Na zaproszenie ks. Ryszarda Buryło do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łazach-Moszczanach przyjechała Natalia Obodyńska, która została uzdrowiona z choroby nowotworowej kości przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II.
Doświadczyć cudu
Reklama
– Mieszkałam wraz z rodziną w Targowiskach, powiat krośnieński, później w Rzeszowie, gdzie uczęszczałam do szkoły średniej. Obecnie studiuję na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 2020 r., gdy miałam już zaproszenie do Londynu na casting, złamałam prawą rękę. Po badaniach okazało się, że mimo moich zaledwie 20 lat życia, w kości tej ręki znajdują się komórki nowotworowe. Diagnoza profesorów z kliniki w Warszawie – amputacja ręki! – mówi pani Natalia i dodaje: – W skrócie telegraficznym – chemia, naświetlania, próba uratowania ręki. Wyniki zostały wysłane także do profesorów w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi medycy potwierdzają diagnozę – amputacja ręki jest niezbędna, aby ratować życie. Rozpoczął się szturm do nieba. Modliłam się o pomoc do Jezusa Miłosiernego oraz do św. Charbela. Odmawiałam Nowennę Pompejańską – trzy części Różańca przez 54 dni. Pewnej nocy, w wynajętym mieszkaniu w Warszawie, podczas radioterapii, przyśnił mi się św. Jan Paweł II. Odnaleźliśmy się wzrokiem w tłumie, objął mnie ramieniem i prowadził na spacer. O tym, co czułam, mogłabym mówić długo. Mimo że wcześniej znałam go słabo, to od czasu tego snu, przez jego wstawiennictwo modliłam się do Boga. Kontynuując, zaznacza: – Zupełnie innowacyjna operacja, przeprowadzona po raz pierwszy w Polsce – przeszczep kości i mięśnia z nogi do mojej ręki, mimo bardzo wątpiącego podejścia ze strony profesorów, co do jej efektów, udała się! Profesorowie nie mogli uwierzyć w to, co widzą – młoda dziewczyna, której chcieli odjąć rękę, ponieważ nie wierzyli w sukces pooperacyjny, na ich oczach porusza palcami, dłonią, całą ręką. Jeden z profesorów stwierdził, że z medycznego punktu widzenia to niemożliwe, że to jest cud. Tak, to był cud wymodlony przeze mnie za wstawiennictwem naszego kochanego papieża!
– Zgłębiłam piękną modlitwę różańcową. Z różańcem się nie rozstaję (mówi prezentując go podczas świadectwa w kościele licznie zebranym wiernym). Mam go zawsze przy sobie. Na mojej sprawnej prawej ręce mam 54 szwy, dokładnie tyle, ile dni trwa Nowenna Pompejańska. Ręką, której miałam nie mieć, namalowałam obrazy: Matki Bożej Pompejańskiej, Jezusa Miłosiernego i św. Józefa. To właśnie podczas choroby odkryłam talent, którym obdarował mnie Pan Bóg – podkreśla uzdrowiona.
Następnie pani Natalia wyraziła wdzięczność Panu Bogu, mamie za wszystko, co dla niej zrobiła podczas choroby i nadal czyni, za wyjazdy i modlitwę w różnych sanktuariach, babci za stałą obecność. – Najważniejsza jest żywa relacja z Panem Jezusem. Wówczas, mimo że życie mnie doświadcza, mam świadomość, że nie jestem sama, że zawsze i ze wszystkim mogę zwrócić się do Pana, a On mnie wesprze – stwierdza na zakończenie świadectwa pani Natalia.
Przed narodzinami naszego synka byliśmy daleko od Boga, a nasza wiara polegała na chodzeniu do kościoła dwa razy w roku: ze święconką na Wielkanoc i ewentualnie w Boże Narodzenie, jeśli się nam chciało. Dążyliśmy do życia łatwego i przyjemnego, ale wkrótce to nasze egoistyczne postępowanie miało się diametralnie zmienić...
Krótko po naszym ślubie moja żona Olga zaszła w ciążę. Po dwóch wcześniejszych poronieniach (pierwsze w 4. i drugie w 10. tygodniu ciąży) byliśmy pełni nadziei, że tym razem wszystko będzie dobrze. Nasza radość nie trwała jednak długo. Na pierwszym szczegółowym badaniu USG w 20. tygodniu ciąży, które zostało wykonane w Szpitalu Uniwersyteckim w Londynie, po raz pierwszy dowiedzieliśmy się, że są „nieprawidłowości”, i dostaliśmy skierowanie na jeszcze bardziej szczegółowe badanie. Wykazało ono, że nasze dziecko ma stopy końsko-szpotawe, jedną nerkę, która na dodatek była bardzo mała, oraz nieprawidłowości w strukturze mózgu. Okazało się również, że nasz synek ma bardzo rzadki problem genetyczny – niezbalansowaną translokację chromosomów 9 i 11 (na 9 brakuje genów, a na 11 jest ich za dużo). Zasmucona pani genetyk wymieniła nam wszystkie wady, które może mieć nasze dziecko: znaczne opóźnienie w rozwoju, rozszczepienie wargi i podniebienia, brak odbytu, męskie i żeńskie narządy płciowe, problemy z mózgiem oraz wiele innych. Na koniec poinformowała nas, że nadal możemy zakończyć ciążę, jeśli chcemy, mimo że był to już 24. tydzień. Przypadek naszego synka kwalifikował go do legalnego zabicia go aż do końca ciąży. Zdruzgotani takimi informacjami udaliśmy się do prof. Kyprosa Nicolaidesa – to światowej sławy lekarz, który wynalazł wiele metod ratowania dzieci w okresie prenatalnym. Niestety, on również potwierdził to wszystko, co wcześniej już usłyszeliśmy, i dodatkowo powiedział nam, że gdyby to było jego dziecko, to by je usunął. Nigdy nie zapomnę nocy po tamtym dniu – smutku, żalu, czarnych myśli i wylanych łez...
Obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki wziął w sobotę wieczorem udział w mszy św. w bazylice w Piekarach Śląskich. Nawrocki złożył też wieńce pod obrazem Matki Boskiej Piekarskiej w bazylice oraz przed pobliskim pomnikiem św. Jana Pawła II.
W niedzielę do Piekar Śląskich dotrze coroczna majowa pielgrzymka mężczyzn, będąca jednym z głównych wydarzeń religijnych na Górnym Śląsku. Nawrocki w tym czasie ma być na "Wielkim Marszu za Polską" w Warszawie.
Joanna Adamik Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
W niedzielę 25 maja w sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich odbywa się pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców. - Na Śląsku rodzina od wieków zajmuje miejsce szczególne. W tradycyjnych domach panowały wartości, takie jak szacunek do starszych, pracowitość, wiara i solidarność. Rodzinność to nie przeżytek, ale życiodajne źródło wartości - mówił na rozpoczęcie bp Marek Szkudło, administrator archidiecezji katowickiej do pielgrzymów zgromadzonych na kalwaryjskim wzgórzu.
Pielgrzymka rozpoczyna się tradycyjnie od procesji z bazyliki piekarskiej na kalwaryjskie wzgórze. Tam słowo do zebranych skierował bp Marek Szkudło, administrator archidiecezji katowickiej. - W setną rocznicę powstania naszej diecezji stajemy dziś w duchu wiary i wdzięczności wobec Boga, wobec Maryi - Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej i wobec naszych przodków. Wspominamy tych, którzy na tej śląskiej ziemi przez pokolenia żyli Ewangelią, często cicho, pokornie, w codziennym trudzie, lecz z niezłomnym sercem. To oni budowali nasze kościoły: z cegły i modlitwy. To oni, mimo wojen, granic, przemian politycznych i społecznych, nieśli w sobie żywą nadzieję, że Chrystus jest Panem każdego czasu. Na Śląsku, gdzie splatają się języki, kultury i dzieje, wiara była kotwicą, która trzymała rodziny i wspólnoty przy Bogu. Dziękujemy za biskupów, kapłanów, którzy służyli ludowi, często wśród cierpienia i niezrozumienia. Za rodziny, które przekazywały dzieciom pacierz i krzyż. Za babcie uczące śpiewać „Serdeczna Matko” i „Matko Piekarska”, za ojców, którzy w milczeniu klękali do modlitwy. To ich świadectwo staje się dla nas zobowiązaniem - mówił bp Marek Szkudło.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.