Prawa do zakupu gruntów spółdzielczych w Płocku nie zostali pozbawieni członkowie Płockiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej, w której zarząd realizuje swoją powinność w zarządzaniu własnością spółdzielców. W ich imieniu zarząd wystąpił do Ratusza już z ponad 100 wnioskami o zakup użytkowanych gruntów na własność. To umożliwi proces (opóźnionego już o dwa lata) uwłaszczenia członków spółdzielni. Przedmiotem uwłaszczenia jest pełna własność, tj. własność mieszkania i gruntu (a nie „prawo użytkowania”), co nie tylko w Europie jest standardem formy własności. Z tego powodu Parlament RP w 2000 r. uchwalił stosowną Ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych. Uwłaszczenie jest nieuniknione - jesteśmy już członkami Unii Europejskiej. Właścicielami majątku spółdzielni są spółdzielcy, zatem według nowego prawa należy to zapisać w Księgach Wieczystych.
Zarządy pozostałych spółdzielni mieszkaniowych w Płocku widocznie uznały, że nie muszą uznawać racji spółdzielców oraz porządkować stanu własności właścicielom. Nie respektują tego, że ustawa gwarantuje to każdemu spółdzielcy. Prezesi nadal uszczęśliwiają właścicieli spółdzielni „spółdzielczym prawem do lokalu” ograniczonym do użytkowania gruntu. W polskiej rzeczywistości wciąż sprawdza się praktyka: rację ma ten, kto ma pieczątki, więc zarządy spółdzielni spokojnie działają na szkodę spółdzielców. Nikt ich jeszcze za to nie ukarał.
To, co medialnie sprzedawane jest jako „demokracja”, przypomina stan z czasów partii z tzw. przewodnią rolą narodu. Wtedy też było sprawiedliwie (tzn. tylko tak wolno było mówić). Różnice są subtelne: wtedy nie było afer - teraz nie ma tylko winnych (więc jakby ich nie było). Jeśli wtedy najlepsza była własność społeczna, a kar za szkody społeczne dziś nie ma, to co spółdzielniom szkodzi (mimo europejskiego rynku z własnością prywatną) ograniczyć właścicielom własność prywatną? Niektórzy powiadają, że spółdzielcy mogą pisać listy do Pana Boga. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale Bóg dał ludziom również proste „talenty” i bardziej skuteczne będzie ich wykorzystanie. Nie sądzę, by zbyt długo trwała ta patologia w spółdzielni. Spółdzielcom nie brak świadomości ani znajomości przyczyn i dowodów winy, jednak, chcąc działać bez ofiar, przy takiej bezkarności zarządów trzeba coś zmienić, by konsekwencje za opieszałość i kłamstwa niektórych były ustalone prawnie przez parlament. Sprawa jest prosta, choć może rozwiązanie nie jest takie łatwe. Ale nie tylko łatwe problemy należy rozwiązywać i wydaje się, że niedługo tak się stanie.
Racje. Płockie Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców ma w Sejmie wpływ na zmiany artykułów prawa spółdzielczego. Czy będzie możliwość kar dla nieuczciwych władz spółdzielni? To zależy od samych spółdzielców. Taki jest projekt. Jest więcej propozycji zmian w ustawie i jeśli wszystko nie rozstrzygnie się teraz, to na pewno wkrótce. Jest kilka możliwości. Na uwłaszczenie czekaliśmy tyle czasu, poczekamy jeszcze trochę. W obecnej naszej spółdzielczości mamy niestety paradoks: zarząd spółdzielni nie oddaje właścicielom własności, mimo takiego obowiązku zapisanego w ustawie i mimo prawnych żądań. Owszem, są wyjątki. Jeśli w Płocku podaję przykład PSML-W, to w kraju jest ich więcej.
Na Żuławach w Nowym Dworze Gd. po trzech miesiącach od ustalenia 99-procentowej bonifikaty na grunt, zarząd spółdzielni przy okazji czynszu w październiku jednorazowo doliczył wszystkim spółdzielcom kwotę 15,38 zł za grunt (przywiozłem kopię wydruku) i dziś wszyscy mieszkańcy bloków są współwłaścicielami gruntu. W Gdańsku w jednej ze spółdzielni przekształcenie spółdzielczego lokatorskiego prawa we własność odrębną nowe władze uchwaliły na słynną kwotę 3% wartości mieszkania (tu wiosną były środowiskowe zebrania wyborcze). Można?
Na zmianę szkodliwych działań zarządów z uwagi na groźbę większych kosztów związanych z 22-procentową stawką VAT od wartości rynkowej mieszkania mamy jeszcze rok. Zmiany w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych powinny być więc ukończone jeszcze w tym roku.
W Płocku zarząd MSM postanowił utrudnić przepisanie własności odrębnej przez wstrzymanie wykupów gruntów, nawet tym mieszkańcom Międzytorza, którzy mają już w Urzędzie Miasta gotową od roku wycenę działki. Potrzebny jest tylko udział zarządu w sporządzeniu aktu notarialnego, bowiem żądaniem większości mieszkańców wniosek o wykup tej działki w 2003 r. już został złożony. Teraz zarząd działa na ich szkodę podstępem. Ustawa zapewnia każdemu spółdzielcy (choćby jednemu z bloku) wykup mieszkania z gruntem w ciągu 24 miesięcy. Tymczasem zarząd MSM od 2001 r. nie proponował uchwał w sprawie własności odrębnej (jak powinien to czynić), za to teraz na zebraniu walnym podkłada projekty uchwał (z wymogiem wyrażenia zgody przez ponad 50% mieszkańców bloku), które są sprzeczne z nadrzędnym prawem ustawy i które nie mogą zostać poddane głosowaniu. Ujawnienie tego faktu powoduje więc wstrzymanie tego błędu, a wniosek o odroczenie tematu z braku wiedzy zebranych zarząd zamienia na twierdzenie, że zgromadzenie zdecydowało o wstrzymaniu wykupu gruntów!
Nie wszystkie zarządy dopuszczają się takiego lekceważenia racji spółdzielców. Przybliża to forma stosowanej argumentacji. W odpowiedzi na pisemne ponaglenia wykupu gruntu osoby zainteresowane są informowane, że zebranie walne „odroczyło/wstrzymało decyzję w sprawie wykupu...” oraz że (cyt.):
„- Gmina Płock nie sprzedaje udziałów w gruncie poszczególnym właścicielom lokali, lecz sprzedaje spółdzielni całą działkę, - nie wszyscy członkowie są zainteresowani wykupem gruntu, - brak jest rozstrzygnięć prawnych odnośnie opłat związanych z wprowadzanym podatkiem katastralnym (...)”.
W pewnej formie można sparafrazować te truizmy: wstrzymujemy sadzenie drzew, bo te mają wiele owoców; nie wszystkie owoce dojrzewają; brak jest danych o opadach w przyszłości. Tak dowcipna precyzja bywa wysiłkiem radców prawnych.
Oczywiście Gmina sprzedaje całe działki w takim kształcie geodezyjnym, jaki został dokonany w wyniku podziału spółdzielni i oczywistym jest, że w imieniu spółdzielców występuje zarząd (w tym celu przez nich opłacany). Oczywistym jest też, że nie wszyscy członkowie spółdzielni wyrażają wolę jednocześnie (i dlatego ustawa przewiduje wnioski indywidualne), a ponadto nie otrzymali oni od 2001 r. należnej od zarządu informacji o ustawie oraz bonifikacie wykupu gruntów, a informacje znają głównie od SOS. Co więcej - zarząd MSM skutecznie wprowadza swych chlebodawców w błąd, strasząc jeszcze podatkiem katastralnym i dowodząc braku zrozumienia tego pojęcia. Tłumaczy się bowiem zmianą nazwy podatku i wprowadzeniem w przyszłości europejskiej formy w Polsce, świadomie narażając przez to spółdzielców na niebagatelne koszty (ponad 20 000 zł) podatku 22% VAT, który będzie obowiązywał od 2007 r.
Upór. Wobec braku realizacji wniosków uwłaszczeniowych złożonych w pierwszej połowie 2001 r., do zarządu MSM skierowałem już dwudzieste pismo, w którym powtórzyłem po raz trzeci kilka pytań (spośród wielu pozostających bez odpowiedzi) zadanych w lipcu br., m.in.: ile wynosi fundusz remontowy, ile wyniósł i na co wzięty był ostatni kredyt (skoro zarząd zapewnia o dobrej kondycji i płynności finansowej spółdzielni)... i kiedy zarząd wypełni zobowiązanie zebrania w oczekiwaniu wyjaśnienia sprzeczności uchwał dot. gruntu wobec złożonego w Ratuszu wniosku o wykup naszej (już wycenionej przez Urząd Miasta) działki. W otrzymanym piśmie nie otrzymałem odpowiedzi (jak zawsze) na żadne z moich pytań, za to (być może w odwecie - może zadaję niewygodne pytania i inspiruję racje spółdzielców) zarząd podtrzymał od trzech lat swą propozycję uwłaszczenia bez własności gruntu z powodu, że (cyt.): „członkowi nie przysługuje roszczenie o nakazanie spółdzielni nabycia gruntu...”. Do jakiej kategorii szkodliwości działania zaliczy to sąd - zobaczymy. Wspominam o tym, bo w tej sytuacji znajdują się wszyscy członkowie MSM, którzy dochodzą swoich racji. Tak brzmi argument osób powołanych do reprezentowania interesów właścicieli, wspierany dodatkowo odniesieniem do opinii osób w równej mierze szkodzącym spółdzielcom, jak np. publikacją (czynioną w budynku administracji MSM), podającą nieprawdę o katastrze. Problem katastru i przyszłego podatku przybliżę w następnym artykule.
Podsumowując: nie byłoby matactwa, gdyby nie przyzwolenie „z góry”. Widocznie komuś zależy, by jak najdłużej utrzymać pozostający bałagan prawa własności w spółdzielniach mieszkaniowych w Polsce. Ponieważ pierwotna ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych z 2000 r. została przez przywrócenie „prawa własnościowego” uwsteczniona w efekcie układu nadzoru spółdzielczego w sejmie i działań zarządów spółdzielni, to jasne jest, że chodzi o korzyści czerpane z zarządzania wspólną masą własnościową, które nie jest łatwo skontrolować. Mamy nadzieję, że za te i inne działania na szkodę spółdzielców, zarządy poniosą konsekwencje już w przyszłym roku, ale szkoda, że racja nie może być osiągnięta w inny sposób.
Płockie Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców prowadzi informacyjne stałe otwarte spotkania w czwartki na różnych osiedlach miasta dla mieszkańców zainteresowanych tematem uwłaszczenia, według terminów podanych w Internecie.
Informacje: www.sosplock.kylos.pl oraz pod numerami tel. 602-681-913, 263-65-80. Zapraszamy.
W indywidualnych problemach członkowie i sympatycy stowarzyszenia mogą liczyć na pomoc na dyżurach, które SOS prowadzi we wtorki w godz. 16.00-17.00 w lokalu LPR przy al. Jachowicza 40 (budynek byłego PKS - wejście ze szczytu od strony ul. Obrońców).
Pomóż w rozwoju naszego portalu