Do tej pory ratowaliśmy polskie groby na wschodzie w sposób, powiedziałabym, niedoskonały - mówi redaktor Orłowska-Sondej - Udawało nam się uratować jeden, dwa cmentarze rocznie. Pomimo, że z pieniędzmi bywało różnie, przez lata odnowiliśmy około połowy spośród 46 ujętych w naszej taśmotece nekropolii. Na szczęście w ostatnich miesiącach wiele się zmieniło - dodaje.
200 tys. uczniów ratuje kresowe nekropolie
Reklama
Na początku tego roku w porozumieniu z dolnośląskim Kuratorium, Ministerstwem Kultury oraz Ministerstwem Spraw Zagranicznych powstała przy „Studiu Wschód”, programie Grażyny Orłowskiej-Sondej, inicjatywa społeczna adresowana do młodych Dolnoślązaków: „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. - Już wcześniej zastanawialiśmy się, jak dotrzeć do szerokiego kręgu ludzi, którzy wsparliby nas finansowo - opowiada dziennikarka. - Myśleliśmy też jak zainteresować tą tematyką młodzież, której dziadowie w wielu przypadkach przybyli przecież z Kresów. I udało się! Przez dwa przedwakacyjne miesiące zebraliśmy ok. 62 tys. zł. Zakładając, że każde dziecko wpłaciło, zgodnie z założeniem akcji, po złotówce, wychodzi, że ponad 60 tys. młodych ludzi przystąpiło do projektu. Za te pieniądze w wakacje tego roku wyremontowano 12 cmentarzy, od okolic Lwowa aż po Podole. Jednym z nich był stary cmentarz w Janpolu, na którym nagrobki, wszystkie polskie, pochodziły nawet z XVI w. Ale w akcji wymyślonej przez redaktorkę TVP nie chodzi tylko o pieniądze. - Uczniowie zaczęli interesować się własną historią, pisać wypracowania, pokazywać inscenizacje, wielu z nich zaczęło odkrywać dzieje bliskich, którzy pozostali na Kresach - tłumaczy jej głębszy sens.
Grażyna Orłowska-Sondej podkreśla, że w realizacji pomysłu bardzo pomogło jej poparcie ze strony Kuratorium. - Beata Pawłowicz, dolnośląski kurator oświaty, osoba z korzeniami kresowymi, pojechała ze mną w tym roku na Kresy. Miałyśmy okazję obserwować, jak wspaniale pracuje polska młodzież i jak wielka jest akceptacja dla naszych działań ze strony mieszkańców i lokalnych samorządów. Bo proszę sobie wyobrazić, że pomagały nam grupy ukraińskiej młodzieży i wspierali tamtejsi wójtowie.
W efekcie w tym roku szkolnym, już razem z Kuratorium, rozpoczęła się kolejna odsłona inicjatywy - W pierwszej edycji mieliśmy właściwie tylko dwa miesiące, nie do wszystkich udało się dotrzeć. Tym razem staramy się trafić do uczniów przez nauczycieli. Przed 1 września pani Kurator prezentowała dyrektorom szkół krótki film, kręcony na Kresach, na którym pokazaliśmy to wszystko, co robiliśmy do tej pory. Odzew jest ogromny, bo jak dotąd redakcja „Studia Wschód” otrzymała zgłoszenia już od połowy dolnośląskich szkół - Czyli, że ok. 200 tys. dzieciaków weźmie udział w akcji! - cieszy się gospodyni „Studia Wschód” - Bo to oznacza, że w wakacje ponad 20 kolejnych nekropolii zostanie przez nas odnowionych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
…i poznaje własną przeszłość
Inicjatywa ratowania polskich cmentarzy na Wschodzie ciągle się rozwija. Dziś nie jest już tylko rodzajem sentymentalnej podróży na mityczne Kresy, ale poprzez odkrywanie korzeni daje młodym ludziom możliwość głębokiego kształtowania ich tożsamości. - Coraz częściej młodzież wybiera te miejsca na Kresach - opowiada dziennikarka TVP - z których pochodzili ich przodkowie. W tym roku obserwowałam, jak młodzież gimnazjalna z Wiązowa, której dziadowie pochodzą z Komarna i Chłopów - wsi leżących bardzo blisko Lwowa - pracowała dokładnie tam, gdzie pochowani są ich bliscy. Czynili to z wielkim zaangażowaniem i bardzo przeżywali możliwość bezpośredniego obcowania z historią ich przodków.
Samoorganizowanie się Dolnoślązaków
Reklama
„Studio Wschód” nadawane w każdy wtorek w TVP Wrocław cieszy się wielką popularnością. Jednorazowo ogląda go ponad 300 tys. osób. Grażyna Orłowska-Sondej: - Mamy mnóstwo zgłoszeń od widzów, którzy chcieliby się do nas przyłączyć. Wiele osób kontaktuje się z nami i opowiada o cmentarzach, których, mimo 137 podróży na wschód, jeszcze nie mamy w ewidencji. Co więcej, ludzie inspirowani tematyką „Studia” sami zaczęli się skrzykiwać. Zorganizowane grupy jeżdżą w rodzinne strony i odnawiają pozostawione tam cmentarze. W te wakacje uczynili tak np. byli mieszkańcy Lewaczy na Wołyniu. Sami zebrali pieniądze i opłacili firmy, które wykonały ogrodzenie tamtejszego cmentarza i uporządkowały teren wokół. Wołyń zresztą, jak twierdzi dziennikarka TVP, jest mocno rozpoznawany na Dolnym Śląsku - Przecież większość byłych mieszkańców Wołynia osiedliło się tutaj, w sumie ok. miliona osób - przekonuje - Kiedy pokazujmy w naszym programie zdjęcia stamtąd, odbieramy masę telefonów i listów. Jedna z historii, którą chcemy w najbliższym czasie przedstawić, opowiada o kilku osobach, które w 1943 r. przeżyły rzeź w Niemili. Po sześćdziesięciu kilku latach osoby te wróciły na miejsce masakry. Film pokazuje niezwykłe emocje, ale też pojednanie i może nawet przebaczenie, które dokonało się tam niedawno.
Pomoc władz - pierwsze światełka w tunelu
W październiku podczas święta województwa dolnośląskiego pani Grażyna otrzymała od marszałka specjalną nagrodę za dziennikarskie dokonania, działania na Kresach Wschodnich oraz za ostatnią akcję „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. - Ogromnie się cieszę, bo to symboliczny gest, który zbliża nas do realniejszej współpracy i jest swoistym światełkiem w tunelu - uważa redaktor Orłowska-Sondej. Być może więc pojawia się szansa na regularne finansowanie remontów kresowych cmentarzy, bo jak do tej pory redakcja programu mogła liczyć przede wszystkim na sponsorów w postaci drobnych przedsiębiorców i mniejszych samorządów.
Pomóż i Ty!
Od paru lat 1 listopada ekipa pani Grażyny zapala na kresowych cmentarzach znicze. W 2009 r. udało się ich nazbierać ponad 33 tys. Wszystkie zapłonęły na polskich grobach, często pierwszy raz po wielu latach. W ten sposób Dolnoślązacy symbolicznie pokazują, że pamiętają i szanują swoją historię! Pomoc w zbieraniu zniczy okazują nie tylko instytucje publiczne, czy firmy, ale także indywidualne osoby. Obok zniczy każdego roku zbierane są również fundusze na świąteczne paczki dla Polaków, którzy po wojnie pozostali za wschodnią granicą. Nierzadko są to biedne osoby, dla których skromny podarunek jest nie tylko wyrazem materialnej pomocy ale i widocznym znakiem łączności z ojczyzną. Ci wszyscy, którzy chcieliby pomóc w tych dziełach, mogą to uczynić zgłaszając się osobiście do redaktor Orłowskiej-Sondej lub poprzez TVP Wrocław.