Reklama

Tutaj wszyscy milczą, choć wyć się chce

Państwo polskie urzędniczym tępym nożem zarżnęło kurę znoszącą złote jajka i nawet rosołu z niej nie ugotowało

Niedziela Ogólnopolska 9/2012, str. 32


Rys. GRAZIAKO/Niedziela

<br>Rys. GRAZIAKO/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tutaj wszyscy milczą, choć wyć się chce” - śpiewał Wysocki o doli syberyjskiego łagiernika. U nas syberyjskich łagrów nie ma, choć zainstalował się na stałe syberyjski mróz, a wyć też się chce wśród ogólnego milczenia.
Wyć się chce na to, co wyrabia z ludźmi państwo polskie.
Moja Rawa jest biednym miastem. Z dawnych zakładów, z zakładami mięsnymi i fabryką żyletek na czele, nie ostało się nic, wszystko padło. Część ludzi żyje z pracy, którą znajduje głównie w Warszawie, część wyjechała za granicę, w mieście ubywa mieszkańców, a na miejscu sytuację łagodzi kilka aktywnych i zaradnych małych i średnich firm rodzinnych. I jedną z takich firm państwo polskie właśnie zlikwidowało, i to jak zlikwidowało!
Pani Iwona Świetlik - bo o niej piszę (niedawno był poświęcony jej sprawie program „Sprawa dla reportera”) - prowadziła swoją firmę szycia odzieży od wielu lat, zatrudniała 60-90 osób, głównie kobiet, dla których nie było i nie ma w Rawie żadnych szans na pracę. I jak to w biznesie, szło jej raz lepiej, raz gorzej. W 2010 r. szło gorzej i pani Iwona zalegała na 190 tys. zł wobec ZUS-u. Problem przejściowy i niewielki, obroty firmy bowiem były wielomilionowe, a w sklepach i magazynach firmy leżał towar za 5 mln zł. Pani Iwona deklarowała spłatę należności w ratach w ciągu kilku miesięcy.
Jednak ZUS nie chciał tego słuchać i złożył wniosek o upadłość firmy. A sąd gospodarczy w Łodzi - szast-prast - w maju 2010 r. upadłość ogłosił. Zrobił to na posiedzeniu niejawnym, nie dając pani Świetlik możliwości wypowiedzenia się w swej obronie.
Potem rutyna - na majątek firmy wszedł syndyk, zaczął wyprzedaż wszystkiego za bezcen, po czym wystawił na licytację nie tylko majątek firmy, ale i własny majątek pani Świetlik, po prostu z torbami ją puścił bez litości. A pracownicy firmy na bruk i do kolejki po zasiłek.
Po jeszcze niedawno tętniącej życiem firmie hula wiatr i wspaniale powodzi się myszom oraz syndykowi, który co w firmie sprzeda, to zalicza na poczet kosztów postępowania upadłościowego.
Ta upadłość trwa już prawie dwa lata i zgadnijcie państwo, ile z niej dostał ZUS? - Nic! Zero! Ani jednej złotówki! Podobnie zresztą jak inni wierzyciele, których firma pani Świetlik spłacała bez zarzutów, teraz przeklinają i oczekują pieniędzy, których najpewniej nie dostaną nigdy. Upadłość firmy pani Świetlik może spowodować upadłość innych firm.
Firma pani Świetlik zatrudniała prawie setkę ludzi i płaciła wielomilionowe podatki, a także, poza krótkim feralnym okresem, składki ZUS.
Dziś nie ma firmy, nie ma pracy, nie ma podatków, nie ma składek ZUS, rosną długi wierzycieli i rosną dochody syndyka.
Nad syndykiem jest sędzia komisarz, który sprawuje nad nim nadzór. Tak sprawuje, że Skarb Państwa ani inni wierzyciele od dwóch lat nie otrzymali złotówki, a jedynym beneficjentem upadłości jest syndyk. A nad sędzią komisarzem nie ma nikogo. Jeśli niewierzący, to i Pana Boga nad nim nie ma.
Jest w Polsce ministerstwo o śmiesznej nazwie - Ministerstwo Sprawiedliwości. Niektórzy ludzie błędnie sądzą, że można tam upomnieć się o jakąś sprawiedliwość. Nawet posłowie i senatorowie czasem tak uważają. Senatorowie wnieśli do tego śmiesznego ministerstwa bodaj trzy oświadczenia, domagając się zbadania sprawy i jakiejś interwencji.
Minister tzw. sprawiedliwości na podstawie wyjaśnień otrzymanych z sądu odpowiedział, że wszystko jest w porządku, sędzia komisarz dobrze komisarzuje, a syndyk prawidłowo syndyczy i w ogóle o co chodzi? A poza tym nawet gdyby było źle, to jeśli chodzi o sądy, to on nie jest ministrem sprawiedliwości, tylko ministrem bezradności, który w postępowania sądowe wtrącać się nie może. Mam nadzieję, że moja ministerialna odpowiedź zaspokoi ciekawość (w domyśle - nadmierną) panów senatorów...
Ja z kolei pisałem w tej sprawie do Prokuratora Generalnego, a w jego imieniu odpowiedział mi łódzki Prokurator Apelacyjny - też, że „wszystko jest w porządku”, przy czym trzy czwarte pisma poświęcił analizie, czy ja, jako europoseł, mam prawo się w to postępowanie wtrącać.
Niepotrzebna analiza - ja wiem, że nie mam prawa się wtrącać, bo sądy są niezawisłe, a prokuratury niezależne.
Ja mam prawo jutro iść na kolejny dyżur poselski w Rawie i słuchać kolejnych błagalnych próśb - panie pośle, niech pan mi pomoże znaleźć jakąś pracę, błagam, niech mi pan pomoże...
Tutaj wszyscy milczą, choć wyć się chce...
Obawiam się, że przyjdzie nam niedługo ogłosić upadłość tego państwa, bo nie może istnieć państwo, które tępym urzędniczym nożem zarzyna kurę znoszącą złote jajka i nawet rosołu z niej nie ugotuje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca

[ TEMATY ]

pierwsze soboty miesiąca

Karol Porwich/Niedziela

Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia.

1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej
CZYTAJ DALEJ

"Wieczny miłośnik Boga". Młody diakon umiera 23 dni po święceniach

2025-06-06 21:48

[ TEMATY ]

świadectwo

śmierć

diakon

Diecezja Nuevo Casas Grandes

Święcenia diakonatu Pabla Aaróna

Święcenia diakonatu Pabla Aaróna

Pablo Aarón Martínez Ontiveros, młody diakon diecezji Nuevo Casas Grandes w Chihuahua w Meksyku zginął w wypadku samochodowym. Otrzymał święcenia diakonatu zaledwie przed ponad 20 dniami i przygotowywał się do przyjęcia kapłaństwa. Ci, którzy go znali, opisują go jako „wiecznie zakochanego w Bogu”.

Według lokalnych mediów wypadek wydarzył się rano 4 czerwca na odcinku autostrady łączącej Nuevo Casas Grandes z gminą Janos, w północnej części stanu. Ciężarówka, w której podróżował 29-letni diakon, przewróciła się, powodując obrażenia, które okazały się śmiertelne.
CZYTAJ DALEJ

Czy zostanie ustalona wspólna data Wielkanocy dla wszystkich chrześcijan? Głos zabrał papież Leon XIV

2025-06-07 13:47

[ TEMATY ]

Wielkanoc

chrześcijanie

Papież Leon XIV

wspólna data

Vatican Media

Leon XIV na spotkaniu z przedstawicielami Kościołów prawosławnych i innych niekatolickich Kościołów wschodnich

 Leon XIV na spotkaniu z przedstawicielami Kościołów prawosławnych i innych niekatolickich Kościołów wschodnich

Sobór Nicejski jest kompasem, który musi nas prowadzić ku pełnej widzialnej jedności wszystkich chrześcijan – powiedział Leon XIV do przedstawicieli Kościołów prawosławnych i innych niekatolickich Kościołów wschodnich. Zadeklarował otwarcie Kościoła katolickiego na ekumeniczne ustalenie wspólnej daty Wielkanocy dla wszystkich chrześcijan.

Katolicko-prawosławne sympozjum o Soborze Nicejskim
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję