Reklama

Pozostały po nich puste krzesła

Niedziela Ogólnopolska 19/2012, str. 35

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Ireneusz Skubiś: - Z jakimi intencjami wybieraliście się do Katynia 10 kwietnia 2010 r.?

Jadwiga Wiśniewska: - Kiedy wspominam tamten straszny dzień, przypominam sobie również intencje, które spowodowały, że właśnie 10 kwietnia 2010 r. znalazłam się w Katyniu. Byłam tam wtedy po raz pierwszy. Wcześniej postanowiłam zorganizować konkurs historyczno-literacki na esej "Prawda i kłamstwo o Katyniu". O objęcie patronatu nad tym konkursem poprosiłam Pana Prezydenta, który bardzo zainteresował się jego ideą. Pan Lech Kaczyński ucieszył się z tego pomysłu, gdyż ważne było dla niego budowanie nowoczesnego patriotyzmu jutra, patrzącego w przyszłość, ale pamiętającego też o przeszłości, o korzeniach. Wybrałam się pociągiem, aby 10 kwietnia, w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej stanąć nad grobami pomordowanych, oddać im cześć i honor, pomodlić się.

- O czym rozmawialiście w pociągu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- To były piękne rozmowy o Polsce. Wyrażało się w nich zatroskanie sytuacją w ojczyźnie, głównie ograniczaniem nauczania historii. Rozmawialiśmy również o historii Polski, tej bolesnej, trudnej, jeszcze ciągle nieodkrytej do końca. To był też czas na modlitwę, odmawianie Różańca św., Koronki, tak więc podróż w tamtą stronę była podróżą pełną refleksji i skupienia. Mimo że jechaliśmy na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej, prawda o Katyniu w młodym pokoleniu nie była powszechna i znana. Wiedzieliśmy więc również, że przed nami jest wielka misja.

- Czyli, podróż ta była pielgrzymką...

- Tak, to była podróż pełna refleksji i rozmodlenia. Cieszyliśmy się obecnością Rodzin Katyńskich, od których dowiadywaliśmy się, w jaki sposób kultywują pamięć o pomordowanych w Lesie Katyńskim. Cieszyliśmy się na spotkanie z Panem Prezydentem i całą delegacją. Zastanawialiśmy się, jakie będzie wystąpienie Pana Prezydenta w Katyniu, wiedzieliśmy, że będzie mówił o przeszłości, ale pewnie też o przyszłości, o jej budowaniu w oparciu o prawdę historyczną. Kłamstwo katyńskie było fundamentem założycielskim PRL-u, a prawda o Katyniu może być fundamentem wolnej Rzeczypospolitej.

- Jak przebiegał ten tragiczny poranek 10 kwietnia 2010 r.?

Reklama

- Przyjechaliśmy bardzo wcześnie, po 16-godzinnej podróży pociągiem, do Smoleńska. Była godz. 4 nad ranem, to był rześki, chłodny, przejrzysty dzień. Przesiedliśmy się do autokarów i pojechaliśmy do jakiegoś zajazdu pod Smoleńskiem na śniadanie. Potem chcieliśmy zapalić znicze na stacji Gniezdowo, gdzie przywożeni byli polscy oficerowie, ale omon-owskie rosyjskie służby bardzo się zdenerwowały. Jak powiedział oficer Omon-u, absolutnie nie ma na to zgody. Oburzyliśmy się i zakomunikowaliśmy, że jeśli nie przepuszczą naszego autokaru do Gniezdowa, to pójdziemy tam pieszo. Strona rosyjska, widząc naszą determinację, gdy ruszyliśmy pieszo w stronę Gniezdowa, pozwoliła nam wsiąść do autokaru i pojechać na stację kolejową. To była dziwna podróż. Jechaliśmy przez wieś, która była jakby wyludniona, nikogo nie widzieliśmy, wszystkie drzwi i okna były szczelnie pozamykane, nie szczekał żaden pies na podwórku, nikt nie jechał rowerem, furmanką czy ciągnikiem - tak jakby ludzie się pochowali. Jednocześnie wiedzieliśmy, że tam mieszkają ludzie, bo okna były umyte, ogródki zadbane. Jechaliśmy więc przez wyludnione Gniezdowo na stację kolejową, która również była zamknięta, ale budynek był świeżo odmalowany na jaskrawozielony, jasny kolor. Złożyliśmy tam wieńce i znicze, odmówiliśmy modlitwę.

- Obawialiście się, że coś się może stać?

- Nie, byliśmy spokojni. Nie przeczuwaliśmy, że może stać się cokolwiek złego.

- Kiedy przyszły pierwsze oznaki niepokoju?

- Pierwszą osobą, którą spotkałam, był minister Kancelarii Prezydenta RP Jacek Sasin. Przywitał się ze mną i w tym momencie dostał telefon. Odebrał go w mojej obecności. Widziałam, jak na jego twarzy maluje się przerażenie. Zapytałam, co się stało, i wtedy Pan Minister powiedział: "Nie wylądowali". To było coś tak nieprawdopodobnego i tak przerażającego, że oboje nie chcieliśmy absolutnie w to uwierzyć, myśleliśmy, że to jakaś rosyjska propaganda, która chce zepsuć te uroczystości, rozpowszechniając niedorzeczne i haniebne informacje. Niestety, potem zaczęły spływać z kraju informacje, telefony, że już w naszej telewizji podają wiadomości, iż samolot z Panem Prezydentem na pokładzie i z 95 osobami rozbił się. To było po prostu nieprawdopodobne, żeby samolot, którym leci najważniejsza osoba w państwie z całą delegacją mógł się rozbić i żeby wszyscy zginęli. Pamiętam właśnie tę chęć odrzucenia i nieprzyjmowania tej wiadomości do swojej świadomości. Chciałam wierzyć, że to była rosyjska propaganda. I chyba tak myślała większość osób. Ale potem te telefony od osób z Polski, które mówiły, że również agencje zagraniczne podają, iż nastąpiła katastrofa samolotu... Na początku mówiono, że zginęło 12 osób, potem że 30, 70, a następnie, że wszyscy. To był ból, którego nie da się zapomnieć. I teraz, we wspomnieniach, czuje się go tak samo jak wtedy. I te czarne puste krzesła, przygotowane na uroczystą Mszę św., na których leżały kartki z nazwiskami naszych przyjaciół, Pana Prezydenta... Te czarne krzesła z białymi kartkami, z wypisanymi nazwiskami. Czekaliśmy, żeby ktoś wyszedł i powiedział, że to jest kłamstwo, że do tej katastrofy nie doszło... Ale nikt nie wyszedł. Przed Mszą św. dał się słyszeć ten spiżowy, katyński dzwon, umieszczony pod ziemią, i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że on bije dla tamtych bohaterów sprzed 70 lat, i tych, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej. To byli wyjątkowi ludzie. Nad każdym z nich trzeba byłoby pochylać się z osobna i o każdym powiedzieć tak wiele dobrego... Po Mszy św. pojechaliśmy do Smoleńska, wsiedliśmy do pociągu, i - to była już zupełnie inna podróż. Wracaliśmy pociągiem pełnym bólu, łez. Późniejszy czas - kiedy odprowadzaliśmy naszych przyjaciół, kiedy pogrzeby nakładały się i trzeba było wybierać, do kogo się pojedzie - również był bardzo trudny.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dyskutujmy ze sobą, ale się słuchajmy

2025-06-18 06:47

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Co wybory, co większa demonstracja, co burzliwszy dzień w mediach – powraca stare hasło: "wojna polsko-polska". Obraz dwóch obozów, okopanych na swoich pozycjach, niemożliwych do pogodzenia. Jakbyśmy byli narodem skazanym na wieczny konflikt, wzajemną pogardę i brak porozumienia. Ale ten obraz – choć popularny – jest z gruntu fałszywy.

Polacy od wieków spierali się o sprawy najważniejsze: o kształt państwa, gospodarkę, wartości, idee i relację z Kościołem, czy w końcu o politykę zagraniczną, miejsce Polski w Europie, o język i tożsamość. Te spory bywały ostre, ale same w sobie nie były zagrożeniem. Przeciwnie – bywały objawem życia i wolności ducha. Prawdziwe niebezpieczeństwo zaczynało się wtedy, gdy ktoś uznawał, że jego racja jest tak absolutna, że wolno mu w jej imię zdradzić wspólnotę.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa nie jest czasem pustym. Nie jest nic-nie-robieniem

2025-06-17 17:54

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa nie jest czasem pustym. Nie jest nic-nie-robieniem. Jest zawsze pełna życia, ale też pełna pytań. Rodzą się one w duszy i umyśle tego, kto się modli, oraz w duszach i sercach tych, którzy stoją „obok” i przyglądają się, kiedy inni się modlą.

Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał». Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».
CZYTAJ DALEJ

Carlo Acutis. Plan na życie – film o przyszłym świętym zachwyca Polaków

2025-06-18 13:41

[ TEMATY ]

film

bł. Carlo Acutis

RafaelKino/Mat.prasowy

W kinach w całej Polsce film dokumentalny „Carlo Acutis: Plan na życie” przyciągnął ponad 20 tysięcy widzów. Produkcja zyskała uznanie zarówno odbiorców, jak i duchownych, a jej przesłanie nabrało dodatkowej głębi w kontekście zbliżającej się kanonizacji Carla Acutisa zaplanowanej na 7 września 2025 roku.

"Carlo Acutis. Plan na życie" to niezwykły dokument o młodym millenialsie, który – zamiast zatracić się w świecie ekranów – postawił Boga na pierwszym miejscu. Urodzony w 1991 roku Carlo kochał komputery i nowe technologie, ale jego największą pasją była Eucharystia, którą nazywał „swoją autostradą do nieba”. Jego życie to świadectwo, że nowoczesność nie musi być przeszkodą w świętości – przeciwnie, może ją wspierać, jeśli jest zakorzeniona w wartościach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję