzy przyjadą do Rzymu z jubileuszową pielgrzymką, a także towarzyszących im kapłanów. Za służbę ołtarza odpowiadać będą klerycy diecezji siedleckiej, natomiast śpiewy podczas liturgii będą animowali alumni seminarium krakowskiego.
CZYTAJ DALEJ

Kościół w Polsce będzie miał 206 nowych księży diecezjalnych i zakonnych

2025-06-18 11:50

[ TEMATY ]

święcenia kapłańskie

księża

Karol Porwich/Niedziela

Kościołowi katolickiemu w Polsce przybędzie w tym roku 206 nowych księży, z czego 139 diecezjalnych a 67 zakonnych. To łącznie o 29 kapłanów mniej niż w ubiegłym roku. Wzrastać zaczyna liczba diecezji, w których nie pojawi się żaden nowy kapłan.

KAI zebrała informacje o święceniach z różnych źródeł kościelnych: kurii diecezjalnych, rektoratów i od rektorów seminariów duchownych oraz na stronach poszczególnych diecezji, a także z danych Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce (KWPZM).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję