Reklama

W Rzymie zmarł przyjaciel Jana Pawła II

Jerzy Kluger w oczach żony

W słynnej książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II, wspominając swoje dzieciństwo, napisał: „Pamiętam naprzód szkołę podstawową w Wadowicach, gdzie w klasie co najmniej ¼ uczniów stanowili chłopcy żydowscy. Trzeba tutaj wspomnieć o mojej przyjaźni z jednym z nich, to znaczy z Jerzym Klugerem. Trwa ona od ławy szkolnej do dnia dzisiejszego”. W ten sposób świat dowiedział się o przyjaźni między Papieżem i polskim Żydem mieszkającym we Włoszech. W ostatnim dniu roku 2011, sześć lat po śmierci Papieża Polaka, w Rzymie w wieku 90 lat zmarł jego żydowski przyjaciel. Został on pochowany w żydowskiej kwaterze cmentarza Prima Porta. W niedzielę 8 stycznia - siedem dni po pogrzebie, zgodnie z żydowską tradycją - przy grobie Klugera miała miejsce uroczystość ku pamięci zmarłego, której przewodniczył jeden z rzymskich rabinów. W uroczystości uczestniczyła wdowa, Irene Kluger, wraz z córką Lindą (druga córka Klugera zmarła nagle w zeszłym roku), ambasador Izraela przy Stolicy Apostolskiej Mordechay Lewy, ambasadorzy RP w Rzymie: Hanna Suchocka (przy Stolicy Apostolskiej) i Wojciech Ponikiewski (przy Kwirynale), konsul Jadwiga Pietrasik oraz grupa przyjaciół. Zgromadzeni Żydzi odmówili przewidziane rytem modlitwy, wśród nich kadysz, a na zakończenie, zgodnie z tradycją, każdy ze zgromadzonych zostawił na ziemnym grobie kamyczek.
Po uroczystości przeprowadziłem krótką rozmowę z Irene Kluger, aby powspominać jej zmarłego męża, polskiego patriotę i przyjaciela Karola Wojtyły.

Niedziela Ogólnopolska 5/2012, str. 10-11

Grzegorz Gałązka

Państwo Klugerowie oglądają kalendarz ze zdjęciami Jana Pawła II

Państwo Klugerowie oglądają kalendarz ze zdjęciami Jana Pawła II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - W jakich okolicznościach poznała Pani Jerzego Klugera?

IRENE KLUGER: - Mojego przyszłego męża poznałam w Egipcie po batalii pod El-Alamein (1942 r.). Ja byłam oficerem Armii Brytyjskiej, on był oficerem polskiej armii gen. Andersa, która walczyła u boku wojsk alianckich.

- Jak to się stało, że Jerzy Kluger trafił do Egiptu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na początku wojny Jerzy wraz z ojcem uciekli z Wadowic na Wschód. W 1940 r. zostali aresztowani we Lwowie przez sowieckich żołnierzy i wysłani do obozu pracy na Syberii. Gdy Rosja zawarła sojusz z Amerykanami przeciwko Niemcom, wielu Polaków przetrzymywanych przez Rosjan mogło wstąpić do armii gen. Andersa. Ta polska armia, poprzez Uzbekistan i Bliski Wschód, dotarła do Egiptu.
Ja byłam w brytyjskim wojsku, które stacjonowało w Aleksandrii i Kairze. Poznaliśmy się, bo Jerzy - tak jak i ja - bardzo lubił grać w tenisa. W owych czasach można było grać w tenisa w klubie oficerskim i tam właśnie się poznaliśmy.

- Poznaliście się, zakochaliście i wzięliście ślub…

Reklama

- Tak, wzięliśmy ślub w Kairze. Niestety, wojna nadal trwała i Jerzy musiał podążyć wraz z polską armią do Włoch, gdzie uczestniczył w kampanii włoskiej, włącznie z bitwą pod Monte Cassino. Ja natomiast wróciłam do Anglii. Mój mąż dołączył do mnie po zakończeniu wojny. Zaczął studiować na Uniwersytecie w Nottingham, gdzie uzyskał tytuł inżyniera.

- Dlaczego Pani, Irlandka, i Pani mąż, Polak, postanowiliście zamieszkać we Włoszech?

- Przede wszystkim mój mąż zaczął prowadzić interesy z Włochami. Pojechaliśmy do Italii także turystycznie - byliśmy m.in. w San Remo i Positano - i zakochaliśmy się w tym kraju. Poza tym bardzo nam odpowiadał tutejszy klimat - młodsza córka cierpiała na astmę, a we Włoszech czuła się lepiej, natomiast Jerzy mógł grać w tenisa prawie cały rok, bo nie było wówczas krytych kortów (miał naprawdę bzika na punkcie tenisa). Z tych wszystkich powodów postanowiliśmy zamieszkać we Włoszech.

- Jak się wówczas żyło we Włoszech?

- Kiedy przyjechaliśmy tu w latach 50. XX wieku, Włochy wydawały nam się rajem. Ale byliśmy wówczas młodzi, pełni entuzjazmu.

- Pani, katoliczka, ochrzciła swoje córki i wychowywała w wierze katolickiej. Czy to znaczy, że Pani mąż był tolerancyjny z punktu widzenia religijnego?

- Mój mąż, zresztą tak jak i jego ojciec, byli Żydami bardzo tolerancyjnymi. Nie zamykali się w getcie żydowskim i mielu wielu przyjaciół wśród Polaków katolików. Poza tym Żydem jest człowiek, który urodzi się z matki Żydówki, dlatego moje córki - córki katoliczki - nie były Żydówkami i mogły być ochrzczone.

Reklama

- Kard. Dziwisz nazwał Jerzego Klugera „wielkim polskim patriotą”. Co mąż opowiadał Pani o swej polskiej ojczyźnie?

- To prawda, że mój mąż był wielkim polskim patriotą. Przez ponad 60 lat naszego małżeństwa nie mówił o niczym innym, tylko o Polsce, kraju swego dzieciństwa i młodości, który był również krajem młodego Karola Wojtyły. Nie interesował się aktualną sytuacją polityczną - wolał czytać klasyków polskiej literatury. Co roku w maju, w rocznicę bitwy, jechał na uroczystości na Monte Cassino.

- Jerzy Kluger, jako żołnierz armii gen. Andersa, uczestniczył w batalii o Monte Cassino. Dla Polaków to bardzo ważny epizod naszej historii…

- Wspomnienia o tej batalii były zawsze żywe w pamięci Jerzego. Opowiadał mi często to wszystko, co zdarzyło się i co przeżył pod Monte Cassino. Nie zapominajmy, że za udział w tej bitwie mój mąż został odznaczony wysokim polskim odznaczeniem - „Polonia Restituta”. Poza tym nie tak dawno władze polskie podniosły kapitana Klugera do rangi majora.

- Kiedy dowiedziała się Pani o przyjaźni dwóch chłopców z Wadowic: Jerzego Klugera i Karola Wojtyły?

Reklama

- W czasie Soboru Watykańskiego II mój mąż dowiedział się z gazet, że uczestniczy w nim arcybiskup z Krakowa, który nazywa się Karol Wojtyła. Pojechał natychmiast do Instytutu Polskiego, aby się z nim spotkać. Niestety, Jerzy nie zastał Wojtyły, dlatego zostawił swój numer telefonu. Wkrótce po tym Wojtyła zadzwonił do biura męża, pytając: „Czy ty jesteś Jurek Kluger?”. Gdy dowiedział się, że chodzi o jego przyjaciela z dzieciństwa, „poprosił, by przyjechał do niego natychmiast”. W ten sposób przyjaciele z Wadowic odnaleźli się po prawie 25 latach! Od tego momentu byli ze sobą cały czas w kontakcie - gdy kard. Wojtyła był w Krakowie, pisali lub dzwonili do siebie, gdy był w Rzymie, spotykali się osobiście.

- Co się zmieniło w ich stosunkach, gdy kard. Wojtyła został papieżem?

- Mój mąż był u dentysty, gdy dowiedział się przez radio o wyborze Wojtyły na papieża. Wrócił do domu podniecony, ja też byłam podekscytowana - były to nieprawdopodobne chwile w naszym życiu. W poniedziałek po Mszy św., która inaugurowała pontyfikat Jana Pawła II, odbyła się w Auli Pawła VI audiencja dla Polaków. Papież zobaczył Jerzego i uściskali się. Mój mąż często odwiedzał Papieża, a od czasu do czasu chodziliśmy do Papieża na obiad lub kolację całą rodziną - zarówno w Watykanie, jak i w Castel Gandolfo. Te nasze spotkania były zwyczajne, proste, bo postrzegaliśmy Papieża jako kogoś z rodziny, a zarazem były to wydarzenia nadzwyczajne, bo Karol Wojtyła był człowiekiem nadzwyczajnym. Mój mąż mówił zawsze, że Wojtyła już od najmłodszych lat miał w sobie coś więcej niż inni, a widać to było, czegokolwiek by nie robił.
Jan Paweł II lubił nas i był nam życzliwy, dlatego ochrzcił moją wnuczkę, udzielił jej pierwszej Komunii św. i ślubu.

- W prasie pisano, że Jerzy Kluger odegrał pewną rolę w przygotowaniu wizyty Jana Pawła II w rzymskiej synagodze oraz w doprowadzeniu do nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i państwem Izrael. Czy to prawda?

Reklama

- Jeżeli chodzi o papieską wizytę w synagodze - mój mąż nie miał żadnego udziału w jej przygotowaniu. Oczywiście, znał ówczesnego rabina Toafa, lecz nie chodził do rzymskiej synagogi, bo większość rzymskich Żydów to sefardyjczycy (Żydzi wywodzący się z Półwyspu Iberyjskiego oraz ich potomkowie - przyp. W. R.), a Jerzy był aszkenazyjczykiem (aszkenazyjczycy to Żydzi z Francji, Niemiec i Europy Wschodniej; dzisiaj większość Żydów amerykańskich to aszkenazyjczycy - przyp. W. R.). Warto jednak przypomnieć, że Karol Wojtyła po raz pierwszy wszedł do synagogi w 1936 r. w Wadowicach - Wilhelm Kluger, ojciec mojego męża, zorganizował w miejscowej synagodze koncert słynnego tenora, na który zaprosił również przyjaciela syna.
Natomiast Jurek uczynił wiele, aby doprowadzić do nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Izraelem. Mógł to zrobić, bo znał wpływowych polityków izraelskich, a z drugiej strony rozmawiał o tych sprawach bezpośrednio z Papieżem.

- Pani zmarły mąż miał żydowski pogrzeb. Czy taka była jego wola?

- Prawdę mówiąc, mój mąż chciał, by jego zwłoki zostały spalone, a prochy przewiezione do Anglii i pochowane na żydowskim cmentarzu w Londynie, gdzie spoczywa jego ojciec. Niestety, prawo żydowskie zabrania kremacji zwłok, dlatego pomyślałam, że Jurek powinien zostać pochowany tutaj, na cmentarzu żydowskim, Żyd wśród Żydów. Gdy zmarł, nie wiedziałam, jak należy zorganizować żydowski pogrzeb, dlatego pomyślano o tym w żydowskim domu opieki, gdzie mój mąż zmarł.
Dzisiaj, w siódmym dniu po pogrzebie, odbyła się tradycyjna uroczystość ku pamięci zmarłego - jestem bardzo wdzięczna ambasadorom i wszystkim przyjaciołom, którzy zechcieli na nią przybyć.

- Dziękując za wywiad, chciałbym Pani raz jeszcze złożyć moje kondolencje...

2012-12-31 00:00

Oceń: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Źle rozumiemy ten fragment Ewangelii

2025-09-05 08:54

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Czy zakonnica może nosić broń? Tak — i ta historia jest prawdziwa. Opowiadam o s. Eligii (Leopoldynie) Staweckiej: żołnierzu, który został zakonnicą; o mundurze wiszącym obok habitu; o odwadze, wierności i… butach oddanych dziecku z ochronki. To odcinek o sile wartości, które potrafią ustawić kurs całego życia o „jeden stopień” — i to wystarcza, by zamiast błądzić, trafić do celu.

Zajrzymy też do życiorysów Carla Acutisa i Piera Giorgia Frassatiego – młodych, a dojrzałych świętych. Pokażę, jak duchowe wychowanie pomaga przetrwać burze współczesności, gdy statystyki lęku, samookaleczeń i prób samobójczych wśród młodych rosną dramatycznie. I postawię proste pytanie: czy naprawdę możemy rezygnować z lekcji, które uczą żyć, a nie tylko zaliczać?
CZYTAJ DALEJ

Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych!

2025-09-04 12:43

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Problemem nie jest uwolnienie się od krzyża, ale wierne pójście za Tym, który go niósł i zwyciężył dla nas. Ludzie nam w tym nie pomogą. Nawet nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele czy znajomi. Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych. Wyznam Jezusowi szczerze moje obawy wobec Jego wymagań.

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
CZYTAJ DALEJ

Śluby zakonne u Salwatorianów

2025-09-08 12:00

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: kl. Paweł Kuliashou SDS, ks. Dariusz Jasuda SDS - rektor WSD Salwatorianów, ks. Piotr Figiel SDS, prowincjał, kl Marek Jankowski SDS, kl. Michał Góralkiewicz SDS

Od lewej: kl. Paweł Kuliashou SDS, ks. Dariusz Jasuda SDS - rektor WSD Salwatorianów, ks. Piotr Figiel SDS, prowincjał, kl Marek Jankowski SDS, kl. Michał Góralkiewicz SDS

Dzień Narodzenia Najświętszej Maryi Panny to szczególna data dla salwatorianów. To właśnie 8 września Kościół wspomina narodziny dla nieba bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana, założyciela Towarzystwa Boskiego Zbawiciela. Tego dnia odbywają się uroczystości związane ze ślubami zakonnymi – czasowymi i wieczystymi. W kościele Wniebowzięcia NMP w Bagnie Eucharystii przewodniczył ks. Piotr Figiel SDS, prowincjał salwatorianów w Polsce.

Na początku Mszy św. swoje słowo skierował ks. Dariusz Jasuda SDS, który przypomniał o miłości założyciela do Maryi i o jej szczególnej roli w dziejach zgromadzenia. – Maryja, która jest błogosławioną apostołów i naszą Matką, od samego początku otaczała Towarzystwo swoją pomocą i troską – mówił. Przedstawił także czterech braci: Bartosza, który złożył śluby zakonne czasowe oraz Pawła, Marka i Michała, którzy złożyli swoje profesje zakonne. Na Eucharystii byli także obecni salwatorianie - księża i bracia, którzy odnowili swoje śluby zakonne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję