Reklama

"A Słowo Boże rozszerzało się..." (Dz 6, 7)

Kazanie wygłoszone na placu Trzech Krzyży w Warszawie, przed kościołem św. Aleksandra, 21 kwietnia 2012 r., podczas Mszy św. przed manifestacją w obronie Telewizji Trwam

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Troska o słowo

Reklama

Przedziwny jest obecny okres liturgiczny, zrośnięty ze Zmartwychwstaniem Chrystusa. Dzieje Apostolskie zaprosiły nas do pierwszej parafii chrześcijańskiej, jaka powstała w Jerozolimie. I tam spotykamy się z czymś bardzo ważnym. Oto ta wspólnota tak się rozrosła, że powstały dyskusje wewnątrz, a nawet dały o sobie znać niepokoje z racji tego, że Apostołowie nie byli w stanie wychodzić wszystkim oczekiwaniom naprzeciw. I dlatego po wspólnej modlitwie Apostołowie występują z propozycją, aby wprowadzić do życia tejże parafii, a w przyszłości do całego Kościoła instytucję diakonów. I tak się stało. Upatrzono "siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości".
Zniknęły spory, parafia szerzej otwarła się na kolejnych ochrzczonych, a św. Łukasz konkluduje całe owo wydarzenie krótko: "A słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie...".
Psalmista zaś (33/32) z radością wyśpiewuje:
"Bo słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski".
Podobne myśli znajdujemy we fragmencie z Ewangelii, przewidzianym także na dzisiaj, gdzie wspomniane jest cudowne rozmnożenie chleba, a następnie spotkanie z Jezusem, kroczącym po tafli jeziora. Apostołowie nieco się wystraszyli, ale Chrystus ich uspokaja: "To Ja jestem, nie bójcie się" (J 6, 20). Nie wsiadł do łodzi, natomiast dość szybko wszyscy spotkali się na brzegu. Okazuje się, że w komunikowaniu się z Chrystusem nic nie może przeszkodzić, jeśli taka jest Jego wola.
Dlatego wciąż pamiętajmy na Jego słowa: "... nie bójcie się". Pamiętali o tym Apostołowie, ich następcy. Pamiętali o nich duchowni i świeccy. Warto, aby je przyswoili wszyscy dziennikarze. Oby też nie lekceważyli ich również ci, którzy mają jakąś władzę. A my, zebrani na placu Trzech Krzyży, przy kościele św. Aleksandra, modlimy się o to, aby sprawiedliwości stało się zadość, aby Telewizja Trwam mogła korzystać z kolejnych osiągnięć technicznych i znalazła się na multipleksie. Oby jak największa liczba ludzi, w kraju i poza granicami, mogła korzystać z tych dobrodziejstw, jakimi nas ubogaca Telewizja Trwam.
Tym samym intencjom poświęcimy braterską manifestację. A jest nas wiele, gdyż potrzeby w zakresie środków komunikacji społecznej są coraz liczniejsze! I niech nas wspomaga Królowa Polski, niech nas strzeże. Niech opiekuje się światem dziennikarskim, a łaską swą wspomaga w nawracaniu się ku prawdzie i miłości.

Słowo i Prawda

Reklama

O środkach komunikacji społecznej wiele mówi Sobór Watykański II: "Spośród podziwu godnych wynalazków (...), które geniusz ludzki z pomocą Bożą właśnie w naszych czasach odkrył (...), Kościół (...) przyjmuje i śledzi (...) te, które odnoszą się PRZEDE WSZYSTKIM DO DUCHA LUDZKIEGO...". Sobór także wyjaśnia, dlaczego taką, a nie inną posługuje się terminologią w odniesieniu do powyższych środków. Czytamy: "Wśród wynalazków tych najdoskonalsze są te, które z natury swej zdolne są dotrzeć i poruszyć nie tylko jednostki, lecz także swym zasięgiem mogą objąć całe zbiorowości i całą społeczność ludzką, jak prasa, kinematografia, radiofonia, telewizja lub inne podobne. Dlatego też słusznie można je nazwać społecznymi środkami przekazywania myśli".
Jest to niesłychanie istotne, kiedy w świecie najczęściej powyższe środki określa się mianem mass mediów, czyli narzędziami do kierowania masami, to kościelne nazewnictwo podkreśla znaczenie informacyjne, czyli integrujące jednostki i różne grupy społeczne, czyli podmiotowość korzystających z mediów, stąd to określenie - społeczne środki przekazywania myśli. Jest w nim zawarta także troska o prawdę. Zależy nam bowiem na dzieleniu się myślami, a nie jakimiś zwidami, posądzeniami. W katolickiej terminologii prawda czuje się jak u siebie, w domu. Niestety, nie da się tego powiedzieć o większości mediów w Polsce.
Sobór bowiem, patrząc na współczesność szeroko otwartymi oczyma, wiedział, że mogą być powyższe środki używane nie zawsze w zgodzie z prawdą... Przecież "ludzie mogą ich użyć przeciw zamierzeniom Stwórcy, obracając je ku własnej szkodzie...". Kościół więc "boleje z powodu szkód, jakie zbiorowość ludzka ponosi zbyt często z powodu złego korzystania z tych środków". W naszych czasach jest to zjawisko wyjątkowo częste.
Sobór jednak podchodzi do wszelkich wynalazków w duchu Objawienia Bożego, starając się uczyć ludzi właściwego korzystania z mediów, korzystania rozumnego. Co więcej, zaleca wywieranie wpływu na media przez zabieranie o nich głosu, wypowiadanie opinii i przez wspieranie modlitewne oraz materialne mediów stojących na straży życia, prawdy i miłości, prowadzących w konsekwencji do wiecznego zbawienia. Zainteresowanie okazywane przyszłości Telewizji Trwam przez nas, Polaków, wpisuje się w dochowywanie wierności nauczaniu Soboru Watykańskiego II. Przy tej okazji należy przypomnieć, że "Sobór bezwzględnie poleca przyjęcie prymatu obiektywnego porządku moralnego, który wszystkie inne porządki, jakkolwiek godne są one szacunku - nie wyłączając sztuki - przewyższa i we właściwy sposób ustawia". Bardzo jest ważne, aby przedstawianie zła nie służyło jego popularyzacji. I z tego tytułu środki społecznego przekazu, kierujące się inspiracją katolicką, powinny udzielać poparcia tym dziełom twórczym, "które wyróżniają się wartościami moralnymi, naukowymi i artystycznymi". Należy więc pogratulować takiego podejścia. Nie można też zapominać o tym, aby wychowywać młodzież do bezpiecznego poruszania się wśród różnych przekazów. Władza świecka "winna, zgodnie ze swym powołaniem, bronić i ochraniać prawdziwą i słuszną wolność informacji". To samo trzeba brać pod uwagę, jeśli chodzi o "wartości religijne, kulturalne i prawdziwą sztukę". Dokument soborowy nie zapomina o odbiorcach. Czytamy w nim, że władza świecka "winna otaczać opieką odbiorców, by swobodnie mogli korzystać ze swych praw". Jak się ma do tego zalecenia postawa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w odniesieniu do jedynej katolickiej telewizji? Odpowiedź jest oczywista.
I wreszcie w dokumentach soborowych napotykamy wyrażony ból, połączony z wyrzutem, skierowanym do nas katolików: "Jest rzeczą wprost niegodną synów Kościoła, by bezczynnie patrzyli, jak przepowiadanie słowa zbawienia krępowane jest trudnościami technicznymi i finansowymi". I stąd wypływa bardzo konkretny wniosek, wyrażony w słowach: "Dlatego też Święty Sobór przypomina, że obowiązkiem katolików jest utrzymywanie i wspomaganie katolickiej prasy, czasopism, produkcji filmowej, radiowych i telewizyjnych stacji nadawczych, których głównym celem winno być rozpowszechnianie i obrona prawdy oraz troska o chrześcijańskie wychowanie ludzkiej społeczności". Na koniec dokumentu soborowego znajdujemy przesłanie nadziei. "Sobór ufa, że wyżej podane zasady i wskazania zostaną ochotnie przyjęte i będą wiernie przestrzegane przez wszystkich synów Kościoła. Spodziewa się, że używając tych pomocy nie tylko nie poniosą szkody, lecz jak światło - oświecą, i jak sól - zaprawią całą ziemię" (cytaty pochodzą ze zbioru: Sobór Watykański II - Konstytucje, Dekrety, Deklaracje, Editions du Dialogue, Paris 1967; Dekret o społecznych środkach przekazywania myśli, str. 63-75). Wypadało dziś przypomnieć nauczanie Soboru dotyczące mediów, zwłaszcza że nad tymi tekstami pracował młody biskup Karol Wojtyła - szczery orędownik Radia Maryja i Telewizji Trwam!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Słowo i obraz

