O „Szlachetnej Paczce” już sporo pisaliśmy. W tym roku projekt był realizowany po raz 13. Akcja z roku na rok nabiera coraz większego rozmach. W mediach widzimy więcej informacji na ten temat. W sprawę włączają się osoby znane, co zwielokrotnia lawinę dobra. I za to chwała Panu.
W naszej diecezji niemal każde miasto i wiele gmin ma sztaby, liderów, koordynatorów i wolontariuszy Akcji. Jak podkreśla ks. Wojciech Marzec: W tym roku pomoc dotarła do 67 potrzebujących rodzin. W pięcioletniej historii akcji w Janowie Lubelskim tegoroczna edycja była największa. Wielka w tym zasługa lidera rejonu, którym od początku janowskiej edycji jest Anna Szmidt, nauczyciel w Zespole Szkół Zawodowych w Janowie Lubelskim. Ambasadorem tegorocznego projektu w naszym rejonie został Conrado Moreno, prezenter studia Lotto, a niegdyś uczestnik programu „Europa da się lubić”. Magazyn, do którego ofiarodawcy dostarczali paczki, jak co roku znajdował się przy parafii św. Jadwigi Królowej, skąd dzięki pomocy 26 wolontariuszy były sprawnie rozwożone do wybranych rodzin. Szczególnie dziękujemy ks. proboszczowi Jackowi Beksińskiemu za udostępnienie sal parafialnych na potrzeby magazynu oraz busa parafialnego, którym rozwożone były paczki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po raz pierwszy akcja była prowadzona w Nowej Dębie. „Pragnę pogratulować inicjatywy oraz gorąco podziękować wszystkim, którzy sprawili, że te Święta były dla niektórych rodzin choć trochę cieplejsze, radośniejsze i bogatsze. Dziękuję wolontariuszom, którzy pozyskiwali darczyńców, przygotowywali i dostarczali paczki. Dziękuję z całego serca wszystkim tym, którzy przekazali datki pieniężne, produkty i rzeczy, które znalazły się w paczkach. To Wasza hojność umożliwiła tą pomoc. Szczególne podziękowania kieruję do pani Oli Rząsy, która najpierw pozyskała wolontariuszy, nagłośniła akcję, a potem to wszystko pospinała i doprowadziła do szczęśliwego końca” pisze na stronie Miasta i Gminy Nowa Dęba burmistrz Wiesław Ordon.
Aleksandra Rząsa mówi „Niedzieli”: Do projektu włączyliśmy 13 rodzin. Wszystkie otrzymały pomoc i wszystkie na nią zasłużyły. Dziękujemy „naszym” rodzinom za zaufanie, za te historie życia i za to, że patrzycie pozytywnie na swoje „dzisiaj”, pomimo wszelkich trudności. Nauczyliśmy się, że warto szanować każdy dzień i tych, którzy są obok. Wam największą radość sprawia bycie razem i to, że wspólnie dajecie sobie radę. Nam też udało się pokonać wszelkie trudności i dojechać do Was z paczkami. Pamiętajcie, że wolontariusze poświęcili dla Was czas, bo zobaczyli w Was to, co wspaniałe na tym świecie i że nie jesteście sami. Pamiętajcie o tym w trudnych chwilach, bo my o Was pamiętamy, puentuje Aleksandra.
Pomoc „Szlachetnej Paczki” jest mądrze przydzielana. Nie zawsze rodzina, u której są wolontariusze, otrzymuje pomoc. Najważniejsza, jak podkreślają, jest szczerość. Jeżeli ktoś próbuje przed nami coś zataić, to niestety, nie jesteśmy w stanie mu pomóc. Pomagając w sposób konkretny, mądry i szlachetny pokazujemy, że w tych trudnych czasach najbardziej potrzebujący nie są sami i mogą liczyć na serdeczny gest drugiej osoby.
Reklama
W paczkach znalazły się najbardziej potrzebne produkty do użytku codziennego: żywność, środki chemiczne, przybory szkolne, obuwie, odzież, zabawki, słodycze. A także poważniejsze wsparcie (meble, kuchenki, pralki, piecyki, lodówki, wyposażenie łazienek). Darczyńcami, którzy fundowali paczki, były osoby prywatne, klasy, szkoły, urzędy, firmy czy parafie.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy uczestniczyli w tegorocznej edycji, ofiarodawcom i wolontariuszom. Bardzo cieszy, że tak jak głosi idea Paczki: „Nie ma podziałów na biednych i bogatych, tak i nam wszystkim udało się zjednoczyć w tej akcji”.
Wolontariuszka wspomina dostarczenie jednej z paczek:
Gdy dotarliśmy z 13. paczkami do domu pani Joli, jej synowie: Patryk z Maćkiem podskakiwali z radości. Dla nich już sama ilość paczek była ogromną radością. Początkowo dzieci zaczęły delikatnie otwierać paczki, by nie popsuć kolorowego papieru i dekoracji, jednak długo tak nie wytrzymały. Wystarczyło, że Maciek zaczął rozrywać torebkę z książkami i śliczną zieloną żabką... i zaczęła się „walka” z paczkami. Najgorzej było z taśmami klejącymi, nawet zęby starszego Patryka nie dały im rady. Wtedy musiała interweniować mama. Maciek bardzo ucieszył się z misia-żaby, przytulił ją do siebie i schował się z nią w kącie łóżka. W tym czasie Patryk zaczął oglądać książki, które bardzo mu się spodobały. Każdą oglądał i krzyczał: „Moja ulubiona!”.
Reklama
Chłopcy byli zafascynowani puzzlami i dużą ilością bloków rysunkowych, farb i kredek. Maciek, gdy zobaczył rodzynki, od razu zaczął przegryzać zębami opakowanie. Gdy mama pokazała mu zielony worek z pasztetami drobiowymi, małemu automatycznie wyleciała paczka z rodzynkami z buzi i tylko krzyknął „O jaaa!!!”. Malec uwielbia jeść pasztety drobiowe. Podobnie zareagował, gdy zobaczył konserwę ze szprotem zaczął otwierać ją zębami. Na szczęście pani Jola opanowała sytuację i od razu pakowała wszystko do szafek. Wszyscy bardzo ucieszyli się z pachnących ciasteczek, które własnoręcznie wykonali darczyńcy. Pan Adam, mąż pani Joli, najbardziej ucieszył się z butów. Powiedział, że będzie je miał „na 10 lat.”
Gdy chłopcy zajęci byli nowymi traktorami, pani Jola zachwycała się każdym produktem spożywczym i środkiem czystości. Cieszyła się jak dziecko z każdego ubranka dla Zuzi, najmłodszej córki. Pampersy, kremy, mleko, butelka przeciwkolkowa... Wszystko to było idealne dobrane. Pani Jola zaniemówiła, gdy zobaczyła małą Biblię dla dzieci. Nie wiedziała co powiedzieć była zszokowana i bardzo wzruszona. Każda rzecz znajdująca się w paczce miała dla rodziny wielkie znaczenie, ale jak sama powiedziała Biblia wywarła na niej największe wrażenie. Apogeum radości i fruwający papier po pokoju pojawił się wówczas, gdy chłopcy zaczęli wyciągać wielkie traktory. Takich aut jeszcze nigdy nie widzieli. Do końca spotkania panowała już cisza, bo chłopcy byli zajęci autami. Nie można nie wspomnieć o mikserze, który pani Jola przytuliła do siebie, powtarzając, że nie może uwierzyć w to, co widzi. Pan Adam, obserwując żonę i chłopców oraz trzymając małą Zuzię na rękach, mówił: „Mnie to się wszystko podoba... No to jest nie do opisania, nie do opisania...”..
Wolontariuszki Barbary wysłuchał ks. Adam Stachowicz