Główny bohater serialu „Ojciec Mateusz" będzie patronem Przedszkola Samorządowego nr 5 w Sandomierzu. Uroczystość nadania imienia placówce i oficjalne oddanie do użytku nowego budynku zaplanowano na przełom września i października. Ewa Kondek, wiceburmistrz Sandomierza poinformowała KAI, że z inicjatywą nadania przedszkolu imienia popularnego serialowego księdza wyszli rodzice.
- Dzieci bardzo zżyły się z częścią ekipy aktorskiej i z inicjatywy ich rodziców padła propozycja, by przedszkole nosiło imię Ojca Mateusza. Jako Urząd Miasta wyraziliśmy na to zgodę. Natychmiast zwróciliśmy się z prośbą do producenta serialu oraz prezesa TVP o wyrażenie podobnej zgody na to, aby przedszkole mogło nosić imię popularnego bohatera serialowego. Ustna zgoda już jest. W ślad za nią wysłane zostały stosowne pisma i czekamy na odpowiedź – informuje wiceburmistrz Kondek.
- Oficjalne oddanie do użytku nowego budynku przedszkola i uroczystość nadania imienia placówce przewidujemy na przełom września i października. Czekamy na konkretny termin, który poda nam producent. Chcemy, aby to się odbyło przy okazji kręcenia jesiennych zdjęć do nowych odcinków – dodaje.
Placówka ma 35 lat. Budynek wybudowany został w latach 70. z materiałów drewnopodobnych na terenie zalewowym. Będzie on zburzony po zakończeniu budowy nowej siedziby.
Reklama
- Co prawda, dotychczasowego budynku nie zniszczyła powódź, ale podtopienia, które naruszyły jego konstrukcję podczas ostatniej powodzi i nie przystające do dzisiejszych norm materiały budowlane, z których został wybudowany, zdecydowały, że postanowiliśmy wybudować na tej samej działce nowy budynek – wyjaśnia wiceburmistrz Sandomierza.
- W akcję zbierania funduszy na ten cel włączyła się aktywnie Caritas Polska, TVP, ekipa serialowa oraz Miasto Sandomierz - dodała.
Trzy lata temu odbył się w Sandomierzu koncert charytatywny, podczas którego zbierano pieniądze dla ofiar powodzi. Imprezę poprowadził Artur Żmijewski, a na scenie występowali aktorzy, m.in. Kinga Preis, Piotr Polk i Tamara Arciuch.
Koszt budowy nowego budynku wyniósł 5,5 mln zł. Dzięki pomocy ekipy serialowej, TVP i Caritas Polska udało się zebrać ponad 1 mln zł. Do przedszkola uczęszcza prawie 100 dzieci z rodzin dotkniętych powodzią.
„Ojciec Mateusz" jest serialem telewizyjnym realizowanym na zamówienie TVP 1 w oparciu o włoski format „Don Matteo", który od grudnia 2008 r. gromadził co niedziela przed telewizorami ponad 7 mln widzów. W Polsce akcja serialu rozgrywa się w Sandomierzu i jego okolicach. Każdy z odcinków opowiada odrębną kryminalną historię.
Fabuła filmu opowiada o ks. Mateuszu (Artur Żmijewski), który powrócił z Białorusi i decyzją biskupa (Sławomira Orzechowskiego) objął probostwo w niewielkiej sandomierskiej parafii. Serial okazał się hitem w promocji Sandomierza.
Rękawiczki św. Jadwigi są wyjątkowym eksponatem muzeum
Sandomierz od wieków odwiedzali wielcy tego świata pozostawiając na tej ziemi różne ślady swojej obecności. Najbardziej osobiste ślady bytności w Królewskim Mieście zostawiła św. Jadwiga.
Każdy z mieszkańców miasta zapytany o pierwsze skojarzenie ze św. Jadwigą jednym tchem wymieni rękawiczki będące w posiadaniu Muzeum Diecezjalnego oraz wąwóz jej imienia. Z rękawiczkami władczyni wiąże się piękna legenda, którą od pokoleń przekazują sobie sandomierzanie, a którą opisuje ks. Jan Rokoszny w książce Święte Pamiątki Sandomierza. Legenda opowiada o tym, że królowa wyruszyła z Sandomierza do Krakowa i po drodze jej królewski orszak w miejscowości Świątniki zastała śnieżyca, przez którą zgubili drogę. Z pomocą królowej i jej świcie ruszyli mieszkańcy Świątnik. Za okazaną pomoc jednemu z mieszkańców Jadwiga Andegaweńska przekazała rękawiczki. W chwili obecnej przechowywane są one w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu i udostępniane do oglądania zwiedzającym. Umieszczone w drewnianej przeszklonej szkatule ze złoconymi łupinami orzechów włoskich, są nie lada atrakcją dla turystów i należą do jednych z cenniejszych zbiorów. – Rękawiczki trafiły do Domu Długosza z inicjatywy bp. Wacława Świerzawskiego. Przez wieki przechowywane były w kapitularzu katedry, gdzie znajdowało się wiele pamiątek historycznych. Jedna z najwcześniejszych wzmianek o nich pochodzi z inwentarza katedry z 1851 r., w którym odnotowano, że znajduje się szkatułka z pamiątkami po królowej Jadwidze. Kolejna informacja pojawia się w 1857 r. i zawarta jest w broszurze autorstwa Władysława z Lewartowa Lewartowskiego, relacjonującej jego wycieczkę do Sandomierza. Napisał, że w kapitularzu znajdowała się szkatułka „staroświeckiego wyrobu, o której mówią, iż miała być własnością Jadwigi, królowej polskiej”. Ponadto podaje, że w szkatule obok rękawiczek umieszczona była bułeczka wielkości złotówki, pochodząca z czasów potopu szwedzkiego. Bułeczka zachowała się i jest w naszych zbiorach. O rękawiczkach w swojej Monografii miasta Sandomierza wspomina także ks. Melchior Buliński. Oglądał je także Achille Ratti, nuncjusz apostolski w Polsce – wspomniała dr Urszula Stępień, kustosz w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu. Poinformowała również, że w 1950 r. kuria metropolitarna w Krakowie prosiła o udostępnienie informacji o nich, w związku z gromadzeniem materiałów w toczącym się w tamtym czasie procesie beatyfikacyjnym królowej Jadwigi. Rękawiczki musiały wyjść spod ręki fachowca, znającego się na ówczesnej modzie. Są wykonane z wielką starannością i precyzją. Powstały z delikatnej jak pergamin skóry koźlęcej lub cielęcej. Ich wielkość, to tylko 43 cm długości i zakrywały dłonie i rękę do łokcia. Odwiedzających muzeum zaskakuje smukłość dłoni oraz brak jednego palca na kciuk. Jak wyjaśniła Urszula Stępień, smukłość rękawiczek spowodowana jest skurczeniem skórki, bo liczą one ponad 600 lat, natomiast brak kciuka tłumaczy prawem królowej do błogosławieństwa. – Królowa miała prawo udzielania błogosławieństwa, znak czyniła kciukiem, stąd przyczyna istnienia otworu – wyjaśniła kustosz muzeum.
W holenderskim Heerlen kościół św. Franciszka z Asyżu do 2027 roku stanie się miejskim basenem. Projekt ten spotkał się z uznaniem architektów, wzbudzając oczywiste głębokie oburzenie wśród wielu katolików - informuje portal tribunechretienne.com.
Powstał przy okazji skandalizujący projekt reklamowy przyszłego basenu, który ma otrzymać nazwę „Woda święcona”, a pierwszym rozrywkowym eventem planowanym podczas świętowania otwarcia ma być „chodzenie po wodzie”. To celowe bluźnierstwo i kpiny z naszej wiary!
Gdy zagłębiłam się w treść wydanego właśnie wywiadu-rzeki z księdzem Ireneuszem Skubisiem, miałam przed oczami wszystko, co działo się od początku mojej pracy w „Niedzieli”, czyli od roku 1998.
Zapamiętałam ks. infułata właśnie takiego, jaki wyłania się z najnowszej książki Czesława Ryszki: uśmiechniętego, zatroskanego o Kościół i Polskę, z pasją powtarzającego, że media katolickie mają do spełnienia ważną misję ewangelizacyjną. Kochającego „Niedzielę” najmocniej na świecie, doceniającego jej pracowników i dziennikarzy, a także najbardziej znamienitych autorów, którzy na przestrzeni lat gościli na łamach. Ta książka to wspaniała panorama nie tylko dziejów „Niedzieli”, ale także historii Kościoła i historii Polski.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.