Reklama

Światła i soli wciąż potrzebujemy, tak w znaczeniu dosłownym, jak i przenośnym. Metaforyczny bowiem obraz światła i soli jest wyjątkowo oczekiwany w środkach komunikacji społecznej. Potrzebny jest w telewizji. A ponieważ większość stacji telewizyjnych może o tym zapomina, tym wyraźniejsza jest misja telewizji katolickiej. Bez światła i bez ewangelicznej soli, o czym tak wyraźnie mówi sam Pan Jezus, formacja człowieka, jego wychowanie, zwłaszcza ogólne, okażą się wybrakowane. Sobór Watykański II nauką o środkach komunikacji społecznej wyszedł daleko naprzód, aby kolejnym pokoleniom pomagać w tworzeniu i korzystaniu z tychże środków. I z tego względu to, co ma miejsce w Polsce w ostatnich miesiącach, nie jest tylko jakimś przejściowym, społecznym ożywieniem. To jest wyraz dojrzałości tych wszystkich, którzy wychodzą na ulice, którzy piszą protesty, którzy dają świadectwo własnemu zrozumieniu dla roli współczesnych środków komunikacji społecznej. Nie można pozwolić na to, aby te środki kształtowały wyłącznie postawy egoistyczne, konsumpcyjne, hedonistyczne, czyli w rzeczy samej - aspołeczne.
Świat potrzebuje odnowy. Polska czeka na odrodzenie. Inaczej grozić nam będą zachowania i postawy wyjątkowo niebezpieczne dla przyszłości Ojczyzny. Przestrzega przed takimi zachowaniami Henryk Sienkiewicz, gdy w "Potopie" przytacza słowa Bogusława Radziwiłła, wedle którego "Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Habsburgowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam coś zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło, dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy. Niechaj Chmielnicki przy Ukrainie się ostaje, niech Szwedzi z Brandenburczykiem o Prusy i Wielkopolskie kraje się rozprawiają, niech Małopolskę bierze Rakoczy czy kto bliższy. Litwa musi być dla księcia Janusza, a z jego córką dla mnie" (t. I rozdział XVI, s. 332 - Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 1999).
I takich poglądów za dni naszych nie brakuje. Zobojętnienie na sprawy ojczyźniane daje się zauważać z daleka. Zabieganie o własne interesy i zyski uderza w dobro wspólne. Nie patrzymy na miejsca pracy, a liczba bezrobotnych jest wciąż duża. Wedle klasyków zrównoważonego kapitalizmu - liczba bezrobotnych nie powinna przekraczać 5 proc. zatrudnionych! A jak jest u nas, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę te setki tysięcy naszych rodaków, którzy udali się za chlebem poza granice Polski? Niestety, nasze media publiczne, jak i komercyjne wolą zajmować się plotkami politycznymi i szczuć ludzi jednych przeciw drugim, zamiast mówić o powyższych sprawach.
Dobrze, że Radio Maryja, że Telewizja Trwam powracają do tych tematów i rzeczowo, spokojnie przestrzegają przed zagrożeniami, płynącymi z beztroski, jaką daje się zauważyć tak w służbie zdrowia, jak i szkolnictwie, w zatrudnieniu ogólnie i inwestycjach. A kiedy do tego dodamy korupcyjne nadużycia, to nie musimy się dziwić, dlaczego jest tak, jak jest. A jest źle, bardzo źle!
Niestety, nie jest łatwo uwolnić się od zła. Ono szybko się zakorzenia. Ono potrafi niszczyć rodziny i wszelkie wspólnoty. Ono niszczy wrażliwość na dobro i prawdę. Ono prowadzi do zniewolenia. W tym miejscu wypada przypomnieć zapis z osobistych notatek Piotra Kropotkina, czerwonego kniazia z czasów rewolucji bolszewickiej. Pod dniem 11 grudnia 1920 r. zanotował: "Ileż setek lat potrzeba, aby dać ludziom świadomość tego, co mogliby zrobić, gdyby zechcieli być wolni? Ledwo to napisałem, mój szatan, który od pewnego czasu wtrąca się do każdej rozmowy, jaką sam z sobą prowadzę, spytał ze śmiechem: " ("Zapiski...", w: Zapis 18, kwiecień 1981, Londyn 1982, s. 147).

Słowo i dobro

Jest to przykra dla nas opinia, ale ów czerwony kniaź zdawał sobie sprawę z tego, do czego prowadzi zło. Upływał trzeci rok od wybuchu bolszewickiej rewolucji. Zło, które ona wniosła i propagowała, na każdym kroku było widoczne.
Wyjątkowo tragiczna była obecność kłamstwa. Michaił Bułhakow w parę dziesiątków lat później skutki zakłamania ujawni w bezczelnej obecności diabła w życiu ludzkim. Jako czarnoksiężnik pod imieniem Wolanda nawiedzał on różne środowiska. Pewnego razu znalazł się w hotelowej restauracji. I tam przy bufecie zauważył napis: "Wędlina pierwszej świeżości". Nie mógł się powstrzymać, aby nie wyrazić swojego zdziwienia, opuszczając ów hotel: "Nie mam co tu robić. Oni przechytrzyli nawet diabła, bo jakże - wędliny są świeże albo nie są". I Woland chyba z uśmiechem wyruszył w dalszy obchód ziemi w towarzystwie kota Behemota, także o rysach szatańskich. Nie wiem, czy nie wędrują oni nadal. Nie wiem, czy nie spotykają się z podobnymi sztuczkami, jak ta z restauracji hotelowej. Ale nie bądźmy na to obojętni. Niech nasza kultura i cywilizacja otrząsną się z różnych naleciałości. Niech się zdobędą na wysiłek, aby pomyśleć o poprawie. Współczesne media muszą to wziąć pod uwagę. I zamiast uderzać w środki komunikacji społecznej o katolickim rodowodzie, służące wykorzenianiu zła, zamiast utrudniać działalność, niech wykorzystują doświadczenia choćby Telewizji Trwam. Niech z coraz większą troską ukazują człowieka i jego otoczenie.
I jest to kwestia pilna. Gdyż należy się obawiać, że ten zwierzchnik szatański ze Wschodu przemierza już naszą Ojczyznę. Bo jak zrozumieć dziennikarza (K. R.), który relacjonując z Łodzi pogrzeb bestialsko zamordowanego śp. Marka Rosiaka, określa ten bolesny obrzęd jako "folklorystyczną imprezę ze staruszkami śmiesznymi, z flagami i krzyżami". A czym wytłumaczyć rozmowę dwóch dobrze zarabiających ludzi, którzy w czasie pogrzebu Pary Prezydenckiej w Krakowie komentowali potrzebę tropienia demonów polskiego patriotyzmu tak głośno, że ludzie zebrani przy telebimie zaczęli protestować u władz TVN?
Ale już przed laty Czesław Niemen śpiewał:
"Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
że od tylu lat
człowiekiem gardzi człowiek".
Ta pogarda nas niepokoi, ona też zawstydza. Ileż to razy słyszeliśmy o użytkownikach Telewizji Trwam, że są ludźmi starymi, zacofanymi; a co powiedzieć o moherowych beretach; albo o cynizmie, poniżającej ironii! Tylko dziw bierze, czemu to świat bogaty, intelektualnie jakoby stojący na wysokim poziomie, boi się tych małych grup rzekomo nieudaczników?
Czyż decyzje KRRiT nie wypływają także z pogardy człowieka? A czy zachowanie się przewodniczących różnych komisji sejmowych, na których dyskutowano o Telewizji Trwam, z daleka nie zionie pogardą? Dziwny ten świat.
Mamy więc prawo obawiać się, że współczesny Woland ze swoim kotem Behemotem dobrze się czuje w niektórych mediach. Dlatego potrzebujemy innych mediów. Potrzebne są alternatywne rozgłośnie. I nie możemy się zgodzić na jakąkolwiek dyskryminację, na zaniżanie poziomu moralnego w naszym życiu, w rodzinach, szkołach i w innych środowiskach, gdzie przebywa człowiek.
A przecież mamy tak wiele wydarzeń i tak wiele doświadczeń, tak bogatą i wymowną historię. Mamy wiele rzeczy przed sobą. Polsce potrzebne są dzieci i kołyski, zdrowa rodzina, pełne dzieci przedszkola i szkoły. Ukazujmy te sceny i przeżycia. Tam siejmy ziarna dobra.

Słowo i przyszłość

Wiele z naszych historycznych doświadczeń poruszało umysły wybitnych działaczy, a nawet świętych. Pomyślmy o bł. Janie Pawle II, o żywej obecności w stolicy sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, o bł. Jerzym Popiełuszce.
To samo można mówić o dniu dzisiejszym. Chociażby przy takim spotkaniu jak to, w którym uczestniczymy. Tysiące ludzi, różnych wiekiem, zawsze z biało-czerwoną flagą, z krzyżem na sercu, z modlitwą na ustach, a jak trzeba, to i z pieśnią. Tysiące ludzi wychodzi na ulice nie po to, aby szerzyć niemoralność, nie po to, aby zabiegać o własne korzyści. Oto przyszliście po to, aby dać świadectwo prawdzie, aby walczyć o sprawiedliwość, aby nie dopuścić do rozpanoszenia się kłamstwa.
Polska jest z Was dumna, Drodzy Rodacy. Polska minionych wieków, Polska dzisiaj i Polska jutra. My bowiem nie zapominamy o jedności w czasie. Polska zawsze była jedna i będzie taką.
Taką wizję nakreślił sługa Boży papież Pius XII w Liście do nas z dnia 1 września 1949 r., przesłanym na ręce biskupów polskich: "Dzieje Polski, pełne częstokroć chwały i nieszczęść, oczom badacza zdają się być podobne do potoku łez i krwi, zraszającego ziemię Waszą pośród przeróżnej zmienności rzeczy: tu otchłań bólu, tam szczyty zwycięstwa, opromienione wspaniałymi blaskami kultury. Jednego tylko Polska nie znała: odstępstwa od Chrystusa Króla i Jego Kościoła. Chwałą Waszą, godłem szlachectwa Waszego jest działać odważnie, cierpieć mężnie, ufać niezachwianie, osiągać to, co wielkie". Te słowa docierają do nas w okresie wielkanocnym, kiedy wpatrujemy się w Chrystusa Zmartwychwstałego. Na nic się zdało pojmanie, fałszywi świadkowie, pozory sprawiedliwości, biczowanie, cierniem koronowanie i ukrzyżowanie. Na nic to się zdało. I Kościół to mówi. Kościół to wszystko już przeżył, przeżywa i będzie przeżywał. Chrystus zmartwychwstał. I niech katolickie media, niech Telewizja Trwam szczerze zwiastują ten fakt. Niech przypominają to, co o Polsce mówił bł. Jan Paweł II i co pisał. Powróćmy do Piusa XII i nie zapominajmy: "Jednego tylko Polska nie znała: odstępstwa od Chrystusa i Jego Kościoła".
To jest nasze światło i nasza sól, światło i sól przyszłości. Zawsze z Chrystusem Zmartwychwstałym, zawsze ku Prawdzie, korzystając z mediów, które szczerze i chętnie chcą uczestniczyć w proklamowaniu Chrystusowego zwycięstwa, w ukazywaniu wielkości człowieka, w Chrystusie i z Chrystusem. Amen.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poruszające świadectwo księdza: Mojej mamie proponowano aborcję, gdy była ze mną w ciąży

2025-06-09 19:57

[ TEMATY ]

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

Ks. Jacek Kędzierski

Ks. Jacek Kędzierski

Poruszającym świadectwem ocalenia przed aborcją podzielił się ks. dr Jacek Kędzierski, założyciel Centrum Opieki Perinatalnej im. bł. Rodziny Ulmów w Sieradzu, podczas VIII Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rodzin Dzieci Utraconych, która odbyła się 7 czerwca 2025 roku w krakowskich Łagiewnikach.

- Dzisiaj, w dniu VIII ogólnopolskiej pielgrzymki rodzin dzieci utraconych do sanktuarium Bożego Miłosierdzia, chcę wspomnieć inną pielgrzymkę, pielgrzymkę mojej mamy. Jeszcze przed moimi narodzinami, gdy była w trzecim miesiącu ciąży, poszła na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy i zawierzyła mnie jasnogórskiej Mamie. Pielgrzymowała wtedy jako matka do Matki. Potrzebowała się schronić wraz z dzieckiem pod jej sercem, czyli ze mną, pod matczynym płaszczem Maryi po tym, jak lekarz zaproponował jej aborcję. Ten lekarz był przekonany, że stan wojenny to nie najlepszy czas na rodzenie piątego już dziecka - mówił ks. Jacek Kędzierski w poruszającej homilii wygłoszonej w łagiewnickim sanktuarium.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: odnawiamy nasze zaangażowanie w służbę Papieżowi

Chcemy powiedzieć, że odnawiamy nasze zaangażowanie w służbę Ojcu Świętemu i Jego Piotrowej Posłudze – zawsze dla chwały Bożej, dobra Kościoła i zbawienia dusz – zaznaczył watykański Sekretarz Stanu, kard. Pietro Parolin w słowach pozdrowień skierowanych do Leona XVI, które wygłosił na początku audiencji dla papieskich przedstawicieli. W spotkaniu uczestniczyło 98 nuncjuszy apostolskich oraz 5 stałych obserwatorów.

Na początku przemówienia kard. Parolin wskazał, że wygłoszone pozdrowienie jest przede wszystkim „pozdrowieniem modlitewnym” początku pontyfikatu Leona XIV. Hierarcha zapewnił o modlitewnych pamięci i wsparciu.
CZYTAJ DALEJ

Matka Boża Częstochowska „Od Oceanu do Oceanu” już wolna - rozpoczyna wizytę we Włoszech

2025-06-10 22:20

[ TEMATY ]

Matka Boża

Karol Porwich/Niedziela

Dzisiaj, 10 czerwca o godz. 13:45 po 10 dniach blokady celnej otrzymaliśmy wiadomość, że Ikona wreszcie dotarła do sanktuarium w Varese koło Mediolanu. Przez 10 dni była przetrzymywana we włoskiej komorze celnej na granicy Unii Europejskiej. Zadawano kolejne pytania, na które odpowiedzi znajdowały się w załączonych do Ikony dokumentach. W końcu 9 czerwca pobrano opłatę wysokości 116,6 euro od każdej skrzyni niezależnie od tego, co w nich było. Większa zawierała Ikonę, druga mniejsza oprzyrządowanie do umieszczenia Jej w feretronie.

Niestety, wszystkie przygotowane wcześniej uroczystości musiały zostać odwołane.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję