Reklama

Zdrowie

Gdy boli dusza

Najmłodsze dziecko, które w 2023 r. próbowało się zabić, miało 7 lat. Co sprawia, że polskie dzieci i nastolatki są tak mało odporne na życie? – pytamy dr. hab. Adama Czabańskiego, socjologa i suicydologa, eksperta w Biurze ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Niedziela Ogólnopolska 11/2024, str. 6-9

[ TEMATY ]

depresja

Adobe Stock, montaż: A. Wiśnicka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Woynarowska: Dlaczego młodzi ludzie nie chcą żyć?

Adam Czabański: Z braku miłości. Tak na podobne pytanie odpowiada prof. Brunon Hołyst, jeden z najwybitniejszych suicydologów w Polsce. Rozmawiałem wielokrotnie z panem profesorem na ten temat i doprecyzowywał on, że nie chodzi tutaj o to, iż tej miłości w ogóle nie ma, ale że brakuje jej poczucia. W ogólnym rozrachunku – istnieje miłość między członkami rodziny, ale nie jest ona ujawniana, manifestowana. Rodzice są pochłonięci swoimi sprawami, pracą, wyścigiem o dobra materialne, zapewnieniem rodzinie środków potrzebnych do życia. Skupiają się na realizacji jednej funkcji w rodzinie – tymczasem tych funkcji, żeby rodzina dobrze funkcjonowała, jest dziesięć. To z kolei koncepcja nieżyjącego już prof. Zbigniewa Tyszki, socjologa. Wspomnianą funkcję nazywamy materialno-zabezpieczającą, ale są także m.in.: religijna, duchowa, opiekuńcza i niezwykle kluczowa – emocjonalno-ekspresyjna. Niestety, są one zaniedbywane kosztem tej jednej. Rodzicom często się wydaje, że zapewnienie dziecku życia na dobrym poziomie materialnym w zupełności wystarczy. A to tylko jeden element tego, co trzeba uczynić dla młodego człowieka.

Reklama

Za dużo wymagamy, za mało wspieramy? Bagatelizujemy albo w ogóle nie dostrzegamy cierpienia u swego dziecka?

Niestety, nie ma szkół dla rodziców, które uczyłyby tego, jak być dobrym ojcem, dobrą matką. Robimy to trochę na oślep, trochę intuicyjnie, i takie błędy są po prostu popełniane. Myślę, że pokolenie obecnych rodziców próbuje jeszcze nadrobić końcówkę PRL. W tym sensie, że skoro wtedy było biednie i szaro, to dzisiaj należy zapewnić dziecku komfortowe życie. To, co powiem, może być dość kontrowersyjne: rodzice odgradzają swoje dziecko od wszelkich trudnych sytuacji. Gdy rodzi się jakiś konflikt, momentalnie reagują, niekiedy nie mając pełnego obrazu sytuacji. To sprawia, że dziecko nie poznaje życia w pełni i nie umie sobie poradzić, gdy staje twarzą w twarz z konkretnym problemem, a mama z tatą nie przyjdą z pomocą i trzeba samemu podjąć decyzję...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pokolenie płatków śniegu, niezaradne życiowo i nadwrażliwe...

Tak, rzeczywiście może tak być, z tym że ten problem dotyczy nie tylko dzieci, ale także tzw. młodych dorosłych – mniej więcej do 30. roku życia. Ci ludzie często nie dają sobie rady ze sprawami, z którymi poprzednie pokolenie spokojnie sobie radziło. Ich to przytłacza, nie potrafią wybrnąć z prostych sytuacji, o czymś zdecydować, i przez to mogą się pojawiać u nich nawet myśli samobójcze. Myślę, że problem, o którym rozmawiamy, jest bardzo szeroki. Moglibyśmy też zapytać o rolę popkultury....

Reklama

...która kreuje nie zawsze dobre wzorce zachowań.

A te sprowadzają młodych na manowce, podczas gdy oni potrzebują jasnych drogowskazów, jak żyć, w którą stronę się rozwijać. Mam wrażenie – oczywiście nie chcę tutaj uogólniać, bo byłoby to krzywdzące dla współczesnej kultury – że znaczna część produkcji filmowych nie niesie ze sobą nadziei. Oglądam z pewnym niepokojem filmy, w których nie ma nacisku na jakąkolwiek trwałość. Wszystko jest takie powierzchowne, niepogłębione, oparte wyłącznie na fizycznej przyjemności. Proszę zauważyć, że współczesna kultura, a także niektóre ideologie wmawiają człowiekowi: myśl wyłącznie o sobie! Co ty będziesz z tego miał(-a). Nie ma promowania postaw altruistycznych, myślenia: co ja mogę dać światu, swoim znajomym, przyjaciołom, bliskim.

Ale mówi się przecież, że budowanie pewności siebie to dobry fundament na przyszłość...

Jeżeli skupimy się wyłącznie na sobie, to nie zobaczymy świata wokół, nie zauważymy tego, co możemy zrobić dla innych. A to jest – tak mi się wydaje – istota naszego funkcjonowania na tym świecie: żeby coś dobrego po nas pozostało... Oczywiście, są osoby, które mają różnego rodzaju kompleksy i potrzebują zbudowania własnej wartości, potrzebują wsparcia. Moim zdaniem jednak, mocno niebezpieczny jest ogólny trend, który obecnie panuje, zresztą nie tylko wśród dzieci i młodzieży – nieustanne eksponowanie własnego ja...

Reklama

Zatrważają Pana cytowane w mediach liczby samobójstw?

Pojawiający się w przestrzeni medialnej przekaz nie jest do końca prawdą. Liczba samobójstw wśród osób w wieku 7-18 lat zmniejszyła się – nieznacznie, ale jednak. Przytoczę kilka liczb, żeby wyobrazić sobie skalę zjawiska. W 2019 r., czyli przed pandemią, popełnionych zostało 98 samobójstw. W 2020 r. było ich 107, w 2021 r. – 127, a 2022 r. – 156. W ubiegłym roku jednak liczba ta wyniosła 145. Mamy więc pewien spadek, i to jest pozytywna informacja, natomiast jeżeli chodzi o próby samobójcze, to niestety widać niewielki wzrost, dosłownie o 2% w stosunku do 2022 r. Z tym że w poprzednich latach były to przyrosty rzędu 40%, a nawet 70%. Wydaje mi się, że najbezpieczniej byłoby powiedzieć, iż obecnie udało nam się wyhamować ten wzrostowy trend. Chciałbym przy tym podkreślić, że są to tylko dane z Komendy Głównej Policji, a więc to zaledwie wierzchołek góry lodowej...

...bo na jedno zanotowane przez policję samobójstwo przypada od 100 do 200 niezanotowanych prób.

Doprecyzowałbym: na jedno samobójstwo w grupie wiekowej 7-18 lat przypada ok. 100 prób samobójczych. Nie jesteśmy jednak w stanie tego dokładnie wyliczyć, bo przecież są liczne przykłady sytuacji, w których nie było świadków, a młody człowiek ocknął się po zażyciu jakichś leków i nikt o tym nie wie. Nawet rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że podczas ich nieobecności w domu dziecko próbowało coś sobie zrobić. Podsumowując – wydaje się, że to zjawisko na razie wyhamowało. Oczywiście, to nie znaczy, że jest na tyle dobrze, iż możemy sobie odpuścić wszelkie działania na przyszłość, nie – skala nadal jest przerażająca.

Reklama

Co powinno zaniepokoić rodziców?

Zwróciłbym uwagę szczególnie na sytuacje, w których dziecko zmienia swoje nawyki, np. na cykl dobowy – jak długo śpi, o której wstawało kiedyś, a o której wstaje teraz. Tak samo jeśli chodzi o jedzenie – czy dziecko nagle przestaje jeść albo pochłania ogromną ilość jedzenia. Kolejny przykład – dzieciak rozdaje swoje rzeczy znajomym. Kiedyś kolekcjonował np. płyty, książki i nagle zaczął się tego pozbywać. Niepokojące są również obsesyjne myśli o śmierci – nie tylko mówi o niej, ale słucha np. muzyki artystów, którzy tragicznie zginęli, szuka takich wątków w literaturze, w poezji, w sztuce... To nie jest naturalne zachowanie.

Kłopot polega na tym, że prawie wszystkie nastolatki zarywają noce i zachowują się zupełnie inaczej niż przedtem. A my mówimy – wyrośnie z tego, dojrzewa...

Wiadomo, że to może się wiązać z dojrzewaniem organizmu, ale również może świadczyć o tym, że coś złego dzieje się w duszy tego człowieka, że to zewnętrzny objaw kryzysu. Oczywiście, to nie znaczy od razu, że dziecko podejmie próbę samobójczą, ale nie lekceważmy takich zachowań.

Naprawdę aż 80% ludzi daje sygnały, że rozważa popełnienie samobójstwa?

I bardzo często są to werbalne komunikaty. Oczywiście, każdemu z nas chociaż raz zdarzyło się powiedzieć coś w stylu: „mam tyle pracy, że normalnie chyba się powieszę”. Gdy jednak młody człowiek mówi: „ja się chyba powieszę. Jutro rodzice wyjeżdżają na działkę. Będę miał czas, żeby to zrobić”, to powinno nas to zaniepokoić. Jeśli dziecko powiedziało to głośno i dodało przy tym jakieś szczegóły, wtedy żarty się kończą – trzeba działać! Takich objawów może być znacznie więcej, zależą od wieku człowieka. Psychologowie analizują np. rysunki wykonywane przez małe dzieci, które mogą już u takich malców świadczyć o myślach samobójczych.

Reklama

A stany depresyjne? Czy zawsze kończą się samobójstwem lub jego próbą?

Stany depresyjne nie zawsze wiążą się z podejmowaniem prób samobójczych lub samobójstw. Ponadto wiemy, że człowiek w ciężkiej depresji nie jest w stanie popełnić samobójstwa, nie ma na to siły. Jednak, gdy jest leczony, to po jakichś 2-3 tygodniach zażywania leków czuje się na tyle „dobrze”, że może taką próbę podjąć. Często chory – zupełnie niespodziewanie – zaczyna być bardzo radosny. Uśmiecha się, rozmawia, opowiada kawały. Ktoś by powiedział: super, świetna sytuacja! Otóż nie do końca. Dość często jest to moment przełomowy. Ten śmieszek planuje samobójstwo i nie chce, by ktoś mu przeszkodził. Zakłada maskę, udaje, że wszystko jest już w porządku, chce nas zwieść. Nie jestem psychiatrą, ale z różnych konsultacji wiem, że to bardzo niebezpieczny czas.

Jak opiekować się dzieckiem po próbie samobójczej?

Trzeba wtedy przebudować całe życie rodzinne. Potrzebna jest uważność – należy skupić się na słuchaniu dziecka. Tylko wtedy możemy wyłapać niepokojące sygnały. Ważne jest powtarzanie dziecku, że je kochamy. Trzeba wręcz dać to odczuć wprost – przytuleniem, ciepłym gestem. Nie wstydźmy się pytać swoje pociechy o problemy, nawet o myśli samobójcze. Najgorsze, co możemy zrobić, to owijać w bawełnę. Komunikacja musi być otwarta. Jeżeli tylko mamy jakieś złe przeczucie, to czym ryzykujemy, zadając takie pytanie – że dziecko nas wyśmieje? Ale gdy pojawi się kryzys, jest duża szansa, że przyjdzie z tym do nas, otworzy się. Wtedy możemy zareagować najlepiej, jak potrafimy – okazać miłość i wsparcie. Nie jesteśmy jednak profesjonalistami, dlatego postarajmy się o kontakt ze specjalistami.

Niezmiernie ważna jest obecność. Dziecko trzeba dosłownie pilnować, szczególnie tuż po incydencie. Będzie to wymagać pewnej logistyki, ustalenia grafiku, tak żeby zawsze ktoś przy nim był. I nie wolno odpuszczać – dziecko będzie nas zapewniać, że już dobrze się czuje, ale to może być maska... Pierwsze 3 miesiące po incydencie są tutaj szczególnie istotne, ale najlepiej być przy dziecku jak najdłużej.

Reklama

Dla wielu dorosłych może to być bardzo trudne, nie tylko organizacyjnie. Zastanawiamy się: jak mogło się to przytrafić nam, naszemu dziecku?!

Niestety, ma Pani racje. Mam kontakt z rodzicami młodych ludzi po próbach samobójczych czy w ogóle z młodymi z myślami samobójczymi. Okazuje się, że bardzo wielu z nich nie rozumie sytuacji. Nie dociera do nich, że problem dotyka właśnie ich dziecka. Nie pojmują, że nie wystarczą wtedy słowa: weź się w garść! Tutaj potrzebna jest pomoc profesjonalisty, psychologa. Myślę, że to problem jakiegoś mentalnego przygotowania rodziców, żeby zrozumieli, iż tego typu zdarzenia są teraz dość powszechne.

Coś w rodzaju kursów doskonalenia rodzinnego?

W rodzinach powszechna jest komunikacja dość powierzchowna, na takiej warstwie, powiedziałbym, logistycznej – wynieś, przynieś, pozamiataj. A przydałoby się usiąść razem, znaleźć czas, żeby podjąć pewne tematy istotne, np. po co żyję, jaki jest sens mojego istnienia? Albo szczerze porozmawiać o tym, co nas martwi, co byśmy chcieli zmienić, porozmawiać o swoich pragnieniach, marzeniach. Jeżeli ta komunikacja jest głęboka, jesteśmy w stanie wyłapać różne zagrożenia, dostrzec zmiany w funkcjonowaniu drugiego człowieka.

Mamy potencjał, który jest w ogóle niewykorzystany – szkolne zebrania z rodzicami, które zazwyczaj mają charakter czysto organizacyjny. A byłaby to dobra okazja, żeby pojawił się tam specjalista, chociaż na 20 minut, który powiedziałby: zwróćcie uwagę na takie czy inne zachowania, sytuacje. To świetna okazja, żeby przekazać wiedzę, której rodzice najczęściej nie mają, ale co oni z nią zrobią, to już inna sprawa... Podobnie lekcje wychowawcze dla młodzieży, które często służą nadrabianiu materiału z jakiegoś przedmiotu, a mogłyby być poświęcone spotkaniom z udziałem ekspertów od zdrowia psychicznego.

Reklama

Sugeruje Pan, że potrzebujemy jakiegoś systemu wczesnego ostrzegania? Rodzina, szkoła, Kościół?

To gigantyczna praca organiczna, która wymaga ogromnego zaangażowania wszystkich. A tymczasem, jak wspomniałem – rodzice skupiają się na stronie materialnej, zapominając o dobrostanie psychicznym, duchowym dziecka. Myślę też, że bardzo ważne jest wspieranie nie tylko kanałów komunikacyjnych między rodzinami, nauczycielami, pedagogami szkolnymi i specjalistami spoza szkoły. Rodzice powinni też wspierać się nawzajem. Sam mam trójkę dzieci i bardzo często rozmawiamy o nich z przyjaciółmi. Wymieniamy się doświadczeniami, opowiadamy, jak radziliśmy sobie z takim czy innym kryzysem. To niezwykle pomocne...

Wiara chroni przed popełnieniem samobójstwa?

Gwarancji Pani nie dam, mamy jednak amerykańskie badania, które potwierdzają, że nasz stosunek do religii ma znaczenie. Z wyjątkiem zaburzeń czy choroby psychicznej – bo wtedy niekoniecznie. Przy czym bardzo istotna jest religijność przekazywana przez rodziców w domu. I tu jestem mocno zaniepokojony w kontekście tego, co się dzieje w naszym kraju.

Reklama

Słuchamy...

Religijność przekazują dzieciom matki, to wiadomo. Tymczasem w Polsce trwa wypisywanie przez rodziców dzieci z lekcji religii – nawet nie ze względów ideologicznych, tylko z tych czysto użytkowych. Po co dziecko ma chodzić na katechezę, skoro może w tym czasie pouczyć się chemii czy matematyki? Jestem z Poznania, więc znam sytuację w tamtejszych liceach, gdzie na religię chodzi po kilka osób z klasy. Bardzo często nie ma tam żadnej dziewczynki. Zastanówmy się, co będzie w przyszłości. Konsekwencje będą takie, że w ciągu najbliższych 15-20 lat nie zostaną przekazane wartości religijne kolejnemu pokoleniu. Im mniej osób będzie zaangażowanych religijnie, tym ludzie bardziej będą wyeksponowani na samobójstwo, bo jeżeli nie ma nadziei, że Ktoś faktycznie jest, że cierpienie też ma jakiś większy sens, to życie staje się bezsensowne. Jeżeli na to nałoży się wspomniane przeze mnie wcześniej mocne skupienie się wyłącznie na sobie, to w jakimś momencie pojawi się myśl: nie widzę dla siebie żadnej nadziei, więc po co to wszystko?

Nie możemy zakończyć naszej rozmowy bez jakiejś myśli niosącej nadzieję...

Uważam, że każdy z nas może pomóc osobie znajdującej się w kryzysie samobójczym, poświęcając jej swój czas i uwagę oraz przede wszystkim pomagając skontaktować się z profesjonalistami udzielającymi fachowej pomocy. Zachęcam również do pogłębionych rozmów z bliskimi, podczas których nie tylko mówimy, ale przede wszystkim słuchamy. Otwarta i częsta komunikacja pozwala na czas odkryć problemy, które mogą się przerodzić w poważne kryzysy.

Modlitwa człowieka w kryzysie

Dobry Boże, Ty znasz ciemności, które mnie otaczają. Wydaje mi się, że jakby otoczyła mnie chmura, tak że tracę całą moją perspektywę. I na dodatek mam wrażenie, że ona nigdy się nie podniesie. Wiem, że wcześniej udało mi się z tego wyjść, ale kiedy te uczucia znów przychodzą, wszystko znowu się zaciemnia.

Pomóż mi ufać Tobie w tym trudnym czasie. Wiem, że po deszczu znów przychodzi słońce i że ponad chmurami słońce zawsze świeci.

Proszę Cię jednak, umocnij to przekonanie w moim sercu, tak aby Twoja nadzieja mnie prowadziła.

Wierzę, że Ty możesz mnie uzdrowić, i całkowicie powierzam się Tobie. Udziel mi łask, których potrzebuję, aby wytrwać przy Tobie, aż Twoja uzdrawiająca miłość, która wiem, że nieustannie działa we mnie, w końcu przeniknie mnie i przyniesie ulgę, której potrzebuję. Amen.

Modlitwa rodziców za dzieci

Reklama

Boże, dla Ciebie wszystko dorasta, a dorósłszy, od Ciebie otrzymuje moc.

Wyciągnij swą prawicę nad tym dzieckiem. Niech odzyskawszy zdrowie i siły, dojdzie do pełni lat i po wszystkie dni życia swojego niech z wdzięcznością Ci służy.

Boże, Ty w przedziwny sposób wyznaczasz obowiązki aniołom i ludziom.

Spraw miłościwie, aby na ziemi strzegli życia tego dziecka ci, którzy służąc Tobie w niebie, zawsze Cię otaczają. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Dr hab. Adam Czabański - prof. Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego

2024-03-12 13:35

Ocena: +17 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zaangażowana obecność

Niedziela Ogólnopolska 7/2019, str. 54-56

[ TEMATY ]

depresja

Niedziela Młodych

©opticaltech - stock.adobe.com

Smutek to jeszcze nie depresja. Żal, niechęć czy przemęczenie zdarza się odczuwać raczej wszystkim. Mówimy czasem: „deprecha mnie łapie”. I najczęściej myślimy wtedy o jakimś przejściowym stanie wyczerpania. Z taką „deprechą” można sobie poradzić samemu. Bo jak szybko złapała, tak szybko puści. Wyzwaniem okazuje się jednak prawdziwa depresja. Z nią nie pójdzie tak łatwo. I na pewno nie da się jej pokonać w pojedynkę

Depressus” to po łacinie „niski”, „zaniżony”, „poniżony”. W geografii depresją nazywamy teren poniżej poziomu morza. Tak samo można nazwać jakieś zapadlisko, które powstało w skorupie ziemskiej przez ruchy tektoniczne. Mniej więcej to dzieje się z człowiekiem. Coś się w nim obniża, zapada. Schodzi do poziomu, w którym nie jest już w stanie żyć w pełni. I nie umie się sam stamtąd wydostać. Depresja jest chorobą. I bardzo boli. To coś gorszego niż chandra czy utrzymująca się migrena. Dobrze się dzieje, że o problemie jest coraz głośniej. W Polsce już drugą dekadę obchodzi się Dzień Walki z Depresją. Nie bez powodu. Bardzo nieodpowiedzialne byłoby ignorowanie jej obecności czy objawów. Zwłaszcza w kręgu najbliższych. Naszą uwagę powinny przykuwać utrzymujące się długo i połączone ze sobą: utrata zapału do życia, narastające poczucie winy, coraz częstsze rozdrażnienie i coraz niższy próg odporności na stres. Utrata wiary we własne siły i w to, że człowiek będzie w stanie zrobić w życiu coś wartościowego. Coraz trudniej wstać z łóżka. I choć się nie zna przyczyny – czasem się płacze. „Zapadająca się” osoba przestaje zabiegać o relacje. Izolacja i niechęć do wychodzenia na zewnątrz to już poważny znak. Pojawia się widoczna na zewnątrz dezorganizacja życia. Człowiek po prostu gaśnie. I często sam nie wie, dlaczego. Milcząco wyje z bólu. Depresja często wiąże się z utratą sensu życia. Dlatego w skrajnych przypadkach może prowadzić do uzależnień, a nawet samobójstw. Wspomniana chandra poturbuje człowieka maksymalnie kilkanaście godzin. Jeśli jednak taki stan utrzymuje się przez kilkanaście dni, najprawdopodobniej mamy do czynienia z depresją. I tutaj koniecznie trzeba pomocy.
CZYTAJ DALEJ

Czy wierzę, że Jezus może mnie uzdrowić z moich przypadłości?

2024-11-10 13:54

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 8, 5-11.

Poniedziałek, 2 grudnia. Adwent
CZYTAJ DALEJ

Siostry na medal

Siostry służebniczki starowiejskie posługujące w Domu Arcybiskupów Warszawskich odebrały z rąk kard. Kazimierza Nycza medale „Za zasługi dla Archidiecezji Warszawskiej”.

Uhonorowane zostały: s. Krystyna Jasińska, s. Maria Małysz i s. Katarzyna Małek.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